Pogodzeni w niezgodzie. Polskie political fiction?

#Polska2029: Jak mogłoby wyglądać political fiction za 10 lat w Polsce? Może tak? Zbliża się 40. rocznica upadku komunizmu – już od dawna emerytowani politycy i liderzy opinii w III RP wzywają, by Polacy obchodzili tę rocznicę razem

#Polska2029: Jak mogłoby wyglądać political fiction za 10 lat w Polsce? Może tak? Zbliża się 40. rocznica upadku komunizmu – już od dawna emerytowani politycy i liderzy opinii w III RP wzywają, by Polacy obchodzili tę rocznicę razem. List w tej sprawie drżącymi rękami z pomarszczoną skórą podpisali Jarosław Kaczyński, Aleksander Kwaśniewski, Adam Michnik oraz Lech Wałęsa

„Nie, różnice między nami nie zniknęły – piszą oni w liście – ale uważamy, że pewne spory z przeszłości muszą zostać właśnie tam, jeśli Polacy jako wspólnota mają z nadzieją patrzeć w przyszłość. Rany muszą się powoli zabliźniać”.

Dlatego Lech Wałęsa już wcześniej zrezygnował z procesowania się z prawicowymi historykami i publicystami, zaś prawicowe partie przestały sabotować ideę budowy Centrum Okrągłego Stołu – instytucji, która na celu ma mieć reklamowanie w świecie polskiej drogi do kompromisu politycznego jako najlepszego wyjścia z dyktatur, kryzysów politycznych, w których biorą udział dwa wrogie sobie obozy polityczne i społeczne.

Jarosław Kaczyński odwiedził Europejskie Centrum Solidarności, w którym wygłosił referat o swojej i swojego brata współpracy z Lechem Wałęsą. Referatu słuchali Aleksander Hall oraz Donald Tusk.

Zupełnie nowa polityka historyczna

Z okazji 40-lecia upadku komunizmu znowelizowano ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej. Jego znaczenie polityczne po tym, gdy zdigitalizowano już wszystkie zasoby i za naprawdę niewielką opłatą udostępnia się je online (wzorowano się na brytyjskich National Archives w Kew), co prawda zmalało już kilka lat wcześniej, niemniej nie posłuchano wezwań, by go ostatecznie zlikwidować i połączyć z Archiwum Akt Nowych.

Teraz IPN ma być przede wszystkim placówką edukacji publicznej. Pion prokuratorski został zlikwidowany, gdy okazało się, że nie toczy się już żaden proces o zbrodnie komunistyczne ani te wcześniejsze. Wreszcie, zabezpieczono kierownictwo IPN od politycznej koniunktury i uniezależniono je od bezpośrednich wpływów polityków. Zadbano o to, by Rada IPN miała dłuższą kadencję i odzwierciedlała spektrum politycznych poglądów Polaków – symbolem tego stał się wybór do Rady obu braci Kurskich.

Postanowiono jednak wzmocnić głos historyków spoza IPN – specjalna ustawa zdecydowała o zwiększeniu budżetów jednostek zajmujących się przeszłością w PAN i PAU. Także instytuty historii na uczelniach otrzymały dodatkowe finansowanie. Historycy, którzy w ostatnich latach narzekali na skutki tzw. reformy Gowina, wreszcie są zadowoleni.

Instytuty historii UJ i UW podjęły się wspólnego opracowania i wydania kilkutomowej historii Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej. Po raz pierwszy zainwestowano tak duże środki w kwerendę w Niemczech oraz tam, gdzie niemieckie dokumenty trafiły po II wojnie światowej.

Wszyscy zgadzają się ze sobą?

Nie znaczy to, że temperatura sporów o przeszłość została sztucznie obniżona. Profesor Andrzej Friszke, choć już na emeryturze, nadal polemizuje z prof. Sławomirem Cenckiewiczem, ale wszyscy zgadzają się na to, że mogą się ze sobą nie zgadzać, lecz dalej będą ze sobą rozmawiać, a instytucje państwowe mają ustawowy obowiązek dbać o pluralizm. Dlatego to właśnie IPN wydał obszerną biografię Władysława Frasyniuka, zajmuje się też przedwojenną myślą lewicową, a także opracowuje dwutomową historię PZPR.

Bronisław Geremek, Jacek Kuroń, Tadeusz Mazowiecki, Karol Modzelewski, Jan Olszewski i Anna Walentynowicz mają już swoje pomniki w Warszawie. Stołeczni radni podjęli decyzję o tym w uchwale zwanej potocznie Uchwałą Karola I Stuarta i Cromwella – bo przekonał ich przykład Londynu, gdzie pomniki zabitego monarchy i sprawcy jego śmierci dzieli kilkaset metrów.

https://www.facebook.com/portalHolisticNews/videos/469252680337675/

Nic z tego, co zaszło w polityce historycznej w ostatnim dziesięcioleciu, nie było łatwe. Opór środowisk kombatanckich był bardzo silny. Lecha Wałęsę bardzo długo trzeba było przekonywać, by podał rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu, tego zaś, by wziął udział w debacie z Adamem Michnikiem transmitowanej przez telewizję publiczną na cały kraj (w mediach społecznościowych pojawiała się, co prawda, krytyka, że dyskusja dwóch niedołężnych już panów była jedynie stratą czasu antenowego). Podobnie rzecz miała się na poziomie lokalnym i wśród mniej znaczących postaci.

Wszystko to stało się możliwe dzięki temu, że do głosu doszło nowe pokolenie polityków – jak podały media: w parlamencie obecnej kadencji udział parlamentarzystów, którzy działali w opozycji przed 1989 r. lub byli członkami PZPR, a nawet w ogóle byli czynni zawodowo przed przełomem, wynosi raptem 5 proc. Już dawno w debacie publicznej przeważały głosy, że najważniejsze wyzwania, jakie stoją przed Polską w kwestii polityki politycznej, to ucywilizowanie sporów wewnętrznych oraz prowadzenie dialogu z sąsiadami.

Autorytety społeczne, a także Kościół, rozpoczęły wielką kampanię uświadamiającą, że faszyzm, nacjonalizm i ksenofobia są złe. Policjanci dostali nowe instrukcje, jak rozpoznawać symbolikę faszystowską podczas demonstracji i jak na nią reagować (surowo). Niestety stało się to do dopiero po tym, gdy bojówki skrajnie prawicowych partii napadły na grupę młodzieży z Izraela, w efekcie czego jeden z napadniętych, dźgnięty nożem, zmarł w szpitalu, zaś w jednym z miast na wschodzie kraju podpalono dom, w którym mieszkali pracownicy z Ukrainy. Po tych wypadkach Episkopat Polski wydał list Opamiętajmy się, w którym potępiono nienawiść na tle narodowym i rasowym.

Dialog przede wszystkim

Od kilku lat trwa reaktywowanie dialogu historycznego z sąsiadami Polski. Wreszcie zaktywizowane zostały grupy podręcznikowe, których praca od lat 90. XX w. nie przynosiła żadnych efektów. Nie wszystko okazało się możliwe – dialog historyczny z Rosją jest nadal słaby, natomiast spore efekty zanotowano w rozmowach z Ukraińcami, Białorusinami i Litwinami.

IPN oraz jego ukraiński odpowiednik powołały specjalne biura i stałych przedstawicieli, którzy mają koordynować prace obu instytucji w tematyce polsko-ukraińskiej. Ponieważ Ukraina wciąż boryka się z problemami finansowymi, to Warszawa na korzystnych warunkach kredytuje wiele projektów historycznych. Finansuje także renowacje lub budowę pomników ukraińskich żołnierzy.

Wprowadzono też szeroki program stypendiów dla ukraińskich, a także białoruskich historyków. Mogą oni prowadzić badania w Polsce, ale także normalnie funkcjonować w swoim kraju i zajmować się tematyką niekoniecznie związaną z Polską. Ukraińskie wydawnictwa mogą się starać o dofinansowanie w wysokości 50 proc. książek i opracowań historycznych. Założenie jest takie, że Ukraińcy, lepiej poznając własną historię, będą bardziej skorzy do historycznego dialogu z Polską i krytycznego spojrzenia na działalność swych przodków.

W samym IPN powstał pion mniejszości narodowych, który zajmuje się losem tych społeczności na ziemiach II RP i PRL. Zapowiedziano starania o wspólne, polsko-ukraińskie obchody rocznicy rzezi wołyńskiej oraz akcji „Wisła”. Koordynuje je z polskiej strony prof. Grzegorz Motyka.

Sukcesem Polski w skali światowej było to, że w ciągu ostatnich dwóch lat nie zanotowano ani jednej wzmianki o „polskich obozach śmierci” w prasie światowej. Efekt ten osiągnięto, wprowadzając szeroki program stypendialny dla badaczy z Izraela oraz krajów anglosaskich i Niemiec. Jego warunki były tak atrakcyjne, że bardzo wielu młodych badaczy przyjechało do Polski, by na miejscu zajmować się Zagładą. Dzięki programowi w Stanach Zjednoczonych ukazało się już kilkanaście książek o Holokauście na ziemiach Polski – kilka z nich to prace pisane wspólnie z polskimi naukowcami.

„Patriotyzm z głową”

Minęła też już fala fascynacji Powstaniem Warszawskim, żołnierzami wyklętymi i bezwarunkowym przelewaniem krwi za ojczyznę. Bohaterowie, którzy zginęli w obronie Polski i polskości, nadal są czczeni, ale państwo lansuje hasło „patriotyzm z głową”, przekonując Polaków, że dla ojczyzny przede wszystkim trzeba żyć i pracować – stąd szeroko zakrojona akcja promocji postaw pozytywistycznych w historii kraju (konferencje, specjalne lekcje w szkołach).

Polityka historyczna państwa w ostatnich latach nie była tania, co spotykało się często z krytyką, niemniej stanowi ona pewien rodzaj syntezy. Czasy, gdy państwo nie prowadziło niemal żadnej polityki historycznej, bojąc się oskarżeń o narzucanie określonej wizji przeszłości, oraz czasy lansowania właśnie jednej tylko wizji – minęły. Teraz Polska promuje swobodę badań, zachęca do nich, wiedząc, że, mimo wielości głosów te naprawdę czyste będą brzmieć najdonioślej.

Ciężar integracji, czyli ukraińskie problemy w Polsce – przeczytaj felieton Mateusza Kamionki w Holistic News

Opublikowano przez

Andrzej Brzeziecki


Dziennikarz, publicysta. W latach 2002-2008 redaktor „Tygodnika Powszechnego”, publikuje także w „Polityce”. Autor i współautor książek, „Armenia. Karawany śmierci”, „Tadeusz Mazowiecki. Biografia naszego premiera”, „Łukaszenka. Niedoszły car Rosji”. Laureat Nagrody im. Jerzego Turowicza oraz finalista nagród im. Kazimierza Moczarskiego i Jana Długosza. Członek rady Ośrodka Studiów Wschodnich.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.