Nauka
Na tropie życia w kosmosie. Nowe odkrycie astrofizyków
02 grudnia 2024
Wszyscy mamy marzenia, które bywają nieracjonalne – po to przecież są. Czasami jednak, bardziej niż iluzję, przypominają one realne plany, które z naszej perspektywy mają same plusy. Rodzina to wieloletnie przedsięwzięcie. Podejmując takie zobowiązanie bierzemy odpowiedzialność za siebie, ukochaną osobę, dzieci. Codzienne życie to sztuka planowania. Co jednak, gdy nasza wizja wybiega zbyt daleko w przyszłość…
„Budowaliśmy z myślą o naszych dzieciach. Trzy kondygnacje, oddzielne wejścia, dwie kuchnie, łazienka na każdym piętrze. Teraz wszystko jest niewykorzystywane, a my, już na emeryturze, ogrzewamy smutny i pusty dom…”.
Miasta pochłonęły młodych. Chcą żyć tam, gdzie rynek pracy zapewnia godne życie i możliwości ciągłego rozwoju. Poza tym, bardzo często, swoich rodziców wolimy widywać tylko w święta, chociaż i tego „obowiązku” wolelibyśmy uniknąć.
Adolescencja to nie tylko okres „burzy i naporu”. W uwarunkowanych procesami fizjologicznymi zmianach kryje się dużo więcej. Rozchwiana emocjonalność, konfrontacyjny styl bycia i kwestionowanie tego co obowiązywało od zawsze to droga do osiągnięcia niezależności.
Mądrzy rodzice wiedzą, że taki czas trzeba po prostu przetrwać i wierzyć, że kołysana sztormem łódź w końcu się uspokoi, będąc jednocześnie strażą przybrzeżną, gdy nastolatek będzie potrzebował naszego wsparcia i pomocy.
Osiąganie własnej tożsamości to skomplikowany proces, na który wpływa niezliczona ilość zmiennych. Jako dorośli jesteśmy testowani. Nasza cierpliwość poddawana jest licznym próbom, a ich celem jest nieuświadomiona często potrzeba sprawdzenia, czy nasza miłość jest bezwarunkowa i czy jest coś co sprawi, że będziemy tymi, którzy porzucają.
Cierpliwość i konsekwencja, gdyż „kto odpuszcza, ten opuszcza” – to najlepsza metoda na przetrwanie małego piekiełka, które zgotuje nam nasz niewinny i słodki jeszcze do niedawna potomek.
Gdy nasze dziecko staje się już młodym dorosłym, a jego życie wewnętrzne w końcu charakteryzuje względny spokój, w naszej fantazji pojawiają się wizje tego, jak będzie wyglądało jego życie, i czy będzie tam dla nas miejsce.
Polecamy: Przyjaciel czy wielki nieobecny. O znaczeniu ojca w życiu syna
Przywiązanie jest jednym z komponentów miłości, niezbędnym stanem do zbudowania relacji opartej na poczuciu bezpieczeństwa i zapewnieniu opieki. Proces oddzielenia dziecka od matki (od ojca również, jednak to matka jest „obiektem” w tradycji psychoanalitycznej) jest bolesny dla obu stron. Wiąże się z licznymi zmianami w organizacji więzi i modyfikacją ukształtowanej do tej pory relacji.
Gdy nasze dzieci w końcu osiągają pełną niezależność, możemy doświadczyć „syndromu pustego gniazda”. Jest to fenomen psychologiczny, będący objawem kryzysu normatywnego, w którym musimy stanąć przed zadaniem rozwojowym i wejść w nowe role. Niekiedy objawia się to tęsknotą, kiepskim nastrojem i trudnościami w zaakceptowaniu nowej rzeczywistości.
W tym czasie nie do przecenienia jest relacja małżonków (partnerów), która, jeśli opiera się na wzajemnej miłości i szacunku, pomaga przetrwać najtrudniejsze chwile. Może też zamienić się w czas wzajemnego, ponownego „zwrócenia się ku sobie” dwojga ludzi, którzy do tej pory, przez większość czasu, pełnili role matki i ojca.
Lata biegną, mimo iż czas postrzegamy subiektywnie. Wielu rodziców zgodzi się ze stwierdzeniem, że dzieci rosną zbyt szybko. W pewnym momencie dostrzegamy perspektywę ponownego powiększenia rodziny, a gdy akceptujemy wizję siebie jako babci i dziadka, wzmaga się wręcz tęsknota za ponownym prowadzeniem wózka i przypomnieniu sobie starej kołysanki.
Jeśli gotowość pomieszaną z wyczekiwaniem zachowujemy dla siebie, wówczas skryta potrzeba pozostaje w sferze miłych fantazji i obiecującej przyszłości. Co jednak, jeśli nasze dzieci inaczej wyobrażają sobie swoją przyszłość?
Wiek kobiet, w którym decydują się na pierwsze dziecko jest coraz wyższy. Młodzi ludzie są ambitni, dążą do osiągnięcia wysokiego standardu życia. Do tego warunki mieszkaniowe w wielu krajach, nie tylko w Polsce, są na tyle trudne, że potrzeba dłuższego czasu na to, aby pozwolić sobie na odpowiednie miejsce, w którym chcemy żyć z rodziną.
Tym samym, naturalnie, starzeje się populacja świeżo upieczonych dziadków. W międzyczasie pojawić się może obawa, że nowa rola życiowa babci lub dziadka po prostu nas ominie, czy to z powodu metryki czy też po prostu boimy się, że zabraknie nam sił, aby cieszyć się kolejnym pokoleniem noszącym nasze geny.
Lęk, który towarzyszy frustracji będącej objawem niespełnionych oczekiwań przelewa się przez rodzinne rozmowy przy stole, przyjmując formę delikatnych napomnień, dobrych rad lub też solidnych kłótni. W pewnym momencie możemy zdać sobie sprawę, że „pełna chata” może nie być naszym domem.
Polecamy: Kluczowe cechy introwertyków. Ich siła może zaskoczyć
Za sprawą ogromnej mobilności, jesteśmy dziś bardzo często rozsiani po najdalszych zakątkach świata. Prawdopodobnie bezpowrotnie odeszły czasy, gdy jedno miasteczko lub wieś zamieszkiwały prawdziwe kolonie ludzi noszących to samo nazwisko.
Jeśli jednak rzeczywistość posiadania mamy i taty jako bliższych lub dalszych „sąsiadów” jest naszym udziałem, to po urodzeniu dziecka, relacje i wzajemne kontakty ulegają powtórnej organizacji.
Są dziadkowie, którzy cenią sobie własne życie i czas – lubią po prostu „święty spokój.” Wielu seniorów (lub po prostu kilkudziesięciolatków!) chce angażować się w wychowanie wnuków. Dla świeżo upieczonych rodziców stają się często „ostatnią deską ratunku” w natłoku codziennych obowiązków i w trakcie procesu uczenia się nowej, rodzinnej „agendy”.
Nieoceniona jest rola babci i dziadka, którzy są, podobnie jak rodzice, bezpieczną bazą, kochającym i nagradzającym obiektem. A do tego mniej wymagają, bo przecież, mając za sobą doświadczenie w wychowaniu swoich dzieci, starają się nie powtórzyć błędów, które w ich ocenie były ich udziałem. W oczach wnuka widzą oczy syna i nieświadomie mają jakby okazję zrobić wszystko od nowa, tylko lepiej.
Zobacz też:
Jeśli zatem poświęcamy godziny, a często też dni dla naszych wnuków, co kosztuje dużo siły, której mamy już mniej niż trzydzieści parę lat temu, to czy mamy prawo wpływać na wychowanie kolejnego pokolenia?
Bezsprzecznie ostateczne decyzje dotyczące dziecka podejmują rodzice. Wpływ innych dorosłych, nie tylko tych znaczących, to z kolei bardzo często fenomen kulturowy. W Polsce nie do pomyślenia jest, że ktoś zwraca uwagę nastolatkowi w obecności rodzica. Szwedzkie dzieci traktowane są jako „dobro wspólne”, nikogo więc nie dziwi, że dorośli reagują na niewłaściwe zachowanie młodzieży w parku, czy wagarowanie w galeriach handlowych.
Polecamy: Zapominamy dawać dzieciom to, co najważniejsze. Smutna rzeczywistość depresji wśród najmłodszych
W sprawach codziennych, takich jak zachowanie kultury osobistej, wydaje się nie być niczym niewłaściwym aktywna rola dziadków. W sprawach światopoglądowych oraz w oddziaływaniach mających na celu modyfikację zachowania warto jednak działać w porozumieniu z rodzicami. Pozwoli to uniknąć nieprzyjemnych konfliktów, zarzutów o „wtrącanie się do nie swoich spraw”, a przede wszystkim uchroni dzieci przed dezorientacją spowodowaną brakiem „wspólnego frontu” u dorosłych. W pewnym wieku bowiem, w świadomości dzieci, wszyscy dorośli „myślą tak jak mama i tatuś”.
Nie ma metod, które są uniwersalne i sprawdzą się w życiu każdej rodziny. Jest ona bowiem systemem bardzo silnych wzajemnych oddziaływań, które niosą ze sobą wiele emocji, które mogą być zarówno nagradzające jak i bolesne.
Nie da się również przejść przez życie nie popełniając błędów. Podstawą jednak jest zrozumienie, akceptacja i chęć usłyszenia siebie nawzajem. Jeśli będziemy się wzajemnie „widzieć”, to nie będziemy ślepi na los żadnego z nas.
Dowiedz się więcej:
Źródła:
J. Borowik, Rodzina z pominiętym pokoleniem: doświadczenia życiowe dziadków wychowujących wnuki, [w:] „Kultura i Edukacja”, 2022.
H. Elmen, V. Sundh, Mortality in childhood, youth and early adulthood: Social inequality in a Swedish city, [w:] „The European Journal of Public Health”, 1994.
A. M. Labus, Domy międzypokoleniowe odpowiedzią na starzenie się społeczeństwa w XXI wieku, [w:] „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Oeconomica”, 2015.
Polecamy: Przyjaciel czy wielki nieobecny. O znaczeniu ojca w życiu syna