Nauka
Roboty sprzątające AI i ChatGPT. Sztuczna inteligencja na co dzień
20 listopada 2024
Najnowsze badanie opublikowane w czasopiśmie „Science Advances” ujawniło, że na granicy Newady i Oregonu, znajdują złoża zawierające od 20 do 40 milionów ton litu. Według wstępnych ocen odkrycie to jest niezwykle istotne. Może ono wpłynąć na globalną dynamikę cen pierwiastka oraz bezpieczeństwo jego dostaw.
Większość litu na świecie pochodzi ze złóż w postaci solanki. Jednak to w USA znajduje się w glinie. Powstała ona w wyniku gigantycznej erupcji sprzed 16,4 miliona lat. W jej wyniku powstała niezliczona ilość tego pierwiastka i innych metali.
Wraz z późniejszą aktywnością wulkaniczną, bogata w lit gorąca solanka połączyła się z minerałami i przekształciła się w glinę zawierającą duże ilości tego pierwiastka. Co więcej, złoża znajdują się na niewielkiej głębokości. Ze wstępnych informacji wynika również, że nie są zanieczyszczone dużą ilością skał. To z kolei wpływa na niskie koszty wydobycia.
Przeczytaj również:
Jednak górnictwo rudy tego pierwiastka ma i tak duży wpływ na otoczenie, a przede wszystkim na wody gruntowe. Z tego powodu projekt jest kontrowersyjny. Obrońcy przyrody i aktywiści wspierający Indian, starali się wstrzymać operacje wydobywcze, powołując się na potencjalne naruszenia przepisów dotyczących ochrony środowiska. Ich protesty zostały jednak odrzucone przez sąd federalny w lipcu 2023, a prace w tym miejscu rozpoczęły się miesiąc później.
Szacuje się, że złoże ukryte w kalderze McDermitt może zawierać od 20 do 40 milionów ton litu. To znacznie zwiększy ogólne rezerwy tego pierwiastka w Stanach Zjednoczonych, które wcześniej szacowano na milion ton.
Belgijski geolog Anouk Borst, który prowadził badania złóż, powiedział, że jeśli szacunki okażą się prawdziwe, to tak duża ilość surowca na rynku wpłynie na światową gospodarkę.
Z pewnością zmieni to ceny litu na świecie oraz wpłynie na bezpieczeństwo jego dostaw. Stany Zjednoczone miałyby własne zasoby tego pierwiastka, a firmy mniej obawiałaby się niedoborów
stwierdził Borst w wywiadzie dla portalu Chemistry World.
Producenci pojazdów elektrycznych narzekają, że dostawy „białego złota” spadną do 2025 r. W związku z tym Chiny, USA i kilka krajów Ameryki Południowej rywalizują o zlokalizowanie dużych złóż, aby zaspokoić rosnący popyt. Paul A. Jacobson, dyrektor finansowy General Motors, zapowiedział inwestorom w połowie czerwca 2023 r., że poniosą ryzyko braku wystarczającej ilości litu.
Popyt na ten metal zwiększył się wskutek wprowadzenia przez prezydenta Joego Bidena programu dotyczącego czystej energii. Zakłada on, że do 2030 roku pojazdy elektryczne w USA będą stanowiły około 50 proc. wszystkich sprzedawanych samochodów. Administracja prezydenta naciskała na zainwestowanie 7,5 miliarda dolarów w stacje ładowania pojazdów elektrycznych w całym kraju.
Lit jest kluczowym pierwiastkiem dla rozwoju elektromobilności. Stanowi bowiem podstawę do produkcji akumulatorów litowo-jonowych i bez niego znaczny postęp w tej dziedzinie będzie niemożliwy. Ciekawe jest to, że z jednej strony światowe mocarstwa i elity promują pojazdy elektryczne, zasłaniając się ekologią i dobrem planety. Z drugiej zaś, wydobycie tego surowca wiąże się z zanieczyszczeniem wód gruntowych, co ma druzgocący wpływ na środowisko. Czy w takim razie rewolucja w samochodach elektrycznych jest rzeczywiście „eko”?
Miejsce odkrycia złóż znajduje się obok kopalni Thacker Pass, przeciwko której w minionych latach protestowali przedstawiciele rdzennego plemienia Pajutów. W międzyczasie NASA wyraziła w czerwcu 2023 swój sprzeciw wobec prac górniczych prowadzonych na pobliskim płaskowyżu Railroad Valley, ponieważ miejsce to jest kluczowe dla kalibracji setek satelitów krążących wokół Ziemi.
Źródła:
To może cię również zainteresować: