Nauka
Jak wykorzystać analitykę, aby zrozumieć i dotrzeć do swojej grupy odbiorców?
05 lutego 2025
W Stanach Zjednoczonych ze strony administracji nowego prezydenta wychodzą kolejne propozycje daleko idących zmian w funkcjonowaniu państwa. Tym razem na celowniku znalazł się Departament Edukacji. Czy amerykański system edukacji czeka rewolucja?
Administracja Donalda Trumpa planuje zlikwidować federalny Departament Edukacji. Prezydent planuje wydać w tym celu specjalne rozporządzenie. Przedstawienie harmonogramu przewidywanych działań może nastąpić jeszcze w lutym – poinformowano 3 lutego. Wcześniej The Wall Street Journal przekazał, że doradcy Trumpa rozważali podjęcie kroków w celu zlikwidowania Departamentu Edukacji już w ramach kampanii prowadzonej przez miliardera Elona Muska. To nie wszystko. Trump zamierza zlikwidować także Amerykańską Agencję ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID). Chodzi o cięcie kosztów. Ale nie tylko.
Według doniesień amerykańskich mediów Trump planuje całkowicie zamknąć niektóre programy Departamentu Edukacji. Pozostałe zamierza przenieść do innych resortów. Takie posunięcie spełniłoby obietnicę złożoną przez polityka podczas kampanii wyborczej. Ale czy likwidacja departamentu jest w ogóle możliwa? I czy nie stanowi to ataku na podstawowe wartości, którymi powinna kierować się nie tylko Ameryka, ale i wszystkie demokratyczne społeczeństwa?
Powody podjęcia tego – niepokojącego dla wielu komentatorów – kroku są wielorakie. Przede wszystkim Trump i jego zwolennicy oskarżają departament o „indoktrynację młodych ludzi nieodpowiednimi materiałami rasowymi, seksualnymi i politycznymi”, a także o szerzenie ideologii „woke”. Czy takie oskarżenia, nawet jeśli są prawdziwe, uzasadniają likwidację całego resortu?
Powszechnie panuje błędne przekonanie, że Departament Edukacji odpowiada za cały system edukacji oraz zarządza amerykańskimi szkołami i ustala programy nauczania. W rzeczywistości odpowiedzialność ta należy do poszczególnych stanów i dystryktów. Założony w 1979 roku resort między innymi nadzoruje finansowanie szkół publicznych, zarządza pożyczkami studenckimi i prowadzi programy wspierające studentów o niskich dochodach. Pomaga także pokryć koszty programów wspierających uczniów niepełnosprawnych. Departament prowadzi również działania mające na celu zapobieganie dyskryminacji ze względu na rasę lub płeć w szkołach opłacanych ze środków federalnych.
Zadania departamentu różnią się znacząco od tych, które stoją przed polskim Ministerstwem Edukacji Narodowej (MEN), którego historia sięga czasów I RP. Pierwszym urzędem państwowym w Polsce do spraw oświaty i wychowania była Komisja Edukacji Narodowej, utworzona 14 października 1773 roku, którą jednocześnie uznaje się za pierwsze w świecie ministerstwo nauki, oświaty i wychowania. Po rozbiorach, w 1918 roku, utworzono z kolei Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Obecnie w gestii MEN znajdują się między innymi sprawy związane z:
Wbrew pozorom amerykański Departament Edukacji to mały resort, gdyż większość środków publicznych przeznaczanych na szkoły w Stanach Zjednoczonych pochodzi od władz stanowych i lokalnych.
Budżet departamentu wyniósł w roku podatkowym 2024 238 mld dolarów. To mniej niż 2 proc. całkowitego budżetu federalnego. Dla porównania – przewidywane wydatki na oświatę w Polsce w 2025 roku to 102 mld złotych.
Według danych resortu zatrudnia on ok. 4400 pracowników, najmniej ze wszystkich departamentów.
Całkowita likwidacja departamentu wymagałaby ustawy Kongresu. Co więcej, zgodnie z zasadami konstytucyjnymi prawdopodobnie potrzebna byłaby większość kwalifikowana. Oznacza to, że 60 ze 100 senatorów powinno głosować „za” zniesieniem resortu.
Republikanie mają większość 53:47 w Senacie, więc potrzebowaliby głosów co najmniej siedmiu demokratów, aby przeforsować zmianę. W praktyce nie ma na to szans. Nawet w Izbie Reprezentantów Trump miałby trudności z uzyskaniem niezbędnego poparcia.
Temat likwidacji departamentu pojawił się już wcześniej. W 2024 roku głosowanie nad poprawką do ustawy przewidujące zniesienie resortu nie powiodło się, ponieważ 60 republikanów dołączyło do wszystkich demokratów w Izbie Reprezentantów, aby zagłosować przeciwko zmianie.
Pomysł zlikwidowania Departamentu Edukacji USA był zgłaszany przez republikanów niemal tak długo, jak długo istniał sam resort. Dążono do tego między innymi podczas kampanii prezydenckiej Ronalda Reagana w 1980 roku. Z czego to wynika? Republikanie historycznie sprzeciwiali się centralizacji polityki edukacyjnej, wierząc, że najlepiej pozostawić ją w gestii poszczególnych stanów i gmin. Chodzi także o kwestie finansowe.
Przeczytaj także artykuł: Zróbmy szkołę od nowa
Dyskusja na temat tego, jak powinny funkcjonować amerykańskie szkoły i czego powinny uczyć, rozpoczęła się pod koniec XIX wieku. Do połowy XX wieku przedstawiciele mniejszości rasowych oraz niepełnosprawni lub członkowie rodzin o niskich dochodach nie mogli liczyć na równy dostęp do edukacji – chodzi tu przede wszystkim o szkolnictwo wyższe. Dzięki działaniom władz sytuacja uległa na przestrzeni kilku dekad widocznej poprawie. Czy ten trend się utrzyma?
W Polsce system edukacji ma nieco inną specyfikę. Po transformacji ustrojowej w 1989 roku zmieniał się kilkakrotnie. Niewątpliwie największą bolączką polskiej oświaty jest brak spójności działań wynikający z częstej zmiany władz i ich spojrzenia na edukację.
Według Holistic Think Tank (HTT) największym wyzwaniem dla amerykańskiego systemu szkolnictwa niezmiennie pozostaje wyeliminowanie dysproporcji między zamożnymi i biednymi okręgami szkolnymi. Z kolei w Polsce celem jest spójność systemu.
Spotkajmy się na Holistic Talk:
Formalny system edukacji w USA składa się z pięciu głównych kategorii: przedszkola, szkoły podstawowej, gimnazjum, szkoły średniej i uniwersytetu. Uczęszczanie do szkoły, w zależności od stanu, jest obowiązkowe dla uczniów do 16. lub 18. roku życia. Średni wiek przedszkolaków wynosi w USA cztery lata. Dzieci rozpoczynają naukę w szkole podstawowej w wieku sześciu lat. Amerykańscy uczniowie uczęszczają do szkoły łącznie przez 12 lat. Lata te są często zbiorczo określane jako edukacja K-12. Większość uczniów w systemie K-12 uczy się w szkołach publicznych – tylko ok. 10 proc. uczęszcza do szkół prywatnych.
W szkołach podstawowych program nauczania określają rady okręgów szkolnych. Program nauczania w szkołach średnich opiera się na tak zwanych przedmiotach podstawowych, które różnią się w zależności od stanu. Wiele szkół średnich prowadzi również kursy fakultatywne.
Polskie dzieci uczęszczają do ośmioletniej szkoły podstawowej, a następnie wybierają szkołę średnią – pięcioletnie technikum, trzyletnią szkołę zawodową lub czteroletnie liceum, które ma na celu przygotowanie ich do studiów. Podstawę programową określa odgórnie Ministerstwo Edukacji Narodowej. Polski system edukacji jest często modyfikowany.
Koniecznie przeczytaj: „Pan Belfer” o edukacji. Ciekawość uczniów zanika – czas działać.