Humanizm
Hulaj dusza, piekła nie ma. Zetki, influencerzy i pieniądze
16 listopada 2024
Już dawno straciliśmy rachubę tego, ile nowych wiadomości pojawia się w sieci każdego dnia. Szacunki mówią o około dwóch i pół miliona tweetów, 500 milionach (sic!) postów na Facebooku i około dwóch milionach artykułów na różnych stronach internetowych. Skala jest więc astronomiczna. Które treści informują o faktach i czym właściwie jest dziś fakt?
Gdy idzie o fakty i prawdę, dużo racji miał ksiądz Tischner, który dzielił ją na „świento prowde, tyz prowde i gówno prowde”. Nic nam po niej, gdy oderwiemy ją od drugiego człowieka i osadzimy wyłącznie w abstrakcyjnym sporze. Zastanówmy się, co deficyt prawdy w powodzi tak zwanych faktów, robi z nami i bliźnimi. A na dokładkę przyjrzyjmy się metodom samoobrony w świecie, w którym informacja to broń masowego rażenia. Podstawy fact-checkingu to dziś konieczność.
„Factum” to z łaciny „czyn”, coś dokonanego, o czym wiadomo na pewno, że się wydarzyło. Tego słowa używano już w starożytności, a przetrwało do dziś. Powinno oznaczać zdarzenie, które można udowodnić. Ale nie zawsze tak jest. Fakt medialny prawdziwy jest dziś, nazajutrz często okazuje się bzdurą podaną w afekcie, by być pierwszym, przed innymi.
We wszechobecnym szumie informacyjnym i codziennym zalewie wiadomości, odróżnienie faktu od manipulacji czy zwykłego kłamstwa urasta do rangi wyzwania. Jednak nie zwalnia nas to z odpowiedzialności za aktywność w sieci. Przyswojenie nieprawdziwej treści wyrządzi szkody na naszym spojrzeniu na świat. Ale podawanie ich dalej, czyni z nas nieświadomych propagandystów.
Co to jest fact-checking? To weryfikacja faktów, to zbiór metod i narzędzi, z których na co dzień korzystają dziennikarze, publicyści, badacze, konsultanci i szereg innych profesji. Podstawy nie są trudne i każdy może nauczyć się ich w krótkim czasie. Czy warto? Zanim przejdziemy do omówienia, przypomnijmy fałszywe treści, które zyskały globalny rozgłos.
Przeczytaj także: Ludzkość karmiona fake newsami
Rzućmy okiem na jedne z głośniejszych fake newsów 2022 roku. Wiele z nich obiegło świat i wywołało medialną zawieruchę. A jak było naprawdę?
Wiadomości o masakrze w Buczy spowodowały globalny szok. Kreml jej zaprzeczał, argumentując, że na jednym z nagrań wideo widać, jak rzekome ciała się poruszają. Miało to świadczyć, że Ukraińcy podstawili aktorów i sfalsyfikowali całe zajście, by oczernić Rosję. Późniejsze śledztwa dziennikarzy Deutsche Welle i „New York Timesa” dowiodły, że to, co wydawało się ruchem ciała, było iluzją optyczną spowodowaną kroplą wody na szybie pojazdu, z którego nagrywano. Którą prawdą żyje dziś jeden i drugi naród?
Obrońcy również celowo rozpowszechniali nieprawdę. Pamiętamy zapewne fenomenalnego „Ducha z Kijowa”, nieuchwytnego asa lotniczego, który miał samojeden strącić 40 wrażych odrzutowców. Problem w tym, że lotnik, którego wyczyny miały przyćmić Czerwonego Barona, Witolda Urbanowicza i Josefa Františka, nigdy nie istniał. Jego legendę wyssano z palca, a do uwiarygodnienia mistyfikacji użyto m.in. zdjęcia argentyńskiego prawnika z Buenos Aires.
Po głośnej decyzji amerykańskiego Sądu Najwyższego w sprawie aborcji z czerwca 2022 roku droga do jej zakazu na gruncie prawa stanowego stanęła otworem. Skorzystała z niej w atmosferze mniejszych lub większych protestów niemal połowa stanów. W internecie zawrzało, a kolejne strony zaczęły mnożyć sposoby na „domową” aborcję: herbatki z różnorakich ziół, kuracje surowymi roślinami czy nawet stosowanie korzeni dopochwowo. Strach pomyśleć, ile bezkrytycznie wierzących sieci kobiet zrobiło sobie krzywdę.
Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Fake newsy niestety zostaną z nami, dopóki trwać będzie obecny system komunikacji. Jak się bronić?
Na szczęście nie jesteśmy skazani na bierne chłonięcie medialnej papki. Wystarczy wiarę zastąpić wątpliwością, nieco zwolnić tempa i bliżej przyglądać się temu, co dla nas ważne.
W sieci konsumujemy głównie trzy rodzaje treści: słowo pisane, obraz oraz film. O ile do tego pierwszego często podchodzimy krytycznie, o tyle drugie i trzecie – czasem automatycznie – traktujemy jak dowód. To błąd! Zarówno grafikę jak i wideo da się łatwo zmanipulować.
Zanim więc przyjmiesz na podstawie treści, że coś jest faktem, zdobądź się na samodzielność i wykonaj poniższe kroki.
Dowiedz się więcej: Jak rozpoznać deepfake? Na te rzeczy warto zwrócić uwagę
Choć grecki filozof opuścił ziemski padół przeszło 2400 lat temu, nieśmiertelna pozostała formuła tak zwanego dialogu sokratejskiego. To metoda często stosowana w psychologii poznawczo-behawioralnej, zwana też kierunkowanym odkrywaniem. Pozwala zyskać nowy punkt widzenia i nawet samodzielnie zweryfikować własny pogląd.
W najprostszej formie składa się z zaledwie kilku pytań:
Jeśli chcemy żyć w nieco lepszym świecie, zmianę trzeba zacząć od siebie. Poszukiwanie prawdy w codzienności z pewnością jest warte odrobiny zachodu.
Polecamy: Teatr, który musi trwać. O dyplomacji