Humanizm
Duże dzieci dużo wydają. Biznes zarabia na nostalgii dorosłych
17 grudnia 2024
W rozmowie z Jakubem Wątorem na kanale Żurnalista znany pisarz Jakub Żulczyk opowiada o tym, jak zrezygnował z napisania scenariusza kampanii reklamowej dla sieci McDonald’s. Pomijając kwestie finansowe, obawiał się, że „to takie coś, co będzie się za [człowiekiem] ciągnąć”. Tymczasem okazuje się, że nastawienie młodych ludzi do pieniędzy zmieniło się drastycznie, a gwiazdy, które „sprzedają się” korporacjom są uważane przez przedstawicieli pokolenia Z za mądrych przedsiębiorców.
Według amerykańskiej psycholożki Jean Twenge młodzi ludzie z pokolenia Z różnią się pod wieloma kwestiami od poprzednich generacji. Nad ryzyko przedkładają bezpieczeństwo. Czas wolny chętniej spędzają z rodzicami, niż eksperymentując z alkoholem czy używkami. Później rozpoczynają życie seksualne i mniej chętnie chodzą na randki. Od spotykania się na żywo wolą komunikację przez internet, a od piwa herbatę z kulkami boba.
Niech nie zmylą was szerokie spodnie i buty „na tatę”. Pokolenie Z wcale nie jest bardziej dojrzałe i odpowiedzialne. Wręcz przeciwnie. Zetki niechętnie podejmują kroki w kierunku osiągnięcia samodzielności – nie spieszy im się do wyprowadzki z domu rodzinnego, walki o finansową niezależność, a nawet do zdania egzaminu na prawo jazdy. Mimo że wysoko cenią kwestie tożsamościowe i mają wyjątkowo silne przekonania polityczne, nie są one mocno ugruntowane.
Dorastanie z telefonem w ręku odbija się na ich zdrowiu psychicznym. Przez to, że komunikują się przede wszystkim przez media społecznościowe zamiast na żywo, przedstawiciele pokolenia Z są dużo bardziej samotni i skłonni do depresji, nerwicy i innych zaburzeń psychicznych. Wielu z nich nie patrzy z nadzieją w przyszłość, zamiast tego wierząc, że świat czeka katastrofa. Ich nihilizm odbija się również w postrzeganiu pieniędzy i rozumieniu sukcesu.
Dowiedz się więcej: Centra handlowe w USA umierają. Amerykanie nie chcą wielkich galerii
Brytyjski instagramer Shabaz (@shabazsays) zrobił karierę, komentując filmiki, na których influencerzy chwalą się swoją sytuacją materialną. Na jego najpopularniejszych wideach przygotowują oni luksusowe kostki lodu z owocami i płatkami kwiatów w środku, dekorują lodówki gałązkami i świeczkami. Przesypują zakupy ze sklepowych opakowań do pięknych naczyń. Pokolenie Z ma obsesję na punkcie konsumpcjonizmu i uwielbia nadmiar.
Zetki wychowały się na sklepach internetowych i są przyzwyczajone do natychmiastowej gratyfikacji. Internet pozwala na to, żeby od razu przesłuchać piosenkę albo obejrzeć film. Bezustanne FOMO (lęk, że coś nas omija) każe konsumować bez przerwy, żeby nadgonić rówieśników i influencerów. Stąd popularność Shein czy Temu. To chińskie marki odzieżowe, znane z tego, że oferowane ubrania projektuje się i produkuje w przeciągu godzin. W tyle zostawiają dotychczasową królową szybkiej mody Zarę.
Pokolenie Z nie widzi przyszłości, dlatego, zamiast marzyć o emeryturze, chce żyć tu i teraz. Jeżeli zetki inwestują, to zamiast konserwatywnych akcji i obligacji wybierają kryptowaluty. Zamiast kupować przedmioty, wolą jednak kupować doświadczenia. Rozumieją je inaczej niż poprzednie pokolenia. Przy wyborze kierunku podróży biorą pod uwagę nie tylko osobiste preferencje, ale także to, co dane miejsce sobą reprezentuje. Czy to przestrzeń odnowy i przemiany, czy raczej popularny punkt oblegany przez turystów. Doświadczeniem jest też nocleg w luksusowym hotelu, koncert modnego artysty lub kolacja w drogiej restauracji. Wszystko, co ładnie wygląda na Instagramie.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Z nosem w smartfonie. Uzależnienie rodziców odciska się na dzieciach #obserwacje
Żulczyk zastanawiał się nad umową McDonald’s, a raper Mata, znany z piosenki Patointeligencja, chętnie zaangażował się we współpracę z siecią. Jego fani nie widzą w tym obciachu, a element mądrego zarządzania marką i wykazywanie się przedsiębiorczością. Jeśli każdy z nas jest swoją własną marką, konsekwencje są oczywiste. Nasza tożsamość jest na sprzedaż. Pokolenie Z jest przyzwyczajone do tego, że wszystko podlega wymianie handlowej – przecież odkąd pamiętają, ich prywatne informacje są sprzedawane przez platformy.
Kanadyjska dziennikarka Megan Murphy opisuje nową rzeczywistość w tekście The Sell Out Generation: „Kiedy byłam młoda, sprzedanie się było powodem do wstydu. Gdy jakaś kapela się sprzedała, traciłeś do niej szacunek, nie mówiłeś »wow, trzeba szanować ich przedsiębiorczość«. […] Millenialsi i pokolenie Z nie widzą problemu w sprzedawaniu się, oni wręcz to celebrują. Kobieta, która uprzedmiotawia swoje ciało i seksualność dla zysku na OnlyFans, nie sprzedaje swojej duszy, a podejmuje mądre decyzje finansowe. Influencer, który tworzy nieprawdziwe życie i wizerunek w internecie na potrzeby transakcji z markami, po prostu ma talent do tworzenia kontentu i wykorzystuje rynek. […] Młode pokolenie jest dumne z tego, że się sprzedaje – do tego stopnia, że [jego przedstawiciele] nawet nie rozumieją tej idei”.
Murphy tłumaczy, że najważniejszym celem influencerów jest tworzenie „kontentu”, czymkolwiek miałby on być. Cokolwiek daje nam kliki. Dzisiejsze nastolatki nie marzą o karierze aktora czy piosenkarza. Chcą sławy dla samej sławy. Osoby wychowane na TikToku nie odróżniają gwiazd, które dostały się do show-biznesu dzięki koneksjom rodzinnym i pieniądzom od tych, które zasłużyły na nią talentem. Nie widzą różnicy między artystą a tiktokerem – i jednego, i drugiego nazywają po prostu „twórcą kontentu”.
Polecamy: Ciało na sprzedaż w internecie. Wielkie pieniądze i jeszcze większe cierpienie
Dlaczego dla pokolenia Z artysta, który się „sprzedał”, jest wzorem do naśladowania? Ponieważ zetki wychowały się w nowej erze influencerów. Osób, dla których bycie influencerem jest celem samym w sobie. Jeszcze dekadę temu wielu twórców i pasjonatów zaczynało przygodę z mediami społecznościowymi, aby wypromować swoje umiejętności lub podzielić się zainteresowaniami. YouTube nie oferowało monetyzacji, a na Instagramie zarabiały tylko największe gwiazdy promujące ekskluzywne marki. Twórcy zakładali konta, aby dzielić się swoją twórczością z innymi. Pieniądze i sława były dla nich efektem ubocznym.
Obecnie droga do sukcesu jest odwrócona – jeżeli pragniesz sławy, musisz wyglądać atrakcyjnie i znaleźć najbardziej popularny aktualnie trend. Można tańczyć, wywracać oczami do popularnych dźwięków i odgłosów, a przede wszystkim dzielić się zdobyczami – wielkimi zakupami żywnościowymi czy odzieżowymi, w filmikach wideo nazywanych haul. Autentyczność czy oryginalność nie są ważne, nie ma więc powodu kwestionować relacji influencera ze sponsorowanym produktem.
Podziw budzą osoby, które zmonetyzowały swoje pięć minut (a raczej pięć sekund) sławy. Danielle Peskowitz, znana jako Bhad Bhabie, stała się sławna dzięki obcesowemu zachowaniu w programie telewizyjnym Dr. Phil. Bliźniaki Da Vinki – dzięki niepoprawnej wymowie nazwiska artysty Leonarda da Vinci. Najnowszą „gwiazdą”, która zyskała popularność dzięki memom, jest Hailey Welch, znana jako Hawk Tuah Girl, która pochwaliła się w ulicznym wywiadzie otwartym podejściem do seksu oralnego.
Wizerunek pokolenia Z opływającego w bogactwa i zdolnego do oddawania się nieustannej konsumpcji to oczywiście iluzja. Wielu influencerów żyje ponad stan i polega na kartach kredytowych. Ci, którzy otwierają ogromne paczki pełne taniej odzieży z Shein, po nakręceniu filmiku pakują ubrania z powrotem do kartonów. Inni, którzy nagrywają filmiki, wrzucając przedmioty do koszyka w sklepie, zwracają zawartość, zanim dojdą do kasy. Jeszcze inni, którzy dekorują dom i lodówkę, zbierają dekoracje po sesji zdjęciowej.
Przedstawiciele najnowszych trendów, tacy jak neoemo czy ubrani w drogie dresy drillowcy, nie wstydzą się, a przyznają z dumą, że za ich ubrania zapłacili rodzice. Pokolenie Z nie traktuje pieniędzy poważnie. Na Instagramie promują „dziewczyńską matematykę” (#girlmath): jeżeli kupujesz coś w promocji -50%, to zarabiasz; jeżeli płacisz gotówką, to nie wydajesz w ogóle; jeżeli oddajesz kupioną wcześniej bluzkę, to zarabiasz.
Poważne podejście do pieniędzy zetki zostawiają nam, którzy martwimy się o przyszłość, odkładamy i oszczędzamy. I być może nie mają racji, wydając pieniądze na doraźne przyjemności i jedzenie, które wygląda dobrze na Instagramie. Preferowanie przez nich kupowania doświadczeń zamiast dóbr materialnych może jednak być bardzo zdrowe – pod warunkiem, że odseparujemy to od mediów społecznościowych. Ale najpierw oczywiście trzeba odzwyczaić się od zakupów w Shein.
Może Cię też zainteresować: Życie bez internetu. Dla jednych problem, dla innych wolność