Prawda i Dobro
Powrót z emigracji. Zazdrość, niechęć i trudne początki
20 listopada 2024
Praca najemna upowszechniła się w epoce industrialnej. Od czasu rewolucji przemysłowej większość ludzi w społeczeństwach Zachodu, aby się utrzymać, pracuje poza własnym domem czy gospodarstwem. Wartości, cele i znaczenie pracy ewoluują. Kolejna rewolucja wynika z przejścia na Zachodzie do gospodarki opartej na usługach i wiedzy. W polskiej tradycji przez stulecia pracy nie uznawano za cel sam w sobie, za przywilej, czy źródło poczucia własnej wartości. A zarazem mieliśmy okazję doświadczyć wyjątkowych, rewolucyjnych wręcz zmian w podejściu do pracy.
Etyka pracy wywodząca się z protestantyzmu była według historyka, profesora Harvarda i Oxfordu Nialla Fergusona autora książki „Cywilizacja. Zachód i Reszta świata”, jednym z elementów, które sprawiły, że Europa od przełomu XV i XVI wieku, narzuciła swój porządek ekonomiczny reszcie globu. Europejczycy podporządkowali sobie nawet tak silne, ludne i rozległe organizmy polityczne i przestrzenie gospodarcze, jak Chiny czy Indie. Czy prawdą jest, że protestancki etos pracy właśnie wyczerpał się i przegrywa w starciu z chińską ekonomiką konfucjańską?
Dwieście lat temu chiński tradycjonalizm i rutyna w połączeniu ze sprawowaną przez państwo totalitarne kontrolą, nadzorem i cenzurą uległy europejskiej przedsiębiorczości i wynikającej z niej manii nieustannego naprawiania i ulepszania. Konieczność pracy wynikała w Europie z systemowego niedoboru dóbr i potrzeby konsumpcji. Gdy w Azji strategią przetrwania była praca sama w sobie, w świecie Zachodu przetrwanie gwarantowało pozyskiwanie zasobów, które mogły pochodzić nie tylko z pracy, ale i ze zdobyczy wojennych, podbojów, eksploatacji złóż.
W dłuższej perspektywie chińskie podejście pokazało jednak swoje zalety. W kulturze chińskiej, a zwłaszcza filozofii konfucjańskiej, praca to jedyne źródło bogactwa. Dla wielu Chińczyków praca była wartością samą w sobie, wręcz dobrem duchowym. Dziś bardzo współcześnie brzmi zalecenie konfucjańskie, że aby w pełni zaspokoić swoje potrzeby i zrealizować plany, człowiek powinien zająć się pracą jak najbardziej zgodną z jego możliwościami i preferencjami. Warunkiem osiągnięcia życiowej harmonii jest wybór zawodu, który stanie się powołaniem. Chińczycy kiedyś i dziś piętnują uchylanie się od pracy, lenistwo, a pracę uznają za czynnik nadający życiu sens.
Oczywiście bywa, że rodzi to patologie, przynajmniej z zachodniego punktu widzenia. We współczesnych Chinach ludzie zaczynają pracę o 8–9 i pracują nawet do 22. Także w soboty, mimo że to dni wolne. Można powiedzieć, że kapitalizm tylko ugruntował konfucjańskie ideały: uznanie rodziny za podstawową instytucję społeczną i gospodarczą. Szacunek dla rodziców i generalnie osób starszych. Gloryfikację autorytetu i władzy. Wyrzeczenie się własnych potrzeb, na rzecz troski o rodzinę, klan, społeczeństwo. Odkładanie w czasie gratyfikacji dla zapewnienia dziedzictwa i ciągłości. Potępienie bezczynności.
W większości rozwiniętych krajów Zachodu przekonanie o priorytetowym znaczeniu pracy w życiu człowieka odchodzi do lamusa wraz ze zmierzchem etyki protestanckiej. Jak Zachód przetrwa rozwód z ideologią, która nadawała mu kierunek przez ostatnie 400 lat?
W XVI-wiecznej Europie Zachodniej za sprawą rozprzestrzeniającego się protestantyzmu rozpowszechniło się przeświadczenie o konieczności podjęcia przez człowieka systematycznej pracy. To ono było źródłem życiowego sukcesu jednostek, a w skali społecznej – triumfu kapitalizmu.
Już ojciec reformacji Marcin Luter przedstawił koncepcję zawodu jako powołania. A kalwińska teoria predestynacji wprost spowodowała, że ludzie zamożni byli społecznie postrzegani jako „milsi Bogu i wybrani do zbawienia”. Sukces widoczny w postaci zgromadzonych dóbr materialnych nie był dla protestanta celem, ale jedynie „znakiem bycia wybranym”, bycia przeznaczonym (predestynowanym) do zbawienia. Zgromadzone bogactwa były dla protestantów przejawem bożego błogosławieństwa. Zarabianie pieniędzy pozwalało więc jednostce „pozbyć się strachu o zbawienie”.
Takie rozumienie wartości pracy dodatkowo gruntował w społeczeństwie system edukacji, a zwłaszcza funkcjonujący najpierw w Prusach model szkoły „bismarckowskiej”. Szkoła większość uczniów miała nie tyle edukować, ile trenować w zdolności do posłuszeństwa i przystosowania do życia w hierarchii społecznej. Typową edukację sprowadzano do zestawu instrukcji, odnoszących się do szybkich efektów i korzyści krótkoterminowych. Utrwalano dzięki niej system mieszczańskich wartości i ideałów. Celem życia była względnie stała pracy i pensja.
Paradoksalnie, wraz z wynikającym z tego podejścia powszechnym wzrostem zamożności oraz wprowadzeniem systemu opieki społecznej, który gwarantował stabilność polityczną, protestanckie wartości zaczęły zwłaszcza w Europie… tracić na znaczeniu. Skoro niemal wszyscy mieli wystarczające środki, by godnie żyć, trudno było wierzyć, że tylko bogatsi są mili Bogu. Nie było już jaskrawo widocznej opozycji wybranych bogatych do potępionych nędzarzy.
Purytańska asceza, w swej genezie i charakterze czysto religijna, zaczęła przekształcać się w świecki kodeks postępowania. Upowszechniony etos mieszczański, stanowił rezerwuar tzw. cnót mniejszych, których przestrzeganie było warunkiem dobrego funkcjonowania człowieka w modernizującym się społeczeństwie zachodnim. Zdaniem jednego z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych – Benjamina Franklina – cnót tych było trzynaście: umiarkowanie, wstrzemięźliwość, małomówność, porządek, zdecydowanie, skromność, pomysłowość, szczerość, sprawiedliwość, pokora, czystość, spokój i dziewictwo.
Kapitalizm jest jednak pełen wewnętrznych sprzeczności. Podstawa jego istnienia to zakładany stały wzrost konsumpcji, który wyklucza ascezę i oszczędność. Powszechna akceptacja przyspieszonej konsumpcji na kredyt ostatecznie zdezawuowała ascetyczną etykę protestancką. Na Zachodzie zaczął się zmierzch etosu systematycznej pracy na rzecz etosu zarabiania (i wydawania) pieniędzy.
Zachód nadal dominuje w dziedzinie badań i rozwoju, a to dzięki zadeklarowanym politycznie otwartości, wolności i konkurencji. Jednak wielkie wyzwania społeczne w naszym kręgu kulturowym to dziś konsumpcjonizm, hedonizm i proces tzw. juwenalizacji kultury. Przejawiają się one w nadmiernym kulcie młodości. Z jednej strony mieszkańcy świata zachodniego – w rezultacie dobrych warunków ekonomicznych i postępów medycyny – żyją coraz dłużej, co powoduje starzenie się społeczeństwa. Jednak z drugiej strony pod względem postaw, zachowań, stylu życia i samodyscypliny ludzie Zachodu z wyboru żyją jak dzieci, unikając obciążeń i obowiązków. Idole mass mediów szczycą się tym, że mimo upływu lat wciąż zachowują się i wyglądają jak młodzi dorośli.
Możemy wręcz mówić o infantylizacji postaw i sposobów myślenia. Obserwujemy masowe przedkładanie tego, co łatwe, nad tym, co trudne, impulsu nad rozwagą, zabawy nad pracą, obrazu nad słowem, uczuć nad rozumem. A także szukanie natychmiastowej gratyfikacji. Spowszedniało zjawisko banalizacji oraz tabloidyzacji dyskursu publicznego.
Dominacja infantylizmu we współczesnej kulturze Zachodu stanowi zagrożenie nie tylko dla funkcjonowania społeczeństwa, ale także dla wydajności systemu kapitalistycznego. W opinii Benjamina Barbera autora książki „Skonsumowani”, zagrożenie to jest właśnie efektem zaniku tradycyjnych cnót. Etos infantylizacji, wraz z ideologią prywatyzacji, handlowaniem markami i homogenizacją gustów, rozwija konsumencki kapitalizm, ale kosztem zarówno cnót obywatelskich, jak i cywilizacji Zachodu. Wiele współczesnych zachodnich społeczeństw konsumuje dziś zasoby wypracowane przez poprzednie pokolenia.
Przeczytaj również:
Stosunek danego społeczeństwa do pracy fizycznej stanowi istotny element wyznaczający podejście do pracy w ogóle. Trzy wielkie cywilizacje Wschodu (arabska, turańska, bramińska) „zasadniczo patronują fizycznemu lenistwu” nadając prymat samorozwojowi, a zwłaszcza dążeniu do Boga nad zdobywaniem dóbr materialnych.
W Koranie nie znajdziemy bezpośredniego nakazu pracy. Praca jest karą za grzech i jako taka, ma charakter pokuty, wiąże się z cierpieniem wynikłym z dźwigania ciężaru i trudu, a możliwym do zaakceptowania jedynie w perspektywie wiecznej nagrody w raju. W tym sensie praca to zewnętrzny przymus.
Z drugiej strony praca jest środkiem służącym do utrzymania się przy życiu. Jednak ci, którzy posiadają owe środki, nie muszą pracować, bo sama praca nie jest ani cnotą, ani warunkiem osiągnięcia zbawienia. Oczywiście w Koranie nie ma stwierdzenia, że praca jest koniecznym złem, ale wnioskując z opisu stanu szczęśliwości ludzi zbawionych, można o tym pomyśleć. Zbawienie wiąże się z niezakłóconą, wieczną bezczynnością, spoczynkiem, spokojem, ustaniem trudu. Raj to miejsce, gdzie każdy zmysł ludzki doznaje najgłębszej rozkoszy, a ukojony człowiek nie musi podejmować wysiłku. Wieczna szczęśliwość to – w opozycji do trudu pracy – rozkosz niedziałania, bezczynności i doznawania.
Muzułmanie nie wiążą głównego znaczenia działania ludzkiego z pracą. Rzeczywistość doczesna to miejsce próby, droga, która poprzez wypełnianie norm prawnych prowadzi do właściwego celu – zbawienia. Gdy cywilizacja łacińska skupia rozwój społeczny wokół pracy, cywilizacja islamska główne pole zbiorowej aktywności połączonej z wysiłkiem ogniskuje wokół walki z grzechem i niedoskonałością.
Współcześni muzułmanie interesują się zdobyczami technicznymi i naukowymi, studiują na technicznych kierunkach. W tradycji myśli arabskiej szczególną wartość zawsze miało osiąganie wiedzy, która daje panowanie nad przyrodą. Praca intelektualna i twórcza znajduje uzasadnienie głównie w kontekście zasadniczego celu życia – służby Bogu. Sama nauka i praca nie stanowią podstawowego zadania człowieka na ziemi, ale wynalazki i ułatwienia są dobre, bo oszczędzają czas, który można poświęcić Bogu.
Ukształtowane po II wojnie światowej nowoczesne polskie społeczeństwo ma w większości chłopskie korzenie. Dla polskich chłopów ziemia, rodzina i praca – zwłaszcza na swoim – miały pierwiastek świętości. Pracy wokół ziemi i gospodarstwa należał się szacunek, bo od niej zależało przetrwanie rodziny i społeczności lokalnej.
Zarazem wielkie masy ludzi ze wsi zatrudnianych w socjalistycznych zakładach pracy na początku zwykle nie poczuwały się do obowiązku rzetelności i ciężkiej roboty. Praca z ideowych pobudek, dla odbudowy kraju, niemal woluntarystyczna była charakterystyczna dla inteligencji. Idealnie wpisywała się w tradycję kulturową „pracy u podstaw” i „pracy organicznej”.
Dla chłopów socjalistyczny zakład i socjalistyczne płace były nowoczesną formą pańszczyzny. Obijanie się, pozostawienie energii na pracę na swoim świadczyło o mądrości i zaradności. Odmienna sytuacja występowała tylko na Śląsku, który wcześniej długo podlegał protestanckiej etyce pracy. Praca będąca podstawą utrzymania, a w szczególności praca fizyczna, była w tym regionie kopalń źródłem społecznego szacunku. Nie tylko ze względu na bliskość surowców lokowano tu więc huty i gigantyczne fabryki.
Do głębokiego i powszechnego upadku etosu pracy doszło w Polsce w latach 80. Spadek siły nabywczej złotówki i niedobory w zaopatrzeniu sprawiały, że lepsza praca zwyczajnie nie miała ekonomicznego sensu. U schyłku socjalizmu Polacy w miejscu pracy bardziej cenili dobre stosunki z kolegami i przełożonymi niż sam proces pracy.
Przedsiębiorczość realizowano poza formalnym zatrudnieniem. Wszelkie fuchy, wyjazdy zagraniczne, podczas których można było zarobić więcej niż w trakcie etatowej pracy, stanowiły szanowane i popularne źródło dochodu. To wywołało kompletny rozpad norm etycznych w pracy i poza nią. Bylejakość i przeciętność w pracy w latach 80. stały się przysłowiowe („czy się stoi, czy się leży,1500 się należy”). Tym bardziej przemiany ustrojowe po roku 1989 dla wielu Polaków były szokiem, z którego otrząsamy się właściwie do dziś.
Wprowadzona przez rząd Tadeusza Mazowieckiego reforma gospodarcza, tzw. reforma Balcerowicza, uruchomiła proces prywatyzacji gospodarki, co początkowo związane było ze spadkiem poziomu życia i powszechnym poczuciem niepewności co do ekonomicznego przetrwania.
Bezrobocie, gospodarka rynkowa, uwidocznienie nierówności społecznych spowodowało zarówno wzrost gospodarczy, jak i polaryzację społeczeństwa. Choć niemal wszyscy byli bogatsi, niż w latach 80. świadomość ekonomicznej tymczasowości odebrało wielu Polakom godność i poczucie kontroli nad swoim życiem.
Dopiero badania przeprowadzane w drugiej połowie lat 90. wskazały na zwiększenie się wartości pracy w życiu Polaków (Derczyński, Falkowska, 2000; Swadźba, 2001). Praca, po rodzinie, znalazła się drugim miejscu w systemie wartości (inne wartości to: wiara w Boga, dobrobyt materialny, czas wolny). Dokonała się więc zdecydowana reorientacja postrzegania wartości pracy. Polacy byli po szoku bezrobocia, wymagania prywatnych pracodawców wprowadziły dyscyplinę i poszanowanie pracy.
Z kolei wzrost zamożności, zwłaszcza po wejściu Polski do UE sprawił, że coraz więcej osób zaczęło starać się, by ich praca nie tylko była zyskowna, ale i dawała szansę samorealizacji. Na tę cechę pracy Polacy zaczęli coraz bardziej zwracać uwagę. Wartości samorealizacyjne w pracy są szczególnie istotne dla młodych ludzi z wyższym wykształceniem (Swadźba, 2008).
Dziś dla Polaków ze średniego pokolenia praca jest wielką wartością i stanowi o sensie życia. Natomiast młodsi pracownicy poszukują pracy dobrze płatnej, ale i kreatywnej. Albo przeciwnie, świadomie wybierają pracę zaledwie dającą możliwość przeżycia, by realizować się w życiu pozazawodowym. Pod względem podejścia do pracy jesteśmy więc spolaryzowani i tym samym stajemy się prawdziwą częścią modernistycznej cywilizacji Zachodu. Zatem i nas czekają wyzwania konfrontacji z bardziej centralistycznym i autorytarnym, ale też sprawnym i wydajnym systemem chińskim.
Oczywiście kult pracy jest charakterystyczny także dla innych krajów Azji, zwłaszcza Japonii i Korei Południowej. Oba te kraje borykają się jednak z kryzysami. Japonia po gigantycznym boomie lat 80. XX wieku przez kolejne dekady trwa w permanentnym kryzysie ekonomicznym. Kraj i społeczeństwo są bardzo zamożne, jednak niekorzystne procesy demograficzne i wysokie koszty pracy obciążają gospodarkę.
Korea Południowa natomiast ze wstrząsami przechodzi od gospodarki ręcznie sterowanej przez rząd do bardziej zdecentralizowanej gospodarki kapitalistycznej. Wielki kryzys państwowo-prywatnych koncernów tzw. czeboli pod koniec lat 90. i rosnące oczekiwania konsumpcyjne społeczeństwa nieco spowalniają koreańską ekspansję.
Przykład Japonii pokazuje, że w przeciwieństwie do Zachodu, bogacenie się pracowników nie musi automatycznie skłaniać ich do mniejszego wysiłku i poszukiwania sensu życia poza pracą. Jednak dziś nie możemy być pewni, które podejście do wykonywania obowiązków zdominuje nadchodzące dziesięciolecia. Pamiętajmy, że na globalnym rynku są już tysiące pracowników z krajów takich jak Indie, Bangladesz, z Afryki. Dotąd pracowali ciężko, by przeżyć, ale zaczynają być też konsumentami. Swoje doda rozwój sztucznej inteligencji. Kolejne rewolucje sposobu i etosu pracy ciągle przed nami.
Może cię też zainteresować: