Humanizm
Klawo, w dechę, mega. Każde młode pokolenie ma swój język
25 grudnia 2024
Do schludnie ubranej kobiety, stojącej tuż przy ogrodzeniu kliniki aborcyjnej, podchodzi policyjny patrol. Po krótkiej wymianie zdań prawda wychodzi na jaw. Najstarszy stopniem aresztuje kobietę. Czy to fragment z notatek George’a Orwella? Nie, wszystko wydarzyło się w zeszłym roku w brytyjskim Birmingham. A kolejny taki przypadek rozpatruje właśnie sąd.
„Przyłapana” nazywa się Isabel Vaughan-Spruce i jest to już jej drugi konflikt z prawem. W dodatku kolejny raz popełnia to samo „przestępstwo”. Nagranie z momentu jej zatrzymania stało się viralem w sieci. Na filmie widać kobietę stojącą tyłem do gęsto zarośniętego i wysokiego ogrodzenia, na którym zaczepiono tablicę z napisem o klinice aborcyjnej, znajdującej się za płotem. Policjant pyta, czy kobieta wie, co jest za jej plecami. Ta odpowiada twierdząco. Jednak zaprzecza, by pod placówkę aborcyjną przyszła w ramach protestu. „Modli się pani teraz?” – dopytuje policjant. „Tak, modlę się w myślach” – przyznaje się szczerze. I tu funkcjonariusz zaczyna działania niczym bohater orwellowskiej Policji Myśli.
Policjant chce, by Isabel pojechała z nim złożyć zeznania. Kobieta odpowiada, że jeśli ma wybór, to odmawia zeznań na komendzie. Wówczas policjant oznajmia, że musi ją aresztować. Przedtem jednak niemal niewidoczna, stojąca nieruchomo wolontariuszka chrześcijańskiej organizacji zostaje dokładnie zrewidowana na ulicy. Policjanci szczególnie starannie sprawdzają, czy nie ukrywa czegoś we włosach.
Podobny przebieg zdarzeń nie był wyjątkowy. W marcu 2022 r. wolontariuszka Isabel Vaughan-Spruce i ksiądz katolicki Sean Gough zostali uznani za „niewinnych” po postawieniu im karnych zarzutów. Za co? Za modlitwę w myślach w tzw. strefie buforowej. Wyznaczono ją w pobliżu jednej z wielu klinik aborcyjnych.
Chociaż wolontariuszkę uznano za niewinną naruszenia „strefy buforowej”, to jednak aresztowano ją kilka tygodni później. Tym razem również za niewłaściwe myśli w pobliżu placówki aborcyjnej. Tym razem jednak kobieta oskarżyła policję o łamanie praw obywatelskich, a sprawa nabrała rozgłosu o charakterze politycznym.
„Kraj taki jak nasz, w którym tak wysoko ceni się prawa człowieka i wolność słowa, powinien być przerażony aresztowaniem swoich obywateli za ich ciche myśli lub modlitwy” – komentował m.in. lord Michael Farmer z partii konserwatywnej.
„To niesamowite, że w nowoczesnej Wielkiej Brytanii aresztowano ludzi za zbrodnię myśli” – wtórował mu lord David Frost, były dyplomata z rządu Borisa Johnsona.
Zareagowała nawet agencja rządu USA, który trudno obecnie posądzić o konserwatyzm. Komisja ds. Międzynarodowej Wolności Religijnej Stanów Zjednoczonych (USCIRF) uznała aresztowanie Vaughan-Spruce za przykład „prześladowania jednostki za ich pokojowe wyrażanie przekonań religijnych”.
Warto przeczytać: Napad, który zmienił psychologię. Tajemnice syndromu sztokholmskiego
Sprawę wolontariuszki wyciszono, doprowadzając do ugody z policją. Vaughan-Spruce dostała nawet 13 tys. funtów odszkodowania, ale nie zmieniło to podejścia lokalnych władz do tropienia myśli swoich obywateli.
We wrześniu tego roku rozpoczął się proces Adama Smitha-Connora. To weteran armii, uczestnik misji w Afganistanie. Został oskarżony o przestępstwo polegające na modlitwie w myślach w pobliżu placówki aborcyjnej w Bournemouth. Do procesu doszło mimo tego, że nawet patrol policyjny, który miał zatrzymać byłego wojskowego, nie znalazł nic zdrożnego w jego postępowaniu. Funkcjonariusz przyznał, że mężczyzna, stał w miejscu publicznym, tyłem do placówki aborcyjnej, bez jakichkolwiek transparentów i wnoszenia haseł. A tym samym nie łamał prawa.
Policjant zauważył też trzeźwo, że myśli Smitha-Connora są jego prywatną sprawą. Zaś zakuwając go w kajdanki, mógłby być sam oskarżony o napaść. Zatem policjanci wezwani do interwencji podali rękę weteranowi i spokojnie odeszli.
Ich postawa nie jest jednak powszechna, co w Wielkiej Brytanii budzi skojarzenia z twórczością słynnego pisarza Georga Orwella. Mało tego, ma się wrażenie, jakby fantazja Orwella była inspiracją do zmieniającego się prawodawstwa na Wyspach.
To się czyta: Na Północy bez zmian. Szwecja na wojnie z przedmieściami
Jak wiadomo sztandarowa powieść pisarza, pt. Rok 1984, wprowadza pojęcie „myślozbrodni”, zaczerpnięte z tzw. nowomowy. W fantastycznym państwie zwanym Oceanią bez względu na to, czy ktoś popełni przestępstwo, czy nie, Policja Myśli i tak go dopadnie. Myślozbrodnia to „zasadnicza zbrodnia, z której biorą się wszystkie pozostałe”. Jak pisze Orwell, „Myślozbrodni nie da się ukrywać wiecznie. Przez pewien czas, nawet przez lata, winowajca może uniknąć kary, ale prędzej czy później musi mu się powinąć noga”.
Wizja Orwella, oparta na jego własnych obserwacjach z miejsc rządzonych przez komunistów, jest jeszcze odległa od rzeczywistej sytuacji w Wielkiej Brytanii. Jednak, o ile sama przedstawiona przez niego „nowomowa” miała bardzo solidne podstawy w realiach Związku Radzieckiego, o tyle pojęcie „myślozbrodni” – inwigilowanie, oskarżenia o niewłaściwe myśli w niewłaściwym miejscu, prowadzenie procesów i karanie za podobne „przestępstwa” – pozostawały dotąd w sferze upiornej fantastyki.
Obecnie prawo Wielkiej Brytanii konsekwentnie ewoluuje. W marcu 2023 r. parlament Wielkiej Brytanii zagłosował za ustanowieniem „stref buforowych” wokół każdej placówki aborcyjnej w Anglii i Walii w ramach ustawy o porządku publicznym. Z kolei The Telegraph poinformował, że rozważane było nazwanie „cichej modlitwy” działalnością przestępczą zgodnie z wytycznymi nowego prawa.
W czerwcu tego roku prawo o „strefach buforowych” przegłosował parlament szkocki. A posłanka „Zielonych”, Gillian Mackay, która szczególnie zapamiętale lobbowała za tymi rozwiązaniami, uznała pierwszy dzień obowiązywania nowych przepisów za „kluczowy”.
Nikt, kto chciałby zaoferować pomoc kobietom decydującym się na aborcję, nie może się zbliżyć do ośrodka na 656 stóp (200 m). Każda osoba naruszająca nowe przepisy dotyczące strefy może zostać ukarana grzywną w wysokości do 10 000 funtów. A w poważniejszych przypadkach, nieograniczoną kwotą. Każde zachowanie w obrębie stref buforowych mogące wpłynąć na decyzję kobiet i personelu, dotyczącą dostępu do usług kliniki, jest przestępstwem.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Co dzieje się z umierającymi w ostatnich chwilach, dr Teresa Weber-Lipiec | #PoLudzku
Brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapowiedziało wprowadzenie w życie podobnego prawa pod koniec października tego roku. Modlitwa w myślach, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie została uznana za przestępstwo. Jednak, jak podkreślają komentatorzy, wprowadzane prawo nie jest do końca jasne, a więc pozwala na szeroką interpretację i nadużycia.
Czy są one możliwe? Niestety, tak. Choćby dlatego, że wprowadzenie „myślozbrodni” wydaje się być pochodną innych konstrukcji z „nowomowy”, które już wcześniej przyjęły się na żyznym pod tym względem gruncie demokratycznego Zachodu.
To mogą być drobiazgi. Jak używanie samego określenia: „Wielki Brat”, zaczerpniętego również z powieści Orwella, które od dawna powtarzane jest bez refleksji. Uczestnicy „reality show” o tej nazwie są „nominowani do opuszczenia” programu. Tak jakby wykluczenie i tym samym przegrana była przepustką do uzyskania nagrody.
Ważny temat: Podwyżki cen kawy w Europie. Skutek nowych regulacji Unii
Zmienianie znaczeń słów to jedna z podstawowych zasad „nowomowy”. Czy zatem dalecy jesteśmy od haseł wypisywanych m.in. na murze gmachu Ministerstwa Prawdy orwellowskiej Oceanii: „Wojna to Pokój; Wolność to Niewola; Ignorancja to Siła”?
W końcu każdy, kto prowadzi wojnę zapewnia, że walczy o pokój. Wolni jesteśmy „od czegoś” i dzięki temu możemy przyjąć poglądy tych, którzy mówią nam, że jesteśmy wolni. Niejednokrotnie też przyjmujemy hasła większości, nie rozumiejąc ich.
Można się też pocieszać, że zakaz myślenia w jednej sprawie, pomoże zachować „ważniejsze” wartości. Jednak w gruncie rzeczy w przypadku rozpatrywanym w Wielkiej Brytanii nie chodzi tylko o religię czy aborcję. Jeśli doszło do formalnego zakazu myśli w danym miejscu, możemy sobie też wyobrazić sytuację odwrotną. Może kiedyś pod kościołem do człowieka stojącego z głową pełną zdrożnych fantazji, podejdzie Policja Myśli, podejrzewając go o „myślozbrodnię”. Niemożliwe?
Przeczytaj inny tekst Autora: Zbrodniczy umysł Adolfa Hitlera. Czy führer zdołał zatrzeć ślady psychozy?