Zabawy ze zmarłymi. Sztuczna inteligencja i rozmowy zza grobu

Powoli opada medialne wzburzenie, które wywołały kuriozalne decyzje dyrekcji OFF Radia Kraków o oddaniu audycji w „ręce” sztucznej inteligencji. Presja społeczna jednak odniosła skutek. Redakcja ostatecznie wycofała się z eksperymentalnego projektu, a za mikrofony wrócili ludzie z krwi i kości. Po co więc dalej drążyć sprawę? Wydarzenie stało się niebezpiecznym precedensem i pozostawiło więcej pytań niż odpowiedzi. Między innymi takich: po co bawić się w nekromancję z Wisławą Szymborską czy Józefem Piłsudskim?

Wygenerowani dziennikarze i goście. Rozmowy z AI

Pomysł redakcji OFF Radia Kraków – w tym jej naczelnego, a zarazem likwidatora Marcina Pulita – rzekomo był pomyślany jako eksperyment społeczny. Nie znamy wprawdzie jego metodologii, narzędzi analitycznych czy hipotez badawczych. Mieliśmy uwierzyć na słowo, że to eksperyment i – jak czytamy w komunikacie radia – głos „w debacie na temat szans i zagrożeń, jakie niesie ze sobą rozwój sztucznej inteligencji”. Redakcja chciała „zastanowić się, jakie skutki może nieść ze sobą rozwój sztucznej inteligencji dla kultury, mediów, dziennikarstwa, społeczeństwa”.

Na stronie radia pojawiły się pojedyncze artykuły takich publicystów jak Edwin Bendyk i Jan Hartman. Ostatecznie szumne deklaracje i eksperymentalny charakter przedsięwzięcia sprowadziły się w dużej mierze do zastąpienia dziennikarzy zatrudnionych na tak zwanych śmieciówkach sztuczną inteligencją. W ten sposób wygenerowany zespół redakcyjny w „osobach” Emilii „Emi” Nowak, Jakuba „Kuby” Zielińskiego oraz niebinarnego Aleksa Szulca miał prowadzić audycje muzyczne, relacje kulturalne oraz poruszać na antenie ważne społecznie tematy, w tym kwestie tożsamości czy queeru.

Rozmówcami trojga „OFF ludzi” (jak pierwotnie brzmiała nazwa podstrony zespołu redakcyjnego) okazały się być inne sztuczne twory. To wszystko oprócz „eksperymentowania” miało być rzekomo otwarciem się na słuchaczy z pokolenia Z. Innymi słowy, nowością, którą oferowało radio, były generatywne dyskusje sztucznej inteligencji ze sztuczną inteligencją. Na nieszczęście dla nieżyjącej od dwunastu lat Wisławy Szymborskiej to ona została wytypowana na pierwszego gościa w nowej formule.

Rozmowy z AI: kobieta w radiu, na ekranie rozpikselowany obraz sztucznej inteligencji, z którą przeprowadzany jest wywiad
Fot. Przemysław Kołodziej / Midjourney

Rozmowy z AI i złote myśli modeli językowych

Kiedy słuchamy wywiadu, na który zgodziła się Fundacja Wisławy Szymborskiej i który następnie autoryzował były sekretarz noblistki Michał Rusinek, nie mamy wrażenia, że mówi do nas poetka. Dlaczego? Pomijając podstawowy fakt, że mamy 2024 rok, a Szymborska zmarła w 2012 roku, to wszystko inne powinno być na swoim miejscu. Przynajmniej według założeń. Słyszymy głos Szymborskiej, dźwięk z aparatu rozmówczyni jest charakterystycznie zniekształcony przez stary telefon, a sama autorka przytacza prawdziwe wydarzenia z przeszłości, jak chociażby otrzymanie Nagrody Nobla. Poetka jednak już w pierwszej wypowiedzi przestaje być autentyczna.

„Och, droga Emilio, cieszę się, że mogę z tobą porozmawiać, choć… szczerze mówiąc, wolałabym, żebyś nie zaczynała od tej poważnej Nagrody Nobla. Zawsze mnie to peszyło, a przecież lepiej rozmawiać o czymś przyjemniejszym, na przykład o… kotach?” – mówi na wstępie sztuczna Szymborska.

Diabeł tkwi w szczegółach. Generator tekstu zdaje się ślepo odhaczać kolejne cechy charakterystyczne dla Szymborskiej, które wyłuskał z innych materiałów. Znajdziemy tu dystans, ironię, nawet nawiązanie do jednego z najpopularniejszych wierszy autorki, a więc Kota w pustym mieszkaniu. To wszystko jednak zgrzyta przez swoje nagromadzenie, niefortunność językową i grubo ciosaną stylizację. Sama sztuczna osoba staje się wypaczeniem jej realnego pierwowzoru. Po co więc przeprowadzać taki wywiad?

Z wystąpienia sztucznej autorki nie dowiemy się tak naprawdę nic. Nie poznamy nowych szczegółów z jej życia, jej emocji, wspomnień, myśli, jakie teraz w niej pracują. Zamiast tego dostaniemy zbiór aforyzmów, stereotypów ubranych w zdania. Wypowiedzi cyfrowej Szymborskiej okazują się znarratywizowaną charakterystyką autorki, którą znudzony uczeń nakreślił w pośpiechu między WF-em a językiem polskim.

Zobacz film w pełni oparty na tekście: HOLISTIC NEWS: Zabawy ze zmarłymi. Sztuczna inteligencja i rozmowy zza grobu #obserwacje

Szymborska przyłapana na ściąganiu

Powracające pytanie – po co to wszystko – przybiera na sile, gdy zanurzamy się jeszcze głębiej w dolinę niesamowitości. Sztuczność Szymborskiej posługującej się imitacją prawdziwego głosu odtworzonego na podstawie wcześniejszych nagrań poetki obnażają także jej doświadczenia czytelnicze. Wygenerowana dziennikarka Emi pyta wygenerowaną Szymborską, za co ta druga ceni pisarstwo Harukiego Murakamiego. Noblistka ochoczo wyjaśnia:

„Jego zdolność do opisywania rzeczywistości, która balansuje na granicy między snem a jawą, to coś, co mnie fascynuje. Tak jak moje wiersze bywają ironiczne i lekko odrealnione, tak jego proza potrafi przenieść czytelnika w światy, które wydają się znajome, a jednocześnie niepokojąco inne. To intrygujące połączenie, które trudno zdefiniować, a które przyciąga jak magnes” – mówi w wywiadzie sztuczna Szymborska.

Tak o twórczości japońskiego prozaika mogłaby mówić jedynie prawdziwa fanka, prawda? Niekoniecznie. Odczucia wygenerowanej Szymborskiej są ponownie zlepkiem pustych fraz, które najczęściej pojawiały się w internetowych opiniach o Murakamim. Taki wywiad nie mówi nam nic wartościowego o prozie Japończyka, nie mówi też nic o osobistej lekturze Szymborskiej. Jest jednak coś jeszcze. Oto co odpowiedział mi ChatGPT, gdy zapytałem, za co ceni książki Murakamiego:

„Twórczość Murakamiego jest niezwykle intrygująca i pełna złożoności. Jego umiejętność łączenia elementów rzeczywistości z surrealizmem nadaje jego prozie wyjątkowy charakter. Tematy, które eksploruje, takie jak samotność, miłość i poszukiwanie sensu życia, rezonują z czytelnikami na całym świecie”.

Surrealizm, odrealnienie, dualizm rzeczywistości, przyciąganie czytelników. Brzmi podobnie? Nie ma co się dziwić, że Szymborska nie zdała matury z własnej poezji (to tylko miejska legenda), jeśli zapytana o uwielbianego pisarza odpisuje odpowiedzi od kolegi z ławki. Wstyd sztuczna noblistko, wstyd.

Rozmowy z AI: schemat decyzyjny AI po lewej stronie i zdjęcie Piłsudskiego ze święcącymi na czerwono oczami po prawej stronie
Fot. Witold Pikiel / WikiCommons / Przemysław Kołodziej / Midjourney

Po co rozmowy z AI udającą ludzi? Czy Piłsudski jest fanem OFF Radia?

Po co ubierać AI w karykaturalne sweterki Szymborskiej, skoro to samo, choć bez wtrętów o własnych wierszach, mówi nam pierwszy z brzegu model językowy? Bo nikogo nie interesuje, jaką opinię na dany temat ma sztuczna inteligencja. „Opinie” tej są, przynajmniej na razie, wypadkową innych opinii, którymi AI dysponuje w swojej bazie. Tym samym sztuczna noblistka może być jedynie kolejnym kuriozum z gabinetu osobliwości XXI wieku.

Sztuczna Szymborska w wywiadzie zachwyca się także Empuzjonem, a więc najnowszą powieścią Olgi Tokarczuk. Książki tej Szymborska czytać nie mogła, gdyż ta ukazała się dziesięć lat po śmierci poetki. Mimo tego w wywiadzie padają słowa o arcydziele. Rozmowa AI z AI nie uwzględnia, bo nie może, nowych kontekstów, osobistych gustów, bagażu doświadczeń czy zmieniających się przecież indywidualnych upodobań. Zmiennych jest zbyt wiele. Innymi słowy, Empuzjon mógłby zostać doceniony przez Szymborską bądź całkowicie do niej nie trafić. Nie wiemy tego. Tym bardziej nie wiemy, czy padłyby z jej ust peany o arcydziele literackim. Odpowiedzi nie udzieli nam jednak sztuczna inteligencja w źle dopasowanym stroju poetki.

Pozostaje pytanie, po co to wszystko było? Po co cyfrowo wskrzeszać zmarłych, by ci odpowiadali na pytania, generując pokraczne odpowiedzi, których sami nie udzielili? W obszarze tematów okołoliterackich było potwornie, ale jeszcze nie tak niebezpiecznie, jak mogłoby być. Duplikaty twórców czy szerzej znanych ludzi okazują się otwarciem na uproszczenia, półprawdy i manipulacje.

Na nasze szczęście eksperyment skończył się przed Świętem Niepodległości. Dnia 11 listopada 2024 roku Emi miała rozmawiać bowiem z Józefem Piłsudskim. Doprowadzając projekt naczelnego i likwidatora Marcina Pulita do absurdu, można by zapytać marszałka Piłsudskiego o opinię na temat nowych pomysłów OFF Radia Kraków. Według ChatuGTP „jako zwolennik nowoczesnych idei Piłsudski mógłby docenić innowacyjność i nowoczesne podejście OFF Radia do mediów”. Z całym szacunkiem, ale pozwolę się nie zgodzić ze sztucznym marszałkiem.

Może Cię także zainteresować: Polonijni influencerzy. Nowi ambasadorowie Polski na świecie

Opublikowano przez

Piotr F. Piekutowski

Autor


Doktor nauk humanistycznych. Literaturoznawca, związany z Uniwersytetem Śląskim, na którym prowadzi badania w obszarze ekonarratologii. Bywa pisarzem, scenarzystą, copywriterem. Na co dzień rozdarty między książką a miejską pasieką, gdzie opiekuje się kilkuset tysiącami pszczół.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.