Polacy zadłużają się na potęgę. Niepokojące dane

Polacy się zadłużają. Na każdego obywatela przypada średnio ok. 30 tys. zł kredytu lub pożyczki. Tylko co szóste zobowiązanie związane jest z finansowaniem zakupu domu lub mieszkania. Najczęściej zapożyczamy się z powodu zakupów: sprzętu RTV i AGD (43 proc.) lub samochodu (25 proc.). Poziom zadłużenia Polaków (nie mylić z długiem publicznym) jest stosunkowo niski na tle krajów Unii Europejskiej. W porównaniu z naszymi sąsiadami – mamy nieco mniejsze zobowiązania niż Czesi i trochę większe, niż Węgrzy.

Biorąc pod uwagę sytuację ekonomiczną Polski – malejące realnie dochody ludności i recesję – co potwierdza spadek PKB drugi kwartał z rzędu – obywatele wciąż zachowują spory optymizm. Chętnie zaciągają kredyty i pożyczki na cele konsumpcyjne, kupując nowe telewizory, lodówki, pralki itp. Stosunkowo często decydują zapożyczyć, aby kupić nowy lub używany samochód.

Wprawdzie na przełomie 2022 i 2023 roku liczba udzielanych kredytów bankowych nieznacznie zmalała, ale sumaryczna kwota zadłużenia spadła zaledwie o jeden procent rok do roku.

Polacy lubią kredyty gotówkowe, gdyż nie wiążą się one ze skomplikowanymi formalnościami (w przeciwieństwie do hipotecznych) i można je przeznaczyć na dowolny cel. Choć maksymalna kwota takiego zobowiązania – zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim – wynosi 255 550 zł, a jego spłata może trwać do 10 lat, to w praktyce kwoty te są znacząco niższe. Około 90 proc. kredytów, które zaciągnięto w 2022 roku, opiewało na kwoty niższe niż 50 tysięcy zł – wynika z danych Związku Banków Polskich.

Polecamy: Prawda, dobro i humanizm to nie są puste słowa. Udowadniamy to!

Wprawdzie liczba kredytów gotówkowych, które zaciąga rocznie ok. pięć mln osób (w tym niektórzy po kilka) – przewyższa liczbę hipotek (obecnie jest ich ok. dwa i pół mln), ale w tym drugim przypadku suma zobowiązań jest znacznie wyższa. Przy średniej wartości kredytu hipotecznego wynoszącej 350 tys. zł, zsumowany dług wynosi obecnie ponad 500 mld zł.

Daleko nam do rekordzistów

Jak wypadamy na tle innych krajów? Dług polskich gospodarstw domowych wyniósł w 2022 r. niespełna 30 proc. PKB, czyli o połowę mniej, niż w krajach strefy euro – szacuje Bank Rozliczeń Międzynarodowych w Bazylei. W Europie najbardziej zadłużeni pozostają Szwajcarzy (blisko 130 proc. PKB).

Z reguły państwa biedniejsze, bądź pozostające w kryzysie gospodarczym mogą się pochwalić niższymi zobowiązaniami bankowymi swoich obywateli. Dla przykładu – w Argentynie dług gospodarstw domowych szacowany jest na 4,4 proc. PKB. Z kolei państwa, które doświadczyły kryzysu zadłużeniowego – jak np. Stany Zjednoczone po 2008 r. odnotowują coraz niższe zobowiązania. Z poziomu ponad 100 proc. PKB poziom zadłużenia amerykańskich konsumentów spadł do 75 proc. PKB. Dla porównania: w połowie XX w. wynosił 20 proc. PKB.

Warto zaznaczyć, że choć wysokość zadłużenia obywateli skorelowana jest z zamożnością kraju, to jednocześnie wynika też z różnic kulturowych, stylu życia itd. Dla przykładu: w republikańskiej, egalitarnej Irlandii, gdzie poziom PKB na głowę mieszkańca należy do najwyższych w Europie, dług gospodarstw domowych wynosi 28 proc., a w sąsiedniej Wielkiej Brytanii, z jej kolonialną i klasową przeszłością – aż  84 proc.

Gdy zestawimy zadłużenie Polaków z innymi Europejczykami, porównując średnie zadłużenie z dochodami, znów wypadamy dość skromnie. Ów wskaźnik, czyli procentowa wartość średniego zadłużenia przypadającego na gospodarstwo domowe pod koniec roku, podzielona przez sumę wpływów finansowych wynosi w Polsce 63 proc. Innymi słowy: spłacenie całego zadłużenia zajęłoby przeciętnej rodzinie niecałe dwie trzecie roku (osiem miesięcy). Średnie zadłużenie w Czechach jest nieco wyższe – wynosi 70 proc. tzw. dochodu rozporządzalnego, a w Niemczech – 95 proc. Zgodnie z tą metodologią – stosowaną m.in. przez OECD – najbardziej toną w długach Skandynawowie: Szwedzi (189 proc.), Norwegowie (239 proc.) i Duńczycy (282 proc.). Ekonomiści tłumaczą to zjawisko wysokim bezpieczeństwem socjalnym i solidnymi gwarancjami pracy krajów Północy; znaczenie ma też wyższa zdolność kredytowa obywateli.

Niezamożni więc ostrożni

Częściowego wytłumaczenia umiarkowanej skłonności Polaków do zadłużania się można szukać w danych w bogactwie obywateli. Ogromne zniszczenia wojenne oraz blisko pół wieku mało produktywnego ustroju komunistycznego sprawiły, że daleko nam do krezusów. Według badań szwajcarskiego przedsiębiorstwa finansowego – Credit Suisse skumulowany majątek Polaków szacowany był na 7,57 bln zł, czyli ok. 250 tys. zł na dorosłego obywatela. Bliższa prawdy o rzeczywistym bogactwie „Kowalskiego” jest jednak mediana, czyli wartość środkowa (powyżej i poniżej tej kwoty znajduje się tyle samo osób), którą oszacowano na 100 tys. zł.

Co wliczono do zasobów majątkowych? Przede wszystkim aktywa płynne, czyli np. gotówkę, lokaty i depozyty, akcje, obligacje i inne instrumenty finansowe. Poza tym majątek rzeczowy, czyli domy, mieszkania, samochody, przedmioty wartościowe itd. Od oszacowanej wartości odjęto zadłużenie: kredyty, pożyczki i inne zobowiązania.

Trudno jednoznacznie ocenić wysokość majątku Polaków. Z jednej strony urósł on niemal pięciokrotnie od początku XXI w. (w 2000 r. średnia wynosiła mniej niż 60 tys. zł). Z drugiej, jest wciąż niższy, niż w przypadku zachodnich sąsiadów i znacząco niższy, niż w przypadku USA.

Średni majątek przypadający na dorosłego mieszkańca Czech przekracza 300 tys. zł (mediana – powyżej 100 tys. zł). W przypadku Niemiec średnia wynosi już ponad 1,2 mln zł. Słabym pocieszeniem jest to, że większe niż w Polsce nierówności społeczne w kraju nad Renem obniżają medianę majątku do ok. 250 tys. zł (średnią windują tam miliarderzy). Dwukrotnie bogatsi od Niemców są Amerykanie – na jedną dorosłą osobę przypada tam równowartość ponad dwóch milionów złotych (z czego tego większość, czyli 70 proc. stanowią stosunkowo płynne aktywa finansowe).  Ale w związku z tym, że za oceanem nierówności społeczne są jeszcze większe, niż w Europie Zachodniej – mediana majątku obywateli Stanów Zjednoczonych wynosi ok. 300 tys. zł. Tym samym jest tylko (sic!) trzykrotnie wyższa, niże w przypadku Polaków.

Dłużnika portret własny

Aby wyrównać różnice majątkowe i zbliżyć się do najbogatszych krajów, należałoby umiejętnie pożytkować pożyczane pieniądze. Tak, aby służyły rozwojowi, w tym osobistemu (np. edukacja), a nie tylko konsumpcji (np. kolejny telewizor). Należy przy tym pamiętać, że ten sam przedmiot – choćby samochód – może spełniać cele prorozwojowe (np. gdy służy nam do prowadzenia działalności zarobkowej i jest częścią biznesu) lub być niepotrzebnym wydatkiem konsumpcyjnym (np. gdy jest to kolejny pojazd w rodzinie i używa się go sporadycznie).

Zobacz też:

Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że ok. 40 proc. Polaków spłaca aktualnie pożyczkę, kredyt lub inne zobowiązanie (np. chwilówkę). W tej grupie są zarówno osoby obciążone wielotysięcznym kredytem hipotecznym, jak i konsumenci, spłacający raty za lodówkę czy kuchenkę mikrofalową. Tylko trzy proc. z nich stwierdziło, że ma problem z ich regulowaniem.

Według badań CBOS z maja 2023 r. posiadanie długów ponadprzeciętnie często deklarują osoby w sile wieku – w przedziale wiekowym 25–54 lata (55 proc. w wieku 25–34 lata, 60 proc. w wieku 35–44 lata i 52 proc. w wieku 45–54 lata), a ponadto lepiej wykształceni (51 proc. wśród osób z wykształceniem wyższym wobec 22 proc. wśród osób z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym) oraz uzyskujący najwyższe dochody na osobę (52 proc. w gospodarstwie domowym o dochodach per capita powyżej trzech tys. zł). Problemy ze spłatą zobowiązań najczęściej deklarują ankietowani o najniższych dochodach (12 proc. w grupie o dochodach poniżej 1000 zł per capita wobec trzech proc. wśród ogółu badanych).

Dlaczego Polacy się zadłużają?

Najczęściej powodem jest konsumpcja – tak przyznało 44 proc. badanych przez IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. Kolejne powody to „problemy finansowe” (29 proc.) i „nieprzewidziane wydatki” (27 proc.). Nie są to zatem motywy prorozwojowe. Niestety, w ponad połowie przypadków zadłużenia Polacy starają się dzięki pożyczonym pieniądzom wyjść z życiowych tarapatów.

Kolejny powód zaciągania zobowiązań może dziwić – respondenci wymieniają „opłacalność rat lub kredytu”. Najprawdopodobniej przynajmniej część z nich nie potrafiła poprawnie obliczyć całkowitego oprocentowania, sugerując się wyłącznie kolorowymi reklamami. Na koniec – co dwudziesty badany przyznał, że zadłuża się, gdyż ma „zbyt niskie zarobki”. To również potencjalnie niebezpieczna sytuacja, bo przecież dług należy spłacić z odsetkami…

Konkretne powody zapożyczania się przedstawiają się następująco: zakup sprzętu RTV/AGD dla domu (43 proc.), zakup samochodu lub motoru (28 proc.), prezent dla bliskiej osoby (9 proc.), wydatki związane z wakacjami (8 proc.). Tylko siedem proc. badanych przyznało, że zadłuża się, aby pokryć wydatki związane z edukacją; sześć proc. pożycza, aby zapłacić za usługi medyczne. Powyższe zobowiązania finansowane są z reguły kredytami i pożyczkami krótkoterminowymi. Długi wieloletnie, ze spłatami rozłożonymi na kilkanaście lub więcej lat, związane z zakupem domu lub mieszkania ma ok. 16 proc. pożyczkobiorców.

Może Cię zainteresować:

Ilu Polaków nie radzi sobie z terminowym regulowaniem finansowych należności? Według danych BIK kredytu lub pożyczki nie spłaca w terminie ponad 2,8 mln osób, czyli około 18 proc. wszystkich dłużników w kraju. Wysokość zaległych zobowiązań przekracza 80 mld zł. Stanowi to ok. 12 proc. wartości wszystkich udzielonych kredytów lub pożyczek.

Jak nie wpaść w pułapkę kredytową?

Odpowiedzialne zarządzanie domowymi finansami pozwala uniknąć błędnych decyzji, w tym niepotrzebnego zadłużania się. Wbrew pozorom opanowanie budżetu nie jest banalnie proste. Wiele krajów już dawno to zrozumiało, ucząc obywateli podstaw ekonomii na kolejnych etapach edukacji, a także szkoląc dorosłych.

Warto przypomnieć podstawowe zasady, porządkujące sprawy związane z domowym budżetem. Po pierwsze należy być świadomym swoich możliwości finansowych i starać się równoważyć wydatki z dochodami. W określonych sytuacjach może to być trudne – wówczas należy mieć solidnie przygotowany plan spłaty ewentualnego zadłużenia. Przed zaciągnięciem zobowiązania trzeba porównać dostępne oferty i wybrać najkorzystniejszą, nie zapominając o tym, aby sprawdzić, czy instytucja finansowa, z której usług korzystamy, jest wiarygodna (ostrzeżenia publikuje Komisja Nadzoru Finansowego).

Po drugie, nie należy podpisywać dokumentów, których znaczenia nie rozumiemy (klient ma prawo do informacji) – trzeba dopytywać, ewentualnie skonsultować się z kimś bliskim, ekspertem itp. I po trzecie, przed podpisaniem umowy kredytowej lub pożyczkowej powinno się mieć pełną wiedzę na temat wszystkich kosztów (oprocentowania, prowizji, ubezpieczenia, opłat dodatkowych) i harmonogramu spłat. Po czwarte, jeśli nawet podpisaliśmy umowę, ale okazało się, że jej warunki są niekorzystne – można, zgodnie z prawem, w ciągu 14 dni odstąpić od niej bez podawania przyczyn. Wystarczy złożyć oświadczenie o odstąpieniu i oddać pieniądze wraz z odsetkami za czas, przez który byliśmy w ich posiadaniu. Powyższe uprawnienia przysługują również w przypadku umów podpisywanych zdalnie, np. przez internet.

Umiar ponad wszystko

Dotrzymywanie choćby tych kilku zasad może uchronić przed pętlą zadłużenia, czyli zaciągania kolejnych kredytów w celu spłacenia poprzednich. W najgorszym wypadku – jeśli nawet stracimy kontrolę nad finansami, można jeszcze próbować negocjować z wierzycielami. Bankom czy instytucjom finansowym zależy na odzyskaniu pożyczonych pieniędzy i w wielu wypadkach idą klientom na rękę, rozkładając zaległe zobowiązania na kolejne raty. Trzeba jednak pamiętać, że to bolesny sposób, okupione długimi okresami wyrzeczeń. Ponadto: im szybciej podejmiemy próbę rozwiązania sytuacji, tym lepiej, bo z czasem szanse na wyjście z tej opresji maleją. Najgorsze wydaje się uciekanie przed wierzycielami i problemem.

Kredyt jest nieodłącznym elementem gospodarki rynkowej. Jeśli jest umiejętnie stosowany – służy konsumentom, wspierając przy okazji rozwój kraju. Wraz z rozwojem gospodarczym zadłużenie Polaków zapewne będzie wzrastać. Regułą bowiem jest to, że w bogatszych krajach gospodarstwa domowe mają wyższe zobowiązania, niż w biedniejszych.

Na razie możemy się pocieszać, że nie jesteśmy tak zadłużeni, jak obywatele państw najzamożniejszych. Z drugiej strony – jak na ludzi ze znacząco chudszymi portfelami – pożyczamy sporo.

____

Przyjdź na konferencję Holistic Talk i wysłuchaj na żywo interesujących prelekcji skupiających się na Dobru, Prawdzie, Pięknie i Humanizmie!

Pełny program wydarzenia i wszystkich mówców znajdziesz na: https://holistictalk.pl/.

Bilety w specjalnej cenie 99 złotych, wyłącznie dla czytelników Holistic News, zakupisz na: https://cavatinahall.pl/events/holistic-talk/. Dokonując zakupu, wpisz kod: HTpartner24.

Fot.: Midjourney

Opublikowano przez

Dariusz Rostkowski

Autor


Pierwsze studia: filozoficzne, drugie: ekonomiczne. Pasjonat nieoczywistości - nieoczywistych podróży, sytuacji, ludzi, zdarzeń. Obserwuje świat, grzebie w historii. Pielęgnuje w sobie zdziwienie. Współczesny świat mu w tym pomaga.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.