Nauka
Uczenie się wymaga synergii. Tak wpływa na nie dopamina i serotonina
03 grudnia 2024
Dlaczego w momencie kryzysowym dla danej społeczności, ludzie, szukając zrozumienia, wyjaśnienia i uzdrowienia, znajdują „winnego”, którego wyeliminowanie z grupy lub po prostu: zamordowanie, miałoby uleczyć sytuację? Dlaczego trudniej poszukać winy w sobie niż w drugim człowieku? I wreszcie: na jakiej drodze racjonalny osąd sytuacji przegrywa z mitycznym postrzeganiem świata?
Kozioł ofiarny to zjawisko, które od wieków pozwala społecznościom odreagowywać lęki i frustracje, zrzucając winę na jednostki. Od starożytnych rytuałów po współczesne wykluczenie w rodzinach i szkołach, schemat działania pozostaje niezmienny. Nawet dziś w czasach racjonalizmu, mechanizm ten wciąż znajduje miejsce w ludzkich relacjach. Dlaczego? Historia i psychologia dostarczają przerażająco aktualnych odpowiedzi.
Jean de la Fontaine, francuski poeta i bajkopisarz, już w XVII wieku opisał w swojej bajce pt. Rada zwierząt kulturowy, ale także psychologiczny mechanizm tzw. kozła ofiarnego. Przedstawiona przez niego sytuacja jest prosta: świat zwierząt ogarnęła zaraza, w wyniku której, kolejne zwierzęta upadały na zdrowiu i umierały. Zaś te pozostałe przy życiu zaczęły kłócić się między sobą, szukając winnego zaistniałej sytuacji.
Na końcu przyszła pora na osła, który ze skruchą i pokorą przyznał otwarcie, że z uświęconej łąki kamedułów, skuszony wielkim głodem, pożywił się garstką trawy. Reakcja pozostałych zwierząt była oczywista – zażądały kary śmierci.
Przywołana bajka w jasny sposób ukazuje działanie mechanizmu kozła ofiarnego. Dokładnie opisanego później w naukowy sposób m.in. przez Zygmunta Freuda z punktu widzenia psychologii, czy przez René Girarda, francuskiego antropologa, który poświęcił temu tematowi zdecydowanie najwięcej uwagi w swoich analizach ludzkich zachowań.
Gorący temat: Cyberterroryzm XXI wieku. Hakerzy łamią ludzi, a nie systemy
Z punktu widzenia psychoanalizy Zygmunt Freud twierdził, że to projekcja, w której na konkretną osobę lub na określoną społeczność, rzutujemy własne kompleksy, winy i traumy. Taki mechanizm pozwala człowiekowi „uwolnić się” od tego wszystkiego, czego w sobie nie potrafimy zaakceptować. Ludzki umysł potrafi bowiem bronić się w postaci przeniesienia tego co trudne i bolesne na osoby z zewnątrz.
Od strony antropologicznej René Girard analizował taką postawę jako obciążenie winą przez wspólnotę kogoś, kto z tą winą nie ma nic wspólnego. A to wszystko po to, by w sytuacji kryzysu (patrz: zaraza w bajce la Fontaine’a) odbudować upadający porządek moralny.
Mówiąc krótko: jest problem, pojawia się kryzys we wspólnocie. Trzeba więc znaleźć winnego, aby jego obarczyć odpowiedzialnością a tym samym: oczyścić samego siebie. Na tej drodze dojrzewa proces prześladowania i oskarżania, a następnie: szukania domniemanych wskazówek i „dowodów” potwierdzających winę oskarżonego. W imię powiedzenia: „dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”. Girard twierdzi, że mechanizm prześladowczy to całkowicie naturalny model ludzkiego zachowania, w którym (dla ludzi wierzących) trudno obarczyć winą za nieszczęście i cierpienie Boga, jeszcze trudniej samego siebie, dlatego trzeba kogoś „wyszukać”. Ten mechanizm to warunek przetrwania kultury w przekonaniu francuskiego filozofa.
Cel takiego myślenia i działania: kozioł ofiarny ma przynieść społeczności oczyszczenie i uzdrowienie. Jednak za to trzeba zapłacić najwyższą cenę, dlatego zawsze prowadzi to w praktyce do wykluczenia ze społeczności, wyrzucenia ze wspólnoty, kraju, grupy. A niekiedy także – co dobitnie pokazała historia – do rytualnego zabójstwa, czyli symbolicznego unicestwienia.
Konferencja Holistic Talk EDU K’IDS już 3 grudnia w Bielsku-Białej: Poznaj innowacyjne metody edukacji
Marshall Rosenberg, amerykański psycholog, twórca teorii Porozumienia Bez Przemocy, napisał kiedyś, że „Wszelka przemoc wynika z tego, że ludzie oszukują się, wierząc, że ich ból wywołali inni ludzie i że w związku z tym ci ludzie zasługują na karę”. Jego słowa wydają się dobrze korespondować z przemyśleniami Girarda. Mechanizm złożenia ofiary, koncentrujący frustrację i agresję danej społeczności na wybranej/-ych osobach, ma prowadzić do ponownej równowagi.
Kozłem ofiarnym w przeszłości były pojedyncze osoby (Sokrates, Chrystus). Ale także całe grupy czy narodowości: chrześcijanie w starożytnym Rzymie, procesy czarownic w średniowieczu czy Żydzi w trakcie II wojny światowej dodatkowo znakowani opaską z gwiazdą Dawida, żeby łatwiej było ich wyłapać z tłumu).
Większość rewolucji, które dokonywały się w Anglii, Francji czy w Rosji również były oparte na eliminacji: króla („winnego” wszelkich nieszczęść i niesprawiedliwości społecznych) czy arystokracji (burżuazji) jako warstwy społecznej odpowiedzialnej za cierpienie tych biednych. Dzisiaj, w XXI wieku ten mechanizm jest nadal obecny. W niektórych krajach afrykańskich eliminuje się albinosów wierząc w uzdrowieńczą moc ich śmierci, lub magiczne działanie amuletów pozyskanych z różnych części ich ciała.
Girard wyjaśnia, że w sytuacjach kryzysu (politycznego, kulturowego, zdrowotnego, gospodarczego, ekonomicznego itd.) ludzie „tracą głowę”. Co oznacza, że nie myślą w sposób logiczny i racjonalny. Nie interesują ich wtedy naturalne przyczyny zaistniałej sytuacji, bo lęki i emocje zagłuszają rozum. Winnym może więc stać się każdy. Każdy, kto w jakiś sposób odstaje od tłumu; czymś się wyróżnia, albo po prostu: w jakiś sposób jest inny.
Historia pokazała, że wystarczyły rzadko występująca (a przez to niezrozumiała i nieznana) choroba lub wada genetyczna, niestandardowe zachowanie (np. epilepsja, mutyzm, schizofrenia), odmienność fizyczna (monstrualna otyłość, gigantyczny wzrost lub inna niepełnosprawność) czy obce pochodzenie (np. klasowe – co pokazała rewolucja październikowa). Osioł z bajki Fontaine’a wykazał się wyjątkową pokorą, przyznaniem się do winy, które zostało odczytane jako słabość i uległość. Nadawał się idealnie na kozła ofiarnego.
Ważna sprawa: Introwertyzm na co dzień. Tak spokój staje się kluczem do sukcesu
Wielu współczesnych psychologów i antropologów zwraca uwagę, że mechanizm kozła ofiarnego bardzo często jest widoczny w rodzinach, społecznościach uczniowskich, grupach młodzieżowych.
Jeśli w rodzinie występuje jednostka silna (tzw. alfa), to jej przeciwwagą jest właśnie kozioł ofiarny. Zwany jest też często w języku potocznym: czarną owcą. (Na marginesie: sięganie do metafor zwierzęcych – jest fascynujące, analizując od strony kulturowej). Kozłem ofiarnym w takiej rodzinie zazwyczaj staje się dziecko najtrudniejsze w wychowaniu. To, które sprawia problemy w szkole, nie umie dostosować się do grupy, co często powoduje konflikty z rówieśnikami.
Rodzice, którzy w takiej sytuacji próbują bronić swój status quo, bardzo często właśnie na tym dziecku wyładowują swoje frustracje, gniew czy agresję. Większość dzieci pochodzących z rodzin patologicznych, rodzin alkoholików, zmaga się do końca życia z syndromem kozła ofiarnego. Tudzież: czarnej owcy, która była i jest winna za wszystkie niepowodzenia i upadki rodziców.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Psychiatra przestrzega: pigułkami nie naprawimy życia ani związku #obserwacje
Niestety, ten mechanizm często jest dalej powielany i utwierdzany wśród rówieśników. Ci, którzy „wyczuwają” słabość takiego kolegi lub koleżanki, dodatkowo obarczają go/ją winą za swoje i innych niepowodzenia w grupie. Na tej drodze dzieci z uboższych rodzin, często patologicznych, bywają wyśmiewane, poniżane, wykluczane jako te jednostki najsłabsze.
Podobnie jak osioł z bajki Fontaine’a: biorą całą winę na siebie. Dzisiejsze prześladowanie nie wymaga bardzo wyrafinowanych metod: „Nie masz iPhone’a, tylko stary model smartfona, wypadasz z gry frajerze!”.
Właśnie dlatego obowiązkiem dorosłych jest dzisiaj bycie czujnym i uważnym. Szczególnie ze względu na tych słabszych, którzy nie zawsze potrafią się obronić i „wchodzą” w rolę narzuconą im w sposób przemocowy przez silniejszych. Możemy przecież minimalizować ilość kozłów ofiarnych wokół nas.
Przeczytaj inny tekst Autorki: Okruszki uwagi. Subtelna manipulacja, która może zniszczyć życie