Nauka
Technologia wodorowa na morzach. Yamaha tworzy silniki przyszłości
20 listopada 2024
Zło stanowi niezbywalną część naszej rzeczywistości. Postaci okrutnych zbrodniarzy czy wyobrażenia demonicznych istot od wieków intrygowały pisarzy i artystów, stając się inspiracją dla wybitnych dzieł malarskich i literackich. Czy w epoce zdominowanej przez filmy superbohaterskie potrafimy jeszcze tworzyć dojrzałe opowieści o „ciemnej stronie” świata?
W opowiadaniu Kraniec świata Andrzeja Sapkowskiego Wiedźmin Geralt stwierdza:
Ludzie […] lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają się wtedy mniej potworni.
Słowa bohatera książek łódzkiego pisarza stanowią jeden z najbardziej dobitnych metakomentarzy na temat kultury przemocy tworzonej przez człowieka na przestrzeni wszystkich epok, poczynając od szekspirowskich tragedii zemsty, kończąc zaś na horrorach klasy B. Wielu komentatorów kultury ponowoczesnej – często nie bez racji – zarzuca współczesnym filmom i grom wideo nieuzasadnione epatowanie obrazami przemocy i grozy. W wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” Maciej Płaza – uznany polski prozaik i tłumacz – zauważa, że we współczesnej kulturze i mediach mamy do czynienia ze swoiście pojmowaną pornografią przemocy. Czy można przyznać mu rację?
Wydaje się, że sytuacja kultury w XXI wieku nie różni się znacząco od tej tworzonej we wcześniejszych epokach. Makabryczne obrazy rozkładających się ciał i okrutnych morderstw stanowiły jeden z podstawowych elementów estetyki osiemnasto- i dziewiętnastowiecznej powieści gotyckiej i literatury frenetycznej. Odzwierciedlały one zbiorowe doświadczenie terroru Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Trudno zatem jednoznacznie zgodzić się z tezą, iż przemoc w literaturze i sztuce jest wyłącznie domeną czasów, w których żyjemy.
Różnica pomiędzy kulturą współczesną a tą dawniejszą polega jednak na tym, że w dobie dynamicznego rozwoju techniki i mass mediów przemoc stała się niejako naszą codziennością. Popularność święcą dziś podcasty true crime, opowiadające o historiach okrutnych zbrodni, a w serwisach informacyjnych można odnaleźć liczne artykuły opisujące drobiazgowo akty przemocy, jakich na ludności cywilnej dopuszczają się okupanci i zbrodniarze wojenni, od Ukrainy po Strefę Gazy. W tym kontekście na myśl przychodzi fragment utworu Vicarious zespołu Tool, z płyty 10,000 Days:
Vicariously, I live while the whole world dies (Żyję pośrednio, kiedy cały świat umiera).
Mimo iż nie chcemy doświadczać przemocy na własnej skórze, pragniemy obcować z nią w świecie fikcji lub – co szczególnie dyskusyjne etycznie – za pośrednictwem medialnych relacji. Dlaczego zło i okrucieństwo tak bardzo nas pociągają i jak na odbiór tych zagadnień wpłynęła kultura?
Polecamy: Nowy grzech główny – żądza uwagi
„Ja jestem częścią owej siły, której władza pragnie zło zawsze czynić, a dobro sprowadza” – w tych słowach Mefistofeles przedstawił się tytułowemu bohaterowi Fausta Johanna Wolfganga Goethego. Tragedia niemieckiego pisarza została nazwana przez Tomasza Manna „świecką Biblią”. Podobnie jak święte księgi judaizmu i chrześcijaństwa utwór ten porusza tematy uniwersalne. Jednym z nich jest próba wytłumaczenia sensu istnienia zła w świecie stworzonym rzekomo przez dobrego Boga.
W dramacie Goethego figurą ciemnej strony rzeczywistości jest wspomniany Mefistofeles, który zakłada się ze Stwórcą o duszę protagonisty – uczonego, pragnącego doświadczyć pełni poznania wszechrzeczy. W swoim najsłynniejszym monologu demoniczny bohater wyjawia Faustowi, że zło i dobro są w istocie nierozerwalnymi aspektami rzeczywistości. Jedno nie może istnieć bez drugiego, zło zaś ma sens, ponieważ jest częścią pierwotnego boskiego planu
Temat uniwersalności zła powraca często w kulturze najnowszej, szczególnie w ambitnych filmach grozy w rodzaju Czarownicy i Lighthouse Roberta Eggersa czy projektach Davida Lyncha, na czele z kultowym Miasteczkiem Twin Peaks. Wspomniane utwory – mniej lub bardziej świadomie – nawiązują do filozofii romantyków, według której zło nie jest jedynie elementem boskiego planu, ale również częścią natury i świata zwierzęcego. Współcześnie dla wielu twórców literackich i filmowych ciemna strona rzeczywistości jawi się jako relikt czasów przedludzkich, którego nie udało nam się wykorzenić w procesie socjalizacji i powstawania kultur.
Doskonałą ilustracją tego problemu jest powieść Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz z 1818 roku, autorstwa Mary Wollstonecraft Shelley. W jednej z najbardziej rozpoznawalnych scen utworu, nawiązującej do filozofii Rousseau, potwór doktora Frankensteina dowodzi swojemu stwórcy, że każdy człowiek rodzi się dobry i dopiero życie w społeczeństwie kształtuje go na istotę złą i zgorzkniałą. Twierdzenie to zawiera jednak w sobie wyraźny paradoks. Skoro indywidualnie każdy z nas jest dobry, to skąd bierze się zło w społeczeństwie? Shelley nie formułuje jednoznacznych odpowiedzi na to pytanie, nie podają jej też twórcy współczesnych filmów i książek.
W kulturze XXI wieku – zwłaszcza tej popularnej – o wiele częściej możemy spotkać się jednak z wątkiem walki dobra ze złem niż z próbą uzasadniania tego ostatniego. Temat ten ma swoje źródło w mitach wielu kultur, jednak najciekawszą wykładnię znalazł w pismach starożytnych wyznawców gnozy manichejskiej. Wierzyli oni, że świat jest areną zmagań pomiędzy siłami światła i ciemności, reprezentowanymi przez zwalczające się wzajemnie bóstwa. Manichejczycy dowodzili, że dobro i zło drzemią nie tylko w świecie, ale również w człowieku. Jedynie od nas zależy, po której stronie się ostatecznie opowiemy.
Mity i opowieści wszystkich kultur i czasów – poczynając od historii Gilgamesza, a kończąc na Władcy Pierścieni J. R. R. Tolkiena – pokazują, że nie zgadzamy się z wizją świata opanowanego wyłącznie przez zło. Historie o walce światła i ciemności od wieków są dla nas źródłem pokrzepienia. Niosą za sobą optymistyczne przesłanie, zgodnie z którym zło może zostać pokonane przez krzewienie takich wartości jak przyjaźń, lojalność czy poświęcenie. W tym sensie kultura jest dla nas źródłem inspiracji i moralnego kompasu. Tezę tę potwierdza działalność wolontariuszy i aktywistów, którzy – często z narażeniem własnego życia – niosą pomoc potrzebującym we wszystkich zakątkach globu.
W najnowszej kulturze popularnej mamy też do czynienia z banalizacją zła. Ze zjawiskiem tym możemy spotkać się przede wszystkim w produkcjach o superbohaterach i wrogich im superzłoczyńcach. Wykorzystują one manichejski schemat podziału świata na jasną i ciemną stronę. Zabieg ten bardzo często skutkuje jednak tym, że kasowe filmy przedstawiają spłaszczoną, czarno-białą wizję rzeczywistości, negując tym samym prawdę, iż zło drzemie w każdym i każdej z nas.
Marvelowski schemat kreowania antagonistów bywa dziś często dekonstruowany – na przykład w intrygującym serialu The Boys, w którym role czarnych charakterów przejmują superbohaterowie. Stał się niestety częścią uniwersalnego języka współczesnego kina i przeniknął także do ambitniejszych produkcji.
Przykładem może być film Diuna: część druga w reżyserii Denisa Villeneuve’a. Antagoniści głównego bohatera – przedstawiciele rodu Harkonenów – zostali w nim ukazani jako bezmyślne i odrażające kreatury, kierujące się jedynie logiką przemocy. W książkowym pierwowzorze autorstwa Franka Herberta z lat 60. XX wieku również nie brakowało podobnych stereotypów – przeciwnik głównego bohatera został tam ukazany jako otyły homoseksualista o znaczącym wówczas (i dziś) imieniu Vladimir.
Obraz antagonistów u Herberta był mimo wszystko znacznie bardziej zniuansowany niż w filmie Villeneuve’a. Poczynania powieściowych Harkonenów miały bowiem swoje źródło nie tyle w bezmyślnym okrucieństwie, co w chłodnej kalkulacji politycznej. Czy motywacje oprawców mają jednak jakieś znaczenie dla ofiar przemocy?
Ponownie przychodzą tu na myśl słowa Wiedźmina Geralta – tym razem jako bohatera gry wideo studia CD Projekt RED, w której został sparafrazowany fragment opowiadania Mniejsze zło Sapkowskiego:
Zło jest złem. Mniejsze czy większe, nie ma różnicy. Jeżeli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale.
Pozostaje mieć nadzieję, że trzecia opcja jest dostępna dla każdego z nas.
Źródła
J. W. Goethe, Faust, tłum. E. Zegadłowicz, Płock 1996.
K. Rudolph, Gnoza. Istota i historia późnoanatycznej formacji religijnej, Kraków 2011.
A. Sapkowski, Kraniec świata, [w:] idem, Ostatnie życzenie, Warszawa 2007.
M. Shelley, Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz, tłum. M. Płaza, Czerwonak 2013.
M. Sowiński, M. Płaza, Maciej Płaza, pisarz: Kiedy czytam wspomnienia z początków XX w., szokuje zbiorowy poryw entuzjazmu wobec nachodzącej wojny, „Tygodnik Powszechny” 2024, nr 13 [online].
EurogamerPL, Wiedźmin 3: Dziki Gon PL – Killing Monsters Cinematic Trailer – Eurogamer.pl, 14.08.2013, YouTube [online].
Polecamy:
Może Cię także zainteresować: Czego ludzie najbardziej żałują przed śmiercią? Zaskakująco podobne wyznania