Epidemia lęku spowodowała, że stał się on dochodowym towarem. Jak radzić sobie z niepokojem

Lęk to nieprzyjemny stan emocjonalny charakteryzujący się napięciem, niepokojem, skrępowaniem. Potrafi zająć nasze myśli, ograniczyć zasoby poznawcze, sprawić, że będziemy poruszali się w gęstej mgle obezwładniającej, mrocznej siły. W odróżnieniu od strachu nie jest związany z bezpośrednim, zagrażającym bodźcem, który możemy zidentyfikować i odpowiednio zareagować. Wywołuje go to, co niewidzialne, dlatego jest tak niechciany i męczący. 

Reakcja autonomicznego układu nerwowego na zagrożenie wywołuje szeregu procesów fizjologicznych w skrócie określanych jako „uciekaj lub walcz” (ang. fight or flight). Zwiększa się częstotliwość bicia serca, rozszerzają źrenice, oddech jest coraz szybszy i płytszy, a wszystkie mięśnie napinają się. Zwierzęca część naszego „ja” daje nam jasny sygnał, że „coś jest nie tak”. 

Epidemia lęku? 

Zaburzenia lękowe są najczęstszymi problemami psychicznymi w Stanach Zjednoczonych. Według statystyk cierpi na nie 40 milionów Amerykanów (19.1 proc. obywateli). Na całym świecie choruje 4 proc. populacji. Klasyfikacja Zaburzeń Psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego DSM – 5, wyróżnia m.in.: Zespół Lęku Uogólnionego (GAD), Napady Lęku Panicznego oraz liczne rodzaje fobii. 

Wśród społeczeństw rośnie świadomość tego, że wszelkiego rodzaju zaburzenia natury psychicznej, takie jak depresja czy właśnie lęk można i trzeba leczyć. Mimo to, profesjonalną pomoc otrzymuje niespełna 44 proc. chorych. 

Polecanymi metodami leczenia są: farmakoterapia (leki przeciwlękowe), a przede wszystkim psychoterapia, na którą każdego roku zgłasza się coraz więcej pacjentów.

Polecamy:

Jak uciekać przed tym, czego nie widać?

W odróżnieniu od strachu lęk bardzo często pojawia się bez wyraźnej przyczyny. Tak jest w przypadku Zespołu Lęku Uogólnionego. Chory odczuwa wówczas nieprzyjemny stan zwany lękiem wolnopłynącym. Reakcje organizmu, które temu towarzyszą, są trudne do opanowania, gdyż generuje je działanie autonomicznego układu nerwowego. 

Teoria psychoanalityczna zakłada, że taki stan napięcia wywoływany jest przez nieuświadomione konflikty wewnętrzne, będące pochodną wzajemnego oddziaływania na ego dwóch struktur: id oraz superego. Psychoterapia pozwala więc odkryć i zrozumieć ukryte mechanizmy, co w toku długotrwałego procesu doprowadza do poprawy stanu chorego.

Brak zrozumienia problemu, z jakim zmaga się osoba dotknięta lękiem, pogłębia zaburzenie, a jako wtórna często pojawia się depresja. 

Jak sobie radzimy?

W społeczeństwach wysokorozwiniętych zaburzenia psychiczne przestają być tematem tabu, wizyta u psychiatry lub psychoterapeuty wciąż jednak bywa bardzo stresującym i wstydliwym przeżyciem. W szczególności, w populacji męskiej, odnotować można dużo niższy współczynnik osób korzystających z profesjonalnej pomocy psychologicznej.

Mężczyźni, których wymagania kulturowe obciążają presją bycia silnymi, często wolą radzić sobie sami, a jeśli korzystają z pomocy, to preferują szybkie i proste rozwiązania. Niestety, bywa, że są to drogi prowadzące na manowce, którymi są uzależnienia od alkoholu i substancji psychoaktywnych. 

W dobie internetu, który oferuje niezliczoną liczbę „szybkich rozwiązań”, na wysokiej pozycji plasują się niestety metody, które ciężko jest nazwać terapeutycznymi.

Polecamy:

Zalęknieni followersi

Nie jest tajemnicą, że jeśli coś jest za darmo, to znaczy, że to my jesteśmy towarem. Podobna zasada działa, kiedy niewinnie przeglądamy posty i relacje ulubionych instagramerów czy tiktokerów. 

W śledzeniu osób, które umieszczają w internecie ciekawe dla nas treści, nie ma nic złego. W końcu internet stał się areną, sceną i wydawcą. Wszyscy mogą przedstawić światu swoją twórczość czy pomysły na życie. Problem jednak pojawia się wtedy, gdy odbiorcy w internecie szukają diagnozy i leczenia.

Metody w stylu „pięć kroków do…” czy „pokonaj depresję w trzydzieści dni” to chwytliwe hasła marketingowe, mające potencjał do tego, aby przyciągnąć niezdających sobie sprawy z powagi swojego stanu osoby. Jako wspomagający, lifestylowy poradnik, taki kontent jest oczywiście niezagrażający, jednak gdy zastępuje profesjonalną pomoc, może spowodować, że człowiek z problemami poprzestanie na internetowych „dobrych radach”, które, w najlepszym przypadku, nie przyniosą pożądanej poprawy, a w najgorszym, doprowadzą do krytycznego pogorszenia stanu chorego. 

Internetowa grupa wsparcia

Na szczęście, znane i wpływowe osoby, coraz częściej dzielą się swoimi doświadczeniami w radzeniu sobie z trudnościami psychicznymi. Otwarcie opowiadają o tym, że byli słabi, że życie ciążyło więcej, niż powinno. Wskazują, że w rozwiązaniu swoich problemów, pomogła im profesjonalna pomoc.

Czasami jednak można odnieść wrażenie, że bycie w relacji terapeutycznej, a więc korzystanie z pomocy psychoterapeuty, to konieczny warunek funkcjonowania „na salonach”. Lęk i depresja, bardzo często stają się również niematerialnym obiektem, z którym identyfikują się nastolatkowie. Wyszkoleni przez internetowe fora, biegle posługują się skrótami GAD, OCD czy PTSD. W przeciwieństwie do pokolenia swoich rodziców wizyta u psychiatry to nie wstyd, tylko norma, a w zasadzie codzienność funkcjonowania dzisiejszych nastolatków.

Fot.: Grae Dickason / Pixabay

Rozmowy o zaburzeniach psychicznych staja się często tematem plotek na szkolnych korytarzach, a poszukujący swojej tożsamości kilkunastolatkowie z łatwością przyjmują maski, nadane przez wpływ internetowych idoli. Bardzo często utożsamiają się z objawami do tego stopnia, że potrzeba naprawdę rzetelnego wywiadu i dużego doświadczenia klinicysty, aby odróżnić kryzys normatywny od rozwijającego się lub już trwającego zaburzenia psychicznego, lub podążania w stronę patologii osobowości. 

Choroba zwalnia z odpowiedzialności?

Rozmowa o problemach pomaga. Nie tylko wyzwala i likwiduje poczucie przytłoczenia i samotności, ale także pozwala na wymianę doświadczeń, przynosi ulgę, gdy „inni mają podobnie” i „to nie ze mną jest coś nie tak”.

Może Cię zainteresować: Są rzeczy w laboratorium, które nie śniły się filozofom

Kontrowersyjne stwierdzenie stojące w kontrze do wspomnianych zalet brzmi: niekiedy chorowanie jest całkiem wygodne. 

Każdy etap rozwojowy stawia przed człowiekiem wyzwania. W biegu życia następują kryzysy normatywne, czyli takie, które musi przeżyć każdy, aby osiągnąć dojrzałość. Jednym z nich jest okres adolescencji. To właśnie wtedy następuje rozwiązanie milowego kompleksu Edypa (identyfikacja z rodzicem tej samej płci), oddzielenie od obiektu, czyli osiągnięcie niezależności. Autonomia, to nie tylko wolność, ale także odpowiedzialność. A ta, w czasach pogoni za przyjemnością nie jest postawą, którą każdy chce przyjąć.

Wejście w nowy etap rozwoju, następujący po okresie dorastania zazwyczaj wiąże się z podjęciem pracy, najczęściej założeniem rodziny. Tak czy inaczej, wymaga podjęcia ważnych decyzji, czasem ryzykownych i wymaga dużej dozy odwagi. A tej, niestety, bardzo często brakuje. Łatwo wtedy tkwić w oporze wobec najlepszej nawet terapii, a wizja wyzdrowienia poza nadzieją wywołuje wtórny lęk i pytania, „czy jeśli będę w pełni sił, to ktoś się mną zaopiekuje”, czytaj: „czy ktoś mnie będzie kochał”?

Spieniężyć zdrowie

Lęk to jasny sygnał, że warto w końcu zadbać o swoje ciało i duszę. A jeśli czerpać z internetowych idoli, to tych, którzy traktują człowieka holistycznie. Corpus versus anima, ciało przeciwko duszy, lub id kontra superego. Całość ludzkiego istnienia zawsze targana będzie przez konflikty. Wnętrze człowieka jest rzeczywistością, której ograniczenie stanowi tylko nasza własna świadomość. Istnieją doktryny, mówiące o tym, że całkowite „poznanie”, osiągniemy dopiero po śmierci. Jednak tu na ziemi, możemy wyruszyć w podróż w głąb siebie. Warto czasami zaryzykować.


Źródła:

Alonso J., Liu Z., Evans-Lacko S., et al.: Treatment gap for anxiety disorders is global: results of the World Mental Health Surveys in 21 countries. Depress Anxiety.

GBD Results Tool, [w:] Global Health Data Exchange, Institute for Health Metrics and Evaluation; Seattle 2019.

Opublikowano przez

Krzysztof Zaniewski

Autor


Uważny obserwator rzeczywistości, muzyk, hobbystycznie lubiący filozoficzne rozważania, a zawodowo pracujący terapeutycznie z dziećmi i młodzieżą, od których czerpie inspirację i pozytywną energię. Dumny właściciel psa Izoldy, która jest dla niego przykładem miłości bezwarunkowej. Gorący wielbiciel muzyki Ryszarda Wagnera.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.