Humanizm
Hulaj dusza, piekła nie ma. Zetki, influencerzy i pieniądze
16 listopada 2024
To orzeczenie może mieć wielkie znaczenie nie tylko dla przyszłości lekkoatletyki. W Lozannie rozpoczęły się przesłuchania biegaczki Caster Semenyi. Sportsmenka może zostać zmuszona do farmakologicznego obniżenia poziomu testosteronu Przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie (CAS) trwają przesłuchania lekkoatletki Caster Semenyi, dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej i trzykrotnej mistrzyni świata w biegu na 800 m. CAS rozstrzygnie, czy Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) ma prawo, w imię zasady równości, ograniczać zawodniczce […]
Przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie (CAS) trwają przesłuchania lekkoatletki Caster Semenyi, dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej i trzykrotnej mistrzyni świata w biegu na 800 m. CAS rozstrzygnie, czy Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) ma prawo, w imię zasady równości, ograniczać zawodniczce możliwość startu z kobietami przez zmuszenie jej do farmakologicznego obniżenia poziomu testosteronu.
Debata nad przyszłością kariery biegaczki z Republiki Południowej Afryki trwa od momentu jej pierwszych sukcesów. Świat zainteresował się nie tylko wynikami sportowymi Semenyi, lecz także jej męskimi rysami twarzy i rozwiniętą muskulaturą. Badania laboratoryjne stwierdziły u reprezentantki RPA zbyt wysoki poziom testosteronu.
IAAF chce, by Semenya była klasyfikowana jako „biologiczny mężczyzna”. W opinii federacji, poziom męskich hormonów u biegaczki jest zbyt wysoki, by mogła uczciwie konkurować z innymi kobietami bez przyjmowania specjalnych tabletek. „Nie twierdzimy, że Semenya nie jest kobietą, ale jej poziom testosteronu wyklucza rywalizację wśród pań” – czytamy w oświadczeniu IAAF.
Koronnymi argumentami federacji w sporze z biegaczką są badania przeprowadzone na próbie ponad 1300 kobiet, które wzięły udział w mistrzostwach świata w 2011 i 2013 r. Według ekspertów, podwyższony poziom męskich hormonów daje zawodniczkom znaczącą przewagę nad rywalkami. W przypadku biegu na 800 m różnice w wyniku wynoszą od 1,8 proc.; często jest to różnica, która przesądza o zdobyciu medalu.
Semenya nie zamierza poddawać się kuracji. „Urodziłam się i wychowałam jako kobieta. Czuję się też kobietą i za taką uznaje mnie prawo. Chcę więc rywalizować z innymi kobietami. Tak działa mój organizm. Nie stosuję żadnego dopingu” – podkreśla.
Zdaniem wielu komentatorów, sprawa znacznie wykracza poza aspekt sportowy. „W rzeczywistości jest to walka o prawo jednostki do rywalizacji sportowej czy nawet, idąc o krok dalej, walka o pewne fundamentalne prawo człowieka do poszanowania jego naturalnego rozwoju fizycznego i psychicznego” – mówi prawnik Hubert Radke, cytowany przez „Przegląd Sportowy”.
W podobnej sytuacji znalazła się w 1967 r. Ewa Kłobukowska – rekordzistka świata w biegu na 100 m. Zawodniczki z Polski nie dopuszczono do rywalizacji z powodu „nieokreślonego statusu płciowego”. Cała sytuacja budziła podejrzenia o zakulisową grę działaczy ze Związku Radzieckiego i Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Podstawą wykluczenia była nietypowa konfiguracja chromosomów XXY. Kłobukowska została wykluczona z grona sportsmenek, a światowa federacja anulowała jej rekord świata na 100 m (11,1 s) oraz rekordy polskiej sztafety.
Źródło: polskieradio24.pl, Guardian, Przegląd Sportowy