Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Rozmowa z Maciejem Dębskim, doktorem socjologii, edukatorem, wykładowcą Uniwersytetu Gdańskiego, założycielem i prezesem Fundacji Dbam o Mój Zasięg. Maciej Dębski jest pomysłodawcą ogólnopolskich badań z zakresu fonoholizmu i problemu cyberprzemocy zrealizowanych wśród 22 tys. uczniów oraz 4 tys. nauczycieli.
Dariusz Jaroń: Czy istnieje zdrowe uzależnienie od urządzeń cyfrowych?
Maciej Dębski: Uzależnienie nigdy nie jest zdrowe. Mówimy natomiast o zdrowych nawykach. Zdrowym nawykiem jest poranna gimnastyka, wartościowe jedzenie, sen. Wszystko, co robimy w życiu, możemy robić w sposób higieniczny lub niehigieniczny. Warto wypracować zdrowe nawyki także w odniesieniu do urządzeń cyfrowych, wypełniających sporą część naszej codzienności.
Jak odnaleźć równowagę między życiem online a offline?
To pytanie o granice między uzależnieniem a zdrowym korzystaniem z tych urządzeń. Jest kilka objawów, po których możemy poznać, że nadużywamy nowych technologii, zbliżając się niebezpiecznie do uzależnienia.
O jakie symptomy chodzi?
Pierwszym jest czas. Sprawdźmy, czy po upływie kilku miesięcy lub roku spędzamy zdecydowanie więcej czasu w social mediach, lub grając w gry cyfrowe niż wcześniej. Godzina w internecie jest określoną porcją nagrody dla mózgu. Kiedy nagradzamy się ciągle, wartość pojedynczej nagrody spada, dlatego potrzebujemy więcej czasu spędzonego w sieci, żeby poczuć przyjemność na podobnym poziomie. Korzystanie z internetu wpływa też na nasz nastrój, redukując smutek. Kiedy jest nam źle, oglądamy coś, co poprawia nam humor: kotki, memy, rolki.
Im więcej dostajemy pozytywnych emocji, tym chętniej sięgamy po smartfon. A im dłużej to robimy, tym dłużej musimy być online. Błędne koło.
Proszę sobie wyobrazić osobę, która ciągle gra online. Taka osoba nie będzie dobrym pracownikiem ani uczniem, nie będzie o siebie dbała, bo jest nadmiernie zaabsorbowana, utraciła kontrolę, a granie jest dla niej najważniejszą czynnością. Kolejne oznaki, świadczące o możliwym uzależnieniu, to wchodzenie w konflikty, podejmowanie nieudanych prób zerwania z nałogiem, a także oznaki odstawienia, podobne do tych, obserwowanych u alkoholików, kiedy tracą dostęp do uzależniającej ich substancji.
Każdy objaw ma wiele odcieni i niuansów. Skąd mamy wiedzieć, kiedy zbliżamy się do granicy?
Można zadać sobie pytanie: Czy to, co robię w sieci, wpływa negatywnie na moje zdrowie psychiczne, fizyczne, społeczne lub duchowe? Jeżeli jesteśmy zmęczeni, przebodźcowani, niewyspani, tracimy czas i pieniądze, zadłużamy się, żeby zapłacić za coś, co robimy w sieci, zaniedbujemy rodzinę i obowiązki, trzeba się poważnie zastanowić, czy nie wchodzimy na ścieżkę uzależnienia.
Polecamy:
Załóżmy, że odpowiedź brzmi tak. Co zrobić?
Warto zacząć od kontroli ilości i jakości tego, co robimy w sieci. Każdy smartfon ma funkcję, dzięki której dowiemy się, jak długo jesteśmy w sieci, z jakich aplikacji najczęściej korzystamy. Jeśli jakaś aplikacja zabiera nam coraz więcej czasu, warto ją okresowo odinstalować. Nie nośmy też telefonu ze sobą wszędzie. Stwórzmy bezpieczną przestrzeń między światem rzeczywistym i wirtualnym. Wyciszmy smartfon na godzinę przed snem, nie zabierajmy go do sypialni. Istotne jest też zarządzanie powiadomieniami. Można je wyłączyć, inaczej telefon ciągle będzie brzęczał i nas rozpraszał.
Powiadomienia w social mediach zastępują nam relacje osobiste?
Sprawa relacji jest bardzo ważna, ale dobrych, budowanych poza siecią. Kluczowe dla higieny cyfrowej jest tworzenie alternatywy dla świata cyfrowego. Pielęgnowanie pasji, zainteresowań analogowych, a także dbanie o odpoczynek offline. Świetnie sprawdza się sport i aktywność korzystnie wpływająca na plastykę mózgu: składanie modeli, gry planszowe lub układanie puzzli, coś, co uczy cierpliwości i dokładności. Niezbędny jest też cyfrowy detoks. Każdy z nas powinien się na niego raz na jakiś czas wybrać.
Brzmi jak tydzień w leśnej chatce, z dala od zasięgu.
Wcale nie musi tyle trwać. Wystarczy, że pójdziemy na dwugodzinny spacer z rodziną do lasu, zostawiając telefony w domu. Możemy też zarządzić niedzielę dniem bez smartfonów. Każdy pomysł jest dobry, jeśli zapewni naszemu mózgowi odpoczynek od tych urządzeń.
Domyślam się, że jest to zadanie dla całej rodziny, a nie tylko dzieci?
Zdecydowanie. Dzieci uczą się, naśladując dorosłych. Jeśli rodzice nadużywają zdobyczy techniki, prawdopodobieństwo, że ich dzieci również będą to robić, jest wysokie. Nie ma więc co wskazywać palcem na dzieci, mówiąc, że to one mają problem. Dbanie o higienę cyfrową to zadanie dla całej rodziny i bardzo duże wyzwanie dla rodziców. Od nas w końcu zależy, jakie zasady wprowadzimy w naszych domach i czy będziemy ich przestrzegać.
Polecamy: Niewidome poszukiwanie prawdy. Jak realizować marzenia nie mogąc niczego zobaczyć
Pokolenie dzisiejszych 30-, 40-latków poznawało zdobycze techniki sukcesywnie, a naszym dzieciom towarzyszą niemal od urodzenia. Czy w związku z tym inaczej konsumujemy cyfrowe treści?
To my ich tych zachowań uczymy. Według badania Brzdąc w sieci prawie 14 proc. dzieci, które nie ukończyły pierwszego roku życia, korzysta z urządzeń mobilnych. Aż trzy czwarte przedszkolaków idących do pierwszej klasy regularnie używa tabletów i telefonów komórkowych rodziców. Te dzieci rzeczywiście urodziły się w świecie nowych technologii, nie boją się, są ich ciekawe. Natomiast to obycie nie przekłada się w żaden sposób na kreatywne używanie tego typu sprzętu. Badania przeprowadzane z udziałem przedstawicieli pokoleń Z czy Alfa jasno mówią, że mało jest kreatywnego użytkowania internetu. Jest rozrywka, scrollowanie, praca w tle kilku aplikacji. Mózg przeskakuje z jednej czynności w drugą, ale kiedy dać dziecku trudniejsze zadanie do zrobienia, jest problem.
W krajach wysoko rozwiniętych uzależnień jest więcej. Szczególnie w państwach azjatyckich. Młodzież w Korei Płd. ma bardzo duży problem z bezsennością cyfrową, wielu młodych ludzi ma rozregulowane zegary biologiczne. Część z nich praktycznie nie śpi. Takie dzieci są wysyłane do ośrodków zamkniętych, pracują z nimi terapeuci, starając się przywrócić nawyki dobrego spania. Są też obozy terapeutyczne, porady psychologów, akcje społeczne wskazujące na konsekwencje nadmiernego użytkowania internetu.
Zobacz też:
Czy dzieci w Polsce mogą liczyć na podobne wsparcie?
Jesteśmy przed wprowadzeniem rozwiązań systemowych. Wielu zaburzeń związanych z uzależnieniami od zdobyczy techniki nie ma na liście międzynarodowej klasyfikacji chorób psychicznych. To blokuje opłacanie terapii ze środków NFZ. Sytuacja powoli się zmienia, ale daleko nam do kreatywnych rozwiązań tego rosnącego problemu.
Jak zacząć zdrowe życie w dobie cyfryzacji?
Nie pijmy słodkich napojów ani energetyków przy komputerze, tylko wodę. Czas online to już wystarczająca nagroda dla mózgu, nie wzmacniajmy jej cukrem. Nie spożywajmy posiłków przy laptopie, zróbmy to wspólnie. Twórzmy rytuały, coś, na co wszyscy czekamy. Wspólne obiady w weekendy, spacery, aktywnie spędzony czas. Dbajmy również o sen.
Nie uciekniemy od świata cyfrowego, ale jeśli nie pokażemy dzieciom alternatyw analogowych, strzelimy sobie w stopę. Nie bądźmy leniwymi rodzicami, którzy podają dziecku smartfon.
Dowiedz się więcej: