Transpłciowe nastolatki w Polsce. Próba zrozumienia problemu

Jednym z gorących tematów dyskusji w polskiej przestrzeni publicznej jest tranzycja osób niepełnoletnich. Jakie korekta płci ma etapy medyczne i prawne oraz jakich zmian w przepisach wyczekują rodzice dzieci transpłciowych?

Od redakcji: niniejszy tekst powstał jako próba wysłuchania argumentów środowisk aktywnie działających na rzecz osób transpłciowych i odnosi się polemicznie do tekstu „Płci nie da się zmienić, dlatego mówimy o korekcie” mówi Piotr Żbikowski ze Stowarzyszenia „My, Rodzice”. Jest on także wynikiem listu czytelniczki, który opublikowaliśmy wcześniej:

Transpłciowe nastolatki ƒ– to nie takie proste

Operowanie narządów rozrodczych osób transpłciowych jest dopuszczalne jedynie po wydaniu prawomocnego wyroku sądu o zmianie ich płci metrykalnej. A do tego może dojść po 18. roku życia. Po uprawomocnieniu się wyroku wprowadza się odpowiedni wpis do aktu urodzenia, wyznacza nowe imię zgodne z przyjętą płcią oraz wymienia się dokumenty. Odtąd dana osoba ponosi wszelkie konsekwencje prawne i społeczne związane ze zmianą płci (np. zmienia się jej wiek emerytalny).

Po takiej zmianie zaciera się cała dokumentacja medyczna. Ten sam człowiek z nowymi danymi osobowymi nie ma na przykład historii obowiązkowych szczepień, ani historii zabiegów medycznych

– podkreśla Piotr Żbikowski ze Stowarzyszenia „My, rodzice”, który uważa, że zmiany w kwestii tranzycji w Polsce są niezbędne, ale w obszarze prawodawstwa. Natomiast sama medyczna procedura korekty płci przebiega jego zdaniem właściwie i nie ma tu rażących uchybień.

W Polsce nie ma klinik, które pochopnie, dla zysku i na dużą skalę prowadzą tranzycję nastolatków. Ten problem w naszym kraju nie istnieje. Są pojedyncze przypadki osób, które poddały się niepotrzebnej tranzycji, ale one po prostu trafiły na oszustów

– wyjaśnia Żbikowski.

Fot. Pexels / Rosemary Ketchum

Skomplikowany proces tranzycji

W naszym kraju procedura medyczna odbywa się kilkustopniowo. Może zacząć się jeszcze przed zmianą personaliów, a składa się z psychoterapii, terapii hormonalnej i leczenia chirurgicznego. Psychoterapia nie jest obowiązkowa, a wielu aktywistów środowiska osób transpłciowych postrzega ją jako utrudnienie i skazaną na porażkę próbę przekonania osób trans, że się mylą.

W założeniu psychoterapia ma jednak dać pacjentowi wgląd w prawdziwe podłoże odczuwanej potrzeby korekty płci. Bo medycyna wyróżnia także inne oprócz transpłciowości stany, w których ktoś odczuwa, że jest innej płci, niż wskazują na to jego genitalia, że ma dwie płcie albo że nie ma żadnej.

Badania na grupie 50 pacjentów oczekujących korekty płci, pokazały, że po zastosowaniu psychoterapii – u 70 proc. obserwowano istotne złagodzenie objawów dysforii płciowej, bez stosowania leczenia chirurgicznego. Tacy pacjenci mogą na przykład poprzestać na korekcie hormonalnej.

Na świecie stosowany jest też tzw. test życia – akt wejścia w nową rolę płciową w codziennym życiu, który trwa 12–24 miesiące i umożliwia skonfrontowanie danej osoby z realnym funkcjonowaniem w pożądanej płci jeszcze przed podjęciem terapii hormonalnej. Od osoby trans oczekuje się w czasie tego testu dobrego funkcjonowania szkolnego czy zawodowego i społecznego. I tu środowisko osób transpłciowych jest sceptyczne. Wiele z osób trans wręcz nie chce bez zmiany wyglądu wynikającej z przyjmowania hormonów ubierać się zgodnie z normą przeciwnej płci i funkcjonować w swoim środowisku pod nowym imieniem.

Nie jesteśmy transwestytami

– mówią.

Transpłciowość to nie przebieranki.

Nie da się jednak ukryć, że taki test byłby kolejną okazją konfrontacji swoich wyobrażeń i rzeczywistości bez ingerencji w ciało.

W Polsce zwykle stosuje się następujący schemat postępowania medycznego: wywiad medyczny; badanie kariotypu; badanie rentgenowskie czaszki lub rezonans magnetyczny; EEG; badanie okulistyczne; badanie psychiatryczne i ewentualnie  neurologiczne; badanie ginekologiczne i urologiczne; testy laboratoryjne, w tym ocenę poziomu hormonów płciowych; diagnostykę psychologiczną; opcjonalnie weryfikację rozpoznania przez drugiego lekarza seksuologa.

Niektórzy specjaliści sugerują, że wymaga to co najmniej roku obserwacji pacjenta. Jedynie jeśli w tym okresie objawy zaburzeń identyfikacji płciowej utrzymują się stale, można rozważyć podjęcie kolejnych kroków terapeutycznych. Dla innych lekarzy sama afirmacja pacjenta, czyli zgłaszanie niezachwianej chęci korekty płci jest decydująca. Nawet lekarze bardzo przychylni osobom transpłciowym, na stałe współpracujący z fundacją Trans-Fuzja potwierdzają, że pięć proc. nastolatków zgłaszających potrzebę korekty płci, ostatecznie rezygnuje z niej w ogóle.

Zobacz też:

Jak wskazuje Piotr Żbikowski, o potrzebie korekty może mówić już małe dziecko, ale w Polsce nikt nie wykona z nim żadnych medycznych procedur przed okresem dojrzewania.

W czasie dojrzewania ciało przybiera cechy konkretnej płci i dla osób transpłciowych staje się ewidentne: to nie tak miało być, to nie ja. Ciało zaczyna zamykać taką osobę w odbiorze społecznym, który nie pasuje do tego, jak się siebie odczuwa

– wyjaśnia Bartosz Grabski psychiatra, seksuolog, psychoterapeuta z Pracowni Seksuologii Katedry Psychiatrii CM Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uważa on, że nie można zredukować człowieka do płci. Osoby transpłciowe oprócz tego, że czują lęk, boją się pogardy i podłego traktowania, nie charakteryzują się żadną psychopatologią, w której można by szukać źródła transpłciowości. Płeć po prostu jest ważnym elementem doświadczenia siebie. Ale dysforia płciowa też po prostu jest i jest skrajnym cierpieniem. I, jak uważa Bartosz Grabski, nie można tu stosować żadnych oddziaływań terapeutycznych. Jedyną metodą jest dostosowanie ciała do doświadczanej płci.

Kontrowersyjne hormony dla dzieci

U nastolatków jako pierwsze podaje się tzw. blokery dojrzewania, które powstrzymują dojrzewanie organizmu. Przepisuje się je po diagnozie psychiatrycznej, która potwierdzi występowanie dysforii płciowej u danego nastolatka. Są to leki obniżające poziom hormonów płciowych. Nie ma konsensusu wśród lekarzy, kiedy dokładnie należy zacząć je podawać. Przeciwnicy tej metody twierdzą, że blokery wywołują osteoporozę, nowotwory, choroby wątroby i depresję. A jej zwolennicy, że blokowanie dojrzewania to proces o niegroźnych skutkach ubocznych i całkowicie odwracalny.

Najczęściej uznaje się, że terapia blokerami powinna rozpocząć się niedługo po rozpoczęciu dojrzewania płciowego. Dla chłopca będzie to około 9–11 roku życia, a dla dziewczynki około 10–11,5 roku życia. Po osiągnięciu 14. roku życia, jeśli dany nastolatek w dalszym ciągu będzie tego chciał, może rozpocząć terapię hormonalną umożliwiającą feminizację/maskulinizację ciała. Tak wygląda leczenie dysforii płciowej także u dorosłych osób trans. Po 16. roku życia pojawia się możliwość przeprowadzenia niektórych operacji, takich jak mastektomia u transmężczyzn. Operacje na genitaliach są możliwe dopiero u dorosłych.

Podstawowe zadanie blokerów to kupienie dodatkowego czasu na upewnienie się samego dziecka i postawienie mu diagnozy przez lekarzy. Większość lekarzy uważa, że blokery można podawać nie dłużej niż dwa lata, ale są i tacy, którzy stosują je do pięciu lat. Zwolennicy blokerów mówią, że przecież stosuje się je także u dzieci, u których dojrzewanie zaczęło się wcześniej niż w wieku 9 lat, a rodzice chcą je spowolnić, by nie nastąpił zbyt duży rozjazd między psychiką i fizycznością.

Dziecko transpłciowe biorąc blokery zatrzymuje dojrzewanie w płci, której nie akceptuje. Unika więc nieodwracalnych skutków dojrzewania, jak mutacja oraz wzrost jabłka Adama u mężczyzn czy wzrost  piersi u kobiet. Nastolatka, która będzie brać blokery i przejdzie tranzycję, nie będzie musiała poddać się mastektomii.

Najczęściej spotykane efekty uboczne stosowania leków z grupy agonistów GnRH to bóle głowy, nasilenie się problemów z trądzikiem, wysypka w miejscu zastrzyku oraz uderzenia gorąca. Najczęstszym poważnym problemem jest utrata gęstości kości. Hormony płciowe odgrywają ważną rolę w zwiększaniu gęstości kości w czasie dojrzewania, zmniejszenie ich poziomów sprawia, że kości zatrzymują się w swoim rozwoju. Choć ich absolutna gęstość nie spadnie, to w stosunku do gęstości kości rówieśników będzie ona coraz niższa w miarę trwania terapii.

Efektem ubocznym może być więc niższy wzrost u osób transpłciowych po terapii blokerami dojrzewania, związany właśnie z rozwojem ich kości w tym newralgicznym okresie.

Zachód ogranicza tranzycję u dzieci

W ostatnim czasie kilka krajów Europy Zachodniej ograniczyło stosowanie blokerów dojrzewania u dzieci transpłciowych. W 2020 roku fiński system ochrony zdrowia dopuścił możliwość przeprowadzania tego procesu u małoletnich w skrajnych przypadkach na zasadzie wyjątków, a  odrzucił model polegający na afirmacji, że skoro nastolatek mówi, że „czuje się płci przeciwnej”, to należy mu umożliwić co najmniej częściową korektę płci. Zarazem jednak Finlandia wprowadziła ułatwienia w zmianie płci dla osób pełnoletnich.

W 2021 roku zakaz korekty płci osobom małoletnim wprowadził Instytut Karolinska – szwedzka placówka naukowa i szpital przyznający medyczne Nagrody Nobla. Rok później cała Szwecja drastycznie ograniczyła nastolatkom dostęp do tranzycji, pozwalając jedynie na eksperymentalne postępowanie w wyjątkowych sytuacjach.

W Skandynawii uznano, że rosnąca liczba młodocianych osób transpłciowych wcale nie wynika z tego, że dzieci i rodzice śmielej szukają pomocy. Ale że zjawisko co najmniej w części przypadków ma charakter tzw. zarażania społecznego. Nastolatki z trudnych rodzin, zagubione, zaburzone emocjonalnie, niepewne własnej orientacji seksualnej lub nieakceptujące tej orientacji ulegają modzie i mogą mieć nierealistyczne nadzieje na zmianę całego życia na lepsze dzięki tranzycji.

Z afirmacyjnej tranzycji nieletnich wycofały się też Wielka Brytania, Francja i Norwegia. W Australii pierwszy ubezpieczyciel odmówił ubezpieczenia lekarzy w zakresie tranzycji dzieci. W USA stany Floryda i Teksas właśnie wprowadziły przepisy, które zabraniają nieletnim zabiegów medycznych mających na celu potwierdzenie tożsamości transpłciowej, w tym przyjmowania hormonów testosteronu i estrogenu oraz leków blokujących dojrzewanie.

Zmiany postulowane przez aktywistów w Polsce

Problem jest w naszym kraju marginalny, odsetek dzieci potrzebujących uzgodnienia płci oscyluje wokół jednego procenta. Prawo polskie nie pozwala, by osoba poniżej 18. roku życia udała się do lekarza bez obecności rodzica lub jego pisemnej zgody. Trudno więc, by polskie nastolatki samowolnie przystępowały do tranzycji. Zwłaszcza że do nieodwracalnych zmian dochodzi przeważnie po 2–3 latach.

Według obiegowych, internetowych opinii istnieje jednak w Polsce podziemie skupione wokół internetowych grup pro trans. Ponoć praktycznie po pierwszej wizycie u lekarza poleconego na takiej grupie dziecko wychodzi z receptą na hormony. Dzieciaki i ich rodzice jakoby wymieniają się informacjami, który psycholog, psychiatra, seksuolog nie robi problemów. Piersi na tych internetowych forach nazywa się „filetami” i „balastem”. Wszelkie wątpliwości są zakrzykiwane.

Zupełnie inaczej widzą to fachowcy, czyli Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, który właśnie wydał oświadczenie w sprawie tranzycji nastolatków: U osób w wieku rozwojowym (młodzieży) nieleczona dysforia/niezgodność płciowa utrudnia lub wręcz czasami uniemożliwia osiąganie koniecznych etapów rozwojowych (np. osobistych i szkolnych). Jakkolwiek w środowisku profesjonalistów nie ma pełnej jednomyślności co do szczegółowych rozwiązań, np. wieku potencjalnego wprowadzenia wybranych interwencji medycznych (specjaliści są zgodni, że nie przeprowadza się ich u dzieci przed okresem dojrzewania!), zakresu i czasu oceny diagnostycznej i przygotowania do tych interwencji, to dominująca większość specjalistów zajmujących się problematyką dysforii/niezgodności płciowej dopuszcza możliwość wprowadzenia MIAP (medycznych interwencji afirmujących płeć) u adolescentów po przeprowadzeniu odpowiedniego procesu oceny i kwalifikacji. Takie stanowisko zajmuje także WPATH (Światowe Stowarzyszenie Specjalistów ds. Zdrowia Osób Transpłciowych), a interwencje te w wydanym w zeszłym roku dokumencie – standardach opieki (SOC 8 WPATH) – określane są jako „medycznie konieczne”.

Nie wierzę w opowieści o podziemiu trans, o przepisywaniu blokerów dojrzewania na pierwszej wizycie

komentuje Piotr Żbikowski ze Stowarzyszenia „My, Rodzice”.

Z mojego doświadczenia wynika, że w Polsce psychiatrzy, endokrynolodzy i seksuolodzy przestrzegają procedur.

Na postulaty ograniczenia tranzycji tylko do osób pełnoletnich odpowiada zdecydowanie:

To często dotyczy dzieci ze spektrum autyzmu, na przykład z zespołem Aspergera. Bez korekty płci wpadają w głęboką depresję. Nie są w stanie uczestniczyć w lekcjach, nie zdobywają zawodu, nawet nie wychodzą z domu. Zwlekanie z medyczną procedurą do 18. roku życia powoduje, że ci młodzi ludzie są wyalienowani, bez kontaktów społecznych i umiejętności zawodowych. Nie ma sensu zabierać im tych lat.

Nasz rozmówca wskazuje, że problem transseksualności dotyka tak rodziny biedne, jak i bogate, ze wszystkich stron sceny politycznej. Uważa, że wykorzystywanie dzieci transpłciowych w bieżących kampaniach politycznych jest naganne.

W Polsce, zdaniem Żbikowskiego, nie medyczne procedury korekty płci są problemem, ale towarzyszące im zmiany prawne.  Dlatego, do najważniejszych postulatów rodziców należą wprowadzenie w naszym kraju prawnej ochrony przed przestępstwami z nienawiści i mową nienawiści w przypadku osób transpłciowych. A także prawna możliwość uzgodnienia płci, gdy państwo będzie miało obowiązek uznania nowej tożsamości osoby transpłciowej, która poddała się procesowi uzgodnienia płci.

Zamiast podsumowania stanowiska aktywistów

Rozwiązania skrajne, z jednej strony niczym nieograniczony dostęp do tych interwencji (np. HIAP, czyli interwencji hormonalnych) bez właściwej oceny i przygotowania – biorąc pod uwagę złożoność problematyki osób w wieku rozwojowym – czy arbitralne całkowite uniemożliwienie włączenia tych interwencji – będących często kliniczną koniecznością – uważamy za niezwykle groźnie i szkodliwe. Z kolei karanie specjalistów chcących udzielić wykwalifikowanej i adekwatnej pomocy klinicznej zgłaszającym się pacjentom uznajemy za rozwiązanie haniebne i nieprzyzwoite

– zamyka swoje oświadczenie ZG PTS.


Od redakcji: zapraszamy do zabierania głosu w dyskusji, przedstawiania badań i faktów, które pozwolą odnaleźć prawdę i dobro w temacie tranzycji płciowej u nieletnich.
Adres redakcji: redakcja@holistic.news

Źródła: 

Może cię również zainteresować:

Opublikowano przez

Agnieszka Lesiak

Autorka


Dziennikarka, redaktorka, teatrolog. Wieloletnia współpracowniczka czołowych tytułów polskiej prasy opiniotwórczej.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.