Nauka
Roboty sprzątające AI i ChatGPT. Sztuczna inteligencja na co dzień
20 listopada 2024
Masowe wymieranie gatunków to gwałtowne znikanie dużej części zwierząt na Ziemi, które następuje w stosunkowo krótkim okresie w skali geologicznej. Dotychczas na naszej planecie miało miejsce pięć takich epizodów. Teraz naukowcy twierdzą, że są w stanie przewidzieć, kiedy może dojść do kolejnego. A może już w nim żyjemy?
Zdaniem naukowców kontynenty Ziemi powoli dryfują, a w przyszłości mogą się połączyć, wywołując masowe wymieranie gatunków i tworząc olbrzymi superkontynent, nazwany Pangeą Ultima. Nie byłby to jednak pierwszy taki ląd w historii naszej planety – miliony lat temu istniała już struktura o nazwie Pangea.
Badaniem, opublikowanym w czasopiśmie Nature Geoscience, kierował dr Alexander Farnsworth, starszy badacz na Uniwersytecie w Bristolu. Wykorzystano w nim komputerowe modele klimatyczne, aby pokazać, że nowy superkontynent może stworzyć warunki zbyt gorące i suche, aby współczesne formy życia mogły przetrwać. Jakie czynniki mogą wywołać te ekstremalne upały, które potencjalnie doprowadzą do wyginięcia ludzi?
Na początku warto wspomnieć o intensywniejszej aktywności wulkanicznej. W wyniku ruchów tektonicznych mogłaby ona prowadzić do zwiększonej emisji dwutlenku węgla do atmosfery, co przyczyniłoby się do wzrostu temperatury na Ziemi. Kolejnym czynnikiem jest rosnąca jasność Słońca – z biegiem milionów lat zacznie ono emitować coraz więcej energii, co podniesie globalną temperaturę. Dodatkowo uformowanie się superkontynentu sprawiłoby, że ogromne obszary lądowe byłyby oddalone od chłodzącego wpływu oceanów, co nazywa się efektem kontynentalności.
„Temperatury od 40 do 50 stopni Celsjusza, a nawet wyższe, w połączeniu z dużą wilgotnością, ostatecznie przypieczętowałyby nasz los. Ludzie, podobnie jak wiele innych gatunków, wyginęliby z powodu niemożności schłodzenia ciała przez pocenie się” – powiedział dr Farnsworth.
Polecamy: Wymieranie dzikich zwierząt. Ekosystemy odczuwają skutki
Historia życia na Ziemi pokazuje, że ssaki są grupą wyjątkowo dobrze przystosowaną do zmieniających się warunków środowiskowych. Wykształciliśmy wiele cech, takich jak futro chroniące przed zimnem i zdolność do hibernacji w okresach chłodów. Jednak nasza tolerancja na wysokie temperatury nie zmieniła się znacznie. Długotrwałe narażenie na nadmierne ciepło pozostaje trudne do przetrwania dla ssaków.
Badania wskazują, że jedynie od 8 proc. do 16 proc. powierzchni lądowej nowego superkontynentu mogłoby być odpowiednie do zamieszkania przez ssaki. Ze względu na ekstremalne upały i suszę, która objęłaby większą część globu, dostęp do wody i pożywienia stałby się niemal niemożliwy.
Badania te nie tylko dają wgląd w przyszłość naszej planety, ale również mają znaczenie dla poszukiwań życia poza Ziemią. „Praca ta pokazuje, że nie wszystkie egzoplanety leżące w strefie nadającej się do zamieszkania będą przyjazne dla ludzi. Dużo zależy od tego, czy kontynenty są rozproszone, jak obecnie, czy zgrupowane w jeden superkontynent” – wyjaśnił dr Farnsworth.
Zrozumienie, jak rozmieszczenie kontynentów wpływa na klimat, może pomóc naukowcom lepiej ocenić potencjalną zdolność do zamieszkania egzoplanet.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Spór o skarby Arktyki. Kto zgarnie fortunę ukrytą pod lodem #obserwacje
Ponura wizja wyginięcia ludzi na Ziemi to jednak perspektywa bardzo odległa. Wielu badaczy postrzega te prognozy jako przestrogę przed ignorowaniem „kryzysu klimatycznego”, w którym już się znajdujemy. Warto zastanowić się nad tym głębiej – żadne masowe wymieranie nie trwało tak krótko, byśmy jako ludzkość nie mogli znaleźć sposobu na jego uniknięcie.
Ordowicko-sylurskie wymieranie trwało 1-2 miliony lat, a dewońskie aż 20 milionów. Najbardziej intensywne z nich, permowe, zakończyło się w ciągu „zaledwie” 60 tysięcy lat. Najkrótsze z wymierań, które miało miejsce w okresie kredy, trwało kilka tysięcy lat i było wywołane głównie przez upadek asteroidy.
Nawet najkrótsze z tych zjawisk są z perspektywy geologicznej dla nas niewyobrażalnie długie. Daje to nadzieję, że mając świadomość nadchodzących zmian, możemy skupić się na szukaniu rozwiązań. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy już teraz ograniczali wpływ człowieka na środowisko. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy te działania przyniosą wymierne efekty.