Nauka
Na tropie życia w kosmosie. Nowe odkrycie astrofizyków
02 grudnia 2024
Społeczeństwo to ogół ludzi pozostających we zajemnych stosunkach wynikających z różnych czynników ekonomicznych i kulturalnych. W granicach państw żyją ludzie, których łączy wspólna historia. Dorosły człowiek jest istotą ukształtowaną przez oddziaływanie społeczeństwa posiadającego swoją zbiorową tożsamość, nawet jeśli deklaruje, że nie zna przeszłości swojego narodu, lub jest ona dla niego nieistotna. Czasami na to, kim jesteśmy, wpływa również kolektywna trauma.
Japonia – Kraj Kwitnącej Wiśni. Dzisiaj jedna z najsilniejszych gospodarek świata. Pionier w zakresie nowoczesnej techniki. Matecznik wynalazców i wybitnych inżynierów. Kraj o niesamowicie wysokim etosie pracy i przykład błyskawicznego postępu.
Polska – szczycąca się nieustępliwością w dążeniu do wolności, ojczyzna Jana Pawła II i Fryderyka Chopina. Kraj położony w sercu Europy, w przeszłości targany licznymi konfliktami. Obecnie jedna z najszybciej rozwijających się gospodarek na Starym Kontynencie.
Stany Zjednoczone – lider współczesnego świata, ziemia obiecana milionów imigrantów, ikona tolerancji i mozaika kulturowa, wynalazca kultury masowej i niepodważalna potęga militarna.
Te trzy państwa łączy doświadczenie tragicznych wydarzeń, które wyryły ogromne piętno na mieszkających tam obywatelach. W jaki sposób zbiorowa trauma może wpływać na kształt społeczeństw?
Istnienia nieświadomości zbiorowej dowodził Carl Gustav Jung. Upatrywał jej w śladach działalności człowieka, która nie była odizolowana od wpływów i doświadczeń poprzednich pokoleń, ale niejako stanowiła kontynuację jednej, nieustannie ewoluującej myśli, ciągnącej się przez wszystkie lata istnienia człowieka. Można oczywiście powiedzieć, że to przecież definicja rozwoju kultury i cywilizacji. Ojciec psychologii głębi wskazywał jednak na istotny czynnik, który pozwala na zróżnicowanie tych pojęć. Otóż według niego, działalność człowieka jest częściowo motywowana pobudkami świadomymi, a niekiedy nieświadomymi. I to dlaczego ludzkość zmierza w określonym kierunku wynikać może z tkwiących głęboko w ludzkich umysłach popędach i chorobach, zmieszanych w kolektywistycznym tyglu społeczeństwa.
Oprócz zachowań budujących, takich jak rozwój sztuki, medycyny czy wynalazczość, istnieją popędy niszczące prowadzące, chociażby do wojen. Jeśli zbiorowa nieświadomość może budować i burzyć, to czy nie może również przechowywać w pamięci społecznej traumy?
To uraz psychiczny, którego podstawową cechą jest trwałość. Spowodowana jest gwałtownym, nieprzyjemnym przeżyciem, które przekracza możliwości przystosowawcze jednostki. Powoduje wiele objawów, takich jak lęk, żałoba, obniżenie nastroju, zachowania agresywne skierowane wobec siebie i wobec innych oraz obniżone poczucie własnej wartości.
Kliniczna definicja przedstawiona jest w kontekście pojedynczego człowieka. Istnieje również obiegowe pojęcie tzw. traumy zbiorowej. „Przeżycia traumatyczne mają charakter konstytuujący dla wspólnoty”, stwierdził w wywiadzie dla Polskiego Radia filozof i politolog, prof. nauk społecznych Marek Cichocki. I rzeczywiście, pamięć o wspólnych, trudnych doświadczeniach może jednoczyć. Tragiczne wydarzenia odciskają bolesne piętno na społeczeństwach, wpływając na kierunek ich dalszego rozwoju.
Zobacz też:
W Hiroszimie rozpoczynał się właśnie dzień. Nikt z 370 tys. mieszkańców nie spodziewał się, że za chwilę nad miastem rozbłyśnie „drugie Słońce”. Ułamek sekundy później, niemal całe miasto stanęło w ogniu (większość zabudowy ówczesnej Hiroszimy była drewniana). Natychmiastową śmierć poniosło 78 tys. osób. Pozostałe dziesiątki tysięcy ofiar to ranni i zaginieni. Trzy dni później to samo spotkało Nagasaki.
Ta tragiczne wydarzenie to jedyny w historii świata przypadek użycia broni nuklearnej w celach bojowych. Atak ten stał się bezpośrednią przyczyną ostatecznego zakończenia II wojny światowej. Dla mieszkańców Japonii jednak rozpoczął się nowy koszmar. Ci, szczególnie nim dotknięci, nazywani są „hibakusha” (tłum. „osoba będąca ofiarą eksplozji”) i do dzisiaj żyjącymi świadkami tej tragicznej historii.
Skutki społeczne i polityczne ataków jądrowych można było odczuć niemal natychmiastowo. Japonia przyjęła nową konstytucję, w której całkowicie wyrzekła się wojny. Za sprawą nowego burmistrza Hiroszimy Shinzō Hamaiego miasto w 1949 roku ogłoszono Miastem Pokoju. To właśnie za sprawą Hiroszimy ludzkość zrozumiała, że kolejny światowy konflikt zbrojny, może okazać się zagładą ludzkości.
W świadomości kolejnych pokoleń zaszczepiono absolutny sprzeciw wobec zbrojnego rozwiązywania konfliktów. Hańba porażki, która do tej pory była największym lękiem społeczeństwa walczącego ze Stanami Zjednoczonymi, zastąpił lęk przed zagładą. Wkrótce, za sprawą zmian politycznych, Japonia dołączyła do sprzymierzeńców USA i rozpoczęła erę odbudowy kraju. Niezwykle zdyscyplinowane wcześniej społeczeństwo podjęło wspólny wysiłek, aby swój kraj stworzyć na nowo jako bezpieczny i dostatni. Kolejne pokolenia pamiętają o tym, co się stało w 1945 roku, a mit „hibakusha” przekazuje się z pokolenia na pokolenie niczym najważniejszy japoński etos.
Groźba nowej wojny wisiała nad Europą niemal od zakończenia poprzedniego, ogólnoświatowego konfliktu zbrojnego. W Polsce od kilku lat trwały przygotowania do wojny, jednak społeczeństwo mimo wszystko nadal miało nadzieję, że ponowny, tak dotkliwy w skutkach konflikt nie nastąpi.
Tuż nad ranem niemieckie lotnictwo rozpoczęło bombardowania terytorium Polski bez wcześniejszego wypowiedzenia wojny. Trzeciego września konflikt zamienił się już w ogólnoświatowy.
Polska była krajem szczególnie dotkniętym przez ówczesne działania zbrojne. Niekorzystne położenie geopolityczne oraz bohaterski opór mieszkańców sprawiły, że śmierć poniosło 13 mln obywateli. Równie dotkliwe były straty materialne. Spłonęły najważniejsze polskie miasta łącznie z Warszawą. Przemysł i infrastruktura zostały doszczętnie zniszczone. To wszystko sprawiło, że ci, którzy ocaleli, jeszcze przez długie lata swojego życia świadczyli o koszmarze, który może zgotować człowiek człowiekowi.
W polskim społeczeństwie na skutek II wojny światowej wykształciły się liczne mechanizmy, które były próbą poradzenia sobie ze zbiorową traumą. W okresie PRL, mimo ograniczonej wolności, Polacy, zwyczajowo wewnętrznie podzieleni, zjednoczyli się społecznie po pierwsze w celu odbudowy kraju, po drugie w celu walki z nowym przeciwnikiem, którym był rząd komunistyczny.
Trudne doświadczenia historii sprawiły, że wśród Polaków wykształciły się charakterystyczne cechy społeczne. Jedną z nich jest kolektywizm. Jest to model, który opiera się silnym przywiązaniu do rodziny i przedkładaniu dobra wspólnego nad osobiste. Przypomina nieco zachowanie plemienne: „aby przetrwać, musimy trzymać się razem” (dotyczy to jednak tylko krewnych. Jako Naród, Polacy są niezwykle podzieleni). Zagrożone przez dekady poczucie bezpieczeństwa spowodowało również wykształcenie się „syndromu oblężonej twierdzy”. To mechanizm często cynicznie wykorzystywany przez polityków. Istniejący w ludziach lęk przed innymi narodami, grupami społecznymi czy mniejszościami seksualnymi, wywołuje poczucie zagrożenia, co z kolei podnosi napięcie społeczne i uruchamia zachowania obronne, często objawiającą się mniej lub bardziej agresywnymi postawami. Skrajną postacią takiego oddziaływania jest ksenofobia, rasizm czy homofobia.
Przeżyte traumy są również powodami niskiego zaufania. W 2015 roku Główny Urząd Statystyczny przedstawił dane z raportu „Wartości i zaufanie społeczne w Polsce”. Okazało się, że ponad połowa dorosłych Polaków nie ufa instytucjom państwowym takim jak sądy, rząd i parlament. Objawia się to często bardzo luźnym podejściem do norm prawnych, które zwykło się traktować jak wskazówki, a nie sztywne reguły. Tradycyjnie, dużym zaufaniem cieszy się Kościół Katolicki, który w okresie komunizmu był jedyną niezależną instytucją, która obecnie ma w Polsce ogromny wpływ nie tylko na życie społeczne, ale, niestety, również i polityczne.
Przeczytaj także:
Żaden Amerykanin w XXI wieku, nawet w najczarniejszych koszmarach nie wyobrażał sobie, że supermocarstwo wojskowe może zostać przez kogokolwiek zaatakowane. Ówczesny prezydent G.W. Bush, gdy usłyszał słowa „America is under attack” próbował zachować spokój, aby nie przestraszyć uczniów jednej ze szkół, którą wówczas odwiedzał.
To, co stało się tego dnia, dla przeciętnego mieszkańca tego kraju odebrało budowane przez dziesięciolecia poczucie bezpieczeństwa. Mit niepokonanych Stanów Zjednoczonych runął w ciągu kilku godzin. Amerykanie ponieśli śmierć na swoim własnym terytorium.
Obrazy z tego wydarzenia jeszcze długo przewijały się w ogólnoświatowych mediach. Skutki społeczne były ogromne. Przede wszystkim wzrosła wśród Amerykanów obawa przed zorganizowanym terroryzmem. Rozpoczęto interwencję wojskową w Afganistanie, a nigdy wcześniej, od czasów wojny w Wietnamie, tak wielu mieszkańców USA nie popierało zbrojnej agresji na obce państwo. Tolerancyjne i otwarte społeczeństwo stało się nieufne wobec imigrantów z krajów muzułmańskich. Za sprawą lęku kraj, którego symbolem była Statua Wolności witająca wszystkich przybyszów, chwilowo zamknął się na świat.
Po 2001 roku USA wkroczyły w erę radykalizacji politycznej i gospodarczej. Nieustannie pnąca się w górę gospodarka boleśnie odczuła zawirowania, które były następstwem 11 września. Upadły liczne mity, na których kraj ten został zbudowany. Czas wiecznego prosperity zakończył się obawą przed wycofaniem zagranicznego kapitału. Mit państwa – strażnika pokoju przeszedł do przeszłości. Coraz śmielsze poczynania armii USA w rejonie Bliskiego Wschodu spowodowały, że zarówno Amerykanie jak i społeczność międzynarodowa zaczęły wątpić w czystość intencji Stanów Zjednoczonych.
Oprócz indywidualnych doświadczeń i historii życia, w każdym z nas istnieje komponent w postaci tożsamości nadanej nam przez poprzednie pokolenia. Czasami możemy wybierać czy przekazywane wartości przyjmujemy jako swoje, czy nie. Trudno jest jednak uciec od przeszłości, również tej trudnej, za sprawą której pojawił się kiedyś lęk, tkwiących w zbiorowej nieświadomości. Aby zrozumieć samego siebie, musimy zrozumieć historię społeczności, w której żyjemy. Nie możemy żyć bez korzeni. Czy tego chcemy, czy nie.
Źródła
Może cię również zainteresować: