Co naprawdę chroni niepodległość? Lekcja za 149 miliardów dolarów

Żołnierz w terenie – realna siła armii poza rankingami potęgi militarnej

Przez lata przyzwyczajono nas, że o sile armii świadczy miejsce w międzynarodowych rankingach potęgi militarnej. Wojna na Ukrainie pokazała, jak niewiele te tabelki znaczyły w realnym starciu. Pytanie brzmi: czy o prawdziwej mocy decyduje siła gospodarki i zdolności psychologicznego odstraszania przeciwnika?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Rankingi potęgi militarnej robią wrażenie. I są złudne

Od 20 lat ukazuje się ranking Global Firepower (GFP), czyli lista światowej siły ognia, analizowanej pod kątem broni konwencjonalnej, obejmującej potencjał wojsk na lądzie, morzu i w powietrzu. Z kolei od 2005 r. nieprzerwanie liderem zestawienia są Stany Zjednoczone.

Od roku 2007 za ich plecami czai się Rosja, która wyprzedziła wówczas Chiny. Tuż za podium od 24 lat trafiają Indie, które w drugim wydaniu rankingu wyprzedziły Pakistan.

Polska do pierwszej 25. rankingu trafiła w 2012 r. Zadebiutowała wówczas na 24 miejscu. Najwyżej notowana była w roku 2014, 2016 i 2018, gdy obejmowała 18 pozycję. Obecnie jest na 21 miejscu, tuż za Ukrainą. Można powiedzieć, że jak na 145 pozycji to całkiem nieźle.

Wojna obnażyła złudzenie „miejsca na liście”

Bez względu na to, jak dalece poważnie podejdziemy do rankingu GFP, jest on co roku szeroko cytowany w mediach. W praktyce, jak na boisku piłkarskim, nie zawsze silniejszy może łatwo pokonać przeciwnika sklasyfikowanego dużo niżej.

W roku wybuchu wojny Ukrainę i Rosję dzieliło dokładnie 20 pozycji, a mocarstwo kierowane z Kremla, zamiast zdobyć Kijów zgodnie z planem w ciągu kilku dni, ugrzęzło na lata.

Szok i przerażenie — strategia, która zawiodła

Na trzy dni przed wybuchem wojny na Ukrainie Michael Kofman i Jeffrey Edmonds z Transatlantyckiego Programu Bezpieczeństwa, działającego w ramach Atlantic Council, napisali, że przygotowania Kremla wyglądają na strategię Szok i przerażenie (Shock and awe).

Zapowiadali, że „Rosja wykorzysta większość swoich zasobów wojskowych — siły lądowe, siły powietrzne, śmigłowce szturmowe, rakiety i marynarkę wojenną — w brutalnym, otwartym konflikcie. Przetoczy się przez duże części Ukrainy, nie tylko wschód, i spróbuje przejąć stolicę w celu zainstalowania prorosyjskiego rządu.

Takie ambicje wymagałyby rozległej początkowej operacji, po której nastąpiłoby wejście dodatkowych sił, które mogłyby utrzymać terytorium i zabezpieczyć linie zaopatrzenia”.

Cztery warunki strategii, których Rosja nie spełniła

Strategia Szok i przerażenie opisana została w 1996 r. przez Harlana K. Ullmana i Jamesa P. Wade’a. Na inwazję przeprowadzoną w ten sposób mogą sobie pozwolić najsilniejsi i to w stosunku do dużo słabszego przeciwnika. Przeprowadzona w ten sposób kampania ma wpłynąć na wolę, ducha i zrozumienie sytuacji przez wroga.

Według Ullmana i Wade’a podobna koncepcja zakłada narzucenie tak szybkiej dominacji, by „zniwelować do zera wolę kontynuowania walki przez przeciwnika, (…) przejąć kontrolę nad otoczeniem i sparaliżować lub tak przeciążyć jego percepcję i zrozumienie wydarzeń, by nie był on w stanie stawić oporu na poziomie taktycznym i strategicznym”.

Co udało się Amerykanom to nie udało się Rosjanom

W pewnym stopniu taką doktrynę zastosowali Amerykanie podczas operacji Iraqi Freedom. Czy jednak Rosjanie mogliby przeprowadzić podobną inwazję na Ukrainie? Ranking Global Firepower wskazywałby na to, że mieli na to szanse.

Prawdopodobnie sami też w to uwierzyli, ale, by to osiągnąć musieli spełnić cztery warunki, wymieniane przez Ullmana i Wade’a jako istotne cechy wspomnianej strategii. Po pierwsze to: „niemal całkowita lub absolutna wiedza o przeciwniku i jego otoczeniu”.

Sądząc po porzuconych ciężarówkach zapakowanych tarczami i pałkami milicyjnymi, o których donosiły na początku wojny służby ukraińskie, strona rosyjska nie miał pełnej wiedzy o uzbrojeniu i determinacji Ukraińców.

Wojna… totalnie nie skoordynowana

Drugą zasadą wspomnianej strategii jest „szybkość i terminowość w przeprowadzaniu operacji”. Jednak o braku koordynacji działań rosyjskich w początkowej fazie wojny krążyły legendy. Wreszcie zasady: „operacyjna doskonałość w realizacji” i „niemal całkowita kontrola nad środowiskiem operacyjnym”.

To również stało się niemożliwe dzięki systemom komunikacji elektronicznej, którą Ukraińcom zapewnili sojusznicy, podczas gdy Rosjanie w wielu przypadkach byli pod tym względem „głusi i ślepi”.

Błyskawiczna operacja zakończyła się fiaskiem

Błyskawiczna operacja „szok i przerażenie” w wydaniu rosyjskim na Ukrainie zakończyła się fiaskiem. Kolejne lata potwierdziły jednak szerokie możliwości Kremla, a także ograniczone zasoby Kijowa, co pozwala prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi na formułowanie i częste powtarzanie uzasadnionych wniosków o wyjątkowo trudnej sytuacji prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Żołnierz w mundurze podczas konfliktu – wojna, armia, realny potencjał militarny poza rankingami potęgi militarnej i rankingiem Global Firepower
Fot. RDNE Stock project/Pexels

Wojna, armia i potencjał militarny

Czy zatem da się przeciwstawić państwom o tak szerokich zasobach jak Rosja? Z pewnością realizacji tego zadania mogą się podjąć państwa i sojusze o zbliżonych zasobach, ale ta rywalizacja nie musi rozstrzygnąć się na polu bitwy, a w grubych portfelach mocarstw.

Jak pisze dr John Fairlamb na platformie Defence Opinion wrażliwym punktem Rosji jest jej słabo prosperująca gospodarka, która w dużej mierze zależy od wysokich światowych cen ropy i gazu, a nie od sił zbrojnych, które staną w obliczu połączonych sił lądowych NATO”.

Przemysł zbrojeniowy napędza gospodarkę. Na jak długo?

Tymczasem jednak jak donosił m.in. Ośrodek Studiów Wschodnich, „dynamiczne zwiększenie wojennych wydatków budżetowych w 2024 r. pozwoliło na utrzymanie wysokich wskaźników wzrostu gospodarczego Rosji, szczególnie w branżach przemysłu przetwórczego pracujących na potrzeby armii.

Z drugiej strony rodzimy przemysł, jak czytamy na stronach OSW, „nie jest w stanie zaspokoić zwiększającego się popytu, a sankcje uniemożliwiają pokrycie niedoborów towarami importowanymi”.

Bank centralny nie radzi sobie z rosnącą inflacją, rośnie oprocentowanie kredytów, co negatywnie wpływa na inwestycje. Inflacja jest też stale napędzana wraz z rosnącymi uposażeniami żołnierzy, których trzeba zatrzymać w armii.

Gospodarka Rosji tango down?

Kateryna Stepanenko w opracowaniu dla Institude for the study of war przytacza sugestię rosyjskiej propagandystki Anastasiji Kaszewarowej, według której rosyjskie MON „próbuje zatrzymać czynnych żołnierzy, oferując im pełne świadczenia socjalne, dotowany czynsz, miesięczną pensję w wysokości od 100 000 do 200 000 rubli (od 1225 do 2450 dolarów), 60 dni płatnego urlopu rocznie i inne świadczenia”.

Ponadto, jak pisze Stepanenko rząd rosyjski podpisał dekret, który zwiększy pensje personelu wojskowego i organów ścigania o 4,5 procent od 1 października 2025 r. Zgodnie z prognozami OSW „nawarstwiające się problemy mają prowadzić do wyhamowania wzrostu gospodarczego w 2025 r. – do 2,5 proc. PKB według rządu, zaś według banku centralnego – do 1–2 proc. PKB”.

Ukraina uderza w finansową ścianę

Na razie jednak całość gospodarki napędza przemysł zbrojeniowy. Według najnowszego raportu Sztokholmskiego Miedzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) wydatki wojskowe Rosji osiągnęły szacunkowo 149 miliardów dolarów w 2024 r., co stanowi wzrost o blisko 40 procent w stosunku do 2023 r. i dwukrotność poziomu z 2015 r.

Moskwa na zbrojenia przeznaczyła nieco ponad 7 procent PKB i 19 procent wszystkich wydatków.

Blisko połowę mniej niż Rosja

W przypadku Ukrainy, jak donosi SIPRI, całkowite wydatki wojskowe wzrosły o 2,9 procent do 64,7 miliarda dolarów. A to jest zaledwie 43 procent wydatków Rosji. Kijów w zeszłym roku przeznaczył na armię aż 34 procent PKB, co, jak podkreśla instytut, stanowi największy ciężar wojskowy ze wszystkich krajów w 2024 r.

„Ukraina obecnie przeznacza wszystkie swoje dochody podatkowe na wojsko. W tak ciasnej przestrzeni fiskalnej Ukrainie będzie trudno nadal zwiększać wydatki wojskowe” – skomentował tę sytuację Diego Lopes da Silva, pracujący dla programu SIPRI Military Expenditure and Arms Production Programme.

Globalna spirala zbrojeń nabiera tempa

Autorzy raportu SIPRI podkreślają, że spirala zbrojeń na świecie rozkręca się na dobre. Do wyróżniających się krajów należą z pewnością Niemcy. Wydatki na Bundeswehrę wzrosły o 28 procent, osiągając 88,5 miliarda dolarów.

To rekordowy wynik w Europie Środkowej i Zachodniej. Daje to również Niemcom czwarte miejsce na świecie pod względem wydanych na taki cel pieniędzy.

„Po raz pierwszy od zjednoczenia Niemcy wydały na cele wojskowe najwięcej w Europie Zachodniej, co było możliwe dzięki stu miliardom euro specjalnego funduszu obronnego przyjętego w 2022 r.” – skomentował Lorenzo Scarazzato, ekspert SIPRI w dziedzinie wydatków wojskowych i produkcji uzbrojenia.

Cięcia z lat 90. i ich konsekwencje dla NATO

Kwoty, jakie Niemcy wydają na przemysł zbrojeniowy robią wrażenie, ale trzeba też pamiętać o cięciach, jakie spotkały Bundeswehrę w latach 90. i 2000. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Jak pisze Wilson Beaver dla Heritage Foundation, pięć lat po rosyjskiej inwazji i aneksji Krymu w 2014 r. realna siła Bundeswehry stanowiła dwie trzecie siły z końca zimnej wojny

Zresztą Niemcy nie były wyjątkiem, ponieważ „wydatki spadły w całym Sojuszu w odniesieniu do procentu produktu krajowego brutto (PKB) od lat 90., aż do momentu, gdy zaczęły powoli rosnąć po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r.”.

Czy grozi nam wojna? Ostrzeżenie sprzed lat

Warto przypomnieć, że w 2010 r. szefowie państw NATO na szczycie w Lizbonie ponownie zobowiązali się do przeznaczania co najmniej 2 procent PKB na obronę. Rok później Robert Gates, amerykański sekretarz obrony USA w przemówieniu na temat przyszłości NATO ostrzegał:

– Jeśli obecne trendy spadku zdolności obronnych Europy nie zostaną zatrzymane i odwrócone, przyszli przywódcy polityczni USA — ci, dla których zimna wojna nie była tak kształcącym doświadczeniem jak dla mnie — mogą nie uznać zwrotu z inwestycji Ameryki w NATO za warty kosztów.

Donald Trump na pewno pamięta zimną wojnę, ale ostrzeżenie sekretarza obrony w rządach Georga Busha i Baraka Obamy wziął sobie najwyraźniej do serca i realizuje je w praktyce.

Przeczytaj również: „Przyjaciele, jesteście na wojnie”. Jak podbić kraj bez jednego wystrzału

Jeżeli interesują Cię takie tematy zasubskrybuj również nasz kanał YouTube


Black Friday & Cyber Monday

Black Friday przez cały listopad! -20% na cały koszyk z kodem: BLACK20
Do zobaczenia!
Księgarnia Holistic News

Opublikowano przez

Sławomir Cedzyński

Autor


Dziennikarz, publicysta, wydawca i komentator. Był m.in. redaktorem naczelnym informacji i publicystyki w Wirtualnej Polsce oraz wydawcą portalu i.pl. Współpracował także z TVP, z tygodnikiem „Do Rzeczy”, serwisami superhistoria.pl oraz wprost.pl.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.