Praca non-stop zjada święta. Czas je odzyskać

„Żyjemy w czasie bez świąt, w czasie sprofanowanym” – pisze współczesny niemiecki filozofii koreańskiego pochodzenia Byung-Chul Han. To mocne słowa i radykalna diagnoza. Ale być może jest w niej sporo racji. Jak dalece umiem wyłączyć się z pracy, obowiązków, prozy codziennych zajęć, żeby rzeczywiście w pełni skupić się na świętowaniu? W jaki sposób celebruję święto? Czy za działaniem idzie w parze refleksja? Jak rozumiem samo słowo: „świętować”?

Czas targetów, optymalizacji, wyników i presji

Czy współczesny człowiek umie jeszcze świętować? Według przywołanego powyżej niemieckiego filozofa – nie, ponieważ zatraciliśmy umiejętność wychodzenia z trybu pracy. Żyjemy w społeczeństwie sukcesu i presji osiągnięć. Wedle obserwacji Hana, zawartych w jego książce pt. Społeczeństwo zmęczenia i inne eseje, wiek XXI to kultura pracy non-stop. Pracy bez granic, 24 h/dobę, z zanikającą przestrzenią niezbędną na odpoczynek, nic-nie-robienie, nudę i właśnie świętowanie.

Kultura pracy non-stop jest ufundowana bowiem na tzw. przemocy pozytywności: wszystko jest ok, wszystko jest mi do czegoś potrzebne, bo wszystko w jakiś sposób mi służy. Każde doświadczenie mnie rozwija, każde przeżycie mnie wzmacnia wewnętrznie i tak w ogóle: sky is the limit. XXI wiek przyniósł nam presję oczekiwań, ale także nieograniczoną wiarę w ludzkie możliwości. Co przekłada się na przekonanie, że skoro nawet zmęczenie w pracy, porażka czy błąd (które zawsze są sygnałem czegoś), są pozytywne, bo czemuś służą, to…po co odpoczywać?

Świętować mogę z laptopem na kolanach nadrabiając jakieś zaległości lub wybiegając już do przodu z wypełnianiem kolejnych zadań (będzie na zaś!). Albo też, cały czas odpowiadając na smartfonie na smsy dotyczące kolejnych planów zawodowych, które nastąpią po długim weekendzie.

Przeczytaj też: Sekrety życia wg humanistów. 8 ważnych zasad rozwoju osobistego

Praca non-stop. Fot. TungArt7/Pixabay
Fot. TungArt7/Pixabay

Kultura pracy non-stop: tworzymy własny obóz pracy

Niemiecki filozof skłania do refleksji nad współczesnym trybem funkcjonowania człowieka, który zatraca umiejętność świętowania, ponieważ podporządkował swoje życie produktywności, efektywności i ciągłemu działaniu. Człowiek musi być cały czas w trybie online, działać, być dynamicznym i aktywnym pod każdym względem. Chwila odpoczynku, pozostawienie czegoś na później, odłożenie w czasie, to czas zmarnowany lub wielki „grzech” zaniechania.

„Każdy z nas prowadzi swój własny obóz pracy” – pisze Han, opisując sposób, w jaki sami siebie wyzyskujemy nie dając sobie szansy na relaks i regenerację.

„Optymalizujemy się na śmierć, by móc lepiej funkcjonować”, bo w mentalności XXI wieku – dzięki takiemu podejściu – cały czas się rozwijamy jako ludzie i doskonalimy samych siebie. Laptopy i smartfony stają się w tym świecie elementami mobilnego obozu pracy.

Work-life balance bez świętowania to iluzja

Łacińskie feriae oznaczało czas przeznaczony na czynności związane z kultem. Święto rozumiano więc pierwotnie jako przerwanie czasu profanum, a więc czasu zwykłej codzienności i wejście w inny tryb funkcjonowania na jakiś określony czas. Celebracja święta pierwotnie oznaczała wtajemniczenie w jakąś inną rzeczywistość, dostrzeżenie głębszego sensu naszej codzienności.

W tej interpretacji linearność naszej pracy non-stop i codziennych zajęć, wiecznego pośpiechu i zabiegania, powinna na chwilę ustąpić. Produktywność powinna zostać zastąpiona refleksyjnością. Inny współczesny filozof Hans-Georg Gadamer słusznie zauważa, że „Czas święta jest czasem, który nie przemija, bo to czas wyjątkowej celebracji”.

Greccy filozofowie na czele z Arystotelesem wierzyli, że czas świętowania to moment obcowania z pięknem, bowiem prawdziwie wolny człowiek nie był na stałe przywiązany do codziennych potrzeb i związanych z nimi przymusów, ale potrafił celebrować życie kontemplacyjne, a więc świętować, właśnie poprzez kontakt z pięknem, które przenosi nas na wyższy wymiar egzystencji.

Warto przeczytać: Nadopiekuńczość jest jak kajdany. Granica między troską a kontrolą

Praca non-stop. Fot. jarmoluk/Pixabay
Fot. jarmoluk/Pixabay

Od eventu do kanapy

Można jednak powiedzieć: przecież człowiek współczesny obchodzi tak wiele świąt. Niektórych nawet przybywa w corocznym kalendarzu. Czekamy na majówkę wykorzystując zawsze kilka dni urlopu, żeby sobie ją jeszcze przedłużyć. Boże Ciało, jak i 11 listopada, próbujemy docenić także wykorzystując kilka dodatkowych dni urlopu. Pytanie tylko zasadnicze: jak realizujemy ten czas świętowania?

Han pisze, że „dzisiejsze święta są festiwalami, eventami lub spektaklami”. Łacińskie eventus oznacza nagłe pojawienie się, wydarzenie i zniknięcie. Święta same w sobie nie zniknęły, ale nasz sposób przeżywania ich jest daleki od tego, jakim być powinien. Współczesne świętowanie przybiera raczej postać pustego rytuału bez głębszego znaczenia.

Majówkę redukujemy do konsumpcji, najlepiej grilla na działce. Dla wielu młodych ludzi dodatkowe wolne dni to okazja do dwóch skrajności. Albo clubbing, a więc nocne przemieszczanie się z klubu do klubu do białego rana, żeby wyrzucić z siebie przepracowanie i stres, a więc odreagować. Albo druga skrajność. Przespanie całego weekendu w łóżku, bo organizm tak bardzo potrzebuje regeneracji, że za wszelką cenę próbuje z tym nadążyć przez 2-3 dni święta.

Ale czy rzeczywiście na tym polega świętowanie konkretnego wydarzenia – w pełnym znaczeniu tego słowa?

Prawdziwe świętowanie to doświadczenie wspólnoty, rytmu i jakiegoś głębszego sensu, który zawsze kryje się w każdym święcie. Współczesne świętowanie to jedynie przedłużony weekend, często przeżywany jako czysty konsumpcjonizm, nierzadko połączony z promocjami w galeriach handlowych. Han pisze o tym: „Czas święta ustąpił dzisiaj przed totalnym czasem pracy. Służy tylko chwilowemu odpoczynkowi, który umożliwia dalsze funkcjonowanie”.

Praca non-stop zjada duszę i majówkę

Można zauważyć, że współczesne świętowanie, często nawet religijne, tracą swój duchowy wymiar, ponieważ zostają przekształcone w okazję do zakupów, eventów, gadżetów, wyprzedaży, obniżek itp. Logika konsumpcji wygrywa z logiką sensu i rozumienia. Święta coraz częściej stają się także jedynie okazją do wyjazdu, a więc nierzadko jakiejś formy ucieczki. Zmiana miejsca, wyrwanie się, choć na chwilę od codziennego kieratu, ma mi przynieść oddech – choćby na chwilę. Tylko znowu warto powtórzyć pytanie: czy rzeczywiście na tym polega świętowanie konkretnego wydarzenia – w pełnym znaczeniu tego słowa?

Wielu filozofów podkreśla, że dojrzałe przeżywanie każdego święta to coś, co „wyrywa” nas z codzienności. Otwiera przed nami inną perspektywę i zaprasza do poznania jej. Wiąże się to z innym niż zwykle przeżywaniem czasu – właśnie bardziej na spokojnie, głębiej, często wspólnotowo a na pewno rytualnie. Zniknął rytuał i sens a został: „dzień wolny od pracy”.

Zgubiony rytm work-life balance

Współczesne świętowanie odbywa się zazwyczaj w dwóch skrajnych do siebie trybach. W pierwszym z nich – który towarzyszy zazwyczaj wszelkim dłuższym weekendom – świętowanie zredukowaliśmy do funkcji regeneracyjnej. Czyli do odpoczynku, który ma służyć temu…byśmy po powrocie znowu byli produktywni i wydajni.

Drugi tryb – który zazwyczaj towarzyszy obchodom świąt religijnych – to dalej produktywność (inna niż zawodowa, ale dalej produktywność). Tym razem pt. zakupy-porządki-gotowanie. Po wypełnieniu tych trzech funkcji nie pozostaje już ani czas, ani miejsce a przede wszystkim siły, żeby skupić się przeżywaniu święta i tego, co ono naprawdę w sobie niesie. Marzymy już tylko o wyjściu gości i o zalegnięciu na kanapie przed telewizorem lub o ułożeniu się do snu.

Szukasz treści, które naprawdę dają do myślenia? Sięgnij po kwartalnik Holistic News

Kwartalnik Holistic News możesz kupić TUTAJ

Zgubiliśmy sens świętowania

Każde święto zawiera przecież w sobie jakąś symbolikę, niesie głębszy przekaz, coś chce powiedzieć kolejnym pokoleniom. Właśnie dlatego obchodzimy święta, a więc wracamy do nich co roku, regularnie od wieków, bo zawierają one dla nas jakieś głębsze przesłanie.

1 maja, a więc święto pracy skłania nas do refleksji właśnie nad różnicą między czasem pracy a czasem odpoczynku, do afirmacji godności pracy, do rozumienia solidarności zawodowej. Jakie wartości wcielam w mojej pracy, a jakie nie? Co mi się udaje a co mogę jeszcze tutaj zmienić, coś poprawić? Jak innym ludziom pracuje się ze mną?

Święto 3 maja, a więc święto uchwalenia konstytucji upamiętnia ustanowienie pierwszej w Europie i drugiej na świecie nowoczesnej konstytucji. Najważniejszej uchwały w państwie. Ten dzień przywołuje świadomość zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych słabości państwa, nad którymi trzeba nieustannie pracować. Przypomina o wielkich błędach, które zawsze mogą doprowadzić do rozpadu państwa. Czy jestem ich świadom/-a w dzisiejszych czasach i we współczesnych realiach?

Wydaje się zatem, że do przeżywania święta w sposób dojrzały, uwewnętrzniony i świadomy, niezbędne jest zamienienie bycia aktywnym w pracy non-stop na bycie kontemplacyjne. Mniej działania, więcej refleksji. I tego sobie nawzajem życzmy przed obchodem kolejnych zbliżających się świąt.

Przeczytaj inny tekst Autorki: Jesteśmy razem, ale osobno. Rozbijamy się o emocje

Opublikowano przez

dr Magdalena Kozak

Autorka


Doktor filozofii, zajmuje się przede wszystkim współczesną filozofią francuską w nurcie egzystencjalizmu, filozofii dialogu i relacji oraz fenomenologii. Prywatnie pasjonatka klimatów śródziemnomorskich, kryminałów – najchętniej skandynawskich oraz miłośniczka zwierząt i długich spacerów. W otaczającym świecie, niestety, już coraz mniej ją dziwi.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.