Nauka
Pierwszy satelita z drewna na orbicie. Japonia testuje nowy koncept
15 listopada 2024
Stanęliśmy oto na progu nowej ery. Pod strzechy niezliczonej rzeszy użytkowników internetu trafiła sztuczna inteligencja. W ciągu zaledwie dwóch miesięcy po uruchomieniu ChatGPT osiągnął 100 mln aktywnych użytkowników. TikTok potrzebował na to około dziewięciu miesięcy, a Instagram 2,5 roku. Kevin Kelly, futurolog, założyciel amerykańskiego magazynu „Wired” przewiduje, że upowszechnienie sztucznej inteligencji będzie takim skokiem, że szybko zapomnimy, jak to było wcześniej.
Czas na dyskusję dotyczącą skali potencjalnych zmian. Zwłaszcza że te zależą głównie od naszej mentalności. Szczególnie że zmiany technologiczne dokonują się w ostatnich latach tak szybko, że nie nadążamy się do nich adoptować, dochodząc do momentu, w którym ich ogarnięcie nie będzie możliwe… bez sztucznej inteligencji.
Przełom lat 2022/23 spowodował pojawienie się w środowisku dostawców rozwiązań edukacyjnych odrobiny emocji i poszerzającego się obszaru zaniepokojenia. Udostępniona w listopadzie 2022 r. platforma ChatGPT stała się hitem, nie tylko wśród specjalistów zajmujących się sztuczną inteligencją, ale też wśród uczniów, którzy natychmiast zaczęli testować jej możliwości dla ułatwienia sobie trudów codziennej edukacji szkolnej. Nic dziwnego skoro jedno z narzędzi przygotowanych przez amerykańskie laboratorium badawcze, specjalizujące się w dziedzinie sztucznej inteligencji — OpenAI, zdało właśnie egzaminy prawnicze na czterech kursach na University of Minnesota. Co prawda, profesorowie z uczelni ocenili jego pracę na trzy z plusem, niemniej zaliczenie jest zaliczeniem — oznacza spokój i brak konieczności wkuwania nikomu niepotrzebnych informacji. W efekcie pierwsza reakcja wielu szkół okazała się rutynowa i niemal oczywista. Przykładem szkoły publiczne w Nowym Jorku, Los Angeles czy Seattle, gdzie natychmiast zabroniono uczniom i nauczycielom korzystania z ChatGPT. Na jak długo to jednak wystarczy? Zwłaszcza że dostrzegając nieodwracalność ewolucji rozwiązań cyfrowych, Microsoft zdecydował się na dokonanie liczącej dziesięć miliardów dolarów inwestycji w OpenAI, zamierzając w ten sposób rozszerzyć wykorzystanie sztucznej inteligencji w swoich produktach, zarówno w ramach pakietu Office, jak i wyszukiwarce Edge.
Szkolna edukacja od wieków skupia się na pozyskiwaniu i odtwarzaniu wiedzy. Tymczasem wyniki badań wskazują, że średnio ludzka wiedza wzrasta o 100 proc. co trzynaście miesięcy, a według IBM Reaserch, wkrótce będzie podwajać się wręcz co 12 godzin. Istotnym powodem tej zmiany jest między innymi wzrost udziału w procesach poznawczych i decyzyjnych właśnie sztucznej inteligencji. Oznacza to nieuchronność angażowania jej w coraz szerszym zakresie choćby dlatego, że bez jej pomocy coraz trudniej będzie się odnaleźć w lawinowo narastającej licznie nowych rozwiązań i informacji. Ofertę użycia sztucznej inteligencji do bieżącego syntetyzowania informacji opracowała między innymi międzynarodowa grupa badawcza Iris.ai, proponując m.in.:
Wymarzone narzędzie do napisania eseju, czy nawet zwykłej notatki z tego, o czym była mowa na lekcji.
Przeczytaj również: Szaleństwo zbiorowej odpowiedzialności
Standardowa edukacja od lat skupiała się na trzech poziomach taksonomii celów Benjamina Blooma: wiedzy, rozumienia i zastosowania. Oznacza to przede wszystkim zapamiętywanie i rozumienie znaczenia oraz przydatności zapisanych w podstawach programowych pojęć, a następnie wykorzystywania ich w różnych, najczęściej szkolnych sytuacjach. Tymczasem Bloom w swojej klasyfikacji zapisał trzy kolejne poziomy: analizę, ocenę oraz tworzenie. Zakładają one przetwarzanie, dokonywanie wyborów, poszukiwanie i proponowanie nowych rozwiązań. Większość z nich opanowała już sztuczna inteligencja. Oznacza to, że posługuje się kompetencjami daleko szerszymi niż te, które w chwili obecnej wykorzystywane są w nauczaniu. Umożliwia nie tylko nabycie i odtwarzanie przedmiotowej wiedzy, ale też zestawienie jej z zupełnie pozaszkolnymi wyzwaniami jak np. zmiany klimatyczne, migracja czy rywalizacja na globalnym rynku dostaw. Poszerza perspektywy uczenia się o zalecany przez Radę Europy zbiór możliwości obejmujących kompetencje: w zakresie rozumienia i tworzenia informacji, wielojęzyczności, matematyczne (w tym kompetencje w zakresie nauk przyrodniczych, technologii i inżynierii), cyfrowe, osobiste, społeczne i w zakresie umiejętności uczenia się, obywatelskie, w zakresie przedsiębiorczości oraz świadomości i ekspresji kulturalnej.
Najbardziej popularne narzędzia typu ChatGPT potrafią wszystko, czego dziś wymaga od uczniów edukacja. Doświadczył tego profesor Uniwersytetu Furmana w Greenville w Karolinie Południowej, który odkrył, że praca, którą sprawdzał, wcale nie jest dziełem jego studenta, lecz stanowi wytwór sztucznej inteligencji. Dokładnie z taką samą sytuacją mieliśmy do czynienia w czasach, kiedy uczniowie zorientowali się, że zamiast pisać prace domowe, prościej jest wklepać jej tytuł do wybranej przeglądarki, a następnie skopiować wprost alb nieco skompilować i poprzetwarzać to, co uda się w wyniku tej operacji uzyskać z sieci. Jedynym rozwiązaniem w tym zakresie wydaje się wprowadzenie odpowiednich zakazów i kar. A może lepsze jest podjęcie próby zastosowania pojawiających się możliwości na nowy sposób. Przykładem może być profesor David Chrisinger z Harris School of Public Policy na Uniwersytecie w Chicago, który przygotował dla swoich studentów zadanie zakładające wygenerowanie za pomocą ChatuGPT liczącego sześćset słów eseju, a następnie wymyślenie do jego treści jak najbardziej przenikliwych pytań, umożliwiających poszerzenie tak pozyskanej informacji w oparciu o udzielone przez sztuczną inteligencję odpowiedzi. I żeby uzyskać jeszcze lepszy efekt, profesor Chrisinger prosił swoich uczniów o opracowanie kolejnego tekstu, tym razem napisanego dla określonego odbiorcy, z uwzględnieniem jego możliwości percepcyjnych i rozwojowych.
Sztuczna inteligencja, podobnie jak szkło powiększające, waga, laser czy liczydło, na swój sposób ułatwia oraz poszerza zakres możliwego działania i wzmacnia rozwój osób, które decydują się ją twórczo wykorzystać. Jedną z korzyści jest personalizacja procesu uczenia się. Klasy prowadzone przez nauczycieli liczą zbyt wiele osób, by każdej z nich poświęcić wystarczająco dużo uwagi. Sztuczna inteligencja, do której dostęp mieliby wszyscy uczniowie, mogłaby z każdym z nich pracować osobno, z pełnym wykorzystaniem ich potencjału, personalizując polecenia, udzielając do każdego z nich informacje zwrotne, a nawet formułując polecenia dopasowane do możliwości oraz poziomu osiągnięć reprezentowanego indywidualnie przez pojedynczych uczniów. Wiele lat temu stosowano te rozwiązania w tzw. nauczaniu maszynowym. Wymagały one jednak dużego czasu w celu przygotowania odpowiednich materiałów. Dziś robi to sztuczna inteligencja, co więcej dokonując tego w czasie rzeczywistym i to zarówno z perspektywy rozwoju ucznia jak i wiedzy czy innych możliwości oferowanych przez zasoby internetu.
Rozwiązania takie pozwalają uchronić uczniów przed zjawiskiem tzw. gettyzacji, polegającym na tym, że osoby mające dostęp do lepszych, bardziej efektywnych form uczenia się mogą rozwijać się szybciej i na wyższym poziomie użyteczności. Natomiast dzięki sztucznej inteligencji każdy uczeń będzie mógł osiągnąć dokładnie wszystko, na co pozwala mu jego potencjał intelektualny i poziom motywacji. Uczenie stanie się w ten sposób bardziej demokratyczne. Co więcej, pełna świadomość dotycząca indywidualnych możliwości każdego ucznia pozwoli im w lepszym stopniu podejmować decyzje dotyczące osobistego rozwoju, a nawet wyboru zawodu czy rozwiązań mających decydować o jego życiu. To między innymi konsekwencja możliwości podejmowania wielu prób i bezpiecznego popełniania błędów. To jeden z efektów wspólnego uczenia się osób i programu komputerowego. Zamiast delegować swoje zaangażowanie i decyzyjność na maszynę, sztuczna inteligencja pozwala uczniom dokonywać samodzielnych wyborów i podejmować coraz bardziej odpowiedzialne czy trafne decyzje. Jednocześnie sama uczy się właściwych rozwiązań i lepiej reaguje na zmieniający się kontekst zdarzeń.
Uczący często narzekają na wymagane, a jednocześnie potwornie nudne i powtarzające się czynności typu sprawdzanie klasówek, czy prac klasowych. Sztuczna inteligencja może ich w tym wyręczyć. Do pewnego stopnia wielu nauczycieli już wykorzystuje tego typu rozwiązania, korzystając z aplikacji, pozwalających testować poziom wiedzy uczniów. Co więcej, dzięki zautomatyzowaniu tego obszaru badań nauczyciel będzie mógł sprawdzić nie tylko, co uczniowie umieją czy potrafią, ale też wyodrębni obszary skuteczności swojego działania i przy pomocy sztucznej inteligencji będzie mógł w sposób efektywny modyfikować proponowane przez siebie zadania tak, by były one zrozumiałe i możliwe do wykonania przez uczniów. Działanie to poszerza i wzmacnia możliwości edukacyjne informacji zwrotnej. I tej, której nauczyciele udzielają uczniom, ale też tej, którą mogą sami uzyskać, obserwując obiektywne efekty swojej pracy. Wiedza taka to również kluczowa informacja na temat posiadanych przez siebie zasobów i jednocześnie obszarów potrzeb wymagających uzupełnienia czy rozwoju.
Może cię również zainteresować: