Prawda i Dobro
Ogień, rakija i tajemniczy wędrowiec. Wieczór Badnjaka na Bałkanach
20 grudnia 2024
Wprowadzenie powszechnego świadczenia może pomóc obywatelom w stabilizacji na coraz niepewniejszym rynku pracy, a także zupełnie usunąć problem skrajnego ubóstwa. Ale czy zwykły transfer gotówkowy sprawi, że obudzimy się w lepszym świecie?
Idea bezwarunkowego dochodu podstawowego jednoczy odległe strony politycznego sporu. Nadzieje w pozytywny wpływ projektu na społeczeństwo pokładają zarówno liberałowie pokroju Hillary Clinton, jak i myśliciele lewicowi, tacy jak Toni Negri i Janis Waroufakis oraz znany politolog i założyciel konserwatywnych think tanków, Charles Murray. Najciekawsze w idei dochodu podstawowego z perspektywy obywateli jest zainteresowanie wyrażane przez tzw. technooptymistów. Mark Zuckerberg ochrzcił pomysł mianem „nowej umowy społecznej”. Ponadto pod koniec 2020 roku ówczesny dyrektor generalny Twittera, Jack Dorsey, przekazał darowiznę w wysokości 15 milionów dolarów na uruchomienie pilotażowego programu w kilku amerykańskich miastach.
Autorzy książki „Welfare for Markets A Global History of Basic Income” (2023), Anton Jäger i Daniel Zamora Vargas, przybliżają nieoczywistą historię kształtowania się idei dochodu podstawowego. Celem badaczy jest pokazanie, że za rosnącą popularność UBI odpowiada fundamentalna zmiana w sposobie myślenia o roli państwa i rynku we współczesnym świecie.
Rosnącej popularności gwarantowanego dochodu towarzyszył powolny rozpad systemowych propozycji charakterystycznych dla państw zarządzanych centralnie. W krajach półkuli północnej neoliberalne zmiany dotykały coraz nowszych obszarów życia, a obywatele opuszczali organizacje społeczeństwa obywatelskiego. Państwa coraz chętniej wycofywały się ze swojej roli interwencjonistycznej, a ubóstwo zostało ostatecznie skonceptualizowane jako zwykły brak pieniędzy, a nie jako nieodpowiedni dostęp do usług i problem systemowej nierówności.
UBI (Universal Basic Income) to finansowane z podatków ogółu populacji świadczenie, wypłacane wszystkim obywatelom bez względu na ich sytuacje na rynku pracy. Podstawą dla bezwarunkowego dochodu podstawowego jest jego uniwersalny charakter, czyli zupełny brak wymagań wobec osób, które go otrzymują. W ten sposób, według zwolenników UBI, wymazywane jest potencjalne piętno i zawstydzenie związane z otrzymywaniem wsparcia socjalnego. Jeśli każdy jest uprawniony do przyjmowania świadczenia, społeczeństwo nie może nazywać określonej grupy „darmozjadami”. Pomysł ten czerpie z socjalistycznej tradycji, która wyrażona została w dziele „Utopia” (1516 r.) autorstwa chrześcijańskiego humanisty, Thomasa More’a, który postulował w nim zagwarantowanie każdemu człowiekowi środków do życia niezależnie od tego czy pracuje, czy też nie.
Z perspektywy ekonomicznej koncepcja bezwarunkowego dochodu swoją genezę ma w propozycji dwóch laureatów tzw. ekonomicznego Nobla: neoliberała Miltona Friedmana oraz keynesisty Jamesa Tobina, którzy w latach 40. XX wieku przedstawili pomysł na ujemny podatek dochodowy”. W skrócie chodziło o bezpośrednie dopłaty dla obywateli, których zarobki lub świadczenia socjalne nie pozwalały na przekroczenie najniższego progu dochodowego. Pomysł ten został wdrożony na krótko w latach 70. XX wieku w Stanach Zjednoczonych, a do dziś, pod wieloma obostrzeniami, działa w Izraelu. Na przestrzeni dwóch, trzech stuleci idea bezwarunkowego dochodu podstawowego powracała co jakiś czas w różnych formach jako: „dywidenda terytorialna”, „powszechny zasiłek”, „dochód obywatelski”, „pensja obywatelska”, „dodatek państwowy” lub pomysł „demograntu”, który stał się czołowym postulatem w kampanii prezydenckiej George’a McGoverna w 1971 roku.
Z raportu przygotowanego w Polskim Instytucie Ekonomicznym wynika, że ewentualne wprowadzenie uniwersalnego dochodu podstawowego w wysokości 1200 zł dla każdego obywatela w wieku produkcyjnym i 600 zł dla każdej osoby w wieku przedprodukcyjnym kosztowałoby budżet państwa aż 376 mld zł. To kwota równa niemal 3/4 wydatków budżetowych z 2022 r. Te 376 mld zł to również o 33 mld zł więcej niż wydajemy obecnie na emerytury, renty i wszystkie inne świadczenia społeczne.
Do tej pory przeprowadzono kilka eksperymentalnych projektów z wprowadzeniem dochodu gwarantowanego. Najbardziej obiecujący wdrożono w jednym z najbiedniejszych regionów Indii, gdzie w latach 2011–12 każdego miesiąca wypłacano świadczenia mieszkańcom ośmiu wiosek (projekt objął łącznie ponad 5 tysięcy osób). Po zakończeniu projektu wśród badanych znacząco poprawił się komfort życia, wzrosło spożycie mięsa i owoców, a także spadło spożycie alkoholu.
Niedawna fińska wersja pilotażowego projektu dochodu podstawowego z 2020 roku nie przyniosła zbyt wielu odpowiedzi. Eksperyment tak naprawdę nie był bezwarunkowy, ponieważ przysługiwał jedynie osobom bezrobotnym, stąd wnioski wyciągane na jego podstawie nie są reprezentatywne. Był to rozszerzony zasiłek dla bezrobotnych i zadziałał dokładnie tak, jak działają tego typu świadczenia. Jak wykazali koordynatorzy projektu, dochód podstawowy przyczynił się w znaczący sposób do poprawy standardu życia osób uczestniczących w badaniu. Z racji tego, że bezwarunkowy dochód podstawowy przynosi większe korzyści w krajach rozwijających się, gdzie panuje wysoki poziom ubóstwa, pojawiają się głosy, że może on być najlepszym globalnym narzędziem do wyrównania szans między bogatą Północą i biednym Południem; jednak w tym wypadku kwestie finansowania komplikują się jeszcze bardziej. Jednym z pomysłów było finansowanie UBI z podatków węglowych, które objąć miały wszystkie kraje na świecie, jednak marne nadzieje na to, że najwięksi emitenci i ekspansywne gospodarki Chin i Indii dobrowolnie przyłączą się do finansowania mieszkańców środkowej Afryki bez wymiernych korzyści dla siebie.
W połowie 2022 roku w polskich mediach zaczęła krążyć informacja o rozpoczęciu pilotażowego programu bezwarunkowego dochodu podstawowego, który miał objąć kilka tysięcy mieszkańców przygranicznych gmin na Warmii i Mazurach. Zespół badaczy, który jest odpowiedzialny za wdrażanie projektu, zdecydował o kwocie 1300 złotych miesięcznie. Niestety, jak podaje „Gazeta Wyborcza”, po roku przygotowań projekt wciąż pozostaje na etapie planów i analiz.
Warto zwrócić uwagę, że od wielu lat w krajach Europy Zachodniej z powodzeniem działają projekty dochodu podstawowego przeznaczonego dla dzieci. Są to takie programy jak: brytyjski Child Benefit, niemiecki Kindergeld lub polskie 500+. Ich podstawowym celem jest wyrównywanie szans osób niepełnoletnich i podnoszenie jakości życia wśród uboższych rodzin wielodzietnych.
Prawdopodobnie najważniejszy problem z bezwarunkowym dochodem podstawowym polega na tym, że jako społeczeństwo powoli tracimy nadzieje i poczucie wspólnotowej sprawczości, w którym państwo – przy naszym udziale – potrafi budować wysokiej jakości dobra wspólne, czyli infrastrukturę, która odpowiadałaby na potrzeby zwykłych ludzi. Zamiast egalitarnego państwa opiekuńczego, w którym potrzeby byłyby określane zbiorowo, idea bezwarunkowego dochodu gwarantowanego umożliwia przemianę „suwerennych obywateli” w „suwerennych konsumentów”, którzy stają się uprawnieni do skuteczniejszego uczestniczenia w relacjach rynkowych.
Wniosek ten jest również głównym przesłaniem książki „Welfare for Markets A Global History of Basic Income” (2023), w której Jäger i Vargas uświadamiają czytelnika, że „dochód podstawowy stał się utopią dla świata, który stracił wiarę w utopię”. UBI jest więc ostatecznie produktem niskich oczekiwań generowanych przez lata neoliberalnej dominacji, a także upadku idei polityki zaangażowanej, w której obywatele i reprezentujący ich interes politycy mogą mieć wpływ na decyzje dotyczące produkcji dóbr społecznych i organizacji stosunków społecznych.
Źródła: