Nauka
Obserwacja galaktyk zmienia naukę. Webb bada początki kosmosu
05 grudnia 2024
W Europie poziom bezdomności spada jedynie w dwóch krajach prowadzących szczodrą politykę wobec osób pozbawionych dachu nad głową. W Polsce jest inaczej.
Finowie twierdzą, że posiadanie domu to podstawowe prawo człowieka. Oznacza to, że bezdomność jest rozumiana jako problem mieszkaniowy, a nie przede wszystkim, lub wyłącznie, społeczny. Bezdomni otrzymują umowy wynajmu jak każdy inny Fin, a koszty pokrywają z własnej kieszeni. Państwo oczywiście dokłada się do czynszu i proponuje szeroki wachlarz usług doradczych związanych ze znalezieniem pracy, zarządzaniem finansami czy wyjściem z uzależnień. W ten sposób takim osobom udaje się wrócić na łono społeczeństwa.
Takie osoby nie są też w żaden sposób separowane. Zakwaterowanie to standardowe mieszkania lub całe kompleksy zorganizowane w taki sposób, by wiele usług doradczych można było znaleźć na miejscu.
Specjaliści podkreślają, że ludzie trafiają na ulicę nie tylko z racji własnych zaniedbań. Zazwyczaj powody są bardziej złożone: przemoc, problemy w rodzinie, uzależnienia.
Bezdomność nie jest wyborem dokonywanym przez jednostkę, ale rzeczywistością wymuszoną przez politykę rządu. Jej poziom w Wielkiej Brytanii od 2010 r. wzrósł o 134 proc., podczas gdy w Finlandii w podobnym okresie spadł o 35 proc.
– wskazuje w felietonie dla dziennika „The Guardian” Harry Quilter-Pinner z SCT, organizacji charytatywnej dla bezdomnych i uzależnionych we wschodnim Londynie.
W czasie gdy liczba osób bez dachu nad głową z roku na rok rośnie w całej Europie, Finlandia i Norwegia – gdzie funkcjonuje podobny system – są wyjątkami, odnotowując spadek osób długotrwale bezdomnych. W Finlandii w 1987 r. było ok. 18 tys. osób bezdomnych, a w 2017 r. już niewiele ponad 7 tys. Z szacunków wynika też, że Finowie oszczędzają dzięki realizacji takiej polityki, a przedstawiciele współpracującej przy projekcie Y-Foundation twierdzą, że zapewnienie mieszkania okazuje się mniej kosztowne niż próby tradycyjnej pomocy.
Polecamy: Mobilne schroniska dla bezdomnych
W Polsce, jak się szacuje, żyje ponad 33 tys. bezdomnych. W ramach rządowego programu w 2019 r. zaplanowano wydatki rzędu ponad 6 mln zł na walkę z tym problemem. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej informuje, że środki te zostaną przeznaczone przede wszystkim na dostosowanie placówek do obowiązujących standardów i aktywizację osób bezdomnych. I choć politycy wspominają, że programy mieszkaniowe powinny pełnić coraz ważniejszą rolę, ciągle nie jest to priorytet.
Zdaniem Jakuba Wilczka, prezesa Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności, tradycyjne modele polegają na zagwarantowaniu opieki wystarczającej do tego, „by osoba bezdomna, mówiąc wprost, nie umarła na ulicy z głodu czy wychłodzenia”. Zapewnia się więc schronienie w ogrzewalniach, noclegowniach czy schroniskach.
Polski system wychodzi z założenia, że osoba bezdomna musi najpierw pokonać wszystkie problemy związane z doświadczaną bezdomnością (przede wszystkim uzależnienie i brak zatrudnienia, ale także wiele innych) zanim »zasłuży« na mieszkanie. Własne mieszkanie jest odległym i mglistym celem, który oddala się jeszcze bardziej przy każdym potknięciu, skutkującym powrotem na ulicę i koniecznością rozpoczynania syzyfowej wspinaczki po »drabince« od najniższego poziomu
– pisze Wilczek w publikacji wydanej przez Rzecznika Praw Obywatelskich.
Polecamy: Z bezdomności wychodzą tylko mistrzowie