Nauka
Zobaczyli coś niemożliwego. Galaktyka świeci, choć nie powinna
15 kwietnia 2025
Pod grubą na ponad półtora kilometra warstwą lodu Antarktydy rozciąga się krajobraz, który przypomina bardziej górskie doliny niż lodową pustynię. Są tam pasma górskie, kaniony, jeziora, a przede wszystkim – ukryte rzeki, które odgrywają kluczową rolę w funkcjonowaniu całego lodowcowego systemu. Co ciekawe, niektóre z nich potrafią płynąć pod górę, co możliwe jest dzięki ogromnemu ciśnieniu wywieranemu przez lód.
Badacze coraz częściej wskazują, że ukryte pod lodem rzeki przyspieszają jego topnienie i osłabiają stabilność lodowców. To z kolei może prowadzić do znacznie szybszego wzrostu poziomu oceanów, niż dotąd zakładano. Najnowsze badania, opublikowane w Nature Communications, pokazują, że do końca XXI wieku wypływ wody spod lodowca Totten może zwiększyć się niemal pięciokrotnie. Eksperci ostrzegają, że topnienie lodowców Antarktydy powinno być analizowane z uwzględnieniem tego nowego, dynamicznego czynnika, jeśli chcemy trafnie prognozować przyszłość klimatu.
Antarktyda to kontynent, który owiany jest aurą tajemnicy i zapomnienia. Naukowcy wciąż nie są pewni, co dokładnie się znajduje pod warstwą lodu. Okazuje się, że pod tym monotonnym i pustym kontynentem znajduje się więcej interesujących rzeczy, niż się wydaje. Okazuje się, że pod lodem położony jest zróżnicowany teren tworzący wysokie góry, głębokie doliny, jeziora i rzeki. W ciągu ostatnich dwóch dekad naukowcy badali kontynent wzdłuż i wszerz przy pomocy radarów, które potrafią zajrzeć pod powierzchnię lodu, oraz pomiarów pola magnetycznego i grawitacyjnego. Dzięki temu udało im się sporządzić szczegółowe mapy ukrytego pod lodem krajobrazu.
„To, co znajduje się pod lodem, ma ogromne znaczenie dla tego, jak zachowuje się lodowiec. Bez tej wiedzy jesteśmy jak piloci lecący we mgle” – stwierdziła w rozmowie z National Geographic dr Christine Dow, glacjolog z Uniwersytetu Waterloo i współautorka badania.
Jedno z najciekawszych odkryć dotyczy wody. Okazuje się, że pod lodem nie zachowuje się tak, jak ta w rzekach powierzchniowych. Jej ruch zależy nie tylko od nachylenia terenu, ale także od ciśnienia lodu nad nią. W miejscach, gdzie lód jest grubszy, nacisk rośnie – a to może wypychać wodę „pod górę”.
Polecamy: Nowe odkrycie naukowców. Topnienie lodowców zmieniło klimat
Pod lodowcami Antarktydy rozciągają się rozległe systemy wodne, zasilane wodą powstającą na skutek ciepła geotermalnego i tarcia lodu o podłoże. Woda ta gromadzi się u podstawy pokrywy lodowej i zasila rzeki, które działają niczym smar, ułatwiając lodowi przemieszczanie się w stronę oceanu. Naukowcy zaobserwowali, że najbardziej niestabilne lodowce – Thwaites i Pine Island – leżą właśnie nad takimi aktywnymi systemami. Dodatkowo znajdują się one na obszarze o intensywnej aktywności geologicznej, gdzie wulkany i doliny ryftowe dostarczają jeszcze więcej ciepła. To połączenie sprawia, że topnienie lodowców Antarktydy zachodzi szybciej, niż dotychczas sądzono.
Na podstawie pomiarów satelitarnych naukowcy odkryli, że niektóre fragmenty szelfów lodowych – czyli pływających przedłużeń lodowców – topnieją znacznie szybciej niż inne. W miejscach tych lód przerzedza się o nawet 100–300 stóp rocznie. Dlaczego właśnie tam? Okazuje się, że to właśnie tam kończą swój bieg rzeki subglacjalne. Gdy wypływają spod lodu, woda słodka i zimna miesza się z cieplejszą, słoną wodą morską. Powstaje wówczas burzliwy prąd wznoszący, który podnosi ciepłą wodę ku spodowi lodu.
Lodowiec Totten w Antarktydzie Wschodniej może w przyszłości znacząco przyczynić się do wzrostu poziomu mórz i oceanów. Według nowego modelu, do 2100 roku ilość wody wypływającej spod niego może wzrosnąć niemal pięciokrotnie i osiągnąć około 1700 metrów na sekundę. To tyle, ile dzisiaj niesie rzeka Kolorado. Wraz ze wzrostem ilości wody rośnie także prędkość jej przepływu. Może sięgnąć ona nawet 1 metra na sekundę. Ta woda, działa jak turbina i znacznie zwiększa dostawy ciepła do podstawy lodowca.
Eksperci podkreślają, że większość obecnych modeli zmian klimatycznych nie uwzględnia wpływu rzek subglacjalnych. A to oznacza, że nasze prognozy wzrostu poziomu mórz mogą być zbyt ostrożne.
„Prawdopodobnie znacznie nie doszacowujemy ilości wody pod lodem. Dopóki nie uwzględnimy jej w pełni, nasze przewidywania będą zbyt konserwatywne” – podsumowuje Jamin Greenbaum, geofizyk lodowcowy z Instytutu Oceanograficznego Scrippsów (ang. Scripps Institution of Oceanography) w San Diego.
Antarktyda wciąż skrywa wiele tajemnic. Dzięki nowym technologiom i badaniom wiemy już, że pod powierzchnią lodu toczy się intensywne życie. Płyną rzeki , jeziora pulsują, a krajobraz nieustannie się zmienia. Ten ukryty świat może jednak wpłynąć na nas wszystkich. Zrozumienie roli rzek subglacjalnych to dziś jedno z kluczowych wyzwań dla nauki. Od tego, jak dobrze sobie z nim poradzimy, może zależeć przyszłość nadmorskich miast na całym świecie.
Polecamy: Podziemny ocean istnieje naprawdę. Jest ukryty 700 km pod ziemią