Nauka
Obserwacja galaktyk zmienia naukę. Webb bada początki kosmosu
05 grudnia 2024
„Polacy do boju!” – jeszcze nieraz w najbliższych tygodniach padną te słowa. Sezon wydarzeń sportowych jest w rozkwicie, a nasi reprezentanci będą mieli kolejne okazje do sprawdzenia swoich umiejętności. Jakie emocje będą nam towarzyszyć i czego dobrego możemy nauczyć się w trakcie kibicowania?
Tegoroczne lato obfituje w liczne wydarzenia sportowe, które angażują nasz czas, emocje i uwagę. Dopiero co zakończyły się Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej 2024, które chyba bez zaskoczenia wygrali Hiszpanie. A tymczasem rozpoczynają się Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Ledwo co zakończony Wimbledon, a pod koniec sierpnia rusza US Open, a z nim na nowo rozpalą się nasze nadzieje… Jak widać, okazji do kibicowania Polakom w sportowych zmaganiach nie brakuje. Warto jednak przyjrzeć się bliżej temu, jak przeżywamy te wydarzenia jako ludzie, jako Polacy, jako patrioci czy po prostu zwykli obywatele. Czego dostarczają nam takie imprezy sportowe – bez względu na to, czy oglądamy je na żywo na trybunach sportowych, czy przed telewizorem, obserwując na szklanym ekranie naszych reprezentantów.
Korzenie zmagań sportowców sięgają jeszcze czasów starożytnej Grecji, kiedy to różnorodne dyscypliny sportowe ukształtowały się jako stały i nieodłączny element życia społecznego i kulturowego. Widowiskowa rywalizacja, oparta na sile, zręczności i konkretnych umiejętnościach, skupiała uwagę obywateli. Ukazywała im nie tylko możliwości ludzkiego ciała, ale także współzawodnictwo i dążenie do wygranej jako naturalne ludzkie potrzeby. Warto także zaznaczyć, że uprawianie sportu z czasem zaczęto traktować jako przygotowanie do udziału w prawdziwej walce. Połączenie ćwiczeń fizycznych z pielęgnacją i rozwojem cnót wojownika – takich jak odwaga, wytrwałość, wytrzymałość – stanowiło doskonały test dla przyszłych uczestników wojen. Z jednej strony sport stanowił sposób na rozładowanie agresji i napięcia wewnętrznego, a z drugiej doskonałe przygotowanie do wyzwań przyszłości.
Grecki pieśniarz i poeta Homer (VIII wiek p.n.e.) zwracał też uwagę na wyraźny podział, który zachodził na skutek organizowania zawodów i angażowania się obywateli w rywalizację sportową. Tylko ci najlepsi mieli przywilej prezentowania swoich umiejętności na arenach czy stadionach. Reszta społeczeństwa zajmowała miejsca widzów, czyli jedynie obserwatorów. Antyczne postacie opisane przez Homera – takie jak Odys, Diomedes czy Ajas – uczestniczą w sportowych zmaganiach, a anonimowy tłum Achajów z podziwem przygląda się ich rywalizacji. Homer pokazywał więc igrzyska jako rozrywkę, jednakże samo uprawianie sportu traktowano jako pewnego rodzaju cnotę. Zwycięstwo gwarantowało wygranym większe wpływy w greckich polis.
O tym, jak ważną rolę w wychowaniu i kulturze helleńskiej stanowiły sport i rozwój ciała, świadczą także przekazy greckiego filozofa Platona. W porządku i hierarchii wychowania młodego człowieka umieścił on ćwiczenia fizyczne jako przedmiot obowiązkowy już na najwcześniejszym etapie rozwoju. Także ówczesny starożytny ideał zwany kalokagathia oznaczał zrównanie ze sobą piękna i dobra. Dzisiaj używamy frazy: „Zdrowy duch w zdrowym ciele”.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Czy istnieją granice w sporcie wyczynowym?
Sięgając do faktów historycznych i pierwszych udokumentowanych igrzysk sportowych:
To, co z perspektywy współczesnego człowieka warto przypomnieć i wyraźnie podkreślić: już od samego początku igrzysk, uczestników obowiązywały zasady etyczne. Każdy zawodnik w pierwszym dniu rywalizacji zobowiązywał się do przestrzegania reguł czystej gry. Co ciekawe: zawodnicy walczyli nago. Nie tylko dlatego, aby publiczność mogła podziwiać piękno atletycznie wyrzeźbionych ciał, ale także po to, aby uniknąć chowania broni pod ubraniem. To pokazuje, jak dużą wagę, starożytni przywiązywali do uczciwej rywalizacji i kultywowania zasad. Dla tych, którzy próbowali ominąć ustalone reguły gry i walczyć nieuczciwie, wyznaczona była kara grzywny lub chłosta. Z uzyskanych w ten sposób funduszy finansowano tak zwane pomniki hańby (gr. zanes).
Dowiedz się więcej: Czy sex play jest fair play? Kiedy sportowcy trans mają przewagę
Przyglądając się współczesnemu współzawodnictwu sportowemu, widzimy, że wiele ze starożytnych ideałów zostało zachowane. Współczesnym psychologom zawdzięczamy zaś lepsze rozumienie naszych pierwotnych instynktów i popędów. Skąd w człowieku potrzeba rywalizacji? Dlaczego chcemy konkurować i do czego potrzebne nam zwycięstwo? W jaki sposób poczucie wygranej wpływa na człowieka?
Carl Gustav Jung (1875–1961), przedstawiciel psychologii analitycznej, wprowadzając pojęcie archetypu, wskazał na pewne uniwersalne, nieświadome wzorce i motywy przejawiające się w ludzkim zachowaniu. Archetypy tworzą wspólną psychikę ludzkości, zwaną przez Junga „zbiorową nieświadomością”. Wpływa ona na nasze postawy, nadając im kształt. Wśród wielu form i przejawów archetypów Jung wskazywał między innymi na archetyp „bohatera”. W nim ujawniała się pierwotna ludzka potrzeba dążenia do wyznaczonego celu i osiągania go w poczuciu wygranej. Możemy przypuszczać, że współczesną odsłoną tego archetypu jest właśnie wojownik, a więc także sportowiec. Ten, który walczy, nie poddaje się, każdą porażkę traktuje jako kolejny krok na drodze rozwoju i dążenia do sportowego perfekcjonizmu. To wszystko, o czym pisał Homer czy Platon, co wiele wieków później przepracował w swoich badaniach Jung, możemy przełożyć na realia współczesnego sportowca.
Polecamy: Kobieca piłka nożna. Piłkarki zamiast piłkarzy
Warto jednak spojrzeć także z drugiej strony, a więc z perspektywy kibica i obserwatora. Możemy zapytać: co nam – jako widzom – daje śledzenie zmagań sportowych? Przyglądając się Polakom, łatwo zauważyć, że oczywiście nie wszyscy w równej mierze interesujemy się sportem. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że duża część naszego społeczeństwa w ogóle nie wykazuje żadnych sympatii z tym związanych. Jednocześnie – paradoksalnie – chyba trudno byłoby znaleźć osobę, która nie kojarzy postaci Roberta Lewandowskiego, a w ostatnich latach Igi Świątek. To właśnie pokazuje, że jednak jako ludzie (a może także jako Polacy?, patrioci?, obywatele danego kraju?) potrzebujemy idoli. Chcemy wygrywać. Chcemy, żeby nasi reprezentanci byli lepsi od tych z innych krajów. Ile pozytywnych emocji wydobywa się z naszych serc i gardeł, kiedy na arenie zmagań europejskich lub światowych nasi wygrywają.
Ile dobrego w dziedzinie rozwoju tenisa wśród najmłodszych zrobili w ostatnich latach Agnieszka Radwańska, a teraz Iga Świątek i Hubert Hurkacz? Jak bardzo rozwinęła się w Polsce dyscyplina skoków narciarskich dzięki postaciom takim jak Adam Małysz, a potem jego następcy: Kamil Stoch, Dawid Kubacki czy Piotr Żyła? To pokazuje, że nasze zamiłowanie do sportu nie zatrzymuje się jedynie na poziomie emocji i obserwacji z poziomu widza. Inspiracje zaczerpnięte od mistrzów „kiełkują” dalej i są widoczne w życiowych wyborach i działaniach podejmowanych przez coraz młodszych Polaków.
Piłce nożnej daleko u nas do statusu „religii narodowej”, którym cieszy się w Hiszpanii, we Włoszech czy w Anglii. Mimo wszystko tłumy Polaków wiernie towarzyszą naszej reprezentacji w trakcie meczów i zasiadają z tą iskierką nadziei przed telewizorami lub na trybunach, wierząc po cichu, że może wyjdziemy z grupy… Ci, którzy bliżej interesują się tą dyscypliną sportową, zdają sobie sprawę z realiów i są w stanie obiektywnie porównać naszą drużynę z drużynami innych krajów. A jednak nadzieja zawsze umiera ostatnia. Na polu siatkówki i lekkiej atletyki też można by wymieniać kolejne wzorce, postacie naśladowane przez pokolenia najmłodszych, którzy znaleźli dla siebie inspirację i zdecydowali się iść śladami swoich bohaterów sportowych.
Jakże znaczące w tym kontekście wydają się także słowa wypowiedziane dawno temu przez św. Augustyna:
Dopóki walczysz – jesteś zwycięzcą.
Maksyma ta towarzyszy zapewne niejednemu profesjonalnemu sportowcowi, ale jest też dobrym kierunkowskazem dla nas wszystkich. Sport uczy nas wytrwałości, cierpliwości, konsekwencji w doskonaleniu się – nawet wtedy (albo szczególnie wtedy), gdy jest trudno, zaczyna brakować sił, woli i chęci. Dokładnie tego potrzebujemy w naszych codziennych, niekoniecznie sportowych zmaganiach.
Letnia pora będzie obfitować w jeszcze wiele kolejnych zmagań na różnych stadionach. Może warto skupić się na doświadczeniu wspólnotowości i jedności, która łączy ludzi wtedy, gdy razem kibicujemy naszym reprezentantom. To ważne, ponieważ w życiu codziennym dostrzegamy dużo podziałów, a wciąż zbyt mało pomostów między nami.
Sport jest tą dziedziną naszej obyczajowości i kultury, która sprzyja przeżywaniu czegoś ważnego razem. A to już jest samo w sobie za każdym razem naszym zwycięstwem.
Może Cię zainteresować: Imigranci we Francji. Porażka francuskich elit