Prawda i Dobro
Ogień, rakija i tajemniczy wędrowiec. Wieczór Badnjaka na Bałkanach
20 grudnia 2024
Szkolnictwo powinno nadążać za światem i przygotowywać młodych ludzi do życia. Szkoła jest miejscem, w którym dzieci spędzają połowę swojego czasu, dlatego nie może być jedynie instytucją przekazującą wiedzę. Powinna kształcić człowieka, a więc podchodzić do niego całościowo, holistycznie, widząc jego ciało i duszę.
Już dawno przestaliśmy się łudzić, że funkcja szkoły ogranicza się jedynie do nauczania. To prawda, że nauczyciele z kilkudziesięcioletnim stażem często nie mogą się pogodzić z faktem, że obecne wymagania dzieci są dużo wyższe i bynajmniej nie chodzi tu o kwestie związane z nauczaniem przedmiotów. Młodzi ludzie chcą być dostrzeżeni i usłyszani. Tymczasem szkoła bardzo często krzywdzi ich, sprawiając, że stają się zgorzkniałymi dorosłymi. Dlaczego niszczymy indywidualizm? Dlaczego zabijamy marzenia?
Mądry lekarz wie, że na efekty każdego oddziaływania terapeutycznego trzeba poczekać, aby stwierdzić podjęte leczenie działa czy nie. Tymczasem edukacja stała się już wiele lat temu zakładnikiem polityków. Ciekawy jest fakt, że każdy kolejny rząd diagnozuje chorobę i twierdzi, że wie, w jaki sposób uzdrowić polską oświatę.
Bardzo często pada wniosek, że przeznaczamy zbyt mało pieniędzy na edukację. Tymczasem od 2015 roku przeznaczamy na ten cel więcej, niż wynosi średnia UE (4,9 proc.). Problemem więc nie jest kwestia ilości środków, a ich efektywne wykorzystanie. Coś niedobrego dzieje się z przeznaczonym na szkoły budżetem, skoro brakuje pieniędzy na godne wynagrodzenia dla nauczycieli, które nie tylko nadadzą godność osobom pracującym w tym zawodzie, ale przyciągną uzdolnionych, dobrze wykształconych specjalistów.
Polecamy: Prawda, dobro i humanizm to nie są puste słowa. Udowadniamy to!
Z perspektywy pracy w szkole obserwuję, jak wiele pieniędzy marnotrawionych jest na bezsensowne i często niewykorzystywane wyposażenie, które kupuje się tylko dlatego, żeby zamknąć budżet pod koniec roku kalendarzowego. Sejfy w niektórych szkołach pękają w szwach jeżeli chodzi o laptopy i tablety przekazywane w ramach niezliczonych programów, tymczasem po raz kolejny słyszymy o przekazywaniu środków na kolejne, elektroniczne zakupy… Żyć, nie umierać!
Marnotrawienie środków to ogromny problem tym bardziej rażący, że w niektórych obszarach naprawdę widać niedofinansowanie.
Kolejną kwestią jest organizacja procesu kształcenia. Niemal każda kadencja sejmu przynosi nowe pomysły będące „planem naprawczym” sytuacji wywołanej poprzednimi reformami. Zdaje się, że nikt nie rozumie procesu, na który potrzeba czasu, aby móc przeprowadzić ocenę zastosowanych działań. Efektu oczekuje się natychmiast, na już, na teraz tak, jakby zaproponowane rozwiązanie miało oddziaływanie magiczne. To bardzo poważny błąd.
Pod drzewem stoi słoń, małpa, foka i kot. Każdy z nich ma za zadanie wejść na czubek drzewa. Będziemy oceniać czas, w jakim uda im się to zrobić. Ta obiegowa historia przedstawia mechanizm działania systemu oceniania. Mimo wysiłków, których efektem są głównie pięknie napisane dokumenty (i na tym często kończą się dostosowania), w naszej szkole wciąż nie dostrzegamy indywidualności poszczególnych uczniów. Z każdego przedmiotu oceniamy ich, wyznaczając te same zadania.
ZOBACZ TEŻ:
Oczywiście, że pewne podstawy powinny być takie same dla każdego. Nic nie może zastąpić nauki pisania, czytania czy liczenia. Na przedmiotach artystycznych oraz wychowaniu fizycznym od kilku lat ocenia się włożony wysiłek i starania, a nie ostateczny efekt. Dlaczego na innych lekcjach nie może być podobnie?
Problem leży nawet nie w samych wymaganiach, ale w informacji zwrotnej, a w zasadzie jej braku, która ogranicza się tylko do cyfr z zakresu od 1 do 6. To prawda, że nauczyciel nie ma czasu, aby każdemu dziecku wytłumaczyć, co zrobiło źle w konkretnym zadaniu. Ale może właśnie dlatego warto ograniczyć liczbę sprawdzianów i innych testów do niezbędnego minimum? Może warto skupić się na tym, aby przyswajanie wiedzy odbywało się „tu i teraz”, czyli w sali lekcyjnej, a nie w domu. Panuje błędne przekonanie, że jeśli jakaś „partia materiału” podlegać będzie ocenie w postaci sprawdzianu czy kartkówki to uczniowie rzucą się do pochłaniania wiedzy.
Rzeczywiście, niektórzy z nich to zrobią. Ale pytanie, czy z tej wiedzę naprawdę będą skorzystać w życiu. Czy uczą się, przetwarzając materiał na poziomie głębokim, czy tylko ograniczają się do tzw. „wkucia”? Jeśli uda nam się zainteresować ucznia przedmiotem, pokarzemy, że to, co mówimy, ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, że dany proces fizyczny czy chemiczny występuje w ich codzienności, przyswajanie może okazać się dużo efektywniejsze. Zdobytą wiedzą i umiejętnościami uczniowie będą mogli posłużyć się w przyszłości, co jest prawdziwym wyznacznikiem tego, że dziecko czegoś się nauczyło.
Trudno jest jednak skupić się na tym co rzeczywiście interesuje dzieci i co jest czymś, co przydaje się w życiu, jeśli musimy „gonić z programem”, bo w przeciwnym razie nie zdążymy do wakacji i poniesiemy tego konsekwencje. Cieszymy się z tego, że polscy uczniowie zdobywają wyższe wyniki w testach porównawczych na tle ich rówieśników z pozostałych państw Europy. Ale czy to świadczy o tym, że mają dużą wiedzą o świecie i potrafią się w nim doskonale odnaleźć? Nie. To świadczy o tym, że nasze dzieci są dobre w rozwiązywaniu testów. Jaki procent naszych uczniów, z niemal czterdziestomilionowego kraju zostaje noblistami? Ile mamy silnych, globalnych marek? Oczywiście, mamy wspaniałych naukowców i doskonałych specjalistów. Są to jednak ludzie, którzy, jak się zdaje, osiągnęli sukces nie dzięki dobremu systemowi edukacji, a pomimo niego.
Nauczanie kluczowych przedmiotów takich jak język polski, matematyka i język obcy to jedno wielkie przygotowanie do testów. Pomińmy przerażający fakt, że jeden gorszy dzień przesądzać ma o całej przyszłości ucznia.
Jak wiele absurdów jest w programach nauczania, wiedzą tylko nauczyciele, którzy nawet gdyby chcieli naprawdę uczyć, to nie mogą tego zrobić, gdyż ich praca również oceniana jest przez pryzmat wyników egzaminu, a nie skuteczność w rzeczywistym przekazywaniu wiedzy. Do legendy urósł już fakt, że interpretacja wiersza ucznia oceniania jest według klucza. Pisząc więc swoje pierwszy dłuższe teksty, młodzież nie może pozwolić sobie na wolność w odczuwaniu, na wolne skojarzenia i kontemplację poezji. Musi zgadnąć, co z punktu widzenia autora zadania jest w treści istotne, a co nie. Musi wiedzieć, co znaczy dana metafora i dlaczego autor jej użył. Tak, jakby można było na wszystko znaleźć jedną, uniwersalną i obiektywną odpowiedź…
Matematyka to królowa nauk. I rzeczywiście dopiero w wieku dorosłym dostrzegamy, co nam się w codziennym życiu przydaje, a co nie. Oczywiście, trzeba wyposażyć ucznia w podstawy, które pozwolą mu się rozwijać w tym kierunku, jeśli poczuje, że właśnie z tym przedmiotem wiąże swoją przyszłość na studiach, a potem w pracy zawodowej. Po co jednak uczyć wszystkich wszystkiego, a w zasadzie wymagać, żeby wszyscy umieli wszystko. Czy ktoś odpowie na pytanie dlaczego rozwiązywaliśmy w szkole wielomiany? Koleżanka, która miała z matematyki „szóstkę”, nie wie, jak podzielić się kosztami paliwa za wspólną wycieczkę samochodem. Ja wiem. Miałem „trójkę”.
Naukę języków obcych chyba należy skomentować wymownym milczeniem. Wynik matury bowiem, zależy od wybitnej znajomości gramatyki. Czy na lekcjach podczas zajmowania się „tłuczeniem” kiedy używa się jeden czas, a kiedy drugi, znajdzie się miejsce na naukę konwersacji? Bardzo wiele osób doskonale rozumie niuanse semantyczne języka, ale boi się go używać. Dlaczego? Często bowiem istnieje w nas wewnętrzne przekonanie, że popełniając błędy, narazimy się na ostracyzm. A to właśnie oswojenie się z językiem mówionym pozwala przełamać barierę lęku i użyć zdobytej wiedzy w realnym, codziennym życiu.
Z najnowszych doniesień wynika, że Szwecja pozbywa się sprzętu elektronicznego ze szkół. Po latach „eksperymentu” stwierdzono, że zastąpienie książek tabletami, a zeszytów laptopami to błąd.
U nas tymczasem panuje atmosfera wielkich zakupów. Zwykłe tablice zastępujemy ogromnymi ekranami dotykowymi. Dzieci mają kontakt z takimi urządzeniami coraz wcześniej. Często korzystają ze smartfonów bez ograniczeń. Tymczasem szkoła, która powinna uczyć wartości i higieny życia, serwuje kolejną dawkę elektronicznych obrazów. „Produkuje” tak rzesze ludzi nieposiadających ważnej umiejętności odraczania przyjemności. Mechanizm wpływu ekranów dotykowych na mózg jest taki, że nieustannie pobudza układ nagrody, gdyż każda akcja (dotyk) wywołuje natychmiastową reakcję.
Jakąż hipokryzją jest ubolewanie, że mamy wśród uczniów coraz więcej dzieci dotkniętych różnego rodzaju zaburzeniami hiperkinetycznymi (np. ADHD), a następnie serwujemy im „sieczkę” w postaci nadmiaru kolorów, kształtów, dźwięków, których na szkolnym korytarzu jest wystarczająco dużo. Dla potwierdzenia wystarczy otworzyć dowolny podręcznik. W jaki sposób ma skupić się na zadaniu kilkuletnie dziecko, kiedy na jednej stronie jego książki dzieje się więcej niż na kartce porządnego komiksu? Oczywiście, że nie może być nudno. Jednak wszystko wymaga wyważenia.
W rzeczywistości, w której priorytetem są pieniądze i gospodarka zabrakło miejsca dla człowieka. Niepostrzeżenie staliśmy się zakładnikami własnych wynalazków. Poświęciliśmy swoje człowieczeństwo, aby zdobyć nowe zasoby, które jednak nie przynoszą nam szczęścia, skoro lawinowo szukamy pomocy u psychologów czy psychiatrów.
Szkoła powinna wrócić do idei humanistycznych. Takie podejście do edukacji proponuje organizacja pozarządowa: Holistic Think Tank. Stworzony projekt edukacyjny IDS to innowacyjne podejście pedagogiczne, którego założenia wyrażają się w ideach CPUS (Czego Powinna Uczyć Szkoła). Wartości te zostały zidentyfikowane i opisane na podstawie przeprowadzonych badań fenomenologicznych. Zdaniem HTT celem szkoły powinno być nauczanie zgodne z ideą humanizmu. Kluczowymi kompetencjami są: elastyczność, wspólnotowość, sprawczość, troska o naturę, komunikacja, ciekawość, troska o siebie, cywilizacja i kultura, człowieczeństwo oraz zaufanie i nadzieja.
Trudno o bardziej ludzkie podejście do szkolnictwa. Wymienione wartości są tak kluczowe, a jednak o nich zapomnieliśmy. Może właśnie warto do nich wrócić, aby na nowo tchnąć w społeczeństwo prawdziwe życie i uwolnić je od mechanicznej egzystencji.
Aby zatroszczyć się o innych, trzeba najpierw zatroszczyć się o siebie. Jeśli jesteś dziś w jakikolwiek sposób związany lub związana z nauczaniem, nie gniewaj się i nie doszukuj w tym tekście złośliwości. Zatrzymaj się na chwilę, spójrz do swojego wnętrza i spróbuj wsłuchać się w swoje potrzeby. Czego pragniesz? Za czym tęsknisz? Tego samego potrzebują Twoje dzieci, Twoi uczniowie. Tabliczka mnożenia poczeka, geografia poczeka. Czas nie. On upływa.
Życzę Ci, żebyś uzdrowił siebie i innych z rzeczy, o których boicie się rozmawiać.
Jeśli jesteś zainteresowana lub zainteresowany programem IDS wejdź na stronę Holistic Think Tank.
Dobro, prawda i humanizm. Warto o nich rozmawiać, zapraszamy:
ŹRÓDŁA:
ZOBACZ TEŻ: