Humanizm
Duże dzieci dużo wydają. Biznes zarabia na nostalgii dorosłych
17 grudnia 2024
Ukraina broni się na froncie, a w kraju trwa wielka ucieczka od rosyjskości. Zburzone pomniki i zmienione nazwy ulic nie wystarczą. Kwestia ukraińskiej tożsamości jest skomplikowana.
Samuel Huntington, pisząc o nowym ładzie światowym, zwracał uwagę na zderzenie cywilizacji, które może zakończyć się konfliktem zbrojnym. Nie brał pod uwagę napięć wewnątrz jednego bloku cywilizacyjnego. Zakładał, że wspólny krąg kulturowy, wyznawana religia i podobne wartości są wyznacznikami stabilizacji. Na temat Ukrainy i Rosji pisał: „Jeśli tym, co się liczy, są cywilizacje, to prawdopodobieństwo przemocy między Ukraińcami a Rosjanami powinno być niskie. Są oni dwoma słowiańskimi, zasadniczo prawosławnymi narodami, które mają ze sobą ścisłe więzi przez stulecia”.
Wydaje się, że rosyjski atak na Ukrainę zaprzeczył jedności cywilizacyjnej bloku eurazjatyckiego. A może Huntington, kierując się ideą trójsłowiańskiego narodu Białorusinów, Rosjan i Ukraińców, niezbyt precyzyjnie wytyczył granice między cywilizacjami?
Stanowisko Rosji w sprawie narodu ukraińskiego zostało potwierdzone w obszernym eseju Putina pod tytułem O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców. Tekst został opublikowany na stronie Kremla (również w języku ukraińskim) w 2021 roku i nie wniósł nic nowego do treści szerzonych od prawie dwustu lat przez rosyjskich propagandystów. Ukraińscy historycy zauważyli, że tezy rosyjskiego prezydenta są absurdalne i nie zajęli stanowiska w tej kwestii.
Bardziej aktywnie zareagowali politolodzy, nie bez podstaw widząc w nich ideologiczne uzasadnienie wojny z „europejską” Ukrainą. Tymczasem socjolodzy przystąpili do badań, sprawdzając, w jakim stopniu Ukraińcy odczuwają jedność z Rosjanami. Ponad połowa respondentów (55 proc.) nie zgodziła się z twierdzeniem Putina, podczas gdy 41 proc. ankietowanych miało przeciwne zdanie, a 4 proc. nie udzieliło odpowiedzi. Niespełna rok później, po rosyjskiej agresji 91 proc. ankietowanych wyraziło sprzeciw wobec tezy o jednym narodzie. Agresja rosyjska skonsolidowała i zjednoczyła Ukraińców, podobnie jak miało to miejsce w 1991 roku, kiedy niemal jednogłośnie opowiedziano się za wolnością.
Czytaj również: Przyszłość Rosji w czarnych barwach. Coraz więcej problemów
Od momentu uzyskania niepodległości Ukraina balansowała między Wschodem i Zachodem. Pierwsze etapy dekomunizacji przeprowadzono zaraz po rozpadzie ZSRR, co było specyfiką większości poradzieckich krajów. Z programów szkół i uczelni usunięto wówczas marksizm-leninizm, a z zakładów i fabryk zniknęły popiersia Lenina i innych działaczy komunistycznych. Zmieniono nazwy instytucji, ulic i przedsiębiorstw. Zmiany te widoczne w zachodniej i centralnej części kraju, w niewielkim stopniu dotknęły wschodnią Ukrainę.
Kolejną próbę podjęto w czasach prezydentury Wiktora Juszczenki, kiedy to powstał Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej. Skoncentrowano się wtedy na upamiętnieniu przemilczanego przez sowiecką historiografię Hołodomoru oraz na dowartościowaniu zasług formacji nacjonalistycznych w walce o niepodległość.
Następny etap ucieczki od „rosyjskości” to rewolucja godności, w wyniku której między innymi zaczęto żywiołowo obalać pomniki komunistów. Ostatni pomnik Lenina został zdemontowany w lipcu 2017 roku i tym samym leninopad uznano za zakończony. Tymczasem w Ługańsku, Donbasie i na terenie anektowanego Krymu rozpoczęto proces odwrotny – pomniki Władimira Iljicza wróciły na piedestały.
Mamy zatem do czynienia z ciekawym i wewnętrznie sprzecznym obrazem. Ukraińska polityka pamięci przez długi czas pozostawała rozbieżna. Jej kierunek był zależny od politycznych preferencji i ambicji osób stojących na czele państwa. Wschód od zachodu dzielił odmienny stosunek do historii, świąt narodowych, miejsc pamięci oraz bohaterów. Granice pamięci społecznej kształtują tożsamość zbiorową i wpływają na poczucie wspólnotowości. Brak integralnych działań, zmierzających do porozumienia akceptowalnego dla tożsamościowo odmiennych części kraju prowadzi do konstatacji, że ukraińska polityka pamięci nie zaistniała w niepodległym państwie. Możemy raczej mówić o pewnych tendencjach, działaniach rządu, poszczególnych prezydentów czy lokalnych inicjatywach oddolnych.
Obejrzyj film w pełni oparty na tekście: HOLISTIC NEWS: Wyjście z rosyjskiego cienia. Rozwód Ukrainy z przeszłością będzie trudny #OBSERWACJE
Pełnoskalowy atak Putina spowodował najsilniejszy w historii niepodległej Ukrainy impuls do dokonania głębokiej i kompleksowej derusyfikacji. Chodzi nie tylko o wyrugowanie dziedzictwa okresu radzieckiego, ale także o odrzucenie wszystkich instrumentów oddziaływania Rosji w kraju. Jadwiga Rogoża, ekspertka z Ośrodka Studiów Wschodnich zauważa:
„Gros Ukraińców odrzuca kulturę rosyjską jako narzędzie budowania imperialnego statusu wroga i kształtowania rosjocentrycznej, kolonialnej świadomości. Towarzyszy temu wzrost dumy i tożsamości narodowej – popularyzacja i afirmacja własnych symboli, postaci historycznych, spuścizny kulturowej, przywracanie osób usuwanych z przestrzeni publicznej w okresie komunizmu i pozostających w zapomnieniu po odzyskaniu niepodległości”.
Konflikt zbrojny wyostrzył postawy obywatelskie i ukazał fundamentalne różnice tożsamościowe między Rosją a Ukrainą. Tym, co zjednoczyło naród, jest wspólny wróg. Okazał się nim kraj sąsiedzki, który dla nader licznych Ukraińców wciąż nie jest „pełną” zagranicą, którego język był dla wielu z nich głównym narzędziem uczestnictwa w życiu społecznym, a kultura stanowiła ważny składnik tożsamości zbiorowej.
Polecamy: Niemieckie zbrodnie. Odzyskiwanie skradzionej tożsamości
24 lutego 2022 roku ukraińska pamięć społeczna zaczęła podążać w kierunku odwrotu od „rosyjskości”. W brutalnych realiach wojny coraz więcej Ukraińców opowiada się za całościowym odcięciem od Rosji i Rosjan. Wygląda na to, że jest to ostatni etap dążeń emancypacyjnych spod autorytarnych rządów wschodniego sąsiada. I nie chodzi tu tylko o wpływy polityczne, ale i kulturowe. Kompleksowe procesy derusyfikacyjne Mykoła Riabczuk wyjaśnia następująco:
„Ukraina należy do innego świata, do innej matrycy cywilizacyjnej, gdzie naród jest wspólnotą wolnych ludzi o jednakowych prawach, obarczonych jednakową odpowiedzialnością, gdzie żadna władza nie jest absolutna, wieczna i niezależna, gdzie naczelnymi wartościami są wolność i godność, a nie wizja światowej potęgi i pragnienie podbojów”.
W wyniku dwóch rewolucji – pomarańczowej i godności – Ukraińcy wybrali przynależność do świata euroatlantyckiego. Putin wszelkimi sposobami nie chce dopuścić, by postsowieckie imperium rozpadło się na części. Mamy zatem do czynienia z huntingtonowskim zderzeniem dwóch cywilizacji, z klasyczną wojną euroatlantyzmu i eurazjatyzmu. Przesunęła się jednak granica między dwoma cywilizacyjnymi matrycami.
Może Cię także zainteresować: AI w chińskiej propagandzie. Klony Rosjanek chcą męża z Chin
Dwie Ukrainy – tym terminem określa się widoczne różnice tożsamościowe między wschodem i zachodem kraju. Jest to metafora wskazująca na współwystępowanie w jednym państwie dwu mentalnie różnych zbiorowości. Jedna z nich, zachodnia, zdążyła już sformułować dość silną i wyraźną tożsamość narodową. Wschodnia została zatrzymana, co w konsekwencji spowodowało, że jest otwarta na różne warianty samoidentyfikacji.
Wbrew planom Putina, rosyjska agresja wobec Ukrainy katalizuje rozwój ukraińskiego obywatelskiego, a nie etnicznego nacjonalizmu. Tożsamość, która długo była kojarzona z językiem i pamięcią zbiorową, nagle stała się inkluzywna. Oczywiście są i tacy, którzy wciąż sympatyzują z Rosją i separatystami. Niektórzy dają się skusić obietnicą wyższych płac i emerytur, inni odkrywają na nowo swoją przynależność do rosyjskiego świata. Jednym z wielu problemów, z jakimi będą musieli zmierzyć się Ukraińcy po wojnie, jest kwestia harmonijnego współistnienia dwóch wspólnot językowo-kulturowych.
Polecamy: Turystyka w Ukrainie ma się dobrze. Czy to bezpieczne?