O Cavatina Philharmonic Orchestra z Bielska-Białej będzie głośno (część 1)

Już we wrześniu swój pierwszy koncert zagra Cavatina Philharmonic Orchestra z Bielska-Białej. To niespotykany w polskim środowisku muzycznym projekt w pełni prywatnej, zawodowej orkiestry filharmonicznej. O pomysłach, wyzwaniach i szansach rozmawiamy z jej twórcami: Michałem Dziudą- fundatorem i spiritus movens Fundacji Fiducia, Andrzejem Kucybałą — artystą, managerem, wybitnym dyrygentem oraz Jackiem Stolarczykiem i Jackiem Obstarczykiem- kierownikami artystycznymi projektu.

Projekt prywatnej, zawodowej orkiestry symfonicznej

Wojciech Wybranowski: We wrześniu specjalnym koncertem w Bielsku-Białej zadebiutuje Cavatina Philharmonic Orchestra, której dyrektorem artystycznym został Stanley Dodds, od ponad trzydziestu lat związany z Berliner Philharmoniker, obecnie główny dyrygent Sinfonie Orchester Berlin. Projekt prywatnej, zawodowej orkiestry symfonicznej, realizowany przez Fundację Fiducia jest dość oryginalnym, nowatorskim w Polsce. Skąd taka idea?

Michał Dziuda: Dobrym duchem pomysłu stworzenia orkiestry jest Andrzej Kucybała. Człowiek z ogromnym dorobkiem artystycznym, zaangażowany w świat muzyczny nie tylko w Bielsku-Białej, z dorobkiem na arenie międzynarodowej. Zawsze chciał by w Bielsku – Białej była profesjonalna, etatowa orkiestra i zawsze do tego dążył.

Andrzej Kucybała: Jestem zaszczycony, że mogę uczestniczyć w tak wspaniałym projekcie, cieszę się, że dostrzegłeś moją chęć zbudowania w Bielsku-Białej czegoś, co w kulturze będzie nie tylko zjawiskiem okazjonalnym, ale będzie trwało wiecznie. Dziękuję losowi, że nas zetknął ze sobą. W moim życiu wszędzie tam, gdzie działałem: Stalowa Wola, Tarnobrzeg a teraz Bielsko-Biała … zawsze spotykałem ludzi, z którymi wspólnie tworzyliśmy coś ponadnormatywnego, co przeszło do historii muzyki. Tak było na przykład w Stalowej Woli, gdzie udało się stworzyć festiwal Młodzi Muzycy Młodemu Miastu czy później w Baranowie Sandomierskim – Spotkania Muzyczne. Zaczęliśmy je organizować w trudnych czasach komunizmu i mimo problemów zapraszać ludzi, którzy mieli wielki wpływ na kształtowanie polskiej kultury.

Bielska Orkiestra Kameralna

Ale wracając do samego pomysłu orkiestry w Bielsku-Białej – przez cały okres mojego pobytu w tym mieście uparcie dążyłem do powstania tutaj zawodowej orkiestry. Próbowaliśmy już w latach ‘80- wspólnie z nieżyjącym dziś Tadeuszem Kocybą (autorem muzyki do filmów animowanych – ww.) – stworzyć namiastkę orkiestry symfonicznej, czyli Bielską Orkiestrę Kameralną. Początkowo udawało nam się pozyskiwać pieniądze na ten projekt, niestety później, kiedy już Bielsko straciło status stolicy województwa wszystko się rozsypało. I niby orkiestra jeszcze istniała, jednak przestał to być zespół, który realizował własne projekty.

Przeczytaj także: Twoje geny mogą wpływać na to, jak bardzo lubisz muzykę

Andrzej Kucybała — artysta, manager, wybitny dyrygent (Fot. Paweł Sowa / zdjęcie z arch. Andrzeja Kucybały)

Bielscy melomani chcieli orkiestry

Jacek Obstarczyk: Od wielu lat mówiło się w Bielsku-Białej o potrzebie stworzenia dobrej orkiestry symfonicznej. Dlaczego? W naszym mieście organizowanych jest wiele koncertów, przeróżnych festiwali czy szeroko pojętych wydarzeń muzycznych, w których taka orkiestra w sposób naturalny powinna partycypować. Sęk w tym, że w dotąd działała tu tylko wspomniana Bielska Orkiestra Kameralna, czasami występująca też pod nazwą Bielskiej Orkiestry Festiwalowej, która nie była orkiestrą etatową, zawodową, a projektową. Oznacza to tyle, że jak organizowano w mieście jakieś wydarzenie, na którym orkiestra mogłaby wystąpić to po prostu zbierano zespół ludzi na co dzień pracujących w innych zespołach muzycznych, by zagrali wspólnie jeden koncert czy wystąpili w danej imprezie kulturalnej.

I później ci artyści rozchodzili się do własnych spraw…

Jacek Obstarczyk: Tak. Orkiestry z prawdziwego zdarzenia nigdy dotąd w Bielsku-Białej nie było. Oczywiście pojawiały się różne pomysły, ludzie z ideą jak taka orkiestra mogłaby wyglądać, jednak sfinalizowanie takich zamiarów było bardzo trudne. Musi pan zdawać sobie sprawę, że założenie orkiestry symfonicznej nie jest łatwe do zrealizowania; po pierwsze trzeba mieć olbrzymią wiedzę jak to zrobić i po drugie- trzeba mieć znaczne środki finansowe na realizację. Dlatego mimo oczekiwań bielskich melomanów długo orkiestry nie udawało się stworzyć.

Przełomowym wydarzeniem stało się powstanie sali koncertowej Cavatina Hall. Już gdy powstawała pojawił się pomysł, by miała w niej swoje stałe miejsce zawodowa orkiestra i z tej możliwości skorzystaliśmy. Orkiestra powstaje, za kilka miesięcy da swój pierwszy występ i będzie to chwila absolutnie historyczna.

O tym, że Bielsko-Biała powinno mieć swoją własną, profesjonalną orkiestrę symfoniczną mówiło się jeszcze, gdy byłem dzieckiem, później- gdy studiowałem na Uniwersytecie Muzycznym. Tyle że nikt nie wiedział, jak to zrobić, nie miał środków. Mijały lata i teraz powstaje Cavatina Philharmonic Orchestra.

Polecamy również: Siła dźwięków. Czy muzyka może leczyć?

Jacek Obstarczyk, kierownik artystyczny projektu Cavatina Philharmonic Orchestra

Dawniej i dziś. Układy w świecie muzyki

Michał Dziuda: Andrzeju, wspomniałeś o latach ‘80. Czym różni się twoim zdaniem wolność w okresie komunizmu od tej wolności, jaką mamy dzisiaj, oczywiście biorąc pod uwagę ducha artystycznego i możliwość tworzenia muzyki. Jasne, nie możemy porównywać systemu komunistycznego do tego, który mamy obecnie, demokracja jest wszak nieporównywalna z żadnym systemem. Szczególnie nie możemy porównywać jej z systemem totalitarnym, który de facto był więzieniem. Tyle że w każdym systemie tworzą się pewne ukryte strefy wpływów. Dzisiaj, mam wrażenie, też jesteśmy w pewien sposób uwięzieni jeśli chodzi o układy istniejące w świecie muzyki w Polsce.

Andrzej Kucybała: W okresie głębokiego komunizmu również i komuniści dostrzegali znaczenie kultury, do której się szczególnie nie wtrącała ówczesna władza. Uważali, że jest to dziedzina, która przynosi im pewien zaszczyt, że mogą się tym pochwalić, więc na przykład popierali i promowali twórczość Pendereckiego. To była taka nisza w tym więzieniu, na którą patrzyli przez palce.

Michał Dziuda. Nie czuli się zagrożeni. I jak wszyscy przywódcy reżimów totalitarnych mieli swoje miejsce, w którym mogli pokazać się światu z przekazem: „patrzcie, przecież my jesteśmy normalni”.

Kontrolowana namiastka wolności

Odpuścili więc sobie silną ingerencję w kulturę wysoką, w muzykę, bo miała ona być pozorem wolności?

Andrzej Kucybała: Tak. Oni w ten sposób dawali ludziom namiastkę pewnej wolności, ale zarazem ściśle kontrolowanej. Podam własny przykład. Założyłem kiedyś chór szkolny i postanowiłem, że będziemy ćwiczyć i doskonalić się na utworach Bacha. Jak się władze partyjne dowiedziały, że śpiewamy Bacha, a więc muzykę kościelną, to wezwano mnie na dywanik do KM PZPR i musiałem się gęsto tłumaczyć. Wygrałem prostą odpowiedzią (śmiech). Pierwszy sekretarz KM PZPR siedział rozparty za biurkiem i pił kawę. Mówię do niego „pan pije kawę?” – „tak”- odpowiada on. „Widzi pan, a my śpiewamy właśnie o kawie”- mówię. Facet reaguje ze zdziwieniem, że jak to tak. „Tak, Bach napisał kantatę o płynie, który pan pije”- tłumaczę. I już nie było cenzury, mogliśmy Bacha śpiewać.

Wróćmy do kwestii dzisiejszego zniewolenia młodych artystów pewnymi wzorcami narzucanymi przez szkoły czy środowiska muzyczne. Powiedziałbym, że tak naprawdę wszystko zależy od człowieka. Jeżeli masz własną, silną, osobowość, wierzysz w siebie i swój talent to nie dasz się złamać. Żaden system cię nie złamie, będziesz robił to, co uważasz za ważne dla siebie i innych.

Warto przeczytać: Muzyka elektroniczna zmienia nasz stan świadomości

Cavatina Philharmonic Orchestra. Pionierski projekt w Polsce

Michał Dziuda: Jednak występy orkiestry to gra zespołowa. Dlaczego więc żaden zespół filharmoniczny z Polski dziś nie jest szerzej znany za granicą?

Andrzej Kucybała: Głównie wynika to z systemu pracy, systemu nieefektywnego, zniewalającego muzyków, powodującego, że poziom artystyczny leci na łeb na szyję. Mówiąc w skrócie: system polega na tym, że artysta ma przyjść na określoną godzinę, wykonać określoną normę i z tej normy cię rozliczają. Dzisiaj jesteśmy na takim poziomie kultury pracy filharmoników polskich, jaka miała miejsce w okresie komuny, czterdzieści lat temu, tu się absolutnie nic nie zmieniło pod tym względem. Od lat trwa debata czym w zasadzie jest zawód artysty, ale niestety nikt nie ma odwagi, by podjąć decyzje i określić „kto to jest artysta”.

Michał Dziuda: Chcemy pójść inną drogą. Myślisz, że mamy szansę naszą orkiestrą być pionierem na polskim rynku, który rozpoczyna zupełnie inną epokę?

Andrzej Kucybała: Projekt, który chcemy zrealizować jest w warunkach polskich absolutnie nowatorskim.

I tu wracamy do Cavatina Philharmonic Orchestra. W jednym z czasopism muzycznych czytałem, że w Bielsku-Białej działa też Bielska Orkiestra Cavatina. Nowy projekt jest kontynuacją jej działań?

Jacek Stolarczyk: To było pierwsze podejście do — przy współpracy — idei stworzenia bielskiej orkiestry władz miasta i Fundacji Fiducia. Orkiestra miała charakter projektowy, regularnie- raz w miesiącu dawała koncert kameralny lub symfoniczny w Cavatina Hall. Chcieliśmy sprawdzić, czy będziemy w stanie taki projekt zrealizować i oczywiście, czy jest zainteresowanie wśród bielskich melomanów. Teraz można powiedzieć, że projekt ewoluował, rozwinął się do idei, którą realizujemy obecnie, czyli Cavatina Philharmonic Orchestra.

Czy wiesz, że: Kultura wymyka się nauce. Mimo licznych prób nie udaje się jej okiełznać

Cavatina Philharmonic Orchestra. Miasto chce współpracować

Projekt jest ambitny, koszt funkcjonowania takiego zespołu wraz z niezbędnym zapleczem to koszt kilku milionów złotych rocznie. Udało się Panom znaleźć partnerów, patronów, czy są przynajmniej deklaracje współpracy w tym zakresie ze strony władz miasta?

Jacek Stolarczyk: Miasto z nami blisko współpracuje i jest zainteresowane tym by w projekcie partycypować. Od pewnego czasu współpracując z władzami Bielska, widzieliśmy też- jak zmienia się podejście samorządu do muzyki klasycznej, jak pojawia się – wraz z powstaniem Cavatina Hall- przestrzeń do stworzenia profesjonalnej orkiestry symfonicznej. Zaczęło się od wątpliwości „na pewno sala koncertowa nie powstanie” przez „nie będzie działać” i „nie uda się wam” aż do momentu, w którym orkiestra już powstaje i w Urzędzie Miasta wiedzą, że skoro wszystkie trudności udało nam się pokonać, wszystko, co założyliśmy – udało się zrealizować, to czas przejść do kolejnego etapu.

Nie ulega wątpliwości, że orkiestra symfoniczna, czyli element kultury wysokiej to działanie mocno prospołeczne, które jednak ciężko budżetowo zamknąć tak by przynosiło zyski. Projektami społecznymi zazwyczaj zajmuje się państwo, albo w jakiejś części samorządy, podobnie jest na Zachodzie, ale — proszę zwrócić uwagę — tu jest sytuacja odwrotna! Z inicjatywą wychodzi Fundacja Fiducia, czyli instytucja prywatna i wyciąga dłoń do Urzędu Miasta – „słuchajcie, jeżeli chcecie, to możemy razem zrobić coś dobrego”.

Jacek Stolarczyk, kierownik artystyczny projektu Cavatina Philharmonic Orchestra

Nierozsądnym byłoby ze strony miasta, gdyby jego władze stwierdziły, że kulturą wysoką nie będą się zajmować, niech się tym przejmuje tylko prywatny podmiot. Na szczęście nasi włodarze doszli do wniosku, że warto wesprzeć i być częścią nowej Cavatina Philharmonic Orchestra. Miasto pomoże więc finansowo, a my oczywiście rozmawiamy też z innymi prywatnymi podmiotami, które ewentualnie mogłyby z nami współpracować.

Tylko w Bielsku- Białej: Jedyna prywatna sala koncertowa w Polsce

Jest Cavatina Hall. Będzie Cavatina Philharmonic Orchestra

Przez cała lata ‘90 mówiono, że Bielsku-Białej musi powstać orkiestra zawodowa, filharmoniczna. Ale na mówieniu się kończyło

Andrzej Kucybała: Jest jedna przyczyna generalna, dlaczego nie udało się wtedy tego zrobić: nie było miejsca, w którym można by było umiejscowić orkiestrę. Sala Szkoły Muzycznej w Bielsku-Białej, bardzo piękna i dobra akustycznie to sala na tylko 350 miejsc i jest salą koncertową bielskiej szkoły muzycznej. Sytuację zmieniło zdecydowanie powstanie Cavatina Hall.

Michał Dziuda: Cavatina dostarcza nie tylko hardware, Cavatina Hall dostarcza także software, którym jest podejście organizacyjne. A te dwa czynniki są kluczowe, by osiągnąć wysoki poziom, o którym mówimy.

Na szczęście też władze miasta z nami współpracują, zadeklarowały pomoc, natomiast nie będę ukrywał, że to Cavatina pokrywa finansowo większość budżetu orkiestry. I tu nasuwa się pytanie, czy i w jaki sposób będziemy mogli to zmienić. Powinniśmy znaleźć w Polsce takich ludzi, którzy zafascynują się naszym pomysłem na orkiestrę, tym w jaki sposób będzie ona grała, będzie pracowała, jej brzmieniem i w efekcie tego zdecydują się również ją wesprzeć. Bardzo chciałbym, żeby znaleźli się ludzie, którzy powiedzą: „tworzycie coś tak nowatorskiego, tak niesamowitego, coś tak przejmującego artystycznie, że będę was wspierać”.

Oczywiście nie będziemy współpracować z nikim kto będzie nam stawiał jakieś warunki w rodzaju: „dam wam milion złotych, ale musicie zatrudnić pana czy panią XY”. My na takie układy nigdy nie pójdziemy. Jednak fajnie byłoby poczuć szerokie wsparcie, wszak Polska ma 40 mln ludzi, a wielu z nich jest ludźmi zamożnymi.

Inwestycja w kulturę

Andrzej Kucybała: Będzie nam łatwiej po rozpoczęciu działalności, gdy zaprezentują się naprawdę wybitni artyści, których zatrudniamy, gdy damy pierwsze koncerty. Zaczniemy powoli docierać do ludzi mających pieniądze i chcących zainwestować je w kulturę, tak jak ty to robisz. Jest nadzieja i wierzę, że uda się nam to uzyskać.

Jeśli nie byłeś- przeczytaj: Pierwszy Cavatina Guitar Festival za nami. Wypadł fenomenalnie!

Stanley Dodds, światowej sławy dyrygent, dyrektor artystyczny Cavatina Philharmonic Orchestra

Orkiestra z Bielska- Białej nie będzie standardowym projektem

Proszę w takim razie zdradzić jaki repertuar przewidujecie na wrześniowy debiut Orkiestry. Chyba że ma to być niespodzianka, która chcecie zaskoczyć melomanów.

Jacek Obstarczyk: Stanley Dodds — czyli nasz dyrektor artystyczny — postawił w pierwszym sezonie na klasyczne dzieła symfoniczne, w tym przede wszystkim na Beethovena i Mozarta, na których orkiestra, mówiąc krótko będzie się „zgrywać”. Oprócz tego pojawi się muzyka filmowa i koncerty dla dzieci, a także działania edukacyjne nie tylko dla młodych słuchaczy. Natomiast fascynacja Stanleya muzyką polską da o sobie znać w repertuarze utworami Grażyny Bacewicz, Witolda Lutosławskiego czy Kazimierza Serockiego.

Z założeń projektu, który miałem okazję poznać wynika, że Cavatina Philharmonic Orchestra będzie się różnić od tych, które już funkcjonują w Europie.

Michał Dziuda: Z jednej strony odmienność ta polegać będzie na warstwie artystycznej, w tym w doborze repertuaru i sposobie prezentacji muzyki. Ale zasadnicze różnice są też w wymiarze organizacyjnym: w sposobie naboru artystów, ich funkcjonowania w zespole.

Jacek Obstarczyk: Tak, jeżeli weźmiemy naszą orkiestrę i porównamy ją z którąkolwiek z tych, jakie już funkcjonują to trzeba też pamiętać, że najczęściej są to orkiestry mające już bardzo długie tradycje. I z jednej strony jest to piękne, bo możemy mówić o wyrazistym stylu danej orkiestry; u „wiedeńczyków” są takie niuanse brzmieniowe, a u „berlińczyków” inne i dlatego wykonania tych samych utworów brzmią zupełnie inaczej etc. To są kwestie, które wynikają z pewnych tradycji wykonawczych.

Michał Dziuda: Brzmienie może wynikać z interpretacji, ale wynika też z ustawienia zespołu z tego, na jakich instrumentach grają oraz z tego, w jaki sposób prowadzi orkiestrę dyrygent.

Przeczytaj: Beethoven wielkim kompozytorem był. Dlaczego jego dzieła się nie starzeją?

Jak wypracować własne brzmienie?

Jacek Obstarczyk: Oczywiście. Dyrygent i jego interpretacja. To, jacy dyrygenci współpracowali z danymi orkiestrami przez lata, ukształtowało ich sposób wykonywania utworów, podejście do nich. I to jest pierwsza rzecz. Druga – przez lata wykształciły się też pewne maniery wykonawcze, które są charakterystyczne dla poszczególnych zespołów i wreszcie- instrumenty, na których grają. Weźmy na przykład instrumenty dęte, czyli te, które najpóźniej się rozwijały, najpóźniej ewoluowały pod kątem budowy. Francuzi szli w jednym kierunku, a Niemcy w zupełnie innym i między tymi orkiestrami pojawiają się różnice, także w budowie samego instrumentu.

Michał Dziuda: To jest temat bardziej na analizę muzykologiczną niż na naszą rozmowę. Ale zacząłeś od tego, że brzemienia różnych orkiestr wynikają z tradycji, a my zaczynamy tę tradycję dopiero tworzyć. Co to dla nas oznacza?

Jacek Stolarczyk: Nasza tradycja dopiero się kształtuje i nas kształtuje. My też nie wiemy do końca, w jakim kierunku jako orkiestra będziemy dążyć, w czym będziemy się specjalizować. ”Wiedeńczycy” na przykład absolutnie nie ruszają muzyki współczesnej, rozrywkowej, a to są pomysły, o których my myślimy. Chcielibyśmy sięgać nie tylko po muzykę klasyczną, ale też realizować projekty symfoniczne na przykład we współpracy z zespołami rockowymi.

Będziemy zespołem, który pracuje w tej samej stałej obsadzie, co daje nam tę przewagę nad orkiestrami, w których zespół cały czas rotuje. Dlaczego? Bo orkiestra, w której zespół zmienia się w zależności od projektu, w jakim uczestniczy, praktycznie nie ma szans wejść do superligi. Jeśli pracuje się przy kilku projektach, jakiś inny zespół orkiestrowy jest tym pierwszego wyboru, to może brakować zaangażowania, czy po prostu pojawia się „sorry, ale tym razem nie dam rady”.

Kto w ekipie Cavatina Philharmonic Orchestra? „Chcemy najlepszych”

Rozmawialiśmy o siermiężnym okresie komunizmu. A czy w okresie Międzywojennym była w Polsce orkiestra, o której można powiedzieć, że grała na poziomie międzynarodowym?

Andrzej Kucybała: Były dwie takie orkiestry w międzywojennej Polsce cieszące się dużym uznaniem: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Lwowskiej i Filharmonia Narodowa w Warszawie. Z dawnych opowieści moich znajomych, którzy w tym czasie mieszkali we Lwowie, Filharmonia Lwowska koncertowała również za granicą, a poza tym jedna rzecz była charakterystyczna dla niej. Otóż była to jedyna orkiestra w Polsce, która w swoim instrumentarium posiadała skrzypce Stradivariusa i innych sławnych lutników włoskich.

Michał Dziuda: Też byśmy chcieli mieć. (śmiech). Na razie mamy zapewnienie, że otrzymamy jeden bardzo ciekawy instrument…

Andrzej Kucybała: Mam nadzieję, że pozyskamy skrzypce Amatiego z 1710 r., które są w posiadaniu wybitnego polskiego skrzypka. Jest szansa, bo ich właściciel dąży do tego, by pozostały one w Polsce, a nie wywędrowały za granicę.

Michał Dziuda: Zatrudniamy też wybitnego znawcę instrumentów dętych z Berlina.

Andrzej Kucybała: Tym człowiekiem jest jeden z najsłynniejszych oboistów w obecnym świecie muzycznym. Jest to dla nas bardzo korzystne, ponieważ już siłą rzeczy podniesie poziom muzyków, którzy startują w naszym konkursie. Podniesie rangę, a jednocześnie da im do zrozumienia, że tu nie może być żadnej fuszerki.

Ujawniamy: Dlaczego Beethoven był głuchy? Naukowcy rozwiązali 200-letnią zagadkę

Cavatina Philharmonic Orchestra: „Będziemy w lidze światowej”

Chcecie być awangardą światowej muzyki w kategorii: orkiestry. To nie będzie łatwe zadanie.

Michał Dziuda: Superliga polega na tym, że zespół gra ze sobą przez dłuższy czas, dyrygent, który pracuje z orkiestrą wypracowuje charakterystyczne dla niej brzmienie, plus do tego dochodzi repertuar, który w naszym przypadku będzie repertuarem zupełnie „z boku”, innym niż to, co prezentują pozostałe filharmonie w Polsce.

Będziemy bardziej otwarci na różnego rodzaju nurty nowoczesnej, współczesnej muzyki, a jak już to brzmienie orkiestry zostanie wypracowane- zajmie pewne miejsce w przestrzeni muzycznej. Oczywiście jeszcze nie wiemy, trudno dziś oceniać, do jakiego punktu dojdziemy, ale zastanawiam się, czy to, o czym mówimy daje nam przewagę nad innymi orkiestrami czy jest to bardziej eksperyment

Jacek Obstarczyk: Jest bardzo duża otwartość, żeby próbować różnych rzeczy, różnych stylów i ten okres początkowy da nam odpowiedzi na pytania, które dzisiaj sobie zadajemy. Będziemy wiedzieli, w którym kierunku iść, w którym „dociskać”…

Reperutar klasyczny na początek

Czyli szukać kierunku, który pozwoli orkiestrze wypracować pewną rozpoznawalność?

Michał Dziuda: Dlatego w pierwszym kroku wybieramy repertuar klasyczny – oczywiście oprócz niego pojawią się też inne utwory – ale ten klasyczny repertuar będzie służyć temu, by przejść przez pewien warsztat, dopracować brzmienie orkiestry. Pierwszy rok jest poświęcony temu by orkiestra mogła się zgrać, wypracować swój charakterystyczny styl.

Jacek Obstarczyk: Ciekawe są spostrzeżenia Stanleya Doddsa. Zwrócił on uwagę, że nie ma w Polsce orkiestry, o której mówiłoby się na Zachodzie, że ma ona swój charakterystyczny, rozpoznawalny styl. Czegoś takiego nie ma. Natomiast my możemy pracować nad nim od początku, mamy „czystą kartę”.

Michał Dziuda: Chcemy dołączyć do ligi światowej. Mamy, wspólnie ze Stanleyem, taki zamiar, by wypracować nasz własny styl, który sprawi, że będziemy znani „ta orkiestra z Bielska-Białej ma swoje brzmienie i jest ono na poziomie światowym”. Takie mamy ambicje.

Jacek Obstarczyk: To będzie na pewno proces długoterminowy. Mówiąc o muzyce można stosować wiele analogii do sportu. Nie da się zbudować nowej sylwetki, mięśni, schudnąć i zbudować formy w krótkim czasie tak samo muzyka wymaga czasu. Muzyka dojrzewa, nie ma drogi na skróty. Dużo odpowiedzi będziemy mieć po roku, dwóch.

Jacek Stolarczyk: Wiele zależy od tego, jakich muzyków uda się nam zaprosić do współpracy. Po roku, dwóch latach będziemy już wiedzieć, w którym kierunku chcemy iść. Dziś mamy wiele pomysłów, będziemy je sprawdzać. To jest też bardzo ważne przy naborze bowiem chcemy ludzi otwartych na nowe wyzwania i pomysły. W konserwatywnych orkiestrach czasami bywa tak, że muzyk potrafi zagrać Beethovena, Straussa i już nic więcej. Koniec kropka, nie będzie się rozwijać. My takich ludzi nie chcemy.


Część druga wywiadu możecie Państwo również przeczytać na stronie Holistic News:

Cavatina Philharmonic Orchestra: „Będziemy grać z pasją” (część 2)

Zapraszamy!


Przeczytaj także:

Opublikowano przez

Wojciech Wybranowski

Redaktor naczelny


Dziennikarz, publicysta, komentator, wielki fan Lecha Poznań, polskiej literatury fantasy i niezdrowej, kalorycznej kuchni. Były redaktor naczelny „Głosu Wielkopolskiego”. Wcześniej dziennikarz śledczy i polityczny (m.in. „Rzeczpospolitej”, „Uważam Rze” oraz tygodnika „Do Rzeczy”). Laureat kilku nagród i wyróżnień dziennikarskich.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.