Humanizm
Najpierw intuicja, potem kultura
20 grudnia 2024
Anglików charakteryzuje duży sentymentalizm i ogromna ekstrawagancja. Nie muszą uczyć się języków obcych, bo cały świat posługuje się angielskim. Czy w związku z tym są zarozumiali? A może wręcz przeciwnie?
Na charakter narodowy wpływa coś więcej, niż tylko położenie geograficzne. Nie jest on też prostym następstwem historii, jak wmawiają nam podręczniki szkolne. Największy wpływ na cechy poszczególnych narodów ma zespół czynników takich jak kultura, stosunki rodzinne i prawne oraz język. Niestety, podobnie powstają stereotypy, które bywają niekorzystne, przesadzone i dalekie od prawdy. Utrwalone stereotypy są niezwykle trudne do wykorzenienia. I tak w pamięci pozostaje szwab, angol wciśnięty w melonik, żabojad w czarnym berecie i makaroniarz na gondoli.
Lubimy szufladkować pewne cechy, bo tak łatwiej jest nam zrozumieć inną kulturę. Stereotypy wyrażane są najczęściej poprzez powtarzanie dowcipów na tematy etniczne oraz przez publicystykę. Ale stereotypy mogą też być punktem wyjścia do rozważań nad zbiorową psychiką poszczególnych narodów.
Polecamy: Zaskakujące wyznanie Polki z Wielkiej Brytanii. Wschód kontra Zachód
Z pozoru odpowiedź na to pytanie wydaje się to łatwym zadaniem. W końcu Anglicy znani są na całym świecie z tego, że chcą wyróżniać się na tle innych narodowości. Przyjrzyjmy się im jednak nieco dokładniej.
W książce pt. My, Europejczycy Richard Hill słusznie zauważa, że Brytyjczycy to skomplikowana zbiorowość głównie z powodu swojego hybrydowego pochodzenia. Już samo określenie Anglik jest krzywdzące dla sporej części obywateli Wielkiej Brytanii, z czego nie zdaje sobie sprawy wielu obcokrajowców, w tym Polaków. Aby to zrozumieć, posłużymy się przykładem z własnego podwórka: każdy Ślązak jest Polakiem, ale nie każdy Polak jest Ślązakiem. Podobnie Szkot nie chce być nazywany Anglikiem, tak samo Walijczyk i Irlandczyk. Poprawnie jest więc nazywać ich Brytyjczykami. Anglicy to mieszkańcy Anglii, a nie całej wyspy. Podzieleni są nie tylko klasowo, ale również geograficznie.
Co różni Anglika od mieszkańca kontynentu europejskiego? Właściwie wszystko. A zaczynając od początku – różni go nawet śniadanie, które w wersji brytyjskiej niczym nie przypomina śniadania w Warszawie, Paryżu czy w Wiedniu. A skoro mamy inne gusta kulinarne, to nie dziwi, że wszystkie inne gusta także nas różnią.
Przeczytaj także: Wielka Brytania planuje wprowadzić zakaz sprzedaży smartfonów dzieciom i młodzieży
Szczytem angielskiej drabiny społecznej jest wciąż istniejąca prawdziwa arystokracja i rzesze ziemiaństwa o różnym stopniu autentyczności. Dalej jest klasa średnia, mająca swoje początki jeszcze w epoce wiktoriańskiej. Co różni ten podział od istniejących w innych krajach zachodniej Europy? Chociażby podejście do pieniędzy. O ile w Szwecji czy Belgii statusem majątkowym można wkupić się właściwie wszędzie, o tyle w Anglii same pieniądze nie wystarczą. Jest cała masa przedstawicieli klasy średniej, którzy bezskutecznie próbują „wkupić się” do wyższej klasy. W Anglii bowiem im ktoś wyżej awansuje w drabinie społecznej, tym bardziej zdecydowanie odwraca się plecami do swojej przeszłości.
Jedną z najbardziej charakterystycznych cech narodowości brytyjskiej jest, obok ekscentryczności, poczucie sprawiedliwości. Europejczycy, w tym Polacy, zazwyczaj nastawieni są na rywalizację. Bezinteresowna uczciwość Anglików traktowana jest jako uroczy, ale zarazem wariacki przykład angielskiego charakteru. Anglicy starają się być zawsze fair wobec innych osób, bez względu na okoliczności, nawet jeśli są to tylko pozory gry dżentelmeńskiej.
Mówi się, że wyspiarze nie okazują emocji. Jest w tym dużo prawdy, gdyż jak chyba żaden inny naród, potrafią doskonale kamuflować swoje uczucia. W oczach mieszkańców kontynentalnej Europy cecha ta nie jest powodem do dumy, wiąże się ją raczej z zakłamaniem. Jednak Anglicy są przekonani, że o pewnych sprawach po prostu lepiej nie mówić. I nie mówią! Anglik nie tylko ukrywa i maskuje swoje uczucia i opinie, ale także swoje myśli.
Powściągliwość brytyjska ma korzenie we wrodzonej nieśmiałości, która także charakteryzuje Anglików. Jedną z zasad, której od wielu pokoleń hołdują Brytyjczycy, jest na przykład nieurządzanie publicznych scen. I nie chodzi tu tylko o upominanie dzieci czy współmałżonka w obecności innych osób. Zasada ta odnosi się również do zwracania uwagi kelnerom, sprzedawcom, ogólnie do pouczania kogokolwiek. Anglik tego nie robi, bo tak nauczono go już we wczesnym dzieciństwie.
Wiąże się to zresztą ściśle z kolejną cechą Brytyjczyków, którą jest potrzeba niestwarzania kłopotów. Anglicy nie tylko są powściągliwi w okazywaniu uczuć, ale też dbają o uczucia innych osób w tym sensie, że starają się nie narażać ich na kłótnie czy zbędne emocje. Skutek tego jest taki, że przeciętny Brytyjczyk tłumi w sobie uczucia. Już Winston Churchill zauważał, że typowy Brytyjczyk mówi mało, a to, co mówi, zawsze jest niejasne. W życiu codziennym cecha ta może powodować sporo zamieszania.
Polecamy: HOLISTIC TALK: dlaczego ludzie tracą poczucie sensu i ulegają melancholii? (Przemysław Staciwa)
Anglicy znani są ze swej uprzejmości (która jest efektem wychowania w duchu dżentelmeńskich postaw), uczynności i cierpliwości. Niestety jest też druga strona medalu. Istnieją teorie, według których uprzejmość obowiązuje ich tylko na terenie ich własnego kraju. Zapytani o drogę chętnie tłumaczą, prowadzą długie dyskusje na temat języka angielskiego oraz historii ich królestwa.
Jednak sytuacja wygląda nieco inaczej, kiedy sami znajdą się za granicą. Wszędzie zachowują się jakby byli u siebie, nie zwracają uwagi na okoliczności ani na lokalne zwyczaje. Wynika to z potrzeby podkreślania swojej odmienności. Wiele w tym temacie mogą powiedzieć na przykład mieszkańcy Krakowa, do którego swego czasu tłumnie przylatywali Anglicy, zwłaszcza w weekendy, by właśnie tam świętować swoje wieczory kawalerskie. Polska prasa rozpisywała się wówczas o niekulturalnych Brytyjczykach, którzy zachowywali się niezwykle głośno, gdy wracając nad ranem do hotelu, niszczyli po drodze wszystko, co się dało.
Problem tkwi w wychowaniu brytyjskim. Anglik jest cały czas spięty, nie ma możliwości okazywania uczuć i prawdziwych pragnień. Nie ma się więc co dziwić, że jeśli już trafi do baru, to zdarza mu się pójść na całość, bo w końcu może to zrobić. A jeśli jeszcze ma to szczęście, że bar znajduje się za granicą, gdzie nikt go nie zna, to przestaje widzieć normy, według których postępuje na co dzień.
Polecamy: Edukacja w Wielkiej Brytanii. System, o którym krążą legendy
Na koniec warto pochylić się na typowo angielskim poczuciem humoru. Anglicy, cokolwiek by o nich nie powiedzieć, mają doskonałe wyczucie sytuacji i przede wszystkim dystans do samych siebie. To, co wyraźnie krępuje mieszkańców innych państw, Anglikowi nie przeszkadza. Dlatego chętnie biorą udział w teleturniejach, w których robią z siebie błaznów. I nie stanowi to dla nich problemu. Są też bardzo otwarci na problematykę społeczną, co sprawia, że chętnie angażują się w akcje charytatywne.
Anglicy są też bardzo pobłażliwi, co kojarzy się ze zdrową dobrotliwością. Nie są złośliwi i w zasadzie nie bywają zazdrośni. Mówiąc ogólnie – nikomu nie życzą źle, a przynajmniej nie robią tego wprost. W porównaniu do innych narodów są bardzo przyjaźni, ciepli i względnie mało skomplikowani. Nawet jeśli coś im się nie podoba lub z czymś się nie zgadzają, to unikają sporów i kłótni. Jest to bardzo pożądana cecha w relacjach społecznych. Bezkonfliktowego rozwiązywania problemów inni powinni się uczyć właśnie od Anglików.