Szkodzi, pomaga, niszczy i oczyszcza. Różne oblicza gniewu

Gniew jawi się jako stan, którego wielokrotnie doświadczył każdy z nas. Oczywiście każdy człowiek przeżywa go inaczej, w różnym natężeniu, wyrażając go w odmienny sposób niż inni. Warto jednak zastanowić się nad naturą tego doświadczenia. Czy gniew – sam w sobie – jest dobry czy zły? I co możemy powiedzieć o formach jego przeżywania i okazywania na zewnątrz, innym ludziom?

Gniew powszechnie jest rozumiany jako emocja negatywna. Często utożsamiamy go z agresywnym nastawieniem i reakcją na konkretny bodziec, który odbieramy jako atak. Właśnie dlatego gniew interpretujemy najczęściej jako wadę lub słabość charakteru. Chrześcijaństwo uznało go nawet za jeden z siedmiu grzechów głównych, utożsamiając z gwałtownym, bezrozumnym działaniem, które w swoim ślepym pędzie niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze.

Już starożytni myśliciele, a w szczególności szkoła stoików, uznawali gniew za namiętność, która sieje szkodę i zaburza stabilne oraz zrównoważone funkcjonowanie człowieka. Wśród rzymskich myślicieli antycznych to Seneka (4 p.n.e.‒65 n.e.) wydaje się wypowiadać w sposób najbardziej dosadny na temat gniewu, przypisując mu moc niszczącą, wręcz apokaliptyczną:

Ludzie ogarnięci gniewem życzą śmierci swoim dzieciom, sobie ubóstwa, ruiny całemu domowi, a przy tym twierdzą, że nie gniewają się wcale, tak samo jak szaleńcy nie przyznają się do swego szaleństwa

Seneka, Myśli.

Polecamy: Gniew może motywować do osiągania ambitnych celów. Zaskakujące wyniki badań

Dwa rodzaje wzburzenia

Wydaje się jednak, że gniew jest doświadczeniem zdecydowanie bardziej złożonym i skomplikowanym. Rację należałoby przyznać tym, którzy twierdzili, że nie warto w gniewie podejmować żadnych ważnych decyzji. Stan wzburzenia nie sprzyja przemyślanym wyborom, więc lepiej przeczekać, aż emocje opadną i dopiero wtedy podjąć konkretną decyzję. Teofrast (370‒287 p.n.e.), przyjaciel i następca Arystotelesa, przestrzegał:

Doprawdy, ludzie rozsądni nie powinni niczego czynić w gniewie, gdyż gniew pozbawiony jest rozumu i nigdy nie może działać z rozwagą.

Fot.: Pexels

Wydaje się to doskonale odzwierciedlać realia tego doświadczenia. Nie warto ufać sobie w stanie wzburzenia, bo to, co podpowiadają wówczas namiętności, które nami szargają, nie prowadzi do dojrzałych reakcji ani rozsądnych odpowiedzi.

Wnikając głębiej w naturę gniewu, możemy wskazać na dwa jego rodzaje. Gniew dopada nas jako emocja nagła, ale często też jako narastająca. Jego przyczyną może być jeden impuls: zwykłe zdanie, decyzja podjęta przez kogoś, krótki komentarz albo gest, które potrafią błyskawicznie doprowadzić nas do furii. Gniew może też w nas narastać, „pączkować”, stopniowo, z dnia na dzień, kiedy druga osoba, krok po kroku, rozbudza w nas coraz bardziej negatywne emocje, które ostatecznie prowadzą do eksplozji.

Pierwszy rodzaj gniewu możemy określić jako impulsywny, natychmiastowy, który objawia się od razu jako wybuch. Epiktet (50‒135 n.e.) oceniał go jako pozytywną reakcję organizmu, ponieważ prowadziła ona do momentalnego rozładowania napięcia wewnętrznego. Ten rodzaj gniewu można traktować jako istne katharsis, a więc oczyszczenie psyche, które otwiera od razu drogę do uspokojenia i racjonalnego myślenia.

Zapraszamy na konferencję Holistic Talk! Już 17 lutego w Cavatina Hall w Bielsku-Białej! Więcej dowiesz się tutaj

Jednakże ten drugi rodzaj gniewu – narastający, stopniowo kumulujący się w organizmie – wydaje się być zdecydowanie bardziej niebezpieczny. Kartezjusz (1596‒1650), ojciec nowożytnego racjonalizmu, tak je odróżniał:

Można odróżnić dwa rodzaje gniewu; jeden jest bardzo prędki i objawia się  wyraźnie na zewnątrz: jest on jednak mało skuteczny i daje się łatwo uśmierzyć; drugi nie uzewnętrznia się tak  łatwo, ale wżera się tym bardziej w serce i ma niebezpieczniejsze skutki.

Namiętności duszy

Zobacz też:

Czy gniew zawsze jest niewskazany?

Jak więc ocenić ten rodzaj emocji, żeby oddać jej sprawiedliwość? Doświadczenie dnia codziennego ukazuje zazwyczaj negatywne skutki gniewu, ale warto pamiętać także o tych pozytywnych. Skoro gniew jest emocją, to jest także stanem naturalnym dla człowieka. Mogłoby to przemawiać za tym, że usunąć się go nie da, a może nawet nie powinno się do tego dążyć. Niewątpliwie jednak trzeba ustalić dla niego granice i – na ile to możliwe – starać się kontrolować jego przebieg.

Gniew staje się niebezpieczny w momencie, kiedy wymyka się spod naszej władzy. Wtedy wyrządzamy najwięcej krzywdy innym ludziom, nie hamując się w naszych słowach i czynach. Dla nas samych taki stan również nie jest korzystny, bo wypala nas od wewnątrz, pozostawiając po sobie pustkę, wyrzuty sumienia lub poczucie winy.

Co świadczy na korzyść gniewu?

Na korzyść gniewu świadczyć może także fakt, że człowiek niezdolny do niego może pozostać obojętny i beznamiętny wobec złego lub nieprzyzwoitego zachowania, które obserwuje u kogoś drugiego, ale… nie reaguje. W takich sytuacjach gniewna reakcja wydaje się być uzasadniona, a nawet wskazana. Trudno się nie zdenerwować, kiedy widzimy czyjąś krzywdę lub niesprawiedliwość. Ważne jednak, żeby nasza reakcja nie była wtedy nadmiarowa i prowadziła do zmiany na lepsze, a nie pogarszała dodatkowo i tak już trudną sytuację. Gniew może też być pożyteczny dlatego, że sygnalizuje jakąś naszą potrzebę, która nie została spełniona. W takiej sytuacji pełni on rolę uświadamiającą i przypominającą.

Warto więc pamiętać, że gniew sam w sobie nie musi być doświadczeniem negatywnym, ponieważ kluczowy okazuje się sposób jego przeżywania i manifestowania na zewnątrz. Ważne, żeby przeżywać go w mądry, a więc kontrolowany sposób, a wyrażać tak, aby nie ranił innych ludzi. Nie jest to oczywiście zadanie łatwe, ale można – i nawet trzeba – nad nim pracować, bo trening czyni mistrza.

Dowiedz się więcej:

Źródła

L.A. Seneka, Myśli, wyb., tłum., oprac. S. Stabryła, Kraków 1987.

Teofrast, Pisma wybrane, t. 1: Pisma filozoficzne i wybrane pisma przyrodnicze. Charaktery, tłum. i oprac. D. Gromska, J. Schnayder, I. Dąbska, Warszawa 1963.

Kartezjusz (R. Descartes), Namiętności duszy, tłum. L. Chmaj, Warszawa 1958.

Opublikowano przez

dr Magdalena Kozak

Autorka


Doktor filozofii, zajmuje się przede wszystkim współczesną filozofią francuską w nurcie egzystencjalizmu, filozofii dialogu i relacji oraz fenomenologii. Prywatnie pasjonatka klimatów śródziemnomorskich, kryminałów – najchętniej skandynawskich oraz miłośniczka zwierząt i długich spacerów. W otaczającym świecie, niestety, już coraz mniej ją dziwi.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.