Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Problem z plastikowymi śmieciami nasilił się niedawno i jest związany m. in. z decyzją chińskich władz
Kilka tysięcy ton plastikowych odpadów, które od początku ubiegłego roku próbowano nielegalnie wwieźć do Polski z Wielkiej Brytanii, powróciło do macierzystego portu. Podjęcie podobnych kroków zapowiada rząd Malezji, która niedawno została głównym odbiorcą śmieci eksportowanych legalnie, stając się przy okazji celem nielegalnych transportów.
Nielegalne odpady są zwykle bardziej toksyczne. Na handel nimi trzeba mieć dodatkowe pozwolenie, których państwa nie chcą wydawać. Śmieci pochodzące z czarnego rynku zazwyczaj trafiają na dzikie wysypiska, są więc bardziej szkodliwe dla środowiska niż zwykły plastik.
Problem nasilił się niedawno, ponieważ jeszcze na początku 2018 r. Chiny chętnie przyjmowały kolejne transporty śmieci. Jednak ponad rok temu Pekin wprowadził całkowity zakaz importu odpadów, przez co kraj stracił niechlubną pozycję światowego lidera w tej dziedzinie.
W rezultacie firmy z krajów rozwiniętych zaczęły poszukiwać nowych rynków zbytu dla zużytego plastiku. Rynkiem, który najszerzej otworzył swoje podwoje po chińskiej rejteradzie okazała się Malezja, a w dalszej kolejności inne kraje Azji Południowo-Wschodniej.
Aktualnie to właśnie tam płynie plastik od największych dotychczasowych „klientów” Pekinu: USA, Wielkiej Brytanii, Japonii, Niemiec i Meksyku. Ten najbardziej szkodliwy, z braku odpowiednich pozwoleń, także – nielegalnymi kanałami.
Import odpadów jest bardzo korzystny z finansowego punktu widzenia. Dlatego inne rządy nie biorą przykładu z Chin i nie zakazują krajowym firmom całkowitego sprowadzania śmieci. Taki zakaz znacznie zredukowałby możliwość działań w szarej strefie, w której toksyczny plastik w transporcie „udaje” legalny.
Plastik podlega recyklingowi, a to oznacza, że malezyjskie firmy wręcz płacą za niechciany gdzie indziej surowiec, by po dokonaniu selekcji odpadów i ich przetworzeniu móc z zyskiem sprzedać gotowy do obróbki materiał. Dlatego prywatny biznes z zakazu nie byłby zadowolony.
Pozornie można nawet uznać, że rezygnacja Chin z udziału w rynku jest korzystna dla innych krajów. Tyle że pozory mylą, bowiem nie uwzględniają one kosztu środowiskowego. Z plastikowych odpadów średnio mniej niż połowę poddaje się recyklingowi. Reszta musi zostać zagospodarowana w inny sposób. I nie da się tego zrobić ekologicznie.
Pozostały plastik można albo spalić, co skutkuje zanieczyszczeniem powietrza, albo składować na wysypiskach. Trafiające do rzek odpady są transportowane do mórz i oceanów, co pokazuje, w jaki sposób eksportujący śmieci do Azji Europejczycy przyczyniają się do zanieczyszczania Pacyfiku.
Źródła: Reuters, Guardian, CNN, The Independent, Money.pl