Prawda i Dobro
Powódź 2024. Zalew wzajemnych oskarżeń i hipokryzji
12 listopada 2024
W świecie powszechnego dostępu do niemal nieograniczonych zasobów wiedzy i informacji oraz rozwiniętej medycyny można byłoby się spodziewać, że eudajmonia (czyli pełny dobrostan, zdrowie fizyczne i psychiczne) jest bliższa do osiągnięcia niż kiedykolwiek. Tymczasem, od momentu rozpoczęcia zbierania statystyk dotyczących zdrowia psychicznego, znajdujemy się w największej bessie kondycji psychofizycznej w historii. Gdy choruje system, najbardziej cierpi najsłabsze ogniwo, a w wypadku społeczeństwa, są to dzieci.
Temat identyfikacji płciowej i problemów mniejszości seksualnych jest niezwykle trudny. Zagadnienia te wzbudzają bardzo wiele emocji, a jako obowiązująca zasadę coraz częściej, w miejsce tolerancji i szacunku, umieszcza się poprawność polityczną. Oczywiście, mówiąc o każdym, nawet najmniejszym cierpieniu, również, a może w szczególności, psychicznym, należy zachować szczególną wrażliwość i delikatność. Wydaje się jednak, że w niektórych sferach doszliśmy do swego rodzaju ściany, a sam temat został zredukowany do absurdu.
Pojęcie płci w rozumieniu biologicznym to kategoria odnosząca się do cech budowy, zachowań i struktur, pozwalających na określenie jednostki jako samica lub samicy (u zwierząt) lub kobiety i mężczyzny.
Genetyczne uwarunkowanie płci biologicznej odbywa się już na poziomie zapłodnienia, przy udziale losowego doboru chromosomów wynikającego z połączenia par chromosomów rodziców (XX – płeć żeńska, XY – płeć męska). Utworzona z połączenia gamet matki i ojca zygota, rozwija się w określony sposób zgodny z systemem determinacji płci. Powoduje to, że już w 18. tygodniu ciąży można poprzez badanie ultrasonograficzne (USG) stwierdzić płeć dziecka.
Powszechnie, określenie płci następuje w wyniku istnienia obserwowalnych cech. Pierwszorzędowych: obecność chromosomów XX lub XY i uwarunkowane przez nich wykształcenie się wewnętrznych i zewnętrznych narządów oraz dróg wyprowadzających (męska i żeńska cewka moczowa). Cechy drugorzędowe to różnica w budowie somatycznej: szkieletu, mięśni, krtani oraz owłosienia – rozwijających się pod wpływem działania układu hormonalnego. Trzeciorzędowymi cechami płciowymi są ukształtowane przez wewnętrzne oddziaływanie organizmu cechy uwydatniające się w okresie dojrzewania (barwa głosu, owłosienie). Istnieją również cechy czwartorzędowe, czyli takie, które uwarunkowane są czynnikami kulturowo-cywilizacyjnymi.
Gender (ang. rodzaj), to powstałe w wyniku odróżnienia od płci biologicznej (ang. sex) pojęcie, określające kulturowy składnik tożsamości płciowej.
Jest to zespół czynników pozabiologicznych, które powodują, że dana osoba określa się jako mężczyzna lub jako kobieta. Inaczej mówiąc, jest to społeczno-kulturowe uwarunkowanie tożsamości płciowej wyrażone przez oczekiwania kulturowe i naciski społeczne dotyczące określonego sposobu ubioru, zachowania czy podejmowania ról np. w rodzinie.
Obecnie, słowo gender wywołuje wiele emocji, zarówno w środowiskach konserwatywnych jak i liberalnych. Grupy opowiadające się za tzw. tradycyjnym modelem rodziny używają często sformułowania „ideologia gender”, nadając samemu pojęciu znaczenia pejoratywnego tak, jakby był odgórnie sterowanym i narzucanym światopoglądem zagrażającym naturalnemu porządkowi. Jako reakcję środowisk liberalnych zaobserwować można formułowanie zarzutów o seksizm, zacofanie czy dyskryminację ze względu na płeć.
Tymczasem pojęcie to powstało w celu opisania i zbadania poza biologicznego wpływu na determinację tożsamości płciowej. Każda kultura czy społeczeństwo wywiera nacisk na swoich członków, nakazując im przyjęcie określonych ról. Niekiedy, w wyniku niedostatecznej wiedzy, ignorancji czy zwykłej złośliwości ludzie posługują się stereotypami dotyczącymi określonej płci, w związku z czym powodują utrwaloną w społeczeństwie dyskryminację wyrażająca się m.in. w mniejszych zarobkach, dostępie do edukacji i rozwoju zawodowego czy tolerowaniu agresji seksualnej wobec kobiet.
Przełom w postrzeganiu i leczeniu trudności w sferze płci nastąpił w 2013 roku w momencie wejścia w życia nowej, amerykańskiej klasyfikacji chorób i zaburzeń psychicznych DSM-5. Istniejące w poprzedniej wersji: „zaburzenie tożsamości płciowej” zastąpiono pojęciem „dysforia płciowa”. Chciano w ten sposób usunąć zjawiska stygmatyzacji oraz słusznie, wyeliminować mechanizm postrzegania osoby cierpiącej przez pryzmat jej zaburzenia.
Obecnie psychiatria i psychologia wypracowały standardy i metody leczenia dysforii płciowej, której dominujący objaw to niedopasowanie tożsamości płciowej do płci przypisanej w chwili urodzenia. Terapia polega na wsparciu zmiany ekspresji płciowej poprzez terapię hormonalną (zatrzymanie powstania drugorzędowych cech płciowych) oraz chirurgiczną korektę płci. U osób FtM (ang. female to men), polega na mastektomii, panhisterektomii (usunięciu macicy) oraz utworzeniu penisa z łechtaczki, oraz moszny z warg sromowych większych (na silikonową protezę jąder). U osób MtF (men to female) usuwa się gonady męskie (jądra) oraz tworzy pochwę (płytką lub głęboką w zależności od przyjętej metody).
Obecnie, zarówno psychoterapeuci jak i psychiatrzy obserwują wielokrotny wzrost pacjentów zgłaszających różnorodne problemy w obszarze identyfikacji płciowej. Należycie przeprowadzony, wnikliwy wywiad pozwala odrzucić hipotezę dysforii płciowej w przypadku znakomitej większości przypadków (faktyczna zapadalność nie przekracza 0,014% populacji). Wskazuje to na ogromną odpowiedzialność lekarzy i terapeutów oraz potencjał do wyrządzenia ogromnej krzywdy pacjentowi, który bardzo często zgłasza się do lekarza jeszcze jako dziecko.
Skąd zatem olbrzymi wzrost przypadków niebinarności, transwestytyzmu czy zainteresowania zabiegami korekty płci? Jedną z hipotez, które należy postawić i rzetelnie zbadać jest wzrost otwartości społeczeństwa na odmienność. Młodzi ludzie urodzeni w 2000 roku i później, mieszkający w dużych miastach, w większości nie czują już wstydu oraz poczucia winy z powodu innej orientacji seksualnej czy ekspresji płci odmiennej niż biologiczna. Do ewentualnych przyczyn zaliczyć można również wpływ popkultury i mody, która w obecnych czasach promuje raczej androgyniczne kobiety i mężczyzn (nie jest to jednak żadna nowość czy rewolucja, wszak w latach 80. XX wieku Bonnie Tyler nosiła spodnie i marynarki, a Dawid Bowie występował w pełnym makijażu).
Inna hipoteza dotyczy po prostu młodzieńczej potrzeby wyrażenia buntu, która od zawsze kwestionuje zastane zasady społeczne, chcąc w ten sposób wybić się na niezależność i osiągnąć indywiduację. Grupy o wysokiej ekspresji są dla młodych ludzi godne zaufania i atrakcyjne, obecnie więc walczące o swoje prawa osoby LGBTQ stanowią dla młodych ludzi środowisko odpowiednie do wyrażenia swojej złości i niezadowolenia).
W składającym się z miliardów miliardów komórek organizmie istnieje tak wiele możliwości do różnorodnych aberracji, że każdy casus jest możliwy. Problem pojawia się jednak wówczas, kiedy zawodzimy my – dorośli.
Dziecko od samego początku potrzebuje kluczowego obiektu, który zazwyczaj znajduje w swojej matce. Już w pierwszych latach życia poszukuje potwierdzania, akceptacji i pozytywnego wzmacniania, które wpływa na jego poczucie własnej wartości. Brak zainteresowania, deprecjonowanie, a w skrajnych przypadkach poniżanie i wyśmiewanie, spowodować mogą poczucie zagubienia, które często owocuje postawami autoagresywnymi. Powszechnie w środowisku psychologicznym i medycznym uznaje się fakt, że tego typu trudności spowodować mogą zaburzenia osobowości, depresję czy stany lękowe.
Czy nie należy się również przyjrzeć wpływowi wychowania i socjalizacji na rozwój różnorodnych zaburzeń tożsamości płciowej?
Nadmiar frustracji odczuwanej w dzieciństwie w stosunku do matki jako obiektu niespełniającego podstawowych potrzeb, w późniejszym wieku zamienia się w agresję skierowaną ku sobie. Czy jednym z objawów takich zachowań nie może być, chociażby częściowe odrzucenie samego siebie, autodeprecjacja, w tym wypadku ulokowana w sferze tożsamości płciowej? Czy nie jest możliwe, że chłopiec, który w dzieciństwie doświadczył przemocy ze strony ojca, postanawia sobie, że „nigdy nie będzie taki jak on”, co w konsekwencji powoduje, że odrzuca siebie jako mężczyznę, nie chcąc być właśnie takim agresywnym, silnym obiektem budzącym lęk i poczucie zagrożenia? Czy dziewczynka doświadczająca w dzieciństwie wykorzystywania seksualnego nie może przejawiać trudności z akceptacją swoich cech płciowych, które w jej mniemaniu przyciągnęły oprawcę, a ich usunięcie, zabezpieczy ją przed kolejnymi krzywdami?
Tak złożony i niezbyt dobrze jeszcze zbadany temat wymaga bardzo pogłębionej analizy i wielu rzetelnych badań oraz dyskusji nad miarodajnymi wynikami. Zbyt pochopna diagnoza, a nawet subiektywne nastawienie do przypadku czy zawężona perspektywa skutkować mogą sugestią skierowaną do pacjenta, która okazać się może katastrofalna w skutkach.
Jako autor tego artykułu, wujek, nauczyciel i terapeuta apeluję do wszystkich zainteresowanych problemem środowisk: lekarzy, nauczycieli, terapeutów. Uczmy się i zgłębiajmy najnowszą wiedzę. Wierzmy w metody naukowe, ale i własną intuicję. Kierujmy się dobrem ucznia czy pacjenta. Słuchajmy i wspierajmy nasze dzieci. Bądźmy przy nich i dla nich. A wszelkie przeciwstawne siły proszę o to, aby przestały rozgrywać dziećmi w celu dbania o partykularne interesy. Ich krzywda bowiem jest najbardziej naganna moralnie. Młodzi, są również naszą przyszłością. Jeśli spowodujemy, że zachorują, zachoruje cały system. Kto wtedy zadba o nas, gdy będziemy już całkowicie zależni?
Może cię również zainteresować:
Źródła:
Blackstone, Amy M. “Gender roles and society.”
Dhejne, Cecilia, et al. “Mental health and gender dysphoria: A review of the literature.” Gender Dysphoria and Gender Incongruence
Kwon, Paul. “Hope and dysphoria: The moderating role of defense mechanisms.” Journal of Personality