Humanizm
Najpierw intuicja, potem kultura
20 grudnia 2024
W opublikowanym niedawno raporcie ONZ na temat emisji gazów cieplarnianych po raz pierwszy znalazła się wzmianka o wojsku. Ekolodzy jednomyślnie twierdzą, że nadszedł czas, aby głośno mówić o wpływie działań wojennych na środowisko. Czy to oznacza, że wojsko zostanie zmuszone do ograniczenia emisji?
Pod koniec 2023 roku, w okresie poprzedzającym spotkanie klimatyczne ONZ COP28 w Dubaju, związek między wojskiem a zmianami klimatycznymi został krótko wspomniany w raporcie ONZ. Może to wynikać z faktu, że w niektórych przypadkach siły zbrojne same ogłosiły programy ograniczenia emisji gazów w swoich operacjach. W raporcie ONZ na temat globalnej emisji odnotowano, że emisje z wojska są „znikome”.
Zobacz też:
Był to pierwszy raz, kiedy kwestia ta pojawiła się w oficjalnym dokumencie ONZ
– stwierdziła Linsey Cottrell z organizacji „Conflict and Environment Observatory”.
Organizacja ta podjęła próbę oszacowania globalnego śladu węglowego spowodowanego przez wojsko i określiła go na 5,5 proc., To więcej niż całkowita emisja kontynentu afrykańskiego.
Cottrell twierdzi także, że Unia Europejska wezwała do uwzględnienia emisji wojskowych w krajowych celach zerowej emisji netto w swojej rezolucji COP28.
Zawsze byliśmy nieco niezdecydowani, czy w naszych przepisach uwzględnić wojsko
– powiedział Peter Liese, przewodniczący delegacji UE na COP28.
Największym konsumentem ropy naftowej na świecie jest amerykańska armia, co nie powinno nikogo dziwić, biorąc pod uwagę jej wielkość. Naukowcy i organizacje ekologiczne twierdzą, że ze względu na niekompletne dane, porównanie emisji światowych sił zbrojnych jest trudne. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych szacuje swoje własne emisje na 51 milionów ton metrycznych dwutlenku węgla w roku 2021. To mniej więcej tyle samo, co emisje produkowane przez Szwecję. Około połowa tej sumy pochodziła ze zużycia paliwa lotniczego. Crawford szacuje, że gdyby uwzględnić produkcję broni, łączna emisja stanowiłaby około 2 proc. emisji w USA.
Nie ma sposobu na osiągnięcie zerowej emisji netto bez uwzględnienia emisji pochodzących z wojska
– powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podczas COP26 w 2021 roku.
Emisje amerykańskiego wojska spadają od lat siedemdziesiątych XX wieku. Redukcje te częściowo wynikają z zamykania baz za granicą. Sam Departament Obrony przypisuje spadek emisji od 2010 roku ograniczeniu misji bojowych w Iraku i Afganistanie, zwiększonej efektywności energetycznej i wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii, a ostatnio ograniczeniu ćwiczeń wojskowych związanych z COVID-19.
Polecamy: Do kogo należą zdjęcia przechowywane chmurze?
Na łamach portalu „The Atlantic” możemy przeczytać, że „jedynym sposobem na dalsze ograniczenie emisji byłoby jeszcze większe zmniejszenie globalnej obecności amerykańskich sił zbrojnych”. Organizacje ekologiczne zapominają jednak o szerszym kontekście swoich postulatów.
Amerykańska marynarka wojenna jest bowiem dzisiaj gwarantem stabilnego handlu morskiego, na którym opiera się światowa gospodarka. Rezygnacja z amerykańskiego „parasola” sprawiłaby, że ryzyko przerwania łańcuchów dostaw drastycznie by wzrosło. O skutkach takiej sytuacji mogliśmy się przekonać w 2021 roku, kiedy został zablokowany Kanał Sueski. Rozmowa na temat emisji wojskowych to de facto debata na temat bezpieczeństwa. Jeśli wszystkie armie świata zgodnie ograniczą swoje emisje, czy to rzeczywiście przyczyni się do zmniejszenia zmian klimatycznych? Ekolodzy twierdzą, że tak, choć sami przyznają, że brakuje danych na temat emisji wojskowych. Skąd więc ta pewność?
To może cię również zainteresować: