Humanizm
Najpierw intuicja, potem kultura
20 grudnia 2024
Statek kosmiczny Boeing Starliner wyniósł na orbitę parę astronautów. Jest to kamień milowy w trudnym zadaniu firmy, jakim było dostarczenie NASA statku kosmicznego zdolnego do przewożenia załóg na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Rakieta Atlas V, obsługiwana przez United Launch Alliance, spółkę joint venture Boeinga i Lockheed Martin, wystartowała ze swojego stanowiska, rozświetlając niebo Space Coast na Florydzie. Był to triumfalny początek testu statku kosmicznego Boeing Starliner z załogą na pokładzie.
Polecamy: Która godzina jest na Księżycu? Nowa strefa czasowa dla Księżyca od NASA
Udany start nastąpił po miesiącach opóźnień, ale to dopiero początek podróży Starlinera. Autonomiczny statek kosmiczny będzie musiał dogonić ISS (International Space Station, ang. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna). Będzie więc leciał z prędkością 28 163 kilometrów na godzinę, a następnie zadokuje w jednym z jej portów. Po drodze astronauci NASA Sunita „Suni” Williams i Barry „Butch” Wilmore, którzy jako pierwsi w historii polecieli na pokładzie Starlinera, przejmą ręczną kontrolę nad pojazdem; mają za zadanie sprawdzenie, czy wszystko funkcjonuje w sposób właściwy.
Kapsuła będzie przebywała na orbicie około tygodnia lub dłużej. Następnie załoga przeprowadzi inspekcję pojazdu, aby określić, czy może on służyć jako bezpieczne schronienie w przypadku awarii na stacji, a także jak obiekt zachowuje się w próżni kosmicznej.
Start nastąpił po dwóch odwołanych próbach. Inżynierowie musieli go opóźnić o kilka tygodni, aby rozwiązać problem z zaworem i komputerem pokładowym rakiety. Problemem był także wyciek helu wpływający na układ napędowy statku kosmicznego. Przedstawiciel NASA, Bill Nelson, nazwał start „kolejnym kamieniem milowym w historii Amerykańskiej Agencji Kosmicznej”.
Chcę osobiście pogratulować całemu zespołowi, który przeszedł przez wiele prób i trudności. Ale byli wytrwali
– zaznaczył Nelson.
Przedstawiciele NASA powiedzieli, że odliczanie przebiegło bardzo sprawnie i nie pojawiły się żadne poważne problemy.
Jak na razie nie odnotowaliśmy żadnych przeszkód
– oznajmił po starcie Steve Stich, kierownik programu załogowego NASA.
Kilka godzin po starcie Wilmore i Williams nawiązali łączność radiową z Ziemią i byli w dobrych nastrojach.
Po prostu fajnie jest znów być w kosmosie
– dodał Williams, weteran dwóch poprzednich misji kosmicznych, który spędził w przestrzeni kosmicznej 322 dni.
Końcowym etapem misji będzie spektakularne wejście w ziemską atmosferę, podczas którego przetestowane zostanie działanie osłony termicznej i spadochronów. Mark Nappi z Boeinga, który nadzoruje program Starliner, powiedział, że start „to tylko pierwsza część” i że zespoły nie będą świętować, dopóki kapsuła wraz z załogą nie wróci bezpiecznie na Ziemię.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, NASA będzie używać Starlinera do regularnych załogowych misji rotacyjnych na stację kosmiczną. Sprawiłoby to, że amerykańska agencja dysponowałaby po raz pierwszy dwoma pojazdami do transportu ludzi na ISS. Od 2020 roku to SpaceX wykonuje te misje samodzielnie, ale NASA od dawna chciała mieć dwa statki kosmiczne dla swojego programu kosmicznego.
NASA i Boeing miały pierwotnie nadzieję na rozpoczęcie misji 6 maja, ale zostały zmuszone do opóźnienia z powodu wadliwego działania zaworu w rakiecie. Od tego czasu odkryto również niewielki wyciek helu w układzie napędowym statku kosmicznego, ale ustalono, że jest on tak mały, że nie stanowi zagrożenia dla lotu. Później komputer przerwał sekwencję startową na mniej niż cztery minuty przed końcem.
Od początku programu to Boeing był faworyzowany do pierwszego lotu. Dlatego wiele osób zastanawiało się, czy NASA w ogóle zawraca sobie głowę oferowaniem kontraktu SpaceX. W 2014 roku agencja przyznała Boeingowi 4,2 miliarda dolarów. Natomiast SpaceX wygrał przetarg na 2,6 miliarda dolarów za taką samą liczbę lotów.
Od tego czasu SpaceX stał się dominującym komercyjnym producentem rakiet i statków kosmicznych. W 2020 roku firma Elona Muska zdołała wysłać na ISS misję załogową, co było też traktowane jako rzucenie wyzwania dla NASA. Agencji udało się jednak znaleźć sposób na ponowne wysłanie ludzi w kosmos własnym statkiem.
W ostatnich latach konkurencja w kosmicznym wyścigu drastycznie wzrosła po latach niewątpliwej dominacji USA. Do gry weszły takie kraje jak Chiny, Indie czy Izrael. Jednak to wciąż Amerykanie wiodą prym, a ich przewagą jest ogromne doświadczenie, jakie zdobyli w tej dziedzinie na przestrzeni ostatnich dekad.