Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Główny zarzut wobec wolontariatu jest taki: jeżeli pomagasz innym, to świadomie lub podświadomie robisz to dlatego, żeby poczuć się lepiej ze sobą. Prawdziwa bezinteresowność nie istnieje – jest tylko sposobem na dokarmienie ego. Tymczasem wolontariat to nie tylko droga do samozadowolenia, a niezwykła moc pomagania innym może być odpowiedzią na kryzysy zdrowia psychicznego.
Filozof i kognitywista John Vervaeke, wykładający na wydziale psychologii Uniwersytetu w Toronto, stworzył formułę, która pozwala na odnalezienie sensu w życiu i osiągnięcie poczucia spełnienia. Na początek musimy zdefiniować, co jest dla nas w życiu absolutnie najważniejszą wartością. Tak ważną, że chcielibyśmy widzieć jej w świecie jak najwięcej. Nawet kiedy nas już na nim nie będzie. Po drugie, musimy działać w dokładnie tym kierunku – nasze codzienne życie powinno opierać się na tym, by na świecie było jak najwięcej tej najważniejszej dla nas wartości.
Jeżeli najważniejsza jest dla nas sprawiedliwość albo empatia – na tyle ważna, że poświęcimy nasz własny czas, aby trwała również wtedy, gdy nas zabraknie – to musimy działać w kierunku jej mnożenia. Sens życia według Vervaeke’ego tkwi nie w wyznawaniu moralnych wartości, a w działaniu. Nie chodzi też wyłącznie o działanie w zgodzie ze sobą. Nasze działania powinny doprowadzić do szerzenia wartości poza naszym życiem. Nie wystarcza, aby nasze wybory były odbiciem wyznawanych przez nas wartości – musimy też czuć, że dzięki nam one trwają i rosną.
Czasami nasza najważniejsza wartość może być trudna do zidentyfikowania. Dla niektórych jest to szacunek, odpowiedzialność, wdzięczność, odwaga czy umiejętność wybaczania. Inni cenią ciężką pracę, a jeszcze inni nad wszystko przedkładają rodzinę lub miłość. O ile wielu z nas stara się pozostawać wiernymi ideom, to niewielu ma przywilej szerzenia wyznawanych wartości w życiu prywatnym czy zawodowym. Vervaeke rzuca nam trudne wyzwanie. Wolontariat i działania charytatywne mogą być na nie odpowiedzią.
Dowiedz się więcej: Coraz większa samotność seniorów. „Możemy im pomóc”
W książce Jak odzyskać siebie i utracone więzi. Wyjść z depresji i odnaleźć nadzieję Johann Hari – dzięki rozmowom z psychologami, psychiatrami i naukowcami – wytypował dziewięć nieoczywistych źródeł depresji i zaburzeń lękowych. Podobnie jak Vervaeke Hari uważa, że poczucie więzi z wyznawanymi wartościami jest elementarnym czynnikiem dla pielęgnowania zdrowia psychicznego. Musimy czuć, że praca, którą wykonujemy, nie jest bezwartościowa. Co więcej, wychodząc do niej, powinniśmy mieć poczucie, że czynimy świat lepszym miejscem.
Kiedy jest odwrotnie, próbujemy rekompensować negatywne odczucia, skupiając się na aspekcie finansowym albo na tym, że dzięki pieniądzom utrzymujemy ukochaną rodzinę. Dla wielu osób może to być wystarczającą motywacją, ponieważ łączy się z inną ważną więzią – poczuciem wykonywania pracy, która ma sens. Sens, który w tym wypadku odnajdujemy poza nią samą. Hari twierdzi jednak, że nawet te osoby w końcu zostaną skonfrontowane z konsekwencjami swoich wyborów. Nawet do nich w końcu zapuka depresja i poczucie wypalenia.
Życie w zgodzie z wartościami pomaga nam także w budowaniu innych ważnych więzi. Równie ważne jest poczucie bycia szanowanym oraz pielęgnowanie bliskich kontaktów z ludźmi i naturą. Prawdziwa satysfakcja z życia wymaga jednoczesnego zaspokojenia potrzeb na różnych płaszczyznach. Może wydawać się to przytłaczające. Wolontariat jest odpowiedzią na wiele z nich. Nie tylko zaspokoi nasze zapotrzebowania społeczne i pomoże w kryzysie psychicznym, ale może stać się także odtrutką na narcystyczne tendencje charakterystyczne dla naszych czasów.
Polecamy rozmowę z prof. Dominiką Dudek na naszym kanale: HOLISTIC NEWS: Moda na depresję? Pacjenci przychodzą do gabinetu psychiatry i proszą o lek
Zanim znalazłam odpowiednią fundację, która umożliwiła mi pomoc bezdomnym zwierzętom, musiałam pocałować parę żab. Wchodząc do nowej organizacji charytatywnej, musiałam skonfrontować się z osobami w nieznanym mi środowisku, o zupełnie innym ode mnie usposobieniu. Było to wyjście ze strefy komfortu, a jednocześnie wystawienie na próbę mojej cierpliwości. Według psychologów to jeden z wielu pozytywnych aspektów wolontariatu. Tworzenie relacji z ludźmi z nowych środowisk poprawia umiejętności społeczne.
W najlepszym wypadku wolontariat to sposób na rozszerzenie siatki znajomych. Moje początki były też dla mnie lekcją chowania własnych uczuć, kiedy działamy w kierunku większego dobra. Ludzie są pełni emocji i czasami przychodzi nam współpracować z trudnymi osobami. Paradoksalnie tworzenie kompromisów jest tu jednak dużo łatwiejsze niż w pracy płatnej. Kieruje nami wyższa motywacja, dużo ważniejsza niż wynagrodzenie finansowe. Stawką jest pomoc potrzebującym – zwierzęciu czy drugiemu człowiekowi – a przez to własne spełnienie.
Jeżeli nie budujemy bliskich więzi z naturą i zwierzętami w pracy czy życiu codziennym, to wolontariat jest do tego doskonałą okazją. Poprawia nie tylko nasz stan psychiczny, ale często nawet zdrowie fizyczne. Daje poczucie sprawczości – jeżeli proponujemy inicjatywę, to musimy ją skoordynować, a często nawet zrealizować samodzielnie. To zwiększa naszą pewność siebie i daje możliwość pracy nad sobą. A jeżeli dobrze zaplanujemy nasze działania według własnych zainteresowań, to przy okazji ciężka praca może okazać się też dobrą zabawą.
Korzyści z wolontariatu są bardzo wymierne i gruntownie zbadane. Według badań psychologicznych istnieje wysoka korelacja pozytywna między wolontariatem a samooceną, psychicznym samopoczuciem, poczuciem sensu, dumy i sprawczości, a także satysfakcją z życia. Wolontariat wpływa również na ocenę jakości życia, zmniejsza skutki depresji i wypalenia, a nawet pomaga pogodzić się z ideą śmiertelności. Zmniejsza też stres. Niewiele rzeczy potrafi mi dać tyle satysfakcji, co przebywanie ze zwierzętami i aktywne im pomaganie.
Obecnie wiele osób kwestionuje uniwersalność terapii, w której eksplorujemy swoją przeszłość czy lęki. Jest ona bardzo potrzebna, a jej rezultaty są potwierdzone naukowo, ale nie dla każdego będzie odpowiednia. Wolontariat pokazuje, że odpowiedź często leży w działaniu, a nie myśleniu. Paradoksalnie przeniesienie uwagi z własnego wnętrza na zewnątrz może być odpowiedzią na nasze egzystencjalne strachy. Zamiast bez końca analizować swoje problemy, możemy realnie ulżyć w problemach drugiego człowieka. Nowa perspektywa pomaga w walce z depresją czy nerwicą.
Świadomość tego, że jesteśmy otoczeni ludźmi, którzy nas rozumieją i wyznają podobne wartości, jest niezwykle satysfakcjonująca. Nic jednak nie jest lepsze od poczucia, że my sami żyjemy z naszymi wartościami w harmonii. Wolontariat pomaga utrzymać kolejną więź, o której pisze Hari – poczucie nadziei. Kiedy sami budujemy lepszy świat, możemy czuć się bezpieczniej, patrząc w przyszłość. A pragmatyków niech przekona to, że praca charytatywna pozwala budować umiejętności przydatne w pracy zarobkowej i stworzyć wyróżniające się CV.
Wolontariat ma też swoją ciemną stronę. Biorąc odpowiedzialność za problem we własne ręce, pozwalamy społeczeństwu – a przede wszystkim rządowi – na ociąganie się ze stworzeniem dla tego problemu systemowego rozwiązania. Skoro ktoś zajmuje się bezdomnymi królikami bez nakładów ze strony państwa, a osoby chore mogą liczyć na zbiórki albo dobroć influencerów, to po co inwestować w kompleksowe rozwiązania dla tych kwestii?
Co więcej, zarzut z początku artykułu wciąż jest aktualny: czy pomagając innym, robisz to z samolubnych pobudek? Może i tak być. Ale czyż nie lepiej żyje się w świecie, w którym każdy działa na rzecz wspólnego dobra, nawet jeżeli pod płaszczykiem bezinteresowności kryje dbałość o własne zdrowie psychiczne, chęć stworzenia nowych relacji społecznych albo po prostu przemożna ochota głaskania puchatych królików?
Może Cię zainteresować: Pustynie żywnościowe. Narastający problem, który pogłębia nierówności na świecie