Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Choć zombie większości kojarzy się z filmami grozy, mało kto wie, że ich możliwe istnienie jest przedmiotem poważnego sporu w filozofii umysłu. Jednak w przeciwieństwie do hollywoodzkiego pierwowzoru z filozoficznym zombie jest wszystko w porządku. Nie opada mu szczęka, nie leci mu z oczodołów krew i nie chce gryźć ludzi. Właściwie pod względem fizycznym w ogóle się nie różni od ludzi. Brakuje mu jednak istotnego elementu – qualiów.
Znasz swojego przyjaciela od lat. Uśmiecha się, gdy pokazuje Ci zdjęcie swojego dziecka. Unosi brwi, gdy opowiada niewiarygodną historię. Wzrusza ramionami w geście rezygnacji. Smuci się, gdy informuje Cię o śmierci kogoś bliskiego. Być może widzisz wtedy łzy na jego twarzy – materialny dowód jego wewnętrznego cierpienia. Czy wątpisz w realność tych przeżyć? Raczej nie.
Jednak jaki masz dowód, że reakcje Twojego przyjaciela są świadome? Zapewne pierwsze, co przyjdzie Ci na myśl, to jego zachowanie. Przecież na co dzień zachowuje się, jak gdyby miał uczucia, doświadczenia i prowadził życie wewnętrzne. Możesz dodatkowo wesprzeć się argumentem z analogii. Na własnym przykładzie widzisz, że pewne zachowania u ludzi stanowią odzwierciedlenie określonych stanów psychicznych, które w mniejszym lub większym stopniu są uświadomione. Wychodzisz zatem z założenia, że w mózgu Twojego przyjaciela muszą zachodzić analogiczne procesy do Twoich. Jednak czy takie wnioskowanie jest poprawne? Wszak nie wszystkie kruki są czarne, a Twój przypadek nie musi być wcale reprezentatywny dla całego gatunku ludzkiego.
Twój przyjaciel jest ogromnym skupiskiem skomplikowanych biologicznych mechanizmów. Z materialistycznego punktu widzenia rządzą nim prawa przyrody. Istnieje więc hipotetyczna możliwość, że jego łzy, śmiech czy krzyk pojawiałyby się nawet bez udziału świadomości. Być może w procesie wychowania, a następnie socjalizacji nauczył się doskonale dostosowywać emocje i zachowania do kontekstu sytuacji. Gdy ktoś go uderzy, krzyknie z bólu, ale go tak naprawdę nie czuje. Gdy zobaczy kogoś w ciemnym zaułku, odwróci się i przyspieszy kroku, ale wewnątrz nie odczuje strachu. Być może Twój przyjaciel to zaawansowany non-player character w rzeczywistym świecie.
Polecamy: Dozwolone od lat 18. Kontrola w sieci ma chronić nieletnich
Masz już dość tych wszystkich wątpliwości. Umawiasz przyjaciela do najlepszego neurochirurga na świecie. Tak wybitny specjalista na pewno znajdzie jakiś materialny dowód jego świadomości. Lekarz nakłada na niego specjalne elektrody i za pomocą badania EEG rejestruje częstotliwość fal mózgowych. Aktywność kory mózgowej i tworu siatkowatego w normie. Badanie fMRI potwierdza zmieniającą się aktywność mózgu w zależności od deklarowanych emocji. Z diagnozy wynika, że pacjent jest świadomy, ponieważ jego mózg reaguje na bodźce zewnętrzne. Twój przyjaciel czuje, ale nie do końca satysfakcjonuje cię taka odpowiedź.
Dla pewności neurochirurg kłuje go szpilką w palec. Aktywność płatu ciemieniowego potwierdza odczuwanie bólu. Dochodzisz jednak do wniosku, że pytanie nie powinno dotyczyć tego, czy odczuwa on ból, radość lub smutek, lecz czy czuje je na swój własny sposób. Pytasz lekarza, czy Twój przyjaciel rzeczywiście doświadcza subiektywnych przeżyć wewnętrznych. Niestety doktor nie potrafi znaleźć potwierdzenia ich istnienia w mózgu.
Polecamy wystąpienie Marcina P. Stopy na naszym kanale: HOLISTIC TALK: Czym jest prawda dla mózgu? To dlatego fakty nas nie przekonują?
Choć Twój przyjaciel w żaden sposób nie przypomina żywego trupa z hollywoodzkich filmów, to nic nie wyklucza, że może być pewnego rodzaju filozoficznym zombie. W filozofii umysłu ich istnienie zasadza się na antymaterialistycznym eksperymencie myślowym, który zakłada możliwość istnienia ciała bez umysłu. Filozoficzne zombie byłoby identyczne pod względem fizycznym z istotą posiadającą umysł, a nawet zachowywałoby się tak, jakby go posiadało. Brakowałoby mu jednak jednego istotnego elementu – qualiów.
Qualia to subiektywne stany pierwszoosobowe, dzięki którym tylko Ty wiesz, „jak to jest” widzieć świat z Twojej perspektywy. I choćbyś miał całe życie powiernika wszystkich swoich myśli, to nigdy on nie doświadczy bycia Tobą. Wiesz, „jak to jest”, kiedy widzisz błękit nieba, słuchasz ulubionej piosenki czy trzymasz ukochaną osobę za rękę. Natomiast Twój przyjaciel zombie nie miałby w ogóle qualiów. Mógłby naśladować wszystkie Twoje zachowania, ale żadne z nich nie wywołałyby u niego świadomych przeżyć.
Choć eksperyment może sprawiać wrażenie zabawy logicznej, to pomimo licznych dyskusji nad jego poprawnością nie udało się go obalić. Z perspektywy filozoficznej jego założenia pozostają formalnie poprawne, a argumentacja wygląda w sposób następujący:
W filozofii, jeśli coś jest „logicznie możliwe”, nie oznacza to, że musi istnieć w rzeczywistości. Wskazuje jedynie, że dane rozumowanie jest wolne od sprzeczności. Choć jednorożce nie istnieją naprawdę, to ich istnienie jest również logicznie możliwe. Zapewne pomyślisz teraz, do jakich wniosków miałoby to wszystko prowadzić. Przecież różowa krowa też jest logicznie możliwa, a jednak nikt nie debatuje nad jej istnieniem.
Polecamy: Kto stworzył Marsjańską Twarz? Tajemnice Czerwonej Planety i ludzkiego mózgu
Filozoficzne zombie wcale nie muszą naprawdę istnieć, aby na ich podstawie formułować wnioski dotyczące rzeczywistości. W jaki sposób to możliwe? Dzięki zasadzie tożsamości. Według niej, jeśli dwa stwierdzenia są ze sobą tożsame, to jest logicznie niemożliwe, by jedno istniało bez drugiego. Należy mieć na uwadze, że eksperyment powstał z myślą o wykazaniu sprzeczności w materialistycznych teoriach umysłu. Zombie stanowi w nim jedynie narzędzie. Zatem czego tak naprawdę dotyczy ta krytyka?
Panuje błędne przekonanie, że w ramach materialistycznych teorii umysłu przyjmuje się, że mózg „produkuje” stany mentalne. W rzeczywistości materialiści uważają, że stany mentalne są tożsame ze stanami mózgu. Jedno nie wynika z drugiego, co by wskazywało na pewną odrębność ich istnienia, lecz są po prostu tym samym. Na przykład stan mentalny „wzruszenie nad pięknem przyrody” nie jest niczym innym jak aktywacją określonych neuronów w mózgu. Zatem krytyka w eksperymencie zombie dotyczy sformułowania „stany mentalne są tożsame ze stanami mózgu”. Wykorzystując wcześniej wspomnianą zasadę tożsamości, przeprowadza się następującą argumentację:
Logiczna możliwość istnienia czegokolwiek może prowadzić do konkretnych wniosków, o ile wykazuje sprzeczność w rozumowaniu, które poddaje krytyce. Sprzeczność jest zasadą ostateczną. Możesz sobie wyobrazić istnienie zombie, jednorożców i różowych krów, ale z kwadratowymi kołami i skończoną prostą już będziesz miał problem. Filozoficzne zombie jest zdecydowanie subtelniejsze od hollywoodzkiego pierwowzoru. Nie gryzie, lecz wykazuje sprzeczność.
Eksperyment zombie zwraca uwagę na nieścisłości w teoriach współczesnego materializmu, który przypisuje świadomości cechy wyłącznie fizyczne. Przyjmując takie założenie, nie jesteśmy w stanie uchwycić subiektywnych i jakościowych cech przeżyć mentalnych. Wiedza o funkcjonowaniu mózgu wcale nie musi dać wiedzy o świadomości, na co zwrócił uwagę już Leibniz w swojej słynnej Monadologii. Gdybyśmy weszli do mózgu jak do młyna, to znaleźlibyśmy „tylko części popychające jedna drugą, a nigdy nic, co by wytłumaczyło jakąkolwiek percepcję”. Nawet gdyby neurobiologia dysponowała pełną wiedzą na temat funkcjonowania świadomości, zapewne dotyczyłaby wyłącznie cech mózgu, takich jak kodowanie predykcyjne czy konektywność. Tajemnica świadomego doświadczania nadal pozostawałyby nieodkryta.
Filozoficzne zombie zwraca uwagę nie tylko na problem samej świadomości. Jako argument z pojmowalności stawia pytania o metody i granice refleksji filozoficznej. Czy w ogóle można wyobrazić sobie zombie? Czy samo wyobrażenie sobie czegoś oznacza, że jest to możliwe? Dyskusja pozostaje otwarta. Zagadki umysłu wciąż czekają na rozwiązanie.
Może Cię też zainteresować: Filozofia w szkole od najmłodszych lat – dlaczego i po co?