Nauka
Na tropie życia w kosmosie. Nowe odkrycie astrofizyków
02 grudnia 2024
W 2004 roku Elon Musk stworzył dla swoich synów oraz dzieci pracowników Space X szkołę Ad Astra. Edukacja w placówce opierała się na pięciu filarach, a obejmowały one: praktykowanie samodzielnego myślenia, rezygnację z oceniania, dydaktykę poprzez gry i zabawę, naukę przez doświadczenie, a także wspieranie indywidualnego rozwoju. Każde z tych rozwiązań – a najlepiej wszystkie – mogą być wdrażane w szkołach powszechnych.
Dlaczego tworzymy szkoły budowane w opozycji do rozwiązań systemowych? Wiele osób uważa, że tak trzeba, ponieważ nie wierzy w realną wartość powszechnej edukacji. W większości przypadków chodzi o stworzenie czegoś dla własnych dzieci. Bywa, że placówka powstaje w miejscu, gdzie poziom edukacji jest niski albo gdzie nie ma żadnych alternatyw. Z reguły propozycje tego rodzaju zdecydowanie różnią się od tych, jakie znamy z osobistych doświadczeń.
Jedną z takich szkół stworzył Elon Musk. Nazywała się Ad Astra. Było to miejsce nauki przygotowane specjalnie dla jego pięciu synów, do których później dołączyły inne dzieci pracowników SpaceX. Musk uznał, że tradycyjna szkoła nie uczy jego dzieci tego, co jest i będzie im w życiu najbardziej potrzebne. Tradycyjny model skupia się bowiem na samych przedmiotach, nadmiernej liczbie zbędnych informacji czy umiejętności, które nigdzie poza szkołą się nie przydadzą. Punkt odniesienia dla nowej instytucji stanowiło pięć zasad:
Zamiast konkretnych definicji, nazwisk czy dat dzieci powinny uczyć się logicznego i krytycznego myślenia oraz rozwiązywania problemów. Zadania, które przypadły uczniom, obejmowały między innymi udział w dyskusjach o etyce i moralności. Jedna z debat dotyczyła małego miasteczka, którego mieszkańcy utrzymywali się z pracy w fabryce zanieczyszczającej pobliskie jezioro. Uczniowie radzili nad tym, czy lepiej wysłać większość miejscowych na bezrobocie i ocalić jezioro, czy zgodzić się na kontynuację działalności fabryki mimo postępującej degradacji środowiska.
W tradycyjnej szkole ocena to podstawa. Inaczej skąd byłoby wiadomo, czy człowiek się czegoś nauczył, czy nie? Czy oceny są jednak rzeczywiście miarodajne i w pełni oddają stan wiedzy lub informują o umiejętnościach, którymi dysponują konkretni uczniowie? Kolejne pytanie do edukatorów brzmi: czy dzieci w szkołach mogą dobrze się bawić? Neurobiolodzy, analizując, w jaki sposób mózg uczniów reaguje na różne formy nauki, w pełnym zakresie potwierdzają, że ta, która odbywa się w atmosferze zabawy i pozytywnych emocji, daje wyjątkowo dobre efekty. I nie chodzi o to, żeby było radośnie i śmiesznie. Raczej o to, by było atrakcyjnie, zajmująco i inspirująco. By uczniowie mieli poczucie, że biorą udział w czymś fascynującym, a jednocześnie ważnym i przydatnym. Pomaga w tym organizacja nauki przez doświadczenie. Długie referaty oraz wykłady po prostu nudzą.
Polecamy: Lektury szkolne do zmiany? Ewolucja czytelnictwa
Musk w jednym z wywiadów opowiada, że w jego szkole dzieci uczyły się na przykład, jak działa silnik. W tradycyjnej szkole musielibyśmy najpierw poznać wszystkie dane na temat budowy silnika i być może nawet zdać odpowiedni egzamin z tym związany. Dużo ciekawiej jest, gdy powiemy: „Tu jest silnik, czego potrzebujemy, by go rozebrać albo naprawić?”. Musk postuluje, by uczeń zawsze miał poczucie, że uczy się w konkretnym celu, a nie tylko po to, by zakuć, zdać i zapomnieć.
I jeszcze jedno – dziecko powinno móc wybrać przedmiot, który jest najważniejszy. Edukacja od zawsze opierała się na konkretnych przedmiotach. Nawet gdy pojawiają nowe wyzwania, dorośli, zamiast się zastanowić, w jaki sposób przygotować do nich swoich podopiecznych, wolą wymyślić kolejny program, treści i formy egzaminowania. Przykładem jest przedmiot „przedsiębiorczość”. Musk twierdzi, że każde dziecko jest inne i powinno mieć właściwe warunki, by rozwijać się w lubianej przez siebie dziedzinie. Bez względu na to, jakimi treściami zajmie się w pierwszej kolejności i jakich umiejętności się nauczy, i tak z czasem dojdzie do tego, że świat jest jeden i że poznanie go wymaga poznania kilku kluczowych prawd, zasad oraz wartości.
Ad Astra została zamknięta w 2020 roku, a jej następczynią została Astra Nova. To szkoła internetowa otwarta przed współzałożycieli Ad Astry (już bez udziału Muska), której celem jest dotarcie do milionów osób poprzez dzielenie się doświadczeniami oraz spostrzeżeniami uzyskanymi w ramach wspólnej pracy. Zgodnie z zapisem na stronie domowej szkoły Astra Nova to „Zaistniała dzięki SpaceX eksperymentalna szkoła cyfrowa dla dobrych, niezależnych i odważnych dzieci – dostępna dla uczniów z całego świata w wieku 10–14 lat”.
Punktem wyjścia było przekonanie, że wiele alternatywnych form oświatowych powstaje na bazie złych doświadczeń dorosłych, którzy próbują dla swoich dzieci zapewnić miejsce uczenia się inne od tego, które sami znają. W rezultacie na różne sposoby powtarzają stare wzory, próbując co najwyżej coś odjąć (czego sami doświadczali) lub coś dodać (co uznali za szczególnie istotne). Niekiedy, poszukując całkowicie odmiennych rozwiązań, robili w gruncie rzeczy to samo, co obowiązywało kiedyś, tylko à rebours.
Astra Nova ma ambicję odcięcia się od robienia rzeczy nowych w odniesieniu do tego, co było wcześniej. Ma to być przestrzeń projektowania i doświadczenia praktyk edukacyjnych innych niż te, którymi szkoły posiłkowały się do tej pory. Jak mówi Joshua Dahn, współtwórca, a jednocześnie dyrektor wykonawczy projektu,
W Astra Novie robimy postępy dzięki temu, że wciąż obsesyjnie poszukujemy kreatywnych rozwiązań; każdy rok planujemy od nowa. Skupiamy naszą energię na tym, co naprawdę ma znaczenie dla rozwoju naszych uczniów – na ich skłonnościach do uczenia się i mierzenia ze złożonymi problemami, umiejętnościach pracy w grupie oraz zdolności do dokonywania etycznych wyborów. Na tym opierają się wszystkie szkolne zajęcia i doświadczenia.
Widać tu wiarę w potencjał i kreatywność dzieci oraz młodzieży. To właśnie młodzi, wykorzystując swój język, napędzani entuzjazmem, działając wspólnie, budują treści oraz modele sprzyjające postępom w nauce. Uczą się szybko i bardzo wielostronnie. Również – a może przede wszystkim – dlatego, że sami są współtwórcami własnego rozwoju.
Zobacz też: Prace domowe – szansa czy przekleństwo? Nadchodzą zmiany, które dzielą ekspertów
Standardowa edukacja bazuje na podawczym modelu kształcenia. Czego uczą się uczniowie i na czym najbardziej zależy nauczycielom? Na gromadzeniu treści. Tymczasem bycie dorosłym wymaga o wiele bardziej szerokich kompetencji. Wiedza powinna być wzmocniona umiejętnościami jej zastosowania w praktyce. Powinna inspirować do refleksji, a także stanowić punkt wyjścia do stawiania nowych pytań, ułatwiać ich formułowanie i sprzyjać kreowaniu nowych rozwiązań. Życia nie da się bowiem zamknąć w podręczniku. Konieczne jest podejście elastyczne, aktywne i ułatwiające dostrzeganie oraz wykorzystywanie nowych możliwości.
Rozwiązania tradycyjne służą kształceniu tak zwanej wiedzy deklaratywnej, lecz życie skupione jest na praktyce – wiedzy proceduralnej. Podział na te dwie gałęzie zaproponował angielski filozof Gilbert Ryle, opisując je frazami: „wiedzieć, że” (to know that) – w przypadku wiedzy deklaratywnej – i „wiedzieć, jak” (to know how) – w przypadku wiedzy proceduralnej.
Pierwsza przejawia się poprzez znajomość faktów. Ma charakter jawny, można ją zwerbalizować. Przedstawić w formie wypowiedzi ustnej albo pisemnej. Rola pojęć w procesie przyswajania takiej wiedzy jest nie do przecenienia. Również w kontekście poznawania, uczenia się i porozumiewania się na wybrany temat. Znam, rozumiem, potrafię użyć w zdaniu – zakładam, że umiem. Ponadto – co w przypadku standardowych systemów nauki jest kluczowe – łatwo sprawdzić zakres oraz poziom tego, czego dany uczeń się nauczył.
Wiedza proceduralna jest trudniejsza do zwerbalizowania. Przejawia się poprzez wykonywanie czynności i określone sprawności. Jej przyswajanie polega na stopniowym nabywaniu samodzielności w stosowaniu wybranych procedur. Ważna jest obserwacja, identyfikowanie relacji przyczynowo-skutkowych, odtwarzanie i poszukiwanie nowych rozwiązań. Proces uczenia się przebiega tutaj zgodnie z popularną drabiną kompetencji Noela Burcha, składają się na nią:
Punktem wyjścia jest uświadomienie sobie, co jest kluczem do rozwiązania sytuacji, z jaką sobie nie radzę. Coś nie działa, ale nie wiem, o co chodzi (nieświadoma niekompetencja). Kiedy już zrozumiem, czego nie wiem (świadoma niekompetencja), szukam najbardziej trafnych rozwiązań (świadoma kompetencja). Kiedy już je poznam, będę jej wypróbowywać na różne sposoby, aż korzystanie z nich stanie się działaniem nawykowym (nieświadoma kompetencja). Nie zastanawiam się, po prostu to robię.
Zadaniem nauczyciela jest w pierwszej kolejności skonstruowanie i zaprezentowanie modelu działania, wzorca myślenia czy procedury, które można zastosować w celu zaspokojenia określonej potrzeby. Kolejnym krokiem jest tworzenie sytuacji umożliwiających praktykowanie danych rozwiązań. Ostatnim krokiem, świadczącym o pełnej internalizacji wiedzy, jest wykorzystywanie jej w zupełnie nowych kontekstach.
Edukacja szkolna przechodzi ewolucję. Akcent przesuwa się z dostarczania wiadomości przedmiotowych ku umożliwianiu nabycia doświadczenia i stosowaniu wiedzy w praktyce. Ten pierwszy to dydaktyka treści, drugi – doświadczanie procesu uczenia się.
Dydaktyka treści trzyma się mocno, ma bowiem:
Tradycyjna szkoła realizuje swoje cele, wspierając się pomiarem dydaktycznym. Kluczem jest uczenie się tego, co będzie później wymagane na sprawdzianie. Tymczasem uczeń coraz częściej domaga się rozwiązań wybiegających poza rutynę. Tego, co wydaje mu się naprawdę przydatne. Swój rozwój wdraża poprzez działanie, w trakcie którego gromadzi informacje i zasoby. Buduje własne struktury wiedzy. Wiąże ze sobą treści, umiejętności oraz praktykę ich stosowania.
Sposobem na przezwyciężenie barier jest uczenie się przez odkrywanie i przeżywanie. Dobrze, kiedy odbywa się to w grupie i z odpowiednim wsparciem nauczyciela. Najpierw Musk, a później kontynuatorzy jego pomysłu zaproponowali szkołę, w której kluczowe jest skupienie się na aktywności ucznia. Kluczem jest proponowanie rozwiązań, które są przydatne, ale jednocześnie atrakcyjne i angażujące uczniów. Szkoła jest tylko miejscem spotkań. Powinna faktycznie kierować młodych ku gwiazdom, bo to naturalny kierunek rozwoju. Droga ta niekoniecznie musi prowadzić przez cierpienie.
Dowiedz się więcej:
Źródła
Oficjalna strona Astra Nova, [online]
Polecamy: