Ekofeminizm i queerowe podejście do natury. Uniwersytet Śląski chce kształcić z ideologii

W rzeczywistości pogłębiającej się antagonizacji społeczeństw, nauka powinna stanowić ostoję neutralności i obiektywizmu. Jej celem winno być dążenie do prawdy, co jest możliwe jedynie dzięki próbie separowania faktów od dogmatycznych poglądów. Tymczasem w Polsce powstał nowy kierunek studiów, który ideologię podaje studentom wręcz na tacy.

Ekofeminizm – Uniwersytet Śląski tworzy nowy kierunek

Uniwersytet Śląski reklamuje interdyscyplinarne studia humanistyczne nad środowiskiem. To pierwszy w Polsce kierunek, który ma łączyć poznawanie człowieka, przyrody i technologii. Jego podstawowym celem jest:

namysł nad dziedzictwem kulturowym w perspektywie środowiskowej: szczególnie w odmianach kulturowo-przyrodniczej, płciowo-równościowej i technospołecznej.

Mamy więc do czynienia z edukacją filozoficzną. W opisie programu studiów czytamy także, iż

pozwalają one na analizy różnorodnych przekazów dot. przeobrażeń klimatyczno-środowiskowych oraz społeczno-kulturowych, a także zakładają aktywistyczne i zaangażowane postulaty użyteczności nauki, wreszcie – prowadzą do wytworzenia społecznej samoświadomości ekokrytycznej.

Uczelnia kieruje swoją ofertę nie tylko do zainteresowanych ową tematyką, ale też do osób „zaniepokojonych” stanem środowiska przyrodniczego, dyskryminacją mniejszości albo podziałami płciowymi. Czy nasze lęki i niepokoje stanowią obecnie główną determinantę zawodowej drogi? Oraz czy owe studia przyczynią się do rozwiania tych obaw, czy wręcz przeciwnie – wyłącznie je pogłębią? Czy – analogicznie – powinniśmy tworzyć kierunki jak „prawicowa socjologia” dla osób zaniepokojonych rozwojem ruchów lewicowo-tożsamościowych?

Fot. Biurous / Wikipedia

Bez pożytku dla instytucji

Uniwersytet Śląski twierdzi, że te interdyscyplinarne studia dają przyszłym absolwentom możliwość pracy w różnorakich branżach. W takich w których „wymagane jest nawiązywanie relacji między człowiekiem, środowiskiem i technologią”. Należą do nich m.in. fundacje i stowarzyszenia zajmujące się ochroną środowiska. Przydadzą się również w „zawodach, które dopiero powstaną w wyniku przeobrażeń legislacyjnych, technologicznych, cyfrowych”.

Uczelnia przekonuje potencjalnych studentów, że po skończeniu tego kierunku znajdą pracę również w instytucjach kształtujących politykę krajobrazową oraz nadzorujących ochronę środowiska (na przykład Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska czy Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej). 

Według prof. Wandy Olech-Piaseckiej (z Wydziału Hodowli, Bioinżynierii i Ochrony Zwierząt Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego), twierdzenie, że absolwent takiego kierunku będzie mógł znaleźć zatrudnienie w instytucjach zajmujących się środowiskiem, jest oszustwem.

Nie przeczę, że takie studia mogą być ciekawe, ale na pewno nie pozwolą młodemu człowiekowi oceniać tego, co dzieje się w środowisku naturalnym czy wyrażać jakichkolwiek opinii na ten temat, ponieważ w ich programie nie ma backgroundu dotyczącego środowiska – podstawowej wiedzy biologicznej czy przyrodniczej. Praca w poważnych instytucjach jest więc wykluczona. Zarówno państwowe organy, jak i organizacje pozarządowe, które zajmują się ochroną przyrody, dużego pożytku z takiego człowieka mieć nie będą.

– powiedziała.

W programie tych studiów przedmioty związane ze środowiskiem naturalnym to: filozofia przyrody, historia ruchów ekologicznych, historia środowiskowa paliw kopalnych. Są też studia nad roślinami (których celem jest „wyczulenie studentów na obecność i znaczenie roślin w kulturze”), zwierzętami (te zajęcia mają zapoznać kursantów „z zagadnieniami dotyczącymi relacji ludzko-zwierzęcych w ujęciu filozoficzno-kulturowym oraz literacko-artystycznym”), a także krajobrazem (podczas wykładów studenci „zapoznają się z materiałami wizualnymi, literackimi opisami krajobrazu w ujęciu historycznym oraz innymi źródłami pisanymi lub obrazowymi”). 

W opisie kierunku przeczytamy, iż absolwent będzie posiadał wiedzę na temat systemu ochrony środowiska w Polsce. Tymczasem dziedziną wiodącą tychże studiów jest literaturoznawstwo. A wykładane przedmioty – poprzez analizę sztuki i różnych tekstów kultury – uczą głównie „świadomości kulturotwórczej”. Brakuje w nich nie tylko wiedzy stricte przyrodniczej, ale też legislacyjnej, bazującej np. na ustawie o ochronie przyrody.

Polecamy: HOLISTIC TALK: Jak człowiek pokonuje się sam? Cywilizacja a ewolucja (Łukasz Sakowski)

Produkcja radykalnych aktywistów

Prezes think tanku Centrum Strategii Środowiskowych, geolog i ekolog, dr Antoni Kostka zwraca uwagę na palącą potrzebę wykwalifikowanych specjalistów z zakresu ochrony przyrody. Nie tylko przyrodników, botaników czy zoologów, ale też dobrych filozofów i prawników. Według niego w Polsce od lat spada liczba ekspertów, którzy rozwiązywaliby konkretne problemy.

Jeszcze dwie dekady temu na jedno miejsce na kierunku „ochrona przyrody” mieliśmy dziesięciu chętnych. Natomiast obecnie niektóre uczelnie mają problem ze skompletowaniem studentów i tym kierunkom grozi zamknięcie. Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz podlegające mu instytucje borykają się z dramatycznym brakiem kadrowym. Dziś nawet zajmującym się ochroną przyrody NGO-som trudno jest znaleźć dobrych ekspertów. Tymczasem z naszych podatków finansuje się studia, mające wykształcić ludzi, co do których kompletnie nie wiadomo, na czym będą się znali.  

– zaznacza.

Interdyscyplinarne studia środowiskowe obejmują także obszar nazwany „genderowo-równościowym”. Młodzi ludzie zachęcani są do nich opisem:

Tu dowiesz się, co wiąże nawyki żywieniowe, polowania i męską dominację. Poznasz odmienne, queerowe podejścia do natury, które wykraczają poza antropocentryczne porządki. Zobaczysz, w jaki sposób aktywizm ekologiczny łączy się z walką ze społecznymi wykluczeniami. Zrozumiesz, dlaczego feminizm jest eko. Przekonasz się, że ochrona środowiska i sprawiedliwość społeczna idą w parze

Dla dr. Kostki oczywiste jest, że będą to wykłady z gotową już tezą, co wypacza istotę i sens nauki. 

Obawiam się, że ten kierunek przysłuży się jedynie produkcji aktywistów, którzy wiążą ze sobą swoje rozliczne agendy i upakowywują je do jednego worka. Zamiast zająć się realnymi działaniami na rzecz ochrony przyrody w Polsce.

– podkreśla.

Polecamy: System szkolnictwa wymaga reformy. Caplan: nie uczymy tego, co jest potrzebne

ekofeminizm Uniwersytet Śląski, studenci rzucający berety bo zakończonej edukacji.
Fot. Emily Ranquist / Pexels

Etyka odpowiedzialności

Według eksperta takie działania mogą być paliwem dla osób, będących przeciwnikami ochrony przyrody oraz odstręczają tak zwanych „normalsów” od ruchów ekologicznych.

Tymczasem powinien nam przyświecać wyższy cel: niezależnie od tego czy mamy lewicowe, czy prawicowe poglądy, chrońmy nasze rodzime lasy. Zamiast etyki przekonań, zajmijmy się etyką odpowiedzialności. Czyli róbmy wszystko, aby nasza polska przyroda była chroniona lepiej niż teraz

– mówi dr Antoni Kostka.

Kolejnym negatywnym skutkiem posiadania w społeczeństwie tak wykształconych ludzi może być większe nastawienie na bezmyślną kontestację otaczającej nas rzeczywistości. Osoby pragnące podważać dotychczasowe porządki mogą na przykład odruchowo protestować przeciwko wycince lasu. Nie mając przy tym pojęcia o tym, po co się ten las wycina, dlaczego akurat ten, a nie inny i w jaki sposób się to robi. Bo tego zwyczajnie nie ma w programie studiów. 

Nowa propozycja Uniwersytetu Śląskiego pokazuje też inny problem urynkowienia nauki.

Kiedyś określało się kierunki studiów przez pryzmat zapotrzebowania dla gospodarki, teraz podchodzi się do nich w sposób rynkowy. Obecnie uczelni jest coraz więcej, a studentów coraz mniej. Uniwersytety walczą więc o swojego studenta i reklamują się, próbując na siłę wciągać tych ludzi w popularne dziś ścieżki „queerowego podejścia”. Wykorzystują to, że młody człowiek zawsze będzie się poddawał modzie

– mówi prof. Olech-Piasecka.

Studenci wydziałów humanistycznych, mierząc się z odmiennymi poglądami i stanowiskami naukowymi, powinni uczyć się krytycznego myślenia oraz obiektywizowania rzeczywistości. Po to, aby jako przyszli badacze mogli przyjmować postawę bezstronną, wolną od przesądów i uprzedzeń. Studiowanie konkretnej ideologii – a to właśnie oferuje im jedna z największych polskich uczelni – wykrzywia istotę nauki sensu stricto, a w dodatku wysyła w świat bezużytecznych pracowników.

Zobacz wywiad z prodziekanką ds. kształcenia i studentów Wydziału Humanistycznego UŚ na temat edukacji młodych aktywistów: Dyplomowani aktywiści? Dla kogo są interdyscyplinarne studia nad środowiskiem

Opublikowano przez

Dominika Tworek

Autor


Dziennikarz społeczny, wolny strzelec. Publikowała m.in. w „Polityce”, „Tygodniku Powszechnym”, „Dwutygodniku” czy miesięczniku „SENS”. Krytycznym okiem przygląda się zjawiskom współczesnej kultury. Poetycka dusza, dociekliwy umysł. Towarzysz życia: czekoladowy husky – Fąfel.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.