Słońce, Jare Gody i wybitki, czyli tradycyjna pogańska Wielkanoc

Kościół wpisał pogańskie świętowanie w swój kalendarz liturgiczny, a niektóre elementy starych tradycji są obecne do dziś

Wielkanoc to nie tylko jedno z najważniejszych świąt religijnych, ale także nieodłączny element naszej kultury i tradycji, której początki sięgają czasów pogaństwa. „Wielkanoc czerpie z dawnych obrządków i symboli słowiańskiego święta Jarych Godów, które znalazły swoje nowe miejsce w chrześcijaństwie” – tłumaczy Małgorzata Jaszczołt, etnografka w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie

Zanim święto Wielkiejnocy zostało utożsamione ze zmartwychwstaniem Jezusa, Słowianie obchodzili Jare Gody, celebrując początek okresu wegetacyjnego następującego wraz z nadejściem wiosny. I choć od przyjęcia chrześcijaństwa na ziemiach Polski minęło już ponad 1000 lat, dawne rytuały i obrzędy pogańskie przetrwały do dziś.

DOROTA LASKOWSKA: Jak to możliwe, że symbole i zwyczaje związane z Wielkanocą przetrwały od czasów pogańskich?

MAŁGORZATA JASZCZOŁT: W okresie przedchrześcijańskim ówcześni Słowianie (którzy według jednej z teorii pojawili się na ziemiach polskich na przełomie V i VI w. n.e. – red.) mieli cały panteon bóstw. Do czasu wprowadzenia chrześcijaństwa kultywowano pewne wierzenia, tradycje, które przekazywane były z pokolenia na pokolenie. Zmiana religii nie mogła więc nastąpić natychmiastowo. Przyjęcie chrztu nie oznaczało, że nagle te wierzenia zniknęły.

Chrześcijanie czerpali z dawnych symboli, rytuałów, nadając im nowe religijne znaczenie. Wiele tradycji wynika więc bezpośrednio z dawnych obrzędów. Kościół wpisał pogańskie świętowanie w swój kalendarz liturgiczny i te elementy możemy odczytać także dzisiaj.

Czy to znaczy, że Wielkanoc to odpowiednik Jarych Godów?

Nie do końca. Wielkanoc na wielu płaszczyznach czerpie ze zwyczajów i symboli Jarych Godów, ale samemu świętu nadano już zupełnie inne znaczenie. Wierzenia słowiańskie oparte były na obserwacji natury. Czas nie był wtedy postrzegany linearnie, lecz cyklicznie. Nie wszystko potrafiono również wytłumaczyć, więc ważnym momentom przypisywano znaczenie boskie.

Dlatego też właśnie słowiańskie święta przypadały na takie okresy jak przesilenia, zmiany pór roku czy równonoce. Jare Święto przypada właśnie na okres równonocy wiosennej, Noc Kupały na przesilenie letnie, Święto Plonów (dożynki) to równonoc jesienna, a w grudniu obchodzono Szczodre Gody.

Polecamy: Tradycja w wersji pop. Rewolucja w kulturze współczesnej dzieje się na naszych oczach

Jare Gody to inaczej święto wiosny?

Dokładnie. Sama nazwa Jarych Godów wywodzi się z połączenia słów god, co w starosłowiańskim języku oznacza „rok”, i jar, czyli „krzepkość”, ale tym słowem określało się także wiosnę, czyli początek roku wegetacyjnego, gdy wszystko się budzi do życia. Stąd też obrzędy Jarych Godów były związane ze świętowaniem nowego cyklu. Żegnano zimę, którą utożsamiano ze śmiercią, i witano wiosnę, która była nowym życiem.

Za “topienie Marzanny” w rzece, tym samym za zaśmiecanie środowiska, można otrzymać mandat. Dlatego w Bełchatowie w 1. dniu wiosny kukłę -zgodnie ze słowiańską tradycją- spalono (ADAM STAŚKIEWICZ / EAST NEWS)

Politeizm opierał się na wierze w wielu bogów. Jednym z ważniejszych był Jaryła, zwany też Jarowitem i Jarunem, czyli słowiański bóg wiosny, płodności i młodości, łączony z kultami wegetacyjnymi i solarnymi. Wyobrażano go sobie jako krzepkiego, bosego młodzieńca w białej szacie, jadącego na białym koniu. Słowiańską boginią zaś związaną z zimą i śmiercią była Marzanna – zwana też Mareną, Morą, Moraną, Moreną, Śmiercichą – stąd też możemy upatrywać tu początek naszej tradycji topienia Marzanny. Żegnano w ten sposób „złą, uprzykrzoną” zimę i witano sprowadzającego wiosnę Jaryłę.

Chrześcijaństwo nie chciało przyjąć zwyczaju topienia Marzanny.

Tak, ale tym bardziej fascynujące jest, jak potężna potrafi być siła tradycji. Topienie Marzanny przetrwało mimo wszystko do dziś. Co prawda współcześnie jest to dla nas głównie zabawa, ale pokazuje nam ona, jak mocno Słowianie byli z tym zwyczajem związani, skoro „nie pozwolono”, by o Marzannie zapomniano. Wydaje się to zaskakujące, że na przestrzeni tylu lat pewne symbole i tradycje wciąż są praktykowane. Zostały włączone przez chrześcijaństwo do swoich obrzędów, w tym właśnie Świąt Wielkanocnych.

O jakich symbolach wielkanocnych zaczerpniętych z dawnych wierzeń słowiańskich jeszcze mówimy?

Zacznijmy może od tych najbardziej popularnych, czyli pisanek. Jajko jest powszechnym symbolem wiecznie odradzającego się życia. Niektóre źródła podają, że malowanie pisanek wywodzi się już z czasów przedchrześcijańskich. Oczywiście mówimy tu o dawnych wierzeniach, legendach i tradycjach przekazywanych z ust do ust, więc próżno szukać tu twardych dowodów, możemy tylko domniemywać. Najstarsza pisanka w Polsce pochodzi z X w., ale różne źródła i legendy podają, że malowane jaja pojawiały się również w religii słowiańskiej. Symbol ten był tak ważny, że chrześcijanie włączyli go do swojej tradycji.

Pisanki dekorowane techniką batikową, można podziwiać w Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie (GERARD / REPORTER)

Kiedyś na Wielkanoc przygotowywało się całe kopy pisanek. Ludzie dzielili się nimi, chcąc w ten sposób obdarzyć swoich najbliższych dobrobytem, pomyślnością i radością życia. Malowane jajka występowały także w charakterze matrymonialnym. W Poniedziałek Wielkanocny chłopcy polewali wodą głównie te dziewczyny, które im się podobały, one zaś odwdzięczały się swoim adoratorom właśnie pisanką, dając w ten sposób do zrozumienia, że przyjmują ich zaloty.

Czy oznaczenia na pisankach miały wtedy jakąś symboliczną wartość?

Stawiano na motywy solarne, geometryczne i ogólnie rzecz biorąc, całą symbolikę, która wskazywałaby na płodność, nowe życie. Pisankami obdarowywano również zmarłych, kładąc jajka na grobach. Ta tradycja funkcjonuje jeszcze wśród ludności prawosławnej. W Niedzielę Wielkanocną lub dni następujące po niej zanosi się na groby pisanki lub też zwykłe jajka, by wspomnieć tych, których nie ma, i zjednoczyć się z nimi.

Polecamy: Psikusy cara, niecodzienne żarty i nieznane tradycje

A jak wyjaśnić obecność zajączka na świątecznym stole?

Różne źródła inaczej rozumieją tę symbolikę. Jedna z legend mówi, że skoro zając potrafi spać z otwartymi oczami, to właśnie on jako pierwszy miał zobaczyć, że Jezus zmartwychwstał. Ale z drugiej strony zając to przede wszystkim symbol płodności, więc dlatego właśnie mógł pojawiać się podczas Jarych Godów.

Wśród Słowian jako symbol potencji i męskich sił rozrodczych bardziej jednak wyróżniał się kogut. Nawiązywał do kultu słońca, gdyż jako pierwszy budzi się, pieje i przywołuje nowy dzień. Ale i tu znajdziemy podania ludowe, które tłumaczą obecność koguta na stole wielkanocnym jako symbol chrześcijaństwa, gdyż to właśnie kogut miał obwieścić światu zmartwychwstanie Jezusa, piejąc z samego rana o świcie. Tak więc każda religia przypisała mu inne znaczenie.

Przedwojenna pocztówka autorstwa Włodzimierza Tetmajera. Wydawnictwo Polonia, Kraków (KRYSTYNA BARTOSIK / EAST NEWS )

Ale najważniejsze, że kogut się przyjął i w dawnych czasach znalazł również swoje miejsce w dość popularnym wówczas polskim zwyczaju. W Poniedziałek Wielkanocny odbywało się bowiem chodzenie z kurkiem po dyngusie. Oznaczało to, że młodzi chłopcy przywiązywali koguta do przystrojonego wózka i chodzili z nim po wsi, składając wszystkim życzenia.

A skoro przy Poniedziałku Wielkanocnym jesteśmy…

Śmigus-dyngus również ma bardzo ciekawą historię. Z jednej strony woda miała bardzo silne znaczenie symboliczne. Oznacza życie, ma właściwości oczyszczające, a oblanie kogoś wodą miało zapewnić pomyślność, witalność, w tym także czystość i zdrowie. Słowianie chętnie więc tę tradycję kultywowali.

Ale wraz z wodą współistniał także obrządek śmigania gałązką wierzbową po ludzkim ciele. Tradycja ta wciąż jeszcze jest obecna na Śląsku Cieszyńskim. Ponieważ wierzba jest drzewem, które najszybciej wypuszcza listki na wiosnę, wierzono, że uderzanie gałązkami wierzby przyniesie siły witalne temu człowiekowi, który zostanie nimi dotknięty. Stąd też nazwa „śmigus” pochodzi właśnie od tego przysłowiowego śmigania. „Dyngus” oznacza z kolei wykup, i to najlepiej przy pomocy pisanek.

A co z biesiadowaniem i faktem, że w święta potrafimy prawie nie wstawać od stołu?

Podczas Wielkanocy spotykamy się na świątecznym śniadaniu, przy suto zastawionym stole. Ta uczta wielkanocna przeciąga się na cały dzień. Wśród Słowian istniało takie przekonanie, że pierwszego dnia świąt nie wolno rozpalać ognia. Na stoły trafiały więc wszystkie potrawy, które można było przygotować na zimno, i w zasadzie jadło się je przez cały dzień.

Jedną z tradycji Wielkiejnocy jest Poświęcenie Ognia w Wielką Sobotę. Jasna Góra, kwiecień 2017 r. (JAKUB WOSIK / REPORTER)

Dzisiaj niektórzy nadal starają się ten zwyczaj obrzędowego obżarstwa kontynuować, ale ja myślę, że nie należy traktować go tak dosłownie. Warto pamiętać także o wielkanocno-wiosennych zabawach, choćby takich jak zabawa „na wybitki”, czyli bitwa na jajka – wygrywa ją osoba, która ocaliła niepotłuczone jajko.

Ważne jest wspólne świętowanie z bliskimi, które ma wzmacniać rodzinę i nasze wzajemne relacje. Bo zarówno kiedyś Słowianie podczas tych wiosennych świąt, jak i my dzisiaj, bez względu na to, czy jesteśmy wierzący, czy nie, manifestujemy przede wszystkim naszą radość z nadejścia wiosny, słońca i nowego życia.

Polecamy: Aktywiści a nauka. Czym może skończyć się promowanie kontrowersyjnych teorii?

Opublikowano przez

Dorota Laskowska


Dziennikarka, autorka reportaży i wywiadów o tematyce społecznej. W życiu prywatnym i zawodowym kieruje się zasadą, że dobre rzeczy inspirują.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.