Nauka
Homo sapiens i tajemniczy gatunek człowieka. Mamy jego geny
01 grudnia 2024
Władze w Pekinie coraz bardziej zaostrzają kontrolę nad przemysłem filmowym. Kolejne ograniczenia nakładane na twórców utrudniają ekspansję chińskich produkcji za granicę Magię kina chińscy komuniści odkryli kilka lat temu. W 2014 r. prezydent Xi Jinping wezwał środowisko filmowe do tworzenia kina, które będzie budować wizerunek Chin jako nieustannie rosnącej potęgi gospodarczej. „Powinniśmy zwiększyć miękką siłę naszego kraju, dobrą narrację na jego temat i skuteczniej […]
Magię kina chińscy komuniści odkryli kilka lat temu. W 2014 r. prezydent Xi Jinping wezwał środowisko filmowe do tworzenia kina, które będzie budować wizerunek Chin jako nieustannie rosnącej potęgi gospodarczej. „Powinniśmy zwiększyć miękką siłę naszego kraju, dobrą narrację na jego temat i skuteczniej przekazywać światu nasze przesłanie” – podkreślił.
Obecnie główny nacisk kładzie się przede wszystkim na „pozytywną energię”. Cenzorzy oczekują, że filmy będą posiadały silny element edukacyjny, który zmotywuje młodych Chińczyków do zwiększenia wysiłków na rzecz budowy nowoczesnej gospodarki.
Termin „pozytywna energia” w Chinach jest powtarzany jak mantra, przede wszystkim przez polityków i media państwowe, o czym można się przekonać, śledząc choćby komunikaty rządowej agencji Xinhua. Można przypuszczać, że kryje się pod nim brak krytyki dla działań władz oraz pokazywanie partii w pozytywnym świetle.
„Pozytywnej energii” może jednak zabraknąć twórcom, na których państwo nakłada wiele ograniczeń. Według wytycznych wydanych w 2016 r. filmowcy i autorzy programów telewizyjnych nie mogą pokazywać m.in.: zachodniego stylu życia, dekoltów, podróży w czasie, homoseksualizmu, palenia i picia. Zgodnie z doktryną chińskiego prezydenta sztuka ma służyć celom społecznym.
„Rządowa kontrola filmów staje się coraz bardziej rygorystyczna” – mówi telewizji CNN Huang, 30-letni filmowiec z Pekinu. „Tylko naprawdę sławni reżyserzy mogą dostać przepustkę. Cała reszta musi przestrzegać ścisłego protokołu” – twierdzi.
Lista zakazanych tematów ciągle się poszerza – w 2018 r. chińskie organy cenzury postanowiły ograniczyć wpływy niektórych subkultur. Nadawcy publiczni zostali ostrzeżeni przed zatrudnianiem kogokolwiek, kto reprezentuje „kulturę dekadencką”, potępiono m.in. prezentowanie hip-hopu i posiadanie tatuaży. Na początku tego roku postanowiono także zamazywać uszy mężczyznom noszącym kolczyki.
„To konsekwentna polityka oczyszczania swojej popkultury z zachodnich wpływów i wzmacniania chińskich cech męskości” – komentuje Grace Leung ze Szkoły Dziennikarstwa i Komunikacji Chińskiego Uniwersytetu w Hongkongu.
W lutym Netflix ogłosił zakup praw do chińskiego filmu science fiction „Wędrująca Ziemia”. Opowieść o dalekiej przyszłości naszej planety w mgnieniu oka stała się w Chinach kasowym hitem. Jej zakup przez Netflixa stał się jednym z większych sukcesów tamtejszych wysokobudżetowych produkcji na arenie międzynarodowej. Ale głównym celem jest ekspansja do zachodnich kin – na podobną skalę, na jaką hollywoodzkie produkcje zagościły w Chinach; odnoszą znaczne sukcesy, pomimo regulacji ograniczających ich liczbę.
Zdaniem włoskiego reżysera Gianluigiego Perrone także amerykańskie filmy bardzo często niosą ze sobą patriotyczne przesłanie, ale jednak z większą subtelnością. „Przesłania w chińskich filmach są bardzo wyraźne, a tym samym zbyt bezpośrednie dla zachodnich odbiorców i przyćmiewają rozrywkową część” – zauważa w rozmowie z CNN.
Chińska cenzura sprawia, że ambitni i niezależni twórcy często wyjeżdżają z kraju. Chińska reżyserka i powieściopisarka Xiaolu Gou, która mieszka w Londynie, w rozmowie z „Krytyką Polityczną” twierdzi jednak, że największym problemem jest rynek, a nie cenzura.
„Dokumentami, które są trudne w odbiorze i mało spektakularne, władza się w zasadzie nie przejmuje. Zawsze powtarzam zachodnim dziennikarzom, że problemem w chińskim kinie nie jest dziś cenzura polityczna, ale ekonomiczna” – mówi artystka.
„Można w zasadzie zrobić i pokazać każdy film. Im mniej przypomina on amerykańskie kino rozrywkowe, które przyciąga tłumy, tym mniej władza przejmuje się jego polityczną treścią. Problemem jest rynek, to, że większość prywatnych kin w ogóle nie chce pokazywać artystycznych filmów” – dodaje.
Źródła: CNN, Krytyka Polityczna