Prawda i Dobro
Naukowcy zbadali wpływ światła na człowieka. To może pomóc w leczeniu depresji
02 października 2024
Bicie dzieci już w warstwie językowej uległo pewnego rodzaju rozmyciu. „Klaps”, „kara”, „tyłek to nie szklanka”, to wyrażenia mające na celu zbagatelizowanie tego zjawiska, wręcz nadanie mu pozytywnego wydźwięku. To, że po takim zdarzeniu dziecko zachowuje się jak gdyby nigdy nic, wcale nie znaczy, że w jego psychice nie doszło do poważnych, negatywnych zmian. Bo została naruszona jego godność osobista, jego poczucie bezpieczeństwa. To podstawowe i niezbędne elementy do budowania w przyszłości zdrowej osobowości.
Przemoc wobec dzieci nagłaśniana jest zazwyczaj jedynie w przypadku bardzo poważnych incydentów, których konsekwencją jest hospitalizacja, odebranie praw rodzicielskich, a w skrajnych wypadkach śmierć. Tymczasem, poza tymi ekstremalnymi przypadkami, istnieje przemoc ukryta. W czterech ścianach wielu domów dzieje się regularna krzywda, która wyjdzie na wierzch dopiero za kilkanaście, kilkadziesiąt lat.
Godność każdego człowieka powinna być nienaruszalna i nie może być kwestionowana. Wobec sprawcy przemocy słusznie domagamy się kary. Przez wieki godność dziecka była ignorowana, a dobro postrzegano jako przede wszystkim zapewnianie bezpiecznej egzystencji rodzicom. Znamy powiedzenie „ryby i dzieci głosu nie mają”, którego to angielskim odpowiednikiem jest „children should be seen and not heard”. To pokazuje, że taki tok myślenia jest właściwy dla ludzi z różnych miejsc na świecie, że traktowanie dzieci niemal jak osoby drugiej kategorii jest niezależne od szerokości geograficznej.
Dzisiaj bardzo dużo mówi się o szacunku wobec najmłodszych. Coraz więcej osób wyraża przekonanie, że dbanie o sferę emocjonalną dzieci to najlepsza inwestycja w ich wychowanie. Ogólne wrażenie poprawy w tym zakresie wciąż często jest przesłaniane smutnymi historiami osób, które doświadczyły przemocy fizycznej. Jej sprawcy, najczęściej rodzice, chcąc ją nazwać posługują się eufemizmami.
Szarpnięcie, chwycenie za ucho, „niewinny” klaps. Na naszych oczach, w miejscach publicznych. Co należy robić? Reagować! Nie wolno nam akceptować przemocy w żadnej formie.
Polecamy: Piotr Walda: Nie karzmy dzieci za swoje błędy. To nie w porządku
W naszej kulturze przyjęło się, że wychowanie dzieci to wyłącznie domena rodziców. Tymczasem w niektórych krajach, jak np. w Szwecji, dzieci są traktowane jak ludzki kapitał, są dobrem wspólnym. Dlatego tam na porządku dziennym jest zwrócenie uwagi obcym dzieciom, jeśli się nieodpowiednio zachowują.
Tym samym, o ile nie musimy pouczać rodziców w kwestiach wychowawczych, o tyle powinniśmy zareagować na oczywiste nadużycie, jakim jest przemoc fizyczna. Możemy i musimy pokazać, że nie jesteśmy obojętni na zło, którego ofiarą są najmłodsi. Być może dorośli, którzy w ten sposób postępują wobec swojego syna lub córki, sami byli tak traktowani i nie rozumieją, że to co robią jest złe i krzywdzące.
Może się zdarzyć, że i my spotkamy się z agresją z ich strony, ale jest to też dla nich szansa na to, aby na chwilę się zatrzymać i pomyśleć nad tym, co w tej chwili robią swoim własnym dzieciom.
Dziecko, które doświadcza przemocy fizycznej ze strony najbliższych opiekunów, w jednym momencie traci swój bezpieczny, przewidywalny świat. Oto właśnie osoba, którą postrzegało jako karmiciela, dająca poczucie bliskości i ciepła, staje się źródłem bólu i cierpienia. W umyśle młodego człowieka powstaje dramatyczny w skutkach dysonans, gdyż jego zdolność do mentalizacji, stworzenia we własnym umyśle reprezentacji świata wewnętrznego rodzica, nadal jest niedostatecznie rozwinięta. Dziecko naprawdę nie wie, dlaczego jest w ten sposób karane. Na nic wyjaśnienia, że „mamusia lub tatuś się zdenerwowali”.
Zobacz też: Niezwykli goście, trudne tematy, konkretne rozwiązania. Oto Holistic Talk!
Taki komunikat wywołuje w dziecku lęk i obawę o to, że gdy tylko któreś z rodziców zacznie okazywać zdenerwowanie, to ponownie skończy się to przemocą. Dziecko dorastając w ten sposób staje się wycofane i lękliwe. Nie będzie potrafiło radzić sobie z emocjami, z gniewem czy ze złością. Z jego świata znika obraz bezpiecznej, kojącej bazy, gdzie zawsze może liczyć na pocieszenie i zrozumienie.
W miejsce tego rodzi się dramatyczny, dwuznaczny obraz opiekuna, który jest jednocześnie pożądany i zagrażający. Na tej podstawie młody człowiek wykształca w sobie wyobrażenie o świecie i innych ludziach i z tym piętnem będzie próbować tworzyć przyjaźnie i związki. Będą one już na samym początku obarczone brakiem zaufania wobec innych.
Polecamy: Syndrom dziecka osamotnionego
W dzieciństwie oprócz obrazu świata zewnętrznego kształtujemy również swój świat wewnętrzny. To bezpieczna arena wyobraźni, dzięki której dziecko, a później dorosły, testuje hipotetyczne sytuacje. Doświadczając przemocy jako kary, w świadomości młodego człowieka rodzi się zalęknione, słabe ego, bardzo podatne na zranienie, a często wręcz wyczekujące ciosu. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest niskie poczucie własnej wartości.
Brak wiary w siebie i własną sprawczość powodują, że taką dorosłą osobą łatwiej jest manipulować. Często tworzy ona kolejne związki pełne przemocy i pogardy w przekonaniu, że na nic lepszego nie zasługuje. Nie rozumie, że osoba, która kocha, nie powinna krzywdzić. To łatwy łup dla osobowości narcystycznych.
W mniej skrajnych przypadkach w człowieku pozostają żal i złość. Nieprzepracowane mogą się zamienić w chroniczny smutek, który w pewnym momencie uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Dlatego zaburzenia depresyjne dotykają bardzo często osoby dorosłe, które w przeszłości były ofiarami przemocy ze strony najbliższych.
Zobacz też: Przemoc w szkole to nie tylko bicie. Są gorsze formy znęcania się
Musimy robić to, co do nas należy, a więc zachowywać wrażliwość na krzywdę innych i mieć odwagę reagować. Niekiedy miłość wymaga od nas poświęceń. Również ta do wszystkich ludzi, do wszystkich dzieci.
Kiedy zauważamy nagłą zmianę w zachowaniu naszego ucznia, podopiecznego czy pacjenta, albo gdy widzimy, że nasi znajomi robią krzywdę swoim dzieciom – reagujmy. Jeśli jesteśmy świadkami poniżającego traktowania dziecka przez swojego rodzica w sklepie, w kinie, w restauracji – nie przechodźmy obojętnie. Nie odwracajmy wzroku.
Być może nasze jedno zdanie, albo też, trudno, publiczna awantura, uratuje jakieś życie, powstrzyma agresora. Może uchronimy dziecko przed złamaniem jego życiorysu. Każde nasze działanie ma sens, mimo że nie otrzymamy za to żadnej nagrody. „Niewiedza”, jak zwykło się mówić o pasywności świadków takich zdarzeń, kosztowała już zbyt wiele istnień.
Dowiedz się więcej:
Źródła:
K. Halemba, A. Izdebska: Kary fizyczne w wychowaniu dzieci–uwarunkowania i konsekwencje, [w:] „Dziecko krzywdzone. Teoria, badania, praktyka”, nr 8.3, 2009,
E. Jarosz, C. Kurkowski: „Tyłek nie szklanka” – o popularności kar cielesnych w wychowaniu, [w:] „Problemy Wczesnej Edukacji”,
K. Makaruk: Postawy Polaków wobec kar fizycznych a ich stosowanie w praktyce rodzicielskiej, [w:] „Dziecko krzywdzone. Teoria, badania, praktyka”,
A. Piekarska: Przemoc, kary cielesne i krzywdzenie dzieci, [w:] „Dziecko krzywdzone. Teoria, badania, praktyka”.
Prawda i Dobro
02 października 2024
Edukacja
02 października 2024
Zmień tryb na ciemny