Humanizm
Duże dzieci dużo wydają. Biznes zarabia na nostalgii dorosłych
17 grudnia 2024
Matematyka to w gruncie rzeczy język, przy którego pomocy można w sposób bardzo precyzyjny opisać cały świat. Tymczasem dla wielu jest synonimem zagrożenia, niepewności, czegoś odległego i niedostępnego. Dzieje się tak w dużej mierze ze względu na to, w jaki sposób jej się naucza. Szkoła traktuje ten przedmiot głównie jako zbiór algorytmów, których jedynym celem jest przygotowanie do egzaminu, np. matury. W rezultacie nauka matematyki jest źródłem nieustannego stresu i utraty poczucia własnej wartości dla zatrważającej liczby uczniów.
Nauka przedmiotów ścisłych jest istotnym wyzwaniem, które szkoła stawia przed dziećmi i młodzieżą. Co ciekawe, spora część maluchów przed przekroczeniem szkolnych murów wykazuje niemałe uzdolnienia matematyczne. Te, zwłaszcza w przypadku dziewcząt, zanikają jednak po kilku miesiącach formalnej edukacji. Tymczasem kompetencje matematyczne nie tylko są podstawą efektywnej nauki, ale decydują również o zdolnościach w zakresie kreatywnego, logicznego i krytycznego myślenia, co ma wpływ na doświadczenia uczniów zarówno w szkole, jak i później, w dorosłym życiu.
Jedną z podstawowych barier związanych z uczeniem się matematyki jest zjawisko określane mianem „lęku matematycznego” lub „lęku przed matematyką” (math anxiety, w skrócie MA). Z badań przeprowadzonych na 1700 uczniach przez naukowców z Centrum Neuronauki w Edukacji na Uniwersytecie w Cambridge wynika, że źródłem lęku przed matematyką jest przekonanie, że jest ona trudniejsza od innych przedmiotów. Potwierdzeniem dla tej tezy mają być słabe oceny, wyniki testów czy negatywne porównywanie się uczniów z rówieśnikami albo rodzeństwem. Co gorsza, lęk ten nie tylko przekłada się na niechęć do uczenia się problematycznego przedmiotu, ale prowadzi również do utraty pewności siebie (a nawet do jej braku).
Badani uczniowie często wskazują na negatywną rolę, którą w kształtowaniu się lęku odegrali ich nauczyciele i rodzice. Głównie chodzi o zawyżone oczekiwania oraz brak zrozumienia dorosłych dla trudności, z jakimi borykały się dzieci. Uczniowie szkół średnich podkreślali stres, który towarzyszył im przy przechodzeniu na kolejny etap kształcenia i związane z tym przekonanie, że na tym poziomie nauka matematyki będzie jeszcze trudniejsza i mogą sobie z nią nie poradzić. Do tego dochodziła jeszcze presja obowiązkowych testów (matur) oraz zwiększonego obciążenia pracą domową.
Polecamy: Filozofia w szkole od najmłodszych lat – dlaczego i po co?
Lęk przed matematyką pojawia się u najmłodszych i może rozwijać się wraz z upływem czasu. Dlatego tak ważne jest szybkie zidentyfikowanie problemu i podjęcie działań zaradczych. Josh Hillman, dyrektor ds. edukacji w Fundacji Nuffield, zwraca uwagę na to, że osiągnięcia matematyczne są cenne nie tylko same w sobie. Stanowią istotny czynnik decydujący zarówno o wynikach osiąganych przez ucznia w szkole, jak i o jego przyszłych możliwościach zatrudnienia.
Paradoksalnie, choć lęk przed matematyką może silnie wpływać na osiągnięcia w nauce tego przedmiotu, nowe badanie sugeruje, że poziom matematycznych zdolności u większości uczniów, którzy doświadczają tego stanu, w gruncie rzeczy nie odbiega od średniej i bywa wysoki. Szybka diagnoza i odpowiednia praca z uczniem może go wyzwolić z okowów lęku, a nawet wpłynąć w zdecydowany sposób na jego sukcesy w szkole i w dorosłym życiu.
Polecamy: Kultura czasu wolnego. Dlaczego balans między pracą a rekreacją jest tak ważny
Wpływ nauczania matematyki na ucznia w sposób oczywisty wiąże się ze sposobem organizacji i prowadzenia lekcji. W wielu wypadkach dzieci nie tyle boją się samego przedmiotu, ile jego nauczycieli. Zwłaszcza wtedy, gdy ci ostatni sami nie do końca radzą sobie z przekazywaniem wiedzy i próbują ratować się przeprowadzaniem licznych klasówek oraz stawianiem jedynek. Nie bez uzasadnienia Stefan Banach, polski matematyk o światowej sławie, zwykł mawiać, że matematyka to bardzo ostre narzędzie. Trzeba uważać, w jaki sposób się z niego korzysta, szczególnie przy pracy z dziećmi.W bardzo ciekawym wywiadzie, który z dydaktykiem nauczania matematyki Mirosławem Dąbrowskim przeprowadziła Dorota Obidniak, czytamy, że:
Badania dobitnie potwierdzają, że w szkole skupiamy się przede wszystkim na rozwijaniu narzędzi. Jeśli dzieci mają wykonać jakieś obliczenie, to najlepiej w konkretny sposób – postrzegany jako najlepszy czy „najbardziej matematyczny”. Narzucamy dzieciom sposób rozwiązywania zadań. Określamy z góry, jak dzieci mają rozumować, jak postępować, jak szukać rozwiązań. Nie tworzymy warunków do tego, żeby samodzielnie coś budowały, staramy się utrwalić u nich pewne typowe sposoby robienia czegoś, co przewidziane jest programem czy podstawą programową. Efekt jest taki – i to potwierdzają także badania międzynarodowe, w których nasz kraj od kilku lat uczestniczy – że polscy uczniowie bardzo dobrze sobie radzą z zadaniami typowymi, schematycznymi, takimi, które były aż do bólu wyćwiczone, natomiast mają trudności z wykorzystaniem wiedzy w sytuacjach dla nich nowych. Zachowujemy się jak Pawłow, co eksperymentował ze swoimi psami. Ponieważ dzieci często nie rozumieją, czego od nich oczekujemy, wykonują pewne działania tak długo, aż zaczną je robić odruchowo. Jest bodziec, jest reakcja.
Doktor Dąbrowski – wieloletni pracownik Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego, a także członek-współzałożyciel Stowarzyszenia Nauczycieli Matematyki – w wielu miejscach (zarówno w przytaczanym wywiadzie, jak i w publikacjach swojego autorstwa) podkreśla, że w edukacji kluczowe jest zawierzenie gotowości i możliwościom samych uczniów.
Dziecko już na etapie przedszkola – a tym bardziej później, gdy przekracza próg szkoły – dysponuje bogatym zbiorem doświadczeń edukacyjnych także w obszarze nauk matematycznych. Posiada sporą wiedzę o liczbach i o tym, co można z nimi robić, o geometrycznych obiektach wokół siebie, o cechach różnych obiektów i ich klasyfikowaniu.
Na ogół nie używa tej wiedzy tak, jak to zostało opisane w programach nauczania czy podręcznikach. Raczej korzysta z niej w sposób praktyczny. Nie oznacza to jednak, że kiedy trafi do szkoły, należy zmuszać je do uczenia się wszystkiego od nowa. Wystarczy powiązać to, co ono już wie i potrafi, z językiem, którym posługiwać się będzie na lekcjach, a w zasadzie przez całe swoje życie.
Dodatkowo, jak pokazują liczne badania, matematyka na ogół jest większym wyzwaniem dla dziewczynek niż dla chłopców. Nie dzieje się tak dlatego, że ci ostatni z natury lepiej radzą sobie z liczeniem. To raczej konsekwencja akceptacji stereotypu, według którego matematyka jest raczej domeną męską, a kobiety – zwłaszcza małe dziewczynki – nie powinny zbyt wnikliwie się nią interesować. Co więcej – jak wskazuje dr Molly Jameson, psycholog edukacji na Uniwersytecie Północnego Kolorado – wiele kobiet podziela ten pogląd.
Prowadzone przez Jameson badania pokazują, że jednym z głównych czynników sprzyjających rodzeniu się lęku przed matematyką u dzieci płci żeńskiej jest „matematyczny obraz siebie” – brak przekonania co do możliwości radzenia sobie z problemami, które wiążą się z zadaniami matematycznymi. Zjawisko w sposób szczególny nasila się na poziomie edukacji wczesnoszkolnej. Wiąże się z jednej strony z brakiem przekonania nauczycielek co do własnych kompetencji matematycznych, a z drugiej – uznaniem predyspozycji chłopców do nauki tego przedmiotu. W rezultacie od uczniów płci męskiej wymaga się więcej, a dziewczynkom po prostu w wielu wypadkach się „odpuszcza”. Uczennice rosną w przeświadczeniu, że nie muszą parać się za bardzo matematyką, ale też, że w zasadzie się do tego nie nadają. To błędne przekonanie bardzo często zostaje z nimi na całe życie.
Matematyka była, jest i będzie jednym z najważniejszych przedmiotów w szkole. Nie można dać sobie wmówić, że nasze dziecko sobie z tym przedmiotem po prostu nie radzi. Ono musi, a co najważniejsze – może, nabyć wiedzę i umiejętności matematyczne na odpowiednim poziomie.
Zacznijmy od rozmowy z osobami odpowiedzialnymi za uczenie się uczniów. Nauczycielem matematyki, ale też wychowawcą, pedagogiem czy psychologiem. Być może warto sprawdzić, czy za widoczne trudności w nauce nie odpowiada dyskalkulia. Jej zdiagnozowanie niczego rzecz jasna nie zmieni, ale powie nam, co jest potrzebne naszemu dziecku.
Jeśli podejrzewamy stany lękowe, warto na ich temat porozmawiać z naszą pociechą. Czy denerwuje się z powodu nauki, czy jest po prostu z jakiegoś powodu sfrustrowana? Dzieci z lękiem przed matematyką mają tendencję do używania negatywnych stwierdzeń typu: „Jestem głupi”, „Do niczego się nie nadaję”. Ponadto robią na ogół wszystko, aby unikać uczestniczenia w lekcjach – na przykład akurat w dniu testu albo sprawdzianu dopada je „choroba”. Lęk przed matematyką występuje częściej u osób, które odczuwają lęk ogólny. Jeśli dziecko wydaje się niespokojne w innych sytuacjach, leczenie lęku ogólnego może pomóc w złagodzeniu lęku związanego z matematyką.
Niezwykle ważny jest też język, którym się posługujemy. Zarówno to, co mówimy, jak i to, w jaki sposób mówimy. Błędem jest powtarzanie, że matematyka to trudny przedmiot i opanowanie go wymaga bardzo dużo pracy. Albo używanie fraz typu: „Odłóżmy teraz książki do matematyki i zajmijmy się czymś zabawnym”. Nie należy mówić o matematyce w sposób negatywny. Tymczasem tego typu postawa i towarzyszący jej język występuje nader często. Szczególnie wtedy, gdy sami mamy podobne lęki czy frustracje związane z tą dziedziną nauki.
Polecamy:
Wielu z nas uważa, że umiejętności matematyczne albo się posiada, albo nie. A przecież – co podkreśla Jameson – matematyki może nauczyć się każdy. Warto promować przekonanie, że kompetencje matematyczne mogą się z czasem poprawiać. Jednym ze sposobów, aby to umożliwić, jest skupienie się na zaangażowaniu uczniów w proces uczenia się matematyki, a nie na osiąganych wynikach. Zamiast zrobić dziecku kolejną aferę związaną ze słabą oceną ze sprawdzianu, lepiej pochwalić je za to, jak ciężko pracowało. Nawiasem mówiąc, to zasada, której trzymać powinni się również nauczyciele.
Nie bez podstaw jest też decyzja co do rozwoju umiejętności uczenia się uczniów. Badania psycholog Sian L. Beilock z Uniwersytetu w Chicago pokazują, że lęk przed matematyką może sprawić, że dzieci będą starały się jej unikać. A co za tym idzie – mogą być gorzej przygotowane do testów i stać się jeszcze bardziej niespokojne. Aby ustrzec się takiego błędnego koła, konieczne jest nie tylko towarzyszenie na bieżąco uczniom w pracy związanej z przedmiotem, ale też wzmacnianie ogólnych umiejętności uczenia się.
Warto budować nawyki związane z nauką i wspierać w rozwiązywaniu problemów, które budzą w młodych niepokój. Matematyka nie musi być wrogiem. Pomaganie dzieciom w stawianiu czoła swoim lękom może zapewnić im sukces w szkole i w całym życiu.
Źródła
Może Cie zainteresować: Moda na rozwój osobisty. Szalonym dążeniem do doskonałości możemy zrobić sobie krzywdę