Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Kontrowersyjna inwestycja od lat budziła sprzeciw lokalnych obrońców przyrody i organizacji międzynarodowych
Kenijczycy, wspierani finansowo przez chińskie konsorcjum, w 2015 r. podjęli decyzję o budowie w południowo-wschodniej części kraju dużej elektrowni węglowej o mocy 981 MW. Budowa miała zaspokoić głód energetyczny prężnie rozwijającej się kenijskiej gospodarki.
Plany inwestorów pokrzyżowali jednak sędziowie, którzy wstrzymali budowę z powodu braku rzetelnej oceny środowiskowej. Decyzja sądu to w dużej mierze efekt nacisków organizacji międzynarodowych i lokalnych ekologów, zaniepokojonych ewentualnym wpływem inwestycji na przyrodę.
Obrońcy środowiska twierdzą m.in., że rezultatem funkcjonowania elektrowni byłyby opady kwaśnego deszczu i problemy z oddychaniem u mieszkańców Lamu. Ekolodzy podkreślają, że inwestycja zwiększy również całkowitą emisję gazów cieplarnianych w Kenii aż o 700 proc. Plany budowy stoją w sprzeczności z ambitnym zobowiązaniem rządu w Nairobi do zmniejszenia śladu węglowego o jedną trzecią do 2030 r.
W sprawę zaangażowała się m.in. UNESCO, która wcześniej wpisała starówkę w Lamu na listę światowego dziedzictwa. Organizacja ze smutkiem przyjęła brak informacji na temat potencjalnego wpływu inwestycji na lokalną architekturę.
Lamu to jedno z najpiękniejszych miast w Kenii. Zostało założone w XIV w. jako ośrodek handlowy. Przez stulecia miasto przechodziło z rąk do rąk, a każda z cywilizacji zostawiała tam po sobie liczne ślady. Lamu, które od 1963 r. znajduje się w granicach Kenii, jest połączeniem różnych stylów i kultur.
„Dążenie do modernizacji za pomocą dużych projektów rozwojowych skutkuje często szybką i nieplanowaną urbanizacją, która niszczy bogate zasoby kulturowe. Lamu jest tego dobrym przykładem” – powiedział Mohammed Athman, członek zarządu kenijskiej organizacji ekologicznej Save Lamu.
Za inwestycją stoi jedno z chińskich konsorcjów, zajmujących się energetyką węglową. Państwo Środka, przynajmniej oficjalnie, ze spokojem przyjęło decyzję sądu. Ambasador Chin w Kenii podkreślił, że Pekin szanuje wolę miejscowej ludności.
Inwestycję popierał z kolei amerykański ambasador, podkreślając, że węgiel jest przyjazny dla środowiska. „Amerykańskie firmy i inwestorzy są gotowi do współpracy z Kenią, by pomóc w uzyskaniu niedrogiej i niezawodnej sieci energetycznej” – powiedział cytowany przez dziennik „The Guardian” urzędnik amerykańskiego departamentu stanu.
Inwestorzy mają teraz miesiąc na odwołanie się od decyzji sądu.
Źródła: Guardian, smoglab.org