Prawda i Dobro
Powrót z emigracji. Zazdrość, niechęć i trudne początki
20 listopada 2024
Według Instytutu Badań Zmian Społecznych aż 12 proc. Polaków przyznaje się do zdrad. Prawie 7 proc. dorosłych zdradziło co najmniej raz. Aż 61,4 proc. zdradzających stanowią mężczyźni, a 38,6 proc. to kobiety. Do prawie 13 proc. takich zdarzeń dochodzi w małżeństwach, a 14 proc. w narzeczeństwie. Zdradzają głównie mieszkańcy dużych miast.
Jest to najbardziej rozpowszechniony typ związku małżeńskiego, w którym jedna osoba związana jest w sposób trwały i wyłączny z jednym partnerem. Monogamiczność małżeńska występuje na wszystkich płaszczyznach, zarówno społecznej, emocjonalnej, jak i prawnej.
Monogamia może być konsekwentna, czyli polegająca na wierności partnerowi aż do jego śmierci. W przysiędze małżeńskiej, tak w wydaniu polskim, angielskim jak i w innych językach, pada zdanie o “nieopuszczeniu aż do śmierci, w zdrowiu i w chorobie.” Być może właśnie ten fragment przysięgi nadaje monogamii najgłębszy sens, bo przysięgając wiemy, że partner nas nie opuści w ciężkich czasach, ani my jego. Związek dwóch osób staje się w ten sposób trwały i nierozerwalny.
Co jednak dzieje się, kiedy partner umiera? Wtedy przechodzimy do kolejnego rodzaju monogamii, tak zwanej seryjnej. Polega ona na tym, że wiążemy się na stałe z kolejną osobą. Monogamia seryjna dotyczy zresztą także rozwodników, którzy łączą się w stałą parę z kolejnym człowiekiem. Warunkiem jest dochowanie mu wierności.
Antropolodzy badający kultury plemienne doszli do wniosku, że chociaż monogamia jest modelem obowiązującym tylko w 150 kulturach spośród 1200 przebadanych (badania historyka Krzysztofa Szymborskiego), to jednak najliczniejsze społeczności są właśnie monogamiczne. Nawet tam, gdzie poligamia jest dopuszczalna, korzystają z niej zazwyczaj jedynie przywódcy i wyjątkowo zamożni mężczyźni.
Monogamia ma swoje plusy. Pewnie dlatego dominuje przynajmniej od starożytności. Przede wszystkim daje stabilizację, a to właśnie spokój i bezpieczeństwo są dla nas wartościami, które niezwykle cenimy. Mając przy sobie partnera, życie wydaje się łatwiejsze. Mniej musimy poszukiwać. We dwoje jest po prostu łatwiej pokonywać trudy codzienności. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
Im silniejsza pozycja małżeństw, tym powszechniejsza prostytucja. Tak działo się już w starożytnych Atenach i w Rzymie. Tam, gdzie rozwody były źle widziane czy wręcz niedopuszczalne, mężczyźni uciekali w ramiona kochanek. Dzieje się tak również dzisiaj. Zdrada niekoniecznie oznacza rozwód. Małżonkowie, których wiele łączy, na przykład małoletnie potomstwo, ale też inne zobowiązania, np. kredyty, nierzadko podejmują decyzję o pozostaniu razem.
Czy monogamia jest gwoździem do trumny? W małżeństwo wchodzimy często z marszu. Tak nakazuje nam między innymi kultura i tradycja, w których zostaliśmy wychowani. Rzadko zastanawiamy się, czy taki krok będzie dla nas niekorzystny. Wierzymy, że skoro tak postąpili nasi rodzice i dziadkowie, to że i dla nas nie może to oznaczać nic złego. Jednak przecież nasi przodkowie żyli w zupełnie innych czasach, gdzie wolność, a zwłaszcza wolność osobista, była na różnych poziomach mocno ograniczona.
Monogamia to jednak ciągłe kompromisy, które mogą ograniczać choćby nasz samorozwój. Podejmując decyzje musimy liczyć się przecież ze zdaniem partnera, a to nie zawsze jest dla nas korzystne. Historia kultury pokazuje jasno, że to kobiety ponosiły największe konsekwencje takich wyborów. „Poświęcając” swoje kariery i skupiając się na dbaniu o ognisko domowe, zajmując się wychowaniem dzieci, jakże często zostawały na koniec same, bez żadnych oszczędności.
Poligamia ma różne oblicza. Poligynia ma miejsce wtedy, gdy jeden mężczyzna ma związek z więcej niż jedną kobietą. Poliandria zaś jest wówczas, kiedy kobieta ma wielu partnerów. Istnieją też grupy (np. sekty) żyjące z wieloma partnerami.
Czy jednak wolność i swoboda seksualna, którą daje poligamia, gwarantuje nam szczęście? O ile początkowo taki styl życia może wydawać się wręcz fascynujący, to jednak z biegiem czasu w człowieku odzywają się jego podstawowe instynkty, dodatkowo podszyte lękiem.
Najczęstszą przyczyną decyzji o wyjściu ze związku monogamicznego są:
Często w swoistej desperacji podejmowane są decyzje w przekonaniu, że nowy styl życia uleczy wszystkie nasze problemy. Każdy może zdecydować się na zdradę partnera, przecież nie grozi za to więzienie… Pytanie, czy udźwigniemy ciężar i konsekwencje takiej decyzji. Bo co jeśli się okaże, że także nowy związek nie przetrwał próby czasu? Może on wiązać się przecież z takimi samymi problemami, jak poprzedni.
Jednym z podstawowych minusów takiego związku są konsekwencje, które ponoszą dzieci zrodzone z takich relacji. Nie wiadomo, kto tak naprawdę powinien pełnić rolę ojca. Czy ojciec biologiczny? Czy aktualny partner, który przecież za chwilę może być wymieniony na kolejnego? Oznacza to brak poczucia bezpieczeństwa i stabilności, a te są podstawą dla większości z nas.
O ile zmęczeni wiernością małżeńską partnerzy niejako rzucają się w wir wolności, to może się okazać, że w konsekwencji może ich to raczej utopić, niż dodać im skrzydeł. Konsekwencje przyszłościowe, które rzutują na przyszłe pokolenia, często nie są brane pod uwagę. Dominuje przekonanie, że każdy ma prawo do „szczęścia” i że to szczęście zwyczajnie mu się należy. Inna sprawa, jak to pojęcie definiujemy.
Kolejną wadą poligamii jest strach przed utratą partnera. Skoro wszystko wolno i wszystko jest dopuszczalne, to należy rozumieć to dosłownie: mój partner dzisiaj jest ze mną, a jutro ma prawo mnie zostawić dla kogoś bardziej atrakcyjnego. Czy jesteśmy naprawdę na to gotowi psychicznie i emocjonalnie?
Partnerzy poligamiczni cierpią również na brak zaangażowania, co jest naturalne, gdy związki te nie są ani trwałe, ani zamknięte. Pojawia się problem z wzajemnym, długoterminowym wspieraniem się, takim jak na przykład budowanie wspólnej przyszłości, poświęcanie się dla kariery partnera, planowanie wykształcenia dla dzieci.
Polecamy:
Wydaje się, że najwięcej na takich relacjach tracą kobiety, na które spada cały trud wychowawczy. Mężczyźni bowiem zamiast spędzać czas z rodziną poświęcają go na spotkania z innymi kobietami. Z perspektywy mężczyzn jest to więc związek korzystny, który zapewnia mu nieograniczony dostęp do różnych partnerek seksualnych. Ma to jednak również swoje negatywne strony i nie są to tylko choroby przenoszone drogę płciową.
Taki styl życia powoduje również stres i wypalenie psychiczne, co może odbić się niekorzystnie również na pracy zawodowej. Nawet jeśli ktoś próbuje w miarę „uczciwie” prowadzić poligamiczne życie, to często okazuje się, że nie jest w stanie sprostać wysokim wymaganiom jakie niesie za sobą taki styl życia. To z kolei powoduje frustrację.
Na koniec dochodzi jeszcze ocena społeczna takiego postępowania. Większość z nas wciąż potępia tego typu zachowania i traktuje je jako niemoralne. Człowiek, który dopuszcza się poligamii, nie może więc w naturalny sposób liczyć na wsparcie i szacunek ze strony bliskich, a wręcz przeciwnie. Pytanie pozostaje: czy jest na to gotowy i czy taka decyzja jest tego warta?
Dowiedz się więcej: