Nauka
Pierwszy satelita z drewna na orbicie. Japonia testuje nowy koncept
15 listopada 2024
Każdy użytkownik internetu doświadcza emocji związanych z informacjami, które dotykają spraw dla nas szczególnie istotnych. Wielu natychmiast chce przekazać je dalej. Zarówno dostęp, jak i powielanie wszelkich treści, jest dziś nadzwyczaj łatwe. Wyzwaniem jest jednak fakt, że treści mogą być fałszywe, a nasze zaangażowanie stanowi element szerzenia dezinformacji.
Lubimy korzystać na co dzień z zasobów internetu. Wydaje się jednak, że skupiamy się nad ich wiarygodnością. Tymczasem sieć nasycona jest treściami, które nie tylko mijają się z prawdą, ale niekiedy są produkowane wręcz po to, by zaburzyć nasz ogląd rzeczywistości. Zjawisko to, w sposób szczególny dotyka młodzież, a zwłaszcza dzieci. Większość z nich traktuje informacje znalezione w internecie jako stuprocentowo prawdziwe. Bywa, że taka postawa dla wielu z nich może być zgubna.
Internet przez lata i przez wiele osób traktowany był jako szybkie, łatwo dostępne i względnie wiarygodne źródło informacji. Amerykański pisarz, Daniel H. Pink, podczas swojego słynnego wystąpienia na jednej z konferencji TEDx porównał Wikipedię do encyklopedii Britannica. Ciekawostką z polskiego podwórka jest fakt, że z zasobów Wikipedii korzystał między innymi prezydent RP Bronisław Komorowski, tłumacząc zasady działania Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Nie wszyscy są jednak tak entuzjastycznie nastawieni do internetu jako źródła informacji. Christofer Wylie w swojej książce „Mindf*ck” czy Andrew Rossi w filmie „After Truth: Disinformation and the Cost of Fake News”, w sposób dosadny pokazali, jak można wykorzystać dane umieszczane w internecie i mediach społecznościowych, generować zdecydowanie negatywne efekty. Film Rossiego analizuje skutki kampanii dezinformacyjnych w mediach społecznościowych oraz wpływ dobrze znanych teorii spiskowych, od teorii narodzin Obamy, przez Setha Richa, po pizzagate. Wylie obrazuje sposób gromadzenia i wykorzystania tzw. big data między innymi w celu wywierania wpływu na decyzje wyborcze.
Sposób korzystania z internetu zmienia to, jak dowiadujemy się i co myślimy o tym, co dzieje się zarówno w odległym świecie, jak i tym, który wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Dostępność i mnogość źródeł informacji, przy jednoczesnym skupieniu na treściach dostarczanych przez bańkę informacyjną, powoduje, że rozpoznanie tego co jest prawdą, a co fałszem może być nad wyraz trudne, jeśli nie niemożliwe. Co więcej, coraz częściej podmioty tworzące nieprawdziwe treści (ang. fake news), korzystają z metod, które utrudniają odróżnienie prawdy od fałszu. W efekcie zdarza się, że nawet ośrodki informacyjne o ugruntowanej pozycji powielają historie oparte na nieprawdziwych wiadomościach pochodzących ze zmanipulowanego wpisu.
Przeczytaj również: Systemy edukacyjne nie są dostosowane do rozwoju kompetencji XXI wieku
W październiku 2020 r. na zlecenie Internet Matters przeprowadzono badania na temat wpływu internetu na kondycję psychiczną dzieci i nastolatków. Objęło ono dwa tysiące brytyjskich rodziców. Ponad jedna trzecia z nich (34 proc.) stwierdziła, że obawiają się fałszywych wiadomości i dezinformacji, które sprawiają, że ich dzieci są zmartwione lub zaniepokojone. Z kolei na początku stycznia 2023 roku reprezentacja szkół publicznych w Seattle złożyła pozew przeciwko kluczowym firmom z branży mediów społecznościowych. Chodzi o właścicieli TikToka, Facebooka, Instagrama, YouTube’a i Snapchata. Oskarżając ich właścicieli o odpowiedzialność za kryzys zdrowia psychicznego wśród amerykańskiej młodzieży.
Niemal stustronicowy pozew złożony w sądzie okręgowym w stanie Waszyngton podkreślał uzależniającą naturę tych usług. Wskazywał też na świadomą akceptację ich skutków, jakimi jest systematycznie rosnąca liczba dzieci dotkniętych lękiem i depresją. Będące jednocześnie źródłem wielu prób samobójczych czy samookaleczeń. Wyniki badań przeprowadzonych przez Towarzystwo Radiologiczne Ameryki Północnej wykazały natomiast, że nadużywanie smartfonów zaburza równowagę pomiędzy neuroprzekaźnikami odpowiedzialnymi za przesyłanie informacji w układzie nerwowym. Zjawisko to zauważają na co dzień nauczyciele i pedagodzy szkolni. Wskazują, że uczniowie coraz częściej nie potrafią oderwać się od smartfonów i zamiast rozmawiać czy czynnie się relaksować siedzą w trakcie przerwy pod ścianami i grają albo piszą do siebie na komunikatorach.
Badania dotyczące stanu rozumienia i przygotowywania informacji wskazują na fatalny stan kompetencji w tym zakresie. W istotnym stopniu dotyczy to zarówno osób uczących się, jak i kończących szkoły. To efekt sprzeczny z założeniami przodujących specjalistów ds. edukacji krajów Unii Europejskiej. Przygotowując dane do opracowania zaleceń w sprawie kompetencji kluczowych w procesie uczenia się przez całe życie, w pierwszej kolejności wskazali oni na umiejętność rozumienia i tworzenia informacji.
Chodzi tu o zdolność identyfikacji, rozumienia, wyrażania, tworzenia i interpretowania pojęć, uczuć, faktów i opinii we wszystkich dziedzinach i kontekstach. Treść kompetencji zakłada zdolność skutecznego komunikowania się i porozumiewania się z innymi, we właściwy i kreatywny sposób. Tymczasem w Wielkiej Brytanii powołano parlamentarną grupę ds. umiejętności czytania i pisania. Opublikowała ona we wrześniu 2017 roku raport „National Literacy Trust”. Wykazał, że dzieci i młodzież w Anglii nie mają podstawowych umiejętności czytania i pisania, w stopniu wystarczającym do identyfikowania błędnych wiadomości. Tylko dwa procent badanych dysponowała wystarczającym poziomem umiejętności krytycznej analizy tekstu, pozwalającym stwierdzić czy wiadomość jest prawdziwa.
Co gorsza, fałszywe informacje napędzają wśród dzieci i młodzieży kulturę strachu i niepewności. Blisko połowa z nich (49,9% proc.) jest zaniepokojona niemożnością ich wykrycia. Co gorsza dwie trzecie nauczycieli (60,9 proc.), uważa, że wiadomości tego typu mają szkodliwy wpływ na dobrostan dzieci. Głównie poprzez zwiększenie poziomu lęku, obniżenie samooceny i wypaczając ich światopogląd.
Dostęp do informacji zaczyna mieć szczególny wpływ na sposób myślenia pokoleń powoli wkraczających w dorosłość. Ponadto wzrost liczby i siła oddziaływania zmanipulowanych treści w internecie sprawiła, że pomoc dzieciom i młodzieży w rozwijaniu ich krytycznego myślenia, aby dostrzec różnicę między faktami a fikcją w internecie, staje się pierwszorzędną potrzebą również jako cel pracy szkół i nauczycieli. Tymczasem Maria Weronika Kmoch, członek zarządu Stowarzyszenia Wikimedia Polska, w rozmowie na temat celowego korzystania z informacji serwowanej przez internet podkreśla:
„Niektórzy nauczyciele, nauczycielki nie potrafią weryfikować informacji, nie nauczą więc tego dzieci, ale zabronią używania Wikipedii, bo do końca nie wiedzą, co to jest, bo nie potrafią weryfikować informacji. To zamknięte koło. Tylko jeśli szkolna kadra ma problem z tym, jakiej stronie należy wierzyć, to skąd mają tę wiedzę czerpać uczniowie i uczennice?”
W wyniku wspomnianych badań Brytyjczyków pojawiła się propozycja wprowadzenia zmian. Chodzi o pięć obszarów, mających na celu wzmocnienie umiejętności młodych ludzi. Głównie w zakresie poszukiwania, analizy i oceny wartości informacji. Niezależnie od tego, czy ukazują się one w internecie, mediach drukowanych, radiu czy telewizji. Zaproponowano zatem:
W istotnym zakresie poszerzającą odpowiedź dotyczącą tych wyzwań ma lista What School Ought To Teach (WSOT). Zawiera ona dziesięć kluczowych kompetencji, osadzonych w humanistycznym spojrzeniu, które przygotowują młodych ludzi do życia w nieustannie zmieniającym się świecie.
Dla ochrony dzieci i młodzieży przed dominacją dezinformacji najistotniejsza jest rola rodziny. Szkoła powinna uczyć refleksyjnego i analitycznego myślenia, sprawności w poszukiwaniu i weryfikacji źródeł. Z kolei dom kształtować postawy i wrażliwość na możliwość manipulacji. Stąd rodzice winni poszukiwać, a następnie praktykować działania pomagające dzieciom rozwijać umiejętności potrzebne do dostrzegania błędnych wiadomości. Muszą pomóc dziecku podejmować odpowiedzialne decyzje dotyczące tego, co z czego mogą, a co warto udostępniać w sieci. Kluczem do kształtowania gotowości stałej weryfikacji zasobów internetu są rozmowy. Chodzi też o zainteresowanie treściami, którymi pasjonują się dzieci i wspólne z nimi doświadczanie. Istotna jets także nauka technik manipulacyjnych wykorzystywanych przez dostawców informacji. W ciekawy sposób na stronach internet.matters.org mówi o tym Adele Jennings:
Punktem wyjścia jest dialog i wspólna praca nad rozwojem kompetencji cyfrowych. Nakierowana przede wszystkim na to, by wzmacniać uważność na to, co czytamy. Zainteresowanie tym, czym się fascynujemy i co zamierzamy możliwie szybko udostępniać w sieci. Najprostsze działania w tym zakresie to:
Przytoczony wyżej zestaw praktyk przeciwdziałających dezinformacji zakłada odpowiedzialność dorosłych i kształtowanie przez rodziców oczekiwanych postaw u dzieci. Jednak wszystkie wymienione zalecenia warto stosować również samemu. Wpływ dezinformacji dotyczy nas wszystkich. I choć zbadano, że szczególnie narażone na jej oddziaływanie są właśnie dzieci i młodzież, to przecież większość z nas ma osobiste doświadczenia w tym zakresie. Tym bardziej powinniśmy wykazać się nieustającą uważnością zarówno na to, co czytamy jak i na to, co udostępniamy w sieci. A jeszcze bardziej, jak na pozyskiwane z internetu dane reagują dzieci.