Edukacja
„Mamo, tato, zobaczcie mnie!” Patrick Ney o błędach rodziców
22 grudnia 2024
Jeszcze kilka lat temu przewidywano, że emoji umożliwią pokonanie barier komunikacyjnych i staną się uniwersalnym językiem internetu. Już wiemy, że były to przedwczesne diagnozy. Emotikonki i piktogramy okazały się systemem niemal tak zniuansowanym jak języki naturalne.
Miały swoich przeciwników, którzy twierdzili, że ich używanie zubaża werbalne środki wyrażania emocji. W szybkiej komunikacji internetowej okazały się jednak niezastąpione: dzięki nim możemy stworzyć coś na kształt protezy kontekstu wypowiedzi. W uproszczeniu pozawerbalnym kontekstem wypowiedzi nazywamy m.in. intonację, gesty i mimikę, które stanowią naturalny element rozmowy face-to-face, a do których nie mamy dostępu, kiedy piszemy z kimś na Messengerze.
Istnieje przekonanie, że dzięki sygnałom pozawerbalnym jesteśmy w stanie zrozumieć nawet kogoś, kto mówi w nieznanym nam języku. Badacze zajmujący się komunikacją dowiedli jednak, że gesty – zwłaszcza tzw. emblematy, czyli np. kciuk uniesiony w górę czy ułożenie palców w literę V – mają różne znaczenia w różnych kulturach. Poza tym wiele zachowań niewerbalnych może zostać źle zinterpretowanych, jeśli rozmówcy nie mają świadomości różnic międzykulturowych. To, co w zamierzeniu Amerykanina miało być wyrazem serdeczności, może zostać odebrane przez Japończyka jako próba dominacji. Podobnie rzecz ma się z emotikonkami i ich graficznymi wersjami, czyli emojis.
Piktogram przedstawiający dwie złożone dłonie pierwotnie miał być wizualizacją tradycyjnego hinduskiego przywitania, tzw. namaste. Osoby z kręgu kultury chrześcijańskiej często używają go jako symbol rąk złożonych do modlitwy, dla Azjatów gest ten oznacza prośbę lub podziękowanie. Niektórzy stosują go też jako obrazkowy ekwiwalent przybijanej piątki.
Kiedy Europejczycy i Amerykanie używają emotikonek, główny przekaz dotyczący emocji zawarty jest w kształcie ust, np. znak 🙂 oznacza zadowolenie, a 🙁 – smutek. Mieszkańcy Azji zapisują te same emocje, kładąc nacisk na wygląd oczu, dlatego emotikonka wyrażająca pozytywne emocje wygląda następująco: (^_^). Choć kształt ust wydaje się zupełnie neutralny, to przymrużone z zadowolenia oczy są dla Japończyka czy Koreanki wystarczającym sygnałem, że ich rozmówca sygnalizuje radość. Co ciekawe, Azjaci są na tyle obeznani z zachodnią kulturą, że nie będą mieli problemów ze zinterpretowaniem „europejskich” emotek. W drugą stronę niekoniecznie zadziała to tak sprawnie.
Jak zauważyli badacze, Chińczycy często używają emotikonki 🙂 jako sposobu na wyrażenie niedowierzania czy nawet sarkazmu. Okazuje się, że być może na tym polu mamy więcej wspólnego z kulturą wschodnią, niż nam się wydaje – w internetowych potyczkach na komentarze tzw. „uśmiech nienawiści” kończący ostrą wypowiedź zyskał przecież w Polsce dużą popularność i doczekał się własnego fanpage’a na Facebooku.
Polecamy: Językowa rewolucja emoji. Wracamy do pisma obrazkowego
Nieporozumienia zdarzają się także w komunikacji przedstawicieli jednej kultury – i nawet używanie emojis nie jest w stanie temu zapobiec, a czasem może wręcz spowodować poważne komplikacje. W zeszłym roku sprawa, w której głównym dowodem był SMS z sekwencją wesołych emotek, trafiła przed izraelski sąd. Właściciel nieruchomości, wymieniając wiadomości z potencjalnymi najemcami, otrzymał entuzjastyczną odpowiedź uzupełnioną emojis. Wśród nich znajdowały się między innymi tańcząca postać i butelka szampana.
Jak zrozumiał, klienci byli już gotowi świętować zawarcie umowy, więc wycofał ogłoszenie z rynku. Kiedy ci jednak się rozmyślili, wszedł na drogę sądową. Sąd przyznał mu rację, argumentując, że niewerbalne elementy wiadomości jasno sugerowały chęć przystąpienia do umowy. Niedoszli najemcy musieli zapłacić właścicielowi 8000 szekli odszkodowania.
Według Unicode Standard istnieje dokładnie 2 823 emojis zróżnicowanych pod względem kulturowym, genderowym i rasowym. Powstały już trzy powieści napisane jedynie za pomocą internetowych piktogramów, a pierwszą z nich było… tłumaczenie Moby Dicka. Mimo to kolorowe obrazki nie okazały się remedium na problemy komunikacyjne, jakich doświadczamy na co dzień. Nie tylko w rozmowie z kimś z innego kontynentu. Stały się jednak nieodłącznym elementem komunikacji internetowej. Wiemy już na pewno, że aby skutecznie ich używać, potrzebujemy konkretnych kompetencji kulturowych. Niemal tak zaawansowanych jak przy opanowywaniu języka obcego.
Polecamy: Badanie snów: naukowcy odkrywają nowe kanały komunikacji ze śniącymi