Nauka
Obserwacja galaktyk zmienia naukę. Webb bada początki kosmosu
05 grudnia 2024
Automatyzacja dociera w najodleglejsze rejony świata, rodząc nowe wyzwania. Maszyny usprawniają produkcję, przyspieszają zbiory i obniżają koszty pracodawców, a jednocześnie odbierają możliwość zarobku osobom z niskimi kwalifikacjami. Zbieracze herbaty w Kenii podczas protestów zniszczyli kilkanaście kombajnów, które miały zastąpić ich na plantacjach.
W ostatnich demonstracjach przeciwników automatyzacji w Kenii zginął jeden protestujący, a kilku innych zostało rannych. W maju zniszczono dziewięć maszyn do zbierania herbaty. Ich wartość szacowana jest na 1,2 mln dolarów. W ciągu ostatniego roku w wielu miejscach dochodziło też do podpaleń urządzeń automatyzujących pracę.
Pracownicy plantacji z Kericho, największego miasta produkującego herbatę w Kenii, domagają się od pracodawców, aby 40 proc. zbiorów odbywało się ręcznie. Chcą także wprowadzenia przepisów ograniczających import kombajnów.
Tak wyglądały protesty w Kericho:
Nicholas Kirui, były dyrektor Kenijskiego Stowarzyszenia Plantatorów Herbaty (Kenya Tea Growers Association, KTGA), twierdzi, że w ciągu ostatniej dekady tylko w okręgu Kericho w wyniku automatyzacji pracę przy uprawach straciło 30 tys. osób.
„Rozmawialiśmy z pracownikami we wszystkich częściach kraju. Większość uważa, że kombajny powinny zniknąć”
– powiedział Kirui.
W 2021 roku Kenia wyeksportowała herbatę za 1,2 miliarda dolarów. Czyni ją to trzecim co do wielkości producentem napoju na świecie, za Chinami i Sri Lanką. Plantacje międzynarodowych koncernów w rejonie Kericho zajmują ponad 80 tys. hektarów. Na wszystkich pracują już maszyny.
Polecamy:
Plantatorzy twierdzą, że pojedynczy kombajn może zastąpić nawet stu pracowników. Dyrektor ds. korporacyjnych Ekaterra (jednego z największych producentów herbaty na świecie), Sammy Kirui przekonuje, że mechanizacja ma „kluczowe znaczenie” dla działalności firmy i globalnej konkurencyjności kenijskiej herbaty.
Według danych rządowych jedna maszyna może obniżyć koszt zbioru kilograma herbaty z jedenastu do trzech centów.
Stopa bezrobocia w Kenii w ostatnim kwartale 2022 roku wynosiła 13,9 proc. i była najwyższa we wschodniej Afryce. Eksperci uważają, że wpływa na nią automatyzacja w rolnictwie oraz branżach takich jak bankowość i ubezpieczenia.
Problem nie dotyczy tylko Kenii. Automatyzacja postępuje w innych krajach Afryki i różnych sektorach gospodarki. Proces ten przyspieszył dzięki rozwojowi sztucznej inteligencji.
Protesty w regionach, gdzie uprawiana jest herbata, mogą być pierwszą oznaką przyszłych napięć, jeśli rządy i firmy nie znajdą sposobów na pomoc niewykwalifikowanym pracownikom.
Większość zbieraczy jest młoda i często brakuje im możliwości i umiejętności, aby pracować poza plantacjami. Rozwiązaniem mogą być szkolenia i przekwalifikowanie pracowników rolnych na inne zawody.
„Moje ministerstwo jest zainteresowane otwarciem rynku pracy w celu zwiększenia możliwości zatrudnienia dla Kenijczyków”
– powiedziała kenijska minister pracy Florence Bore podczas podróży do Kericho, kilka dni po ostatniej fali protestów w maju.
Kenijski rząd szuka rozwiązań, które zażegnają spór między mieszkańcami a firmami herbacianymi. W przekwalifikowaniu pracowników pomóc może także sektor prywatny. Ekaterra współpracuje z lokalnymi społecznościami przy tworzeniu centrów kształcenia technicznego i zawodowego.
Zobacz też:
Automatyzacja zbiorów jest opłacalna dla producentów herbaty i dlatego nie zrezygnują oni z kombajnów. Jednak mechanizacja szkodzi afrykańskim społecznościom lokalnym, szczególnie na terenach wiejskich.
Przed rządami i korporacjami duże wyzwanie. Pracownicy i mieszkańcy będą sprzeciwiać się zachodzącym zmianom, dopóki nie znajdą alternatywnych możliwości zatrudnienia, lub przekwalifikowania.
Automatyzacja następuje też w Chinach, które są największym na świecie eksporterem herbaty. Wu Luofa z Instytutu Inżynierii Rolniczej w Akademii Nauk Rolniczych Jiangxi twierdzi, że ręczne zbieranie herbaty „stanowi ponad połowę kosztów produkcji”.
Według Tabithy Njuguny, dyrektor zarządzającej afrykańskiej giełdy towarowej AFEX w Kenii, automatyzacja jest kluczem do uwolnienia potencjału rolnictwa w całej Afryce. Jej zdaniem kombajny i inne podobne maszyny powinny pracować na plantacjach, nawet mimo protestów pracowników.
„Mechanizacja może początkowo wydawać się groźna. Ważne jest, aby wszystkie zaangażowane strony (organizacje rolnicze, rolnicy, przetwórcy) postrzegały ją jako nieuniknioną”
– powiedziała Njuguna.
Może cię też zainteresować: Automatyzacja rynku pracy uderzy w kobiety
Automatyzacja i zastępowanie pracy ludzi przez maszyny trwa od rewolucji przemysłowej. W erze algorytmów i sztucznej inteligencji kolejne zawody tracą rację bytu. Rodzi to wiele obaw w społeczeństwie.
Zjawisko nie jest nowe. Już na początku XIX w. powstał ruch luddystów, który sprzeciwiał się innowacjom i rozwojowi przemysłu. Składał się głównie z prostych rzemieślników, którzy obawiali się, że przez rozwój fabryk utracą pracę. W Wielkiej Brytanii luddyści organizowali napady na tkalnie i inne zakłady przemysłowe.
Innowacjom technologicznym sprzeciwiały się związki zawodowe, które np. zakazywały używania maszyn usprawniających pracę.
Oprócz utraty miejsc pracy przez mniej wykwalifikowane osoby, automatyzacja i algorytmizacja rodzą obawy o bezpieczeństwo danych, jakość produktów oraz usług i zanieczyszczenie środowiska przez fabryki. Współcześni neoluddyści sprzeciwiają się też globalizacji, przeniesieniu wielu aktywności do przestrzeni wirtualnej oraz korporacjom, które wpływają na życie ludzi, pozostając praktycznie poza jakąkolwiek kontrolą.
Więcej interesujących artykułów znajdziesz na stronach holistic.news.
Źródło: Semafor.com