Nauka
Obniżony poziom Morza Śródziemnego. Naukowcy rozwiązali zagadkę
11 grudnia 2024
Rewolucja obyczajowa kojarzy się zazwyczaj ze zjawiskiem przemian lat 60. i 70. w zachodniej Europie i USA. W owych i nieco późniejszych czasach Związek Radziecki był pod tym względem na drugim biegunie, choć nie wiązało się to w żaden sposób z pruderią, a już na pewno z moralnością. Jednak jakieś pół wieku wcześniej, tzw. postęp parł ze Wschodu. I to z siłą, która zatrwożyła nawet jego twórców.
Czerwiec 1986 r. Rozwija się gorbaczowowska pieriestrojka. Wschód z Zachodem zaczynają się poznawać. Powstają pierwsze telemosty i podczas takiego łączenia na linii Leningrad – Boston spotkały się kobiety z „dwóch światów”. Przedstawicielka USA, ciekawa tego jak przebiega rewolucja obyczajowa i przemiany społeczne w ZSRR, spytała swoich koleżanek zza przerdzewiałej już nieco żelaznej kurtyny: „Czy u was reklamy w telewizji też kręcą się głównie wokół seksu?”.
Do odpowiedzi zgłosiła się Ludmiła Nikołajewna Iwanowa, członkini „Komitetu Kobiet Radzieckich”. Nie namyślając się wypaliła: „Seksu u nas nie ma. I my jesteśmy mu kategorycznie przeciwni!”
Błyskotliwą wypowiedzią rozbawiła uczestniczki spotkania po obydwu stronach oceanu. Na nic zdały się późniejsze sprostowania, że „seks jest, ale reklam nie ma”, że „u nas jest miłość, nie seks”, itp. Zdanie pani Ludmiły poszło w świat i żyło własnym życiem.
Warto przeczytać: „Granice Rosji nie kończą się nigdzie”. Rosjanie śnią o imperium
Oczywiście wspomniane słowa były cokolwiek wyrwane z kontekstu i nadinterpretowane. W ZSRR seks był, a w pewnym czasie był tak promowany, że zawstydził nawet rozpasanych członków Komitetu Centralnego. Ale, co gorsza, zaczął wymykać się spod ich kontroli.
Jak wiadomo, w dyktaturze każde działanie czy zjawisko ma swoje zadanie do spełnienia i jest narzędziem służącym większej sprawie. Nie inaczej było z intymną sferą życia obywateli radzieckich. Rewolucja październikowa odrzucała wszelkie zaściankowe i archaiczne zahamowania. Skoro wszystko miało być uwspólnotowione, to proletariat nie widział powodu, by poza kolektywizację miały wypaść kobiety. Z zastrzeżeniem, że chodzi o młode „egzemplarze”.
Pogłoski o takim zamyśle komunizmu były wcześniej przemycane, ale bardziej w anegdotach i dykteryjkach. Nawet w „Lalce” Prusa, poczciwy pan Ignacy Rzecki przyznaje z ironią, że taki koncept jemu, jako kawalerowi, nawet by się podobał.
Jednak podczas rewolucji październikowej żarty się skończyły. Nastała „wolność”… od wszystkich przeżytków.
Volga Yerafeyenka w książce Seks kontra ZSRR pisze: „W czasach powszechnej wolności, czyli w latach obywatelskiej rewolucji, gwałty na kobietach stały się częścią codziennego życia”. Wprawdzie chaos nagłych przemian zawsze sprzyja podobnym przestępstwom, ale rewolucjoniści postanowili pójść o krok dalej i nadać gwałtom ramy prawne.
Gorący temat: Coraz mniej Rosjan. Przyszłość kraju stoi pod znakiem zapytania
Rządy sprawowano poprzez dekrety, a skoro władzę miał w rękach lud, teoretycznie, każdy mógł podobny dekret wydać. Nawet jeśli nie miałby on rzeczywistego znaczenia prawnego, to w praktyce w niektórych miejscach obowiązywał. I to jak!
Wystarczy zobaczyć, jaką karierę w czasach towarzyszącej czerwonemu przewrotowi rewolucji obyczajowej zrobił „Dekret o uspołecznieniu panienek i pań” rozpowszechniony latem 1918 r. w Moskwie. Jego autor Michaił Uwarow uznał, że wszystkie kobiety w wieku od 18 do 32 lat można uznać za dobro narodowe i tym samym własność państwową. Czy podobny dokument można uznać za prawomocny? Oczywiście, że nie. To niby żart, ale powielany nabrał mocy „prawnej”. Co więcej, był realizowany w niektórych miastach i wsiach jeszcze do końca lat 20.
Uwarow pisał w dekrecie: „Każda pani, która osiągnęła 18 lat i nie wyszła za mąż, zobowiązana jest pod groźbą kary do zarejestrowania się w biurze wolnej miłości. Zarejestrowanej zapewnia się prawo wyboru mężczyzny w wieku od 19 do 50 lat dla siebie jako męża…”.
Sam Uwarow miał głowę do interesów i wspomniany dekret szybko wdrożył do realizacji. Otworzył tzw. Pałac Miłości Komunarów, w której wolną miłość mogły uprawiać obywatele i obywatelki, oczywiście po wpłaceniu opłaty dla organizatora przedsięwzięcia. Biznesmena i autora dekretu oskarżono i stanął przed sądem. Jednak radziecki sąd nie znalazł w nim winy. Co ciekawe w jego obronie występowała kobieta, Aleksandra Kołłontaj, znana feministka, wywodząca się z dobrego domu, rodziny burżuazyjnej. Była to wpływowa osoba w Komitecie Centralnym.
Niepokojące: Wymieranie dzikich zwierząt. Ekosystemy odczuwają skutki
Yerafeyenka przytacza też inne praktyczne zastosowanie dekretów, pisanych przez domorosłych prawników. W Jekaterynodarze bolszewicy wydali „Dekret o socjalizacji kobiet”. W 1918 r. czerwonoarmiejcy zaczęli wprowadzać go w życie, rozdając przydziały, pozwalające przywłaszczać sobie w mieście „10 panienek w wieku od 16 do 20 lat, na które towarzysz wskaże”.
Nie było władzy, do której można by się zwrócić o pomoc. Jak stwierdziła autorka książki, inicjatorem przedsięwzięcia był miejscowy komisarz, wspierany przez dowódców dywizji konnej.
Ofiarami owej „socjalizacji” w rewolucji obyczajowej, a mówiąc bez ogródek, masowych gwałtów w okolicznych hotelach, padło kilkadziesiąt kobiet, pochodzących z burżuazyjnych rodzin lub po prostu niepochodzących z ludu pracującego miast i wsi. Wystarczyło, że któraś była w miarę wykształcona albo nawet chodziła jeszcze do szkoły. Wiele kobiet w czasach rewolucji październikowej nie przeżyło uwspólnotowienia, kończąc w pobliskich rzekach.
Gorący temat: Niepokojące dane dotyczące migracji. Czeka nas potężny kryzys
Z kolei w mieście Saratow ustanowiono „Dekret Gubernatorskiej Rady Komisarzy Ludowych”. Zgodnie z nim za własność proletariatu uznano każdą kobietę w wieku od 17 do 32 lat. Zatem każda z nich według „nowego prawa” stawała się własnością całej klasy robotniczej, czyli kobietą, do której miał prawo każdy proletariusz.
W przypadku podobnych dekretów mężowie kobiet często mieli swoje prawa, tj. dostęp do żony „poza kolejką”. Jednak jeśli mąż sprzeciwiał się „prawu” innych do swojej żony, wówczas tracił i ten „przywilej”.
W pobliżu Saratowa leżało miasto Tambow. Wkrótce liczba mieszkańców tego drugiego zdecydowanie zwiększyła się o uciekinierów z Saratowa, głównie młodych małżeństw i rodzin z córkami.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Wyjście z rosyjskiego cienia. Rozwód Ukrainy z przeszłością będzie trudny #OBSERWACJE
W niektórych opracowaniach powyższe przypadki ukazuje się bardziej jako wynaturzenie prawdziwych intencji bolszewików, którzy sami rozprawiali się potem z pomysłodawcami owych dekretów. W historii ZSRR jedno nie przeczy drugiemu. A bolszewicy bez problemu rozstrzeliwali tych, z którymi wcześniej współpracowali, a nawet ich promowali.
Zresztą ich działanie nie wzięło się znikąd. Jednak jeśli nawet przyjąć przypadki masowych i usankcjonowanych gwałtów jako wypaczenia prawdziwych intencji, to jakie były oficjalne zamiary komunistów? Te wprawdzie zmieniały się szybko, ale w okresie tuż porewolucyjnym widać było zdecydowaną walkę z „przeżytkami”. Jakimi? Za przeżytek bolszewicy uznawali: małżeństwo, rodzinę, tradycyjną moralność, patriotyzm czy religię.
Rewolucja obyczajowa w ZSRR wpłynęła na życie kobiet i ich rolę w społeczeństwie. Naukowcy analizują zapisy dekretów bolszewickich oraz zjawiska związane z seksualnością, które wprowadziły drastyczne zmiany w obyczajowości.
Koniecznie przeczytaj inny tekst Autora: InInwazja Marsjan wywołała panikę w USA. Tak steruje się emocjami