Nauka
Homo sapiens i tajemniczy gatunek człowieka. Mamy jego geny
01 grudnia 2024
Jak to możliwe, że człowiek potrafi się śmiać nawet wtedy, gdy grozi mu śmierć? Poczucie humoru może być ratunkiem nawet w najtrudniejszy sytuacjach. Ale dlaczego tak naprawdę cokolwiek nas bawi?
Dwaj myśliwi idą przez las. W pewnej chwili jeden z nich pada na ziemię. Oczy zachodzą mu mgłą i nie oddycha. Drugi myśliwy natychmiast dzwoni na pogotowie.
– Mój przyjaciel nie żyje! Co mam robić? – woła do słuchawki.
Po chwili słyszy odpowiedź:
– Proszę się uspokoić. Jestem w stanie pomóc. Najpierw musimy się upewnić, że pański przyjaciel naprawdę nie żyje.
Po chwili w słuchawce rozlega się strzał.
– Już się upewniłem. Co teraz?
Przytoczona historia to żart, który w badaniu LaughLab z 2001 roku był oceniany jako najzabawniejszy. Dowcip został przesłany przez psychiatrę z Manchesteru, który wyjaśnił, że czasem opowiada go, by rozweselić swoich pacjentów. Jak sam mówi: „ten żart pomaga poczuć się lepiej, bo przypomina ludziom, że na świecie zawsze jest ktoś głupszy od nich”.
Zrozumienie czyjegoś poczucia humoru nie jest łatwe. Naukowcy dyskutują na ten temat od wielu lat i przez ten czas opracowali nawet kilka teorii mających wytłumaczyć, dlaczego coś jest zabawne.
Prawdopodobnie każdy zna żarty o „głupich blondynkach” albo choć raz w życiu zaśmiał się na widok osoby, która poślizgnęła się i przewróciła. Rozbawienie w takiej sytuacji tłumaczy teoria wyższości. Mówi o najbardziej cierpkiej formie humoru, w której przyjemność pochodzi z czyjegoś nieszczęścia (w języku niemieckim istnieje nawet na to określenie: Schadenfreude) albo bezmyślności. Pacjenci wspomnianego psychiatry bazują właśnie na tym schemacie – śmieją się z czyjejś niefrasobliwości i znajdują w niej pocieszenie. Do teorii wyższości zaliczają się również wszelkie żarty rasistowskie czy na tle etnicznym. Humor pełni wtedy rolę wzmacniacza więzi grupowych. Jednak teoria ta nie tłumaczy, dlaczego nie śmiejemy się, gdy widzimy bezdomnego na ulicy albo gdy ktoś inny doznaje krzywdy.
Teoria niespójności przedstawia problem humoru od innej strony i zakłada, że rozbawienie pochodzi z zaskoczenia czy też dostrzeżenia absurdu. Nie skupia się więc tylko na samej sytuacji, ale również na umiejętności człowieka, by wychwycić, co jest nie tak. Ta teoria ma wytłumaczenie ewolucyjne, które twierdzi, że znajdowanie niespójności w świecie jest bardzo przydatną umiejętnością – poczucie humoru ją trenuje.
W przytoczonym powyżej żarcie następuje spore zaskoczenie. Dyspozytor prosi, by myśliwy upewnił się, że jego przyjaciel nie żyje. Pierwsza myśl każdej osoby byłaby w takiej sytuacji pewnie podobna – trzeba sprawdzić oddech, może tętno. Myśliwy natomiast rozumie instrukcje opacznie, a całość swoich działań kwituje stwierdzeniem „już się upewniłem”. I rzeczywiście nie da się temu zaprzeczyć.
Nie każda niespójność jest jednak zabawna. Gdyby ktoś powiedział do nas: „jestem najedzony, ale jestem głodny” moglibyśmy się zdziwić, ale raczej nie zaśmiać. Teoria regulacji napięcia tłumaczy, że humor i śmiech służy do uwalniania pobudzenia z ciała. W ten sposób człowiek niejako dokonuje zamiany lęku lub złości na rozbawienie. Ta teoria wyjaśnia więc, dlaczego tak popularny jest „czarny humor”. Ludzie za jego pomocą oswajają lęk. Nieprzypadkowo wraz z upływem czasu powstaje coraz więcej żartów na temat tragicznych wydarzeń jak zamachy terrorystyczne czy holocaust. Kiedyś wymyślono nawet wzór na komedię, który brzmi „tragedia + czas = komedia”.
Żadna z tych teorii nie jest jednak w stanie samodzielnie wyjaśnić, dlaczego coś jest zabawne. Żart, który zwyciężył w badaniu LaughLab, łączy elementy każdego podejścia. Może właśnie to jest najlepszy sposób na wymyślanie dowcipów.
Zobacz też:
W sytuacjach kryzysowych również można się śmiać i jest to częstsza reakcja, niż może się wydawać. Żartowano nawet w obozach zagłady. Viktor Frankl, psycholog, który trafił do obozu w Auschwitz-Birkenau, opisuje, że u więźniów obserwował różne przejawy poczucia humoru. Była to najczęściej tylko namiastka prawdziwej wesołości, bardzo ulotna, ale potrafiła być tajną bronią w zderzeniu z tragedią.
Poczucie humoru jest jedyną umiejętnością, która pozwala człowiekowi tak skutecznie wnieść się ponad okoliczności i spojrzeć na nie z dystansu. Miewamy w naszym życiu sytuacje, gdy jesteśmy czymś bardzo przejęci – powiedzmy, że śpieszymy się na ważne spotkanie. Autobus zaraz nam ucieknie, a my dopiero wkładamy buty. Zdajemy sobie sprawę, że nie mamy nigdzie kluczy, więc szukamy ich po kieszeniach, w szufladach. Przypadkiem zerkamy na drzwi i okazuje się, że klucz cały czas tkwił w zamku. Parskamy śmiechem, kwitując nasze roztargnienie i właśnie wtedy na moment uwalniamy się od pośpiechu. Mamy możliwość, choćby na krótką chwilę, spojrzeć na zaistniałą sytuację z boku. Zmienić perspektywę z pierwszoosobowej na trzecioosobową. Zobaczyć siebie jako uczestnika życia, a nie być nim.
Więźniowie obozów zagłady najczęściej korzystali z „czarnego humoru”, ale przede wszystkim dystansowali się od otaczającego ich koszmaru. Frankl na przykład umówił się ze swoim towarzyszem niedoli, że codziennie będą wymyślać jedną zabawną sytuację, która mogłaby się wydarzyć, gdyby następnego dnia wyszli na wolność. Anegdoty nawiązywały do rzeczywistości obozowej i jedna z nich mówiła, że na proszonym obiedzie na widok zupy nalewanej do talerzy, były więzień zapomni się i poprosi o porcję „z dna kotła”. Chodzi o to, że jedyną wartość odżywczą w obozowej zupie miał groch, który spadał na sam dół. Dlatego więźniom bardzo zależało, by chochla sięgała głęboko.
Inny sposób na radzenie sobie w tak tragicznej sytuacji polegał na ośmieszaniu oprawców. W obozie popularny był żart, który nawiązywał do rozbieżności między aryjskim ideałem a wyglądem przywódców III Rzeszy. Jaki powinien być prawdziwy hitlerowiec? Blondyn jak Hitler, smukły jak Göring, postawny jak Goebbels… Przykłady można było mnożyć.
W podejściu Frankla poczucie humoru można rozumieć jako styl życia. Mówi on, że „patrzenie na świat z pełnym dystansu rozbawieniem to pewnego rodzaju sztuczka, jaką sobie przyswajamy, opanowując trudną sztukę życia”. Można się więc zastanowić, co takiego daje nam humor?
Badania tego zagadnienia przedstawiają dosyć jednoznaczne wyniki. Większe poczucie humoru skutkuje pozytywniejszym postrzeganiem własnej osoby – jeśli chodzi o samoocenę czy porównania między prawdziwą a wymarzoną wersją siebie (tak zwane „ja idealne” i „ja realne”). Odkryto również, że ludzie, którzy częściej żartują, są odporniejsi na stres i reagują pozytywniejszymi emocjami zarówno na złe jak i dobre zdarzenia w ich życiu. Wnioski z badań nasuwają się same – humor jest naszym sprzymierzeńcem i warto z niego korzystać. Zwłaszcza że są w życiu takie sytuacje, w których nie pozostaje już nic innego, jak tylko zaśmiać się im „w twarz”.
Czytaj więcej na Holistic News