Nauka
Roboty sprzątające AI i ChatGPT. Sztuczna inteligencja na co dzień
20 listopada 2024
Globalny obieg wody, czyli cykl hydrologiczny, napędza przepływ zasobów wodnych między atmosferą, litosferą, hydrosferą i biosferą Ziemi. Naukowcy alarmują, że po raz pierwszy w znanej historii ten system stracił równowagę, co stwarza ryzyko globalnej katastrofy, zagrażającej gospodarce, produkcji żywności i codziennemu życiu.
Globalna Komisja Ekonomii Wody niedawno opublikowała raport, w którym międzynarodowi liderzy i eksperci ostrzegają przed załamaniem w globalnym cyklu wodnym. Jako główne przyczyny wskazano dekady szkodliwego zarządzania gruntami oraz zasobami wodnymi, co dodatkowo nasila kryzys klimatyczny spowodowany działalnością człowieka.
Obieg wody to skomplikowany proces, w którym woda krąży po całej Ziemi. Paruje z powierzchni jezior, rzek i roślin. Następnie wznosi się do atmosfery, gdzie tworzy parę wodną (chmury), zdolną do pokonywania ogromnych odległości. Następnie para ochładza się, skrapla i ostatecznie wraca na ziemię jako deszcz lub śnieg.
Zakłócenia w obiegu wody już teraz powodują problemy. Na świecie prawie 3 miliardy ludzi nie ma dostępu do wody. Wody gruntowe wysychają, a wraz z nimi kurczą się uprawy rolne.
Polecamy: Amerykańska firma chce skomercjalizować silnik na wodę
Bez szybkich działań skutki mogą okazać się jeszcze gorsze. Raport wskazuje, że kryzys wodny stanowi zagrożenie dla ponad połowy światowej produkcji żywności oraz może obniżyć globalny PKB o średnio 8 proc. do 2050 roku. Gorzej będą miały kraje o niższych dochodach, ponieważ czekają je straty sięgające 15 proc.
„Po raz pierwszy w historii ludzkości wytrącamy globalny obieg wody z równowagi. Nie można już polegać na opadach, źródle całej słodkiej wody” – powiedział Johan Rockström, współprzewodniczący Globalnej Komisji Ekonomii Wody i autor raportu.
Raport rozróżnia „wodę niebieską” – występującą w rzekach, jeziorach i warstwach wodonośnych. Z kolei „woda zielona” to wilgoć, która jest magazynowana w glebie oraz roślinach. Pomimo długotrwałego pomijania zasobów zielonej wody, raport podkreśla jej kluczowe znaczenie dla cyklu wodnego. Wilgoć z gleby i roślin wraca do atmosfery, gdy rośliny wydzielają parę wodną. Odpowiada to za niemal połowę opadów atmosferycznych na lądzie. Zakłócenia w obiegu wody, jak zauważono, są „ściśle powiązane” ze zmianami klimatycznymi.
Zielona woda jest potrzebna, aby utrzymać wzrost roślinności. Roślinność z kolei magazynuje węgiel, który przyczynia się do ogrzewania naszej planety. Niszczenie terenów podmokłych i wycinanie lasów zmniejsza ilość tych „pochłaniaczy węgla”, co przyspiesza globalne ocieplenie. Z kolei upały zmniejszają wilgotność i zwiększają ryzyko pożarów.
Kryzys staje się coraz poważniejszy z powodu rosnącego zapotrzebowania na zasoby wodne. Raport szacuje, że do zapewnienia „godnego życia” przeciętna osoba potrzebuje co najmniej 4000 litrów wody dziennie. To znacznie przewyższa minimalne 50-100 litrów potrzebne do podstawowego przeżycia, według standardów ONZ. W wielu regionach świata takie ilości są poza zasięgiem lokalnych zasobów wodnych.
Richard Allan, profesor nauk klimatycznych na Uniwersytecie Reading w Anglii, powiedział, że raport „przedstawia ponury obraz zakłóceń globalnego obiegu wody, spowodowanych przez człowieka”. Podkreślił, że ten najcenniejszy zasób naturalny jest kluczowy dla utrzymania naszych źródeł przetrwania. Profesor Allan podkreślił również, że raport „kreśli ponury obraz zakłóceń globalnego obiegu wody, wywołanych przez człowieka”. Te zmiany dotykają naszego najcenniejszego zasobu naturalnego, który stanowi fundament przetrwania.
„Ludzka działalność zmienia strukturę ziemi oraz atmosfery, co prowadzi do ocieplenia klimatu, nasilając zarówno ekstremalne susze, jak i intensywne opady oraz przekształcając wzorce wiatrów i deszczu” – zauważył Allan.
Kryzysowi można zaradzić jedynie poprzez lepsze zarządzanie zasobami naturalnymi i masowe ograniczenie emisji zanieczyszczeń ogrzewających planetę – stwierdzono w raporcie dla CNN.
Autorzy raportu twierdzą, że rządy światowe muszą uznać obieg wody za „wspólne dobro” i zająć się nim wspólnie. Kraje są od siebie zależne nie tylko poprzez jeziora i rzeki, które przekraczają granice, ale także z powodu wody w atmosferze, która może przemieszczać się na ogromne odległości – co oznacza, że decyzje podejmowane w jednym kraju mogą zakłócać opady deszczu w innym.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Spór o skarby Arktyki. Kto zgarnie fortunę ukrytą pod lodem #obserwacje
Do wykrywania zakłóceń w obiegu wody naukowcy wykorzystują między innymi dane satelitarne, np. z satelity GRACE (Gravity Recovery and Climate Experiment). Mierzy ona poziom wód gruntowych i śniegu dzięki grawitacji. Satelita jest w stanie wykryć różnicę w masie wody na i pod powierzchnią Ziemi. Na przykład, gdy lód na Arktyce topnieje, zmiana masy wpływa na pole grawitacyjne, co GRACE jest w stanie wykryć.
Inną metodą są modele hydrologiczne. Są to zaawansowane symulacje komputerowe, które pozwalają na monitorowanie i prognozowanie zmian w cyklu wodnym całej planety. Uwzględniają one wpływ czynników naturalnych i związanych z działalnością człowieka. Modele hydrologiczne umożliwiają śledzenie wpływu konkretnych działań na dostępność wody. Działania te obejmują takie procesy, jak irygacja oraz budowa zapór, które wpływają na przepływy rzeczne.
Polecamy: Wychwytywanie dwutlenku węgla z powietrza. Czy tak spowolnimy zmiany klimatu?